Filozofia wegetarianina
Szukając sensu wegetarianizmu i jego wyjaśnienia jako filozofii życia oraz idei musimy wysnuć jeden prosty i niemożliwy do podważenia wniosek. Wegetarianizm to maksymalne ograniczenie cierpienia żywych istot. Wiemy, że cierpienia nie można wyeliminować całkowicie bo jest ono niejako wpisane w proces naszej egzystencji, ale jako ludzie mamy ogromny wpływ na jego ograniczenie…
Wstęp
Celem niniejszego tekstu jest zebranie i syntetyczne przedstawienie filozofii życia i idei przyświecającej wegetarianom. Artykuł odnosi się głównie do ludzi, którzy ze swojej diety wyłączają mięso i środki pochodzenia zwierzęcego tj. np. koszenila, żółcień chinilowa, żelatyna wieprzowa i inne. Poniższy tekst traktuje gatunki ludzi, zwierząt i roślin wyłącznie na płaszczyźnie biologicznej i anatomicznej. Z całą pewnością nie odnosi się do sfery duchowej i etycznej człowieka. Gdybyśmy chcieli przedstawić człowieka jako istotę o najwyższym poziomie moralności to musieli byśmy uznać wegetarianizm za jedyny właściwy sposób prowadzenia swojej diety bo jak mawiał Mahatma Gandhi „Wielkość narodu i jego postęp moralny można poznać po tym w jaki sposób obchodzi się on ze swymi zwierzętami”.
Problem odczuwania bólu…
Często zadaję sobie pytanie czy etyka i idea wegetarianizmu nie jest przypadkiem fałszywa. Mówimy przecież, że nie jemy niczego co kiedyś żyło i oddychało. Nie przykładamy naszej ręki do cierpienia innych istot żywych i nie bierzemy udziały w ogromnej machinie śmierci, która działa od pokoleń i wieków. Tylko, że rośliny i drobnoustroje też oddychają i może nawet odczuwają pewne bodźce zewnętrzne. Czyż to nie stawia naszej filozofii życia w trudnej sytuacji?
Musimy zdać sobie sprawę z tego, że organizmy roślinne i istoty niewidoczne dla naszych oczu funkcjonują na podstawie pewnych utartych mechanizmów i dlatego też nie możemy porównywać ich do „istot wyższego rzędu” tj. zwierząt. Schematyczne działanie roślin ( np. zamykanie kielicha kwiatowego, kiedy usiądzie na nim owad) nie jest żadnym przemyślanym planem, którego celem było by np. moralne udoskonalenie gatunku. Skłaniając się w kierunku myślenia ludzi jedzących mięso możemy tylko powiedzieć. My zabieramy tylko tyle życia innych istot ile jest potrzebne do naszej egzystencji. Wy natomiast ponad niezbędne minimum (rośliny) pławicie się w cierpieniu i śmierci niewinnych istot tylko po to, aby doznać innych walorów smakowych. Jako wegetarianie wiemy tak jak wy, że życie to nieustanna walka o byt. Tylko, że dla nas nie jest to sposób na usprawiedliwienie niczym nieuzasadnionej rzezi otaczającego nas świata.
Dlatego też próby porównania cierpienia roślin i zwierząt są z założenia śmieszne. Wystarczy zastanowić się nad tym czy jest jakaś różnica pomiędzy zrywanymi owocami a np. cielakiem zarzynanym w bestialski sposób? Krowa tracąc swoje małe, które są wysyłane na straszliwą śmierć przeraźliwie ryczy z bólu i nieopisanego przerażenia. Podczas gdy roślina przeżywa swój okres kwitnięcia, po czym obumiera aby znów po okresie wegetacji wydać nowe owoce. Porównanie to pozwala wysnuć pewien wniosek, który może stać się argumentem na to, że istnienie roślin i zwierząt jest diametralnie inne. Zwierzęta (w tym ludzie) posiadają świadomość istnienia, czego przykładem mogą być uczucia, które okazują członkom swojego stada i przywiązanie do ludzi jako do swoich opiekunów.
Szukając sensu wegetarianizmu i jego wyjaśnienia jako filozofii życia oraz idei musimy wysnuć jeden prosty i niemożliwy do podważenia wniosek. Wegetarianizm to maksymalne ograniczenie cierpienia żywych istot. Wiemy, że cierpienia nie można wyeliminować całkowicie bo jest ono niejako wpisane w proces naszej egzystencji, ale jako ludzie mamy ogromny wpływ na jego ograniczenie. Tylko taka postawa pozwoli odciąć się od nierozstrzygniętych sporów o zdrową lub niezdrową dietę wegetariańską. Takie podejście do tematu pozwoli nam uniknąć myślenia nad tym czy rośliny i zwierzęta czują tak samo czy całkowicie inaczej (pomijając fakt, że odczuwanie czegokolwiek jest całkowicie subiektywne).
Problem lacto-ovo…
Żyjąc w świecie zwierząt jako – oczywiście pod pewnymi względami – przedstawiciele jednego z gatunków mamy prawo korzystać z „pomocy” innych. Możemy powiedzieć, że jeśli nie przyczyniamy się do cierpienia np. krowy czy kury to mamy prawo do używania mleka i jaj. Dlatego, że są to produkty potrzebne do naszego funkcjonowania w konkretnym klimacie i społeczeństwie. Nie możemy natomiast popierać wielkich koncernów, które męczą tysiące zwierząt aby w okropnych warunkach uzyskać jaj, mleko czy miód. Powinniśmy więc spożywać te produkty w minimalnej potrzebnej dla nas ilości. Nasze zdrowie i życie powinno stać na pierwszym miejscu. Co nie znaczy, że mamy prawo bezkarnie zabijać lub męczyć inne zwierzęta tylko i wyłącznie dla naszej przyjemności.
Gdyby rozpatrzyć tą sprawę pod względem współistnienia gatunków musielibyśmy przyznać rację temu, że każdy gatunek korzysta w jakiś sposób z pracy innego. Patrząc na człowieka wyłącznie pod względem biologicznym dojdziemy do wniosku, że jest on częścią otaczającego nas świata zwierząt i roślin. Musi więc korzystać z produktów pochodzenia zwierzęcego bo jest to najlepsza optymalnie dla niego dieta. Uogólniając sprawę zauważymy zwykły proces kooperacji pomiędzy gatunkowej. Dzikie ptactwo zabiera ziarna z naszych pól i owoce z drzew, a my zabieramy jajka i mleko w minimalnej i niezbędnej dla nas ilości.
Możemy więc korzystać z produktów wytwarzanych przez inne zwierzęta. Jest jednak jeden warunek. Żadna z tych istot nie może przez nas stracić swojego życia i nie ważne czy jest to bestialska (znana tylko człowiekowi) rzeź czy „humanitarny ubój” (jak można kogoś zabić humanitarnie – przecież śmierć to śmierć!?).
Problem porozumienia…
Często ludzie jedzący mięso mówią, że wegetarianie próbują za wszelką cenę przeciągnąć ich na swój sposób odżywiania… i często mają rację. Wegetarianie i inni ludzi powinni uświadomić sobie to, że nie ma diety idealnej dla wszystkich. Nigdy nie istniał uniwersalny sposób odżywiania i nigdy taki nie powstanie. Przyczyną tego jest np. klimat, w jakim żyje dane społeczeństwo (np. Eskimosi nie będą wegetarianami bo nie mogą skompletować swojej diety z roślin dostępnych w ich strefie geograficznej). Nawet pomiędzy nami istnieją różne sposoby odżywiania polegające na zradykalizowaniu lub uproszczeniu podstaw wegetarianizmu. Trzeba więc zrozumieć potrzeby innych choćby były one najbardziej dziwne i nie do przyjęcia dla nas jako konkretnej ale jakże zróżnicowanej grupy ludzi.
mariusz206@op.pl
Nadesłał/a: Mario
16 komentarzy
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
W większości się zgadzam. Szczególnie z problemem porozumienia i lacto-ovo. Długo miałąm wyrzuty sumienia i zastanawiałam się nad porzuceniem jajek i mleka itp. Ale po dosć długim namyśle stwierdziłam że nie mogę narażać swojego zdrowia, tymbardziej że zabierając kurze jajko, lub dojąc krowę nie zabija się żadnego zwierzęcia, choć nie jest to zapewne zbyt przyjemne i delikatne.
Ale co do roślin to wydało mi się to faktycznie śmieszne. Jeszcze nikt, nawet żaden mięsożerca nie zadał mi pytania: czemu jeszc rośliny, przeciez one zyją…?
Ale ogólnie dobry art.
Moze sie wydawac, ze moje slowa beda smieszne. Jestem wegetarianka od miesiaca. Zdecydowalam sie nia zostac dlatego, ze nie jest mi obojetny los zwierzat, bo one czuja to samo co MY, tak samo cierpia. Przeciez za pozbawienie kogos zycia idzie sie do wiezienia, czemu jednak odnosi sie to tylko w stosunku do ludzi?
Jedzac mieso czulam sie strasznie, bo zdawalam sobie sprawe z tego, ze to, co jem kiedys zylo…to tak samo jakby ktos jadl mnie…
Chcialabym aby zwierzeta na swiecie nie byly zabijane, wiem jednak, ze moja decyzja tak naprawde nie ma wiekszego znaczenia dla innych oprocz mnie, ale mam nadzieje ze znajdzie sie jeszcze kilka wegetarian podobnie myslacych do mnie i RAZEM bedziemy mogli cos zdzialac.
Dla mnie Twoja decyzja ma znaczenie :]
Zmienianie świata zaczynaj od siebie:]
Tak trzymaj !
Ja myślę, że wielu wegetarian to po prostu dziwacy, którzy poczuli potrzebę przynależności do czegoś. To mogł być ruch Zielonoświątkowców, Przyjaciół Piwa, feminizm, alterglobalizm albo Ruch Wolnego i Otwartego Oprogramowania. Padło na wege. Większość lubi mięso ale go nie je z przyczyn ideologicznych. A to jest już troche samobiczowanie. Jeszcze rozumiem jak by naukowo była udowodniona teoria zdrowszego żywienia bez mięsa. Ale nie jest. Więc dlaczego to robicie? Mam kumpla który jest wege ale nie je mięsa bo po prostu nie lubi tego smaku. Jego rozumiem, ja nie cierpię cebuli więc też jej nie jem. Właśnie wszedłem głębiej w portal i widzę, że i Jezus jest w to wciągnięty… jest artykuł, że to już on nauczał wegetarianizmu. Nie znam sie na piśmie świętym ale chyba ten portal zostanie wyklęty… he he.
Bardzo dobry artykuł – ma kilka fajnie sformułowanych argumentów do dyskusji z mięsożercami 🙂
co mają zrobić ci, których życie zależy od leków testowanych na zwierzętach?
Przyjmować leki testowane na zwierzętach bo jeśli nasze życie lub zdrowie jest zagrożone to powinniśmy robić wszystko aby je utrzymać. Nawet kosztem przyjmowania leków ….
chyba nie jestes jednak wege albo od niedawna,juz dawno udowodniono iż zmiana stylu życia i diety w tym odstawienie mięsa spowoduje że choroby cywilizacyjne czyli nowotwory itp prawie przestana istnieć,to mięso,produkty pochodzenia zwierzęcego i wszystkie te konserwanty przyczyniają się do tak wielu chorób.
Przy całym szacunku do autora, ale to głupota. Albo źle wyrażone odczucia, bo przy czytaniu tego tekstu zastanawiałem się śmiać się z, czy płakać nad autorem.
Jestem vege od 6 lat. I zgadzam się z tym, ze wegetarianizm to coś więcej niż dieta. Próbowałem jednak przedstawić ten temat w oderwaniu od jakichkolwiek przekonań… aby był obiektywny. Jezli chodzi o słowo „dieta” to wyrzy zmieniają swoje znaczenie z biegiem lat… dlatego też mówimy o dobrej lub złej diecie…
Podoba mi się klimat tego artykułu i przemyślenia w nim zawarte, choć styl nieco przesadzony (…”proces naszej egzystencji…” xD) Zgadzam się z opinią autora na temat problemu lacto-ovo i na temat porozumienia. I zgadzam się także ze stwierdzeniem, że nie ma dobrej diety dla każdego. Ale dla nas, wegetarian, wegetarianizm to nie dieta, czyż nie? 😉
Słownik współczesnej polszczyzny oraz Słownik wyrazów obcych podają, że dieta to nie tylko specjalny system odżywiania na określony czas lecz posiada też szersze znaczenie ogólne – sposób odżywiania się. A w języku greckim, pierwotnie, słowo to oznaczało należyty sposób odżywiania się. A zatem wychodzi na to, że wegetarianizm jest dietą. Pozdrawiam :))
To śmieszne, że jeśli chcemy się czegoś dowiedzieć, to sięgamy po słownik. Słownik jednak nie zawsze nam powie wszystko. Jakbyś chciał dowiedzieć się czym jest miłość, to też szukałbyś w słowniku? Gdyby to była TYLKO dieta, to ograniczałaby się jedynie do komponowania menu w określony sposób. A jeśli temu towarzyszy pewna ideologia, pewien sposób spojrzenia na świat??? Wegetarianizm to dieta – ale nie jest to TYLKO dieta. to coś więcej. pozdrawiam
Zgadza się – wegetarianizm to styl życia 🙂
Powyższy artykuł porusza nie tylko kwestię sposobu odżywiania się lecz także kwestię tolerancji wobec innych przekonań i upodobań. Uważam, że jeżeli każdy wegetarianin pragnie aby jego dieta i styl życia zostały zaakceptowane, sam powinien zdobyć się na wyrozumiałość wobec postaw życiowych innych ludzi. Nie ma nic gorszego niż fanatyzm
i brak tolerancji. A z takimi postawami spotykałam się także wśród wegetarian – niestety. Sama jestem wegetarianką i cieszę się z mojego świadomego wyboru. Nie chcę jednak nikogo piętnować ani szykanować tylko dlatego, że nie postępuje w taki sam sposób jak ja.
Masz racje, moja droga. Jeśli spotyka się dwoje ludzi i mają w sobie dostateczną dozę szacunku i toleracji, to nikt nie będzie próbował kogoś zmieniać. Ja też nikogo nie próbuję zmieniać, mimo że bardzo bym chciała, żeby było coraz więcej wegetarian. Myślę, że wymuszenie na kimś zmiany nie byłoby czymś tak pełnym i pięknym, jak świadoma i własna decyzja, że „od dzisiaj będę wege”. My możemy jedynie mówić jak to jest być wege, ale raczej nie przekonywać. Nasz upór i chęć przekonania kogoś, może jedynie zniechęcić naszego rozmówcę. A jeśli będziemy mu po prostu opowiadać, jeśli zechce się dowiedzieć, to może sam dojrzeje do zmiany i odkryje, że pisane jest mu żyć jako wegetarianin/wegetarianka.