Podziel się!Share on Facebook0Pin on Pinterest0Tweet about this on TwitterShare on Google+0Print this pageEmail this to someone


Co najlepiej pić w upały? Takie pytanie zadajemy sobie od jakiegoś czasu przeszukując chłodziarki w sklepach i skrzynki pełne wód napojów. Napoje najczęściej wybieramy patrząc na opakowanie lub markę. A powinniśmy popatrzeć przede wszystkim na skład chemiczny.

Nie wszystkie napoje nadają się do picia w dużych ilościach, ponieważ zawierają szereg substancji, które – choć dopuszczono je do spożycia – mogą być szkodliwe dla zdrowia. Problem tkwi bowiem w tym, że chemikalia dodaje się nie tylko do napojów, ale także do cukierków, gum do żucia a nawet produktów mlecznych. Kolorowe pokarmy najczęściej spożywają dzieci, a z racji tego że z reguły ważą niewiele, łatwo o u nich przekroczenie dopuszczalnych dawek lub o kumulowanie się w organizmach. I bywa, że dziecko nam zachoruje, albo – nie wiadomo dlaczego – nagle zacznie tyć.

Chemia króluje i truje

W ciągu ostatnich kilku lat pojawiło się sporo publikacji na temat szkodliwości farb spożywczych i różnego rodzaju dodatków do żywności. Mimo to mało kto zdaje sobie sprawę czym tak naprawdę się żywi.

Jeszcze 6 lat temu można było w Polsce stosować ok. 180 różnych dodatków do żywności. Dziś, zgodnie z normami unijnymi jest tych substancji prawie 400. Znaczna część z nich dodawana jest do napojów. Są wśród nich m. in.:

– fosforany (E 339, E 340, E 341, E 343, E 450-452 i inne) blokujące przyswajanie wapnia i magnezu,

– związki siarki (E 514-517 i E 520-523)oskarżane o powodowanie astmy,

– barwniki, takie jak tartrazyna, żółcień pomarańczowa, azorubina, błękit brylantowy, indygotyna, czerwień koszenilowa, żółcień chinolinowa i wiele innych (odpowiednio: E 102, 110, 122, 133, 127, 132, 124, 104) mogące wywołać przeróżne objawy chorobowe,

– benzoesany (E 211 – 213), dodawane jako przeciwbakteryjne i przeciwgrzybicze konserwanty do napojów, w tym także absolutnie syntetycznych (!), które są podejrzewane o wywoływanie uczuleń i niszczenie witaminy C,

– aspartam (E 951, 962, składnik gum do żucia, słodzików, napojów ”light” i tysięcy innych produktów) zawierający alkohol metylowy, który w organizmie rozkłada się do formaliny posądzany o powodowanie dziesiątek dolegliwości (o szkodliwość aspartamu toczy się zażarty bój między producentem z USA a europejskimi agencjami żywności i leków),

– syrop kukurydziany do którego smaku konsument przyzwyczaja się jak do porannej kawy, co jest ważnym krokiem ku otyłości.

To tylko niektóre z wielu dodatków, których obecność w kolorowych napojach obciąża organizm konsumenta. Ilość niektórych z nich (np. siarczanów) nie jest ściśle normowana w miligramach na litr, lecz dodaje się je ”quantum satis”, czyli tyle, ile potrzeba. Producentowi.

Wodę łatwiej zbadać

Najmniej wątpliwości co do jakości i zawartości substancji chemicznych budzą wody mineralne. Od kolorowych napojów różni je przede wszystkim to, że są pozyskiwane ze sprawdzonych źródeł i podziemnych złóż. Tymczasem barwione płyny są niejednokrotnie produkowane ze zwykłej kranówki, zwłaszcza przez małych, lokalnych producentów. W wodach mineralnych nie można także ukryć rzeczywistej zawartości substancji chemicznych, i zanieczyszczeń biologicznych podczas gdy w kolorowych napojach wszelkie bakterie są zabijane konserwantami.

Co się zwykle bada w wodzie mineralnej? W czerwcowym wydaniu miesięcznika Świat Konsumenta przeprowadzono porównanie 8 wód, w których badano m. in. zawartość azotanów, żelaza, baru, związków amonowych, ozonu, bakterii z podziałem na rodzaje a nawet napisy etykietach (jaki napój barwiony zawiera na etykiecie skład chemiczny wody?). Okazało się przy tym, że nawet do czystej wody można mieć zastrzeżenia. Kontrolerzy przeprowadzający test (niezależne laboratorium z Niemiec) najlepiej ocenili Staropolankę, Cisowiankę, Nałęczowiankę, Muszyniankę i Ustroniankę. Dwie inne wody ”zdyskwalifikowali”, ponieważ miały zbyt wysoką zawartość jednej substancji (baru), co jednak nie spowodowało wycofania produktów z rynku.

Czy tak szczegółowe badania są przeprowadzane dla napojów barwionych? Nie. Z prostego powodu: zbyt wiele substancji zawierają by można było dokładnie określić jakiego są one pochodzenia i czy w gotowym produkcie nie ”poprawiono” składu chemicznego wody.

Dlatego warto zaufać zwykłej, czystej wodzie i zrezygnować dla niej z fałszujących rzeczywistość barwników, choćby nawet zawierały ukochane przez wielu żółcień pomarańczową, błękit brylantowy, czy czerwień koszenilową.

Źródło: Super Nowości, 27.06.2006

Nadesłał/a: Wegetarianie.pl