Podziel się!Share on Facebook0Pin on Pinterest0Tweet about this on TwitterShare on Google+0Print this pageEmail this to someone

Udomowienie psów sprawiło, że w ich DNA zaczęły gromadzić się mutacje, które normalnie byłyby eliminowane w dzikiej populacji.
Dzięki nim dużo łatwiej można było kształtować psie rasy – wskazują szwedzko-irlandzkie badania. Informację na ten temat zamieszcza tygodnik „New Scientist”.

Najlepszy przyjaciel człowieka, pies, jest najbardziej zróżnicowanym z żyjących ssaków. Trudno wyobrazić sobie, aby przedstawiciele jednego gatunku mogli różnić się od siebie rozmiarami tak bardzo, jak maleńkie chihuahua i olbrzymi dog niemiecki. A wiadomo przecież, że różnice między przedstawicielami ponad 350 znanych ras psów dotyczą nie tylko rozmiarów, ale też kształtów, wyglądu, zachowania i cech charakteru. Ta różnorodność doprowadziła Karola Darwina do wniosku, że udomowione psy muszą pochodzić od kilku gatunków psowatych, m.in. od wilka, szakala i kojota.

Najnowsze badania genetyczne wykazały jednak, że przedstawiciele wszystkich psich ras pochodzą od jednego wspólnego przodka – wilka szarego. Udomowienie wilka nastąpiło ok. 15 tys. lat temu, czyli stosunkowo niedawno w ewolucyjnej skali. Rodzi się więc pytanie: w jaki sposób mogło w tak krótkim czasie dojść do tak silnego zróżnicowania wewnątrz jednego gatunku.

Naukowcy z Uniwersytetu w Uppsali sądzą, że znaleźli rozwiązanie tej zagadki. Razem z irlandzkim naukowcem – Matthew Websterem z Trinity College w Dublinie przeanalizowali DNA mitochondrialne psów i wilków. Mitochondria, czyli małe struktury odpowiedzialne za wytwarzanie energii w komórkach, mają swoje własne DNA.

Badania te wykazały, że mutacje w genomie mitochondrialnym psów gromadziły się w toku ewolucji znacznie szybciej niż u wilków.

Jak wyjaśniają naukowcy, pod wpływem selekcji naturalnej mutacje są normalnie eliminowane z genomu organizmów, jeżeli nie niosą ze sobą żadnych dodatkowych korzyści, lub są wręcz niekorzystne dla przetrwania gatunku. Tak zapewne było w przypadku wilków, które musiały same zdobywać pożywienie, rywalizować o samicę, spać bez dachu nad głową. Osobniki z niekorzystnymi mutacjami nie przeżyłyby tego.

Jednak gdy wilki zostały udomowione przez człowieka, presja naturalnej selekcji osłabła. Było to związane ze zmianą sposobu życia – u boku ludzi psy nie martwiły się już o pokarm i nie musiały walczyć o partnerkę. Dlatego wiele mutacji pojawiających się w genomie psim gromadziło się i było przekazywane następnym pokoleniom. Przetrwaniu tych zmian sprzyjały dodatkowo małe rozmiary populacji udomowionych psów.

Jednak obecność mutacji w psim genomie zaczęła wychodzić na jaw dopiero kilkaset lat temu, gdy właściciele psów zaczęli je sztucznie selekcjonować ze względu na konkretne cechy, nie tylko praktyczne, jak zdolności tropienia zwierzyny, ale też estetyczne, jak kolor sierści, sylwetka itd. Wówczas zaczęły się pojawiać rasy psów.

Niestety, większość mutacji, które przetrwały w toku ewolucji psów, nie jest dla nich korzystna, a nawet ma negatywne skutki. Dlatego właśnie tak wiele współczesnych ras psów gnębią poważne choroby.

Biolog ewolucyjny z Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa – Robert Wayne, uważa, że mniejsza presja selekcji naturalnej i gromadzenie się mutacji może tylko częściowo odpowiadać za różnorodność psich ras.

Jak podkreśla, zespół szwedzko-irlandzki badał wyłącznie mutacje w DNA mitochondrialnym, a te gromadzą się szybciej niż w DNA jądrowym, stanowiącym główną część genomu. W DNA jądrowym psów może być znacznie mniej mutacji. Wayne jest zdania, że „do różnorodności psich ras mogło się w dużym stopniu przyczynić zróżnicowanie w populacji ich przodków – wilków”.

Dokładne wyniki tych badań zamieszcza pismo „Genome Research”.

Źródło: PAP

Nadesłał/a: Wegetarianie.pl