Nie jeść mięsa a nie jeść zwierząt – czyli o dwóch sposobach myślenia
Mimo, iż od niedawna jestem wegetarianką, to już miałam okazję zauważyć, jak bardzo róźni się sposób myślenia wegetarian a mięsożerców. Nie mam już nawet na myśli niezrozumienia z ich [jedzących mięso] strony wobec nas (to już wszyscy znają pewnie na własnym przykładzie), chodzi mi tylko, że bardzo przykre i smutne jest to, że ludzie postrzegają wegetarian w pewien dziwny sposób, zupełnie błedny.
Ludzie nieznający wegetarianizmu myślą, że mięso przestaje się jeść z takich samych powodów, z jakich niektórzy odstawiają słodycze – a to jest żeby schudnąć, żeby wzmocnić silną wolę. Myślą, że mięso jest dla nas przysmakiem, które z jakis dziwnych powodów odstawiamy i tym krzywdzimy siebie samych. Stąd właśnie każdy nas może usłyszeć czasem cos w stylu: „Zjedz te kotleciki, one są dobre, nie utyjesz od nich” lub „po co sobie odmawiasz przyjemności jedzenia? Spróbuj, takie to pyszne”. Mówią tak niewiedząc, że dla wegetarianina przyjemnością jest niejedzenie mięsa. I to właśnie z powodu tego myślenia nie jem posiłków u znajomych mięsożerców, w obawie, by ktoś nagle nachalnie nie zaczął mnie przekonywać do pyszności wieprzowych kotletów lub innych tego typu rzeczy.
Lecz takie komentarze są bardzo pospolite i każdy wegetarianin prędzej się do nich przyzwyczai, a może nawet szczęsliwie zacznie je zupełnie ignorować. Jednak róźnica sposobu myślenia wegetarianina mięsożercy objawia się w czymś innym – a mianowice w sposobie patrzenia na zwierzęta. Dla mięsożercy koltet to kotlet – kawałek jedzenia, dodatek do ziemniaków czy mizerii. Dla wegetarianina ten sam „kotlet” to kawałek bezbronnej istoty, zabitej bez przyczyny. Dlatego zawsze mówię – ]”Nie jem zwierząt” bo nazwa mięso wydaje mi się okrutnie bezosobowa, tak jakby żywa istota, jaką jest lub było kiedyś każde zwierzę, od narodzenia było częścią obiadu. Dlaczego właściciele psów/kotów/innych zwierząt domowych deklarują się, że nigdy nie zjedli, by swoich pupili? Bo czują emocjonalna więź z tymi zwierzakami. Nie chcieliby, by ich zwierzę zostało kiełbasą. A mimo to jedzą mięso. Chyżby świnia, kurczę, czy wół było czymś gorszym niż zwierzę domowe? Tylko dlatego, że nie choduje się ich w domu? Nie zgadzam się z tym. Jeśli kocha się zwierzęta to wszystkie, nie ma miłości z podziałem na domowe, a zwierzęta niedomowe.
Większość osób nie zastanawia się jak to się dzieje, że mają „kotleta” na talerzu. Nie przychodzi im nawet na myśl, że to, co oni jedzą żyło kiedyś, oddychało, patrzyło niewinnie w stronę człowieka, który je karmił, a potem oddał do rzeźni. Tak – najpierw pielęgnował, później oddał na śmierć. Może nawet sam zabił? Bo niektórzy myślą, że zwierzę, jak nie mówi, to nie czuje. Jest gorsze tylko dlatego, że nie umie się wypowiedzieć (ludzie często tak naprawdę myślą). Dlatego nie obchodzi ich kim była ta istota, którą teraz połykają.
Nie zauważyłam pewnie nic nowego, ale piszę o tym, bo to mnie najbardziej boli – że ludzie nie wiedzą, że wegetarianinem zostaje się z bezgranicznej miłości do zwierząt, a nie po to, by zrzucić parę kilo, czy wzmocnić siłę woli] . Dlatego namawiam wszystkich serdecznie, by przy każdej możliwej okazji wyjaśniać ludziom, że wegetarianizm wiążę się z pewnymi przekonaniami. Myślę, że nie można pozwolić, by postrzegano nas sterotypowo. Wiadomo, świata nie zbawimy, ale może przynajmniej kilka osób wyprowadzimy z błędu.
Powodzenia. trzymajcie się i nie dajcie się innym.
Nadesłał/a: obasan69
Nie ma jeszcze komentarzy
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
100% NIE ZGADZAM SIĘ. Napisałaś jedynie o swoich odczuciach, nie pomyślawszy wcześniej, że nie wszyscy wegetarianie przestali jeść mięso z pobudek etycznych. Wegetarianinem zostaje się z różnych przyczyn. Ja na przykład nie jem mięsa bo nie lubię, obrzydza mnie ono i nie jestem w stanie go jeść. Szczerze to mam w nosie te świnki i kurki etc, jestem na tyle świadoma że rozumiem, że to, że ja nie zjem tej biednej świnki, to nie znaczy, ze ona jest ocalona. Po prostu ktoś inny ją wpierdzieli i koniec. Wegetarianin to nie jest osoba, która kocha zwierzęta i dlatego ich nie je. Ja szanuję takie podejście, bardzo fajnie, ze są na tym świecie wrażliwi ludzie, choć sama widać taką osobą nie jestem. ale słowo „wegetarianin” zawiera w sobie coś więcej, nie tylko jakąś tam miłość do zwierząt. Według mnie to jest jakaś wyższa świadomość. Czy to w kwestii etyki, czy zdrowia, czy czegokolwiek, jesteśmy w stanie sami zadecydować o swoim jadłospisie i tyle i nieważne z jakiego powodu. Można być wegetarianinem nie kochając zwierzątek 😉
Zgadzam się z Tobą, niektórzy ludzie patrzą na wegetarian z pewnym dystansem, a przecież wegetarianin też człowiek. To, że odmawiamy sobie czegoś nie znaczy, że jesteśmy gorsi. Wręcz przeciwnie ! Nie twierdzę, że powinniśmy za to, że nie jemy istot, które tak jak my chcą żyć, dostawać jakiś nagród, dyplomów, pochwał .. itp. Wyobraźmy sobie taką sytuację: dom, obiad, rodzice i małe dziecko (ok. 4 lat), a na obiad kotlet schabowy. Dziecko, które jest ciekawe świata pyta się rodziców: „Mamo, a co to jest ?”, a mama odpowiada: „To jest kotlecik”. Małemu dziecku oczywiście taka odpowiedź nie wystarcza, więc drąży temat dalej: „A z czego on jest ?”, mama zaniepokojona tym, że dziecko nie zje obiadu, bo dowie się prawdy, odpowiada: „To kotlecik z kury, kochanie, ale nie z tej, którą znasz i lubisz, tylko z tej drugiej, do jedzenia ..”. I w ten sposób uczy dziecko żyć podwójnym życiem. Z jednej strony kocha zwierzęta i chce z nimi spędzać czas, ale z drugiej spożywa je na obiad.. Zaciekawiło mnie to zdanie: „Dlaczego właściciele psów/kotów/innych zwierząt domowych deklarują się, że nigdy nie zjedli, by swoich pupili? Bo czują emocjonalna więź z tymi zwierzakami.”, tak masz rację człowiek, który ma w domu kota czy psa, nie zabił by go, żeby potem zjeść z niego obiad. A na przykład kiedy ktoś mieszka na wsi i posiada krowy, kury itp. To też są jego zwierzęta i ten człowiek też ma z nimi pewną więź, ale mimo to zabija je, a potem sprzedaje, kiedyś żywą istotę, już jako kawałek mięsa.
Od razu przyznam się w jestem „mięsożercą”, ale rozważam przejście na wegetarianizmy. Moim motywem przede wszystkim jest zdrowy tryb życia. Odniosę się te tej „miłości do zwierząt” chodzi mi o to czym karmicie swoje psy i koty. Tylko mi nie mówcie, że mięsem bo nie uwierzę w końcu kochacie zwierzęta. Nie chce tu wojny tylko konstruktywnej odpowiedzi. Jak motywujecie karmienie zwierząt domowych mięsem? Rozumiem też że jako człowiek mamy wybór, ale czy nie sądzicie, że odwracacie się od natury próbując ją ratować. Chodzi mi to o to że w naturze „zabijanie” jest normalną koleją rzeczy jedno ginie żeby drugie się pożywiło. A do autorki mam pytanie, zastanawiasz się czasem nad tysiącami maleńkich istotek które pożerasz „przypadkowo” podczas wegetariańskich posiłkach, bądź konsekwentna, a nie faworyzuj tylko niektóre zwierzęta. Jak kochać to wszystkie bez wyjątku. Na myśl przychodzi mi dziecko które kocha swojego pieska, a szkłem powiększającym przypala mrówki. Bez obrazy oczywiście. Z góry dziękuje za odpowiedzi na nurtujące mnie pytania, mam nadzieję, że uda mi się zacząć prowadzić zdrowy tryb życie czego i wam życzę.
Pozdrawiam
Artykuł super, nie zgadzam się z tokiem myślenia komentującego, że osoby wrażliwe i współczujące oraz właśnie z tego powodu nie spożywające mięsa to
nawiedzeni, ale może miał zły dzień…
Empatia świadczy o rozwoju człowieczeństwa, gdyby człowiek nie posiadał empatii, działałby na zasadzie tylko instyktu przetrwania kosztem innych, a to
spowodowałoby konsekwencje tego typu, że nie byłoby czegoś takiego jak solidaryzowanie się w grupie, oraz działania prospołeczne na rzecz innych, czy
pomaganie innym w potrzebie, ludzie nie mieliby wglądu w uczucia innych, a funkcja psychologa i terapeuty wobec tego nie miałaby miejsca…
Oczywiście są osoby pozbawione emocji w jakiś sposób, nic nie czują ale wobec tego nie potrafią też postawić się w położeniu drugiej istoty, co czyni wręcz z
nich analfabety niestety emocjonalne wobec tak ważnego punktu odniesienia. Często w tej grupie można zaobserwować osoby zwichnięte psychicznie w wyniku
czasami osobistych przejść, o tym pisze w „Inteligencji emocjonalnej” – Daniel Goleman.
Do tej pory panowało mylne pojmowanie świata, że tylko silni fizycznie mają największe szanse przetrwania, lub rywalizacja to domena osób wygrywajacych
życie, jednak w obecnych czsach, coraz bardziej ludzie odsuwają się od osób rywalizujących i agresywnych, bowiem przestało to już być atutem.
Ludzkość zebrała już wystarczjące doświadczenie by zrozumieć, że wojny, holokausty, wyścig zbrojeń i Czarnobyle… to potencjalna i realna zagłada dla gatunku człowieka na podobę agresywnego nowotworu atakującego organizm ludzki.
Osoba agresywna, rywalizująca oraz dominująca staje się poprostu niesmaczna, nieciekawa, wiele osób posiadających wystarczająco inteligentną wyobraźnię
uaktywnioną poprzez empatyczne nastawienie, a przez to inteligencję prognozującą potencjalne sytuacje, na podobę wirtualnej symulacji komputerowej, potrafi szybko sobie skalkulować, że jeśli taki osobnik teraz kogoś tak brzydko potraktował, to dlaczego mnie ma nie potraktować żle jeśli okoliczności nie sprowokują go do tego…
Dlatego obecnie osobowość rywalizująca coraz bardziej będzie przegrywać, a to właśnie z powodów poczucia potrzeby bezpieczeństwa innych, oraz ich
samoświadomości samych siebie, ludzie chcą się dobrze czuć w swoim środowisku, potrzebują siebie nawzajem by realizować się i rozwijać, a nie rywalizować i krótko żyć od przesycenia własnego organizmu wysokim poziomem adrenaliny, potrzebują być szczęśliwymi bo i tak świat jest dostatecznie już trudny…
A współpraca zawsze daje większe sznse dla wpólnych korzyści i rozwoju, co dwie głowy to nie jedna, szacunek i tolerancja dają pole większej efektywności w działaniu i realizowaniu zamierzeń.
Osobnik pozbawiony emocjonalnej struktury nastawionej na empatyczne działania jest potencjalnym zagrożeniem dla społeczności, chce zdominować zwykle i
wprowadzać swoje dyktatury najczęściej, a to dlatego, że nie wie(jako pozbawiny empatii) przecież, iż gwałci czyjeś uczucia, emocje, bowiem sam nic nie
odczuwa pozbawiony współodczuwania.
Coraz mniej zatem osoba rywalizująca jest akceptowana, rywalizujący nie akceptuje bowiem najczęściej czyjejś wolności do odmienności spojrzenia na daną
sytuację, a społeczeństwo staje się obecnie coraz bardziej świadome potrzeby własnej wolności od dyktatu osoby domonującej, rywlizującej, a według pseudo
staroświeckiej już teorii ewolucji postrzeganej jako umiejętność przetrwania.
Obecnie umiejętność prztrwania to umiejętność współpracy i konstruktywnego komunikowania się, a do tego potrzebna jest ta odrobina empatii i współczucia bo
każdy poprzez kontakt i wiedzę o mowie ciała posiada większą świadomość istoty pojęcia samej idei wolności niż nasi przodkowie, którzy najczęściej tylko co
niektórzy świadomie dziłali i myśleli, reszta pozbawiona wolności realizowania siebie, zwykle podlegała nadmiernemu wpływowi dyktatu władcy, władzy, która to skutecznie niszczyła zlążki samodzielnego myślenia wolnomyślicieli. Opóźniając tym samym świadomy rozwój empatyczno – emocjonalej struktury osobowości w potomkach.
Obecnie upada już syndrom osobowości niewolniczej, pozostałości po poprzednich pokoleniach uwikłanych w historyczne zmagania. Trudno dziś zatem coraz
bardziej o niewolnika… i bezrefleksyjnego potakiwacza.
Brak umiejetności położenia się w położeniu drugiej istoty, to też brak umiejętności konstruktywnego negocjowania, bo umiejętność ta jest dawaniem szansy na
współpracę, a chęć współpracy to chęć bycia akceptowanym, natomiast chęć bycia akceptowanym to potrzeba bliskości z drugim człowiekiem potrzeba
uspołecznienia się, może ukryta gdzieś wewnątrz ale jednak jest potrzebą.
Nawet kat potrzebuje ofiary bo bez niej nie ma sensu jego istnienie jako kata,
zatem istotą dominującą są tu wszędzie uczucia, które niestety czasmi zwichnięte, ukryte lub wypaczone są problemem i cierpieniem nawet dla kata(uwikłanego),
a tym bardziej ofiary zdarzeń, oraz osób zdezorientowanych widokiem rozgrywającej się sceny… naszego życia.
Rywalizujący osobnik obecnie jest pojmowany jak pies ogrodnika sam nie zje, ale drugiemu nie da i gdzie tu rozwój osobowości, ewolucji… chyba nie w
ograniczoności skorupy konsumencko stereotypowej.
Elżbieta Beata Szczygielska poetka
Pomyślałam jeszcze o jednym…
Ktoś napisał że nie mamy prawa nazywać ludzi jedzących mięso mordercami. To również dość kontrowersyjna kwestia. Kiedy ktoś zabija osobę, którą bardzo kochamy, naszą naturalną reakcją jest ból, cierpienie, oraz złość i często nienawiść do tego kto dokonał tego czynu. Jest oczywiste dla każdego że użycie słowa „morderca” jest tu jak najbardziej zgodne z prawem, czy to boskim, czy ludzkim. Rzecz jasna, domagamy się od wymiaru sprawiedliwości, by osoba taka została ukarana. Zdarza się i tak, że proces karny trwa niezwykle długo, padają wyroki uniewinniające (mimo iż dowody są ewidentne). Co czuje ktoś, kto stracił najbliższą osobę, a jej morderca nie poniósł żadnych konsekwencji? Chyba nie trzeba wiele pisać…
Problem polega na tym, iż wiele ludzi nie bierze pod uwagę tego, iż można odczuwać ból po śmierci zwierzęcia tak mocno jak po śmierci człowieka.
W naszych akcjach, protestach odwołujemy się głównie do uczuć zwierząt, do ich krzywdy i cierpienia (co jest niepodważalnym faktem). Może jednak czas zrobić dodatkowy krok… może czas zacząć mówić o naszym cierpieniu, prowadzącym wręcz do furii gdy ukochane przez nas istoty żywe są zabijane by zaspokoić czyjeś zachcianki.
Każdy człowiek ma prawo do miłości, do szacunku, do życia wolnego od niepotrzebnego cierpienia…i to prawo jest nam odbierane!!!
Czyżbyśmy bali się przyznać się do tego że jesteśmy wrażliwi?? W końcu przecież społeczeństwo patrzy na to jak na słabość i nieprzystosowanie.
Czyżbyśmy obawiali się ataku? Ataku na ludzi, którzy są emocjonalnie rozchwiani? Bo przecież tego należy się spodziewać…
Nie wiem jak Wy Kochani, ale mi ta myśl towarzyszy od jakiegoś czasu i wydaje mi się, że najwyższy czas pokazać, że zabijając zwierzęta doprowadzamy do śmierci nie tylko je…ale również ludzi, którzy kochając wszystkie istoty konają z bólu widząc ich cierpienie…Konamy najpierw emocjonalnie, a później fizycznie- ponieważ niewyrażona złość i nienawiść sieje spustoszenie w naszym układzie hormonalnym, a potem w całej reszcie naszego organizmu…a że jest to potwierdzone naukowo już od dawna, nikt rozwinięty i oczytany nie zaprzeczy owym faktom.
Faktycznie, została tu poruszona bardzo ważna kwestia. Mówiąc „nie jem mięsa ponieważ jestem wagetarianką” wcale nie dajesz świadectwa o Twojej miłości do zwierząt, gdyż powodów dla których ktoś nie je mięsa jest wiele. „Nie jem zwierząt”- to już brzmi jasno. Gdy ktoś pyta : „Jesz mięso”? dobrze jest odpowiedzieć : „Chyba żartujesz, a Ty byś zjadł swojego przyjaciela?” Albo po prostu: „Nie jestem mordercą”. Wówczas pokazujemy iż traktujemy zwierzęta na równi z sobą. Fakt iż nasz rozmówca będzie lekko zszokowany a czasami rozbawiony, ale to już problem jego serca i …jego jelit.
Niestety, żyjemy w społeczeństwie, które nie rozumie istoty bycia Vege. Najbardziej boli mnie to, że nawet najbliższa rodzina zdaje się nie rozumieć mnie i moich poglądów. Każde spotkanie rodzinne czy to jest Wigilia czy Wielkanoc, zawsze zaczyna się rozprawą nad tym ,,dlaczego Paweł nie je mięsa?”. Wytrzymuję to, bo nie mam innego wyboru. Nie będę przecież kłócił się z babcią:-). Apogeum wkur…nia, osiągnąłem, gdy podczas wizyty w szpitalu usłyszałem, że powinienem zacząć odżywiać się jak ,,biały człowiek”. Rasizmu nie cierpię chronicznie, więc po prostu wstałem i wyszedłem. No coż, życzę Wszystkim szczęścia w walce z debilizmem.
ludzie zachowują się, jak gdybyśmy cierpieli z powodu niejedzenia mięsa, wlasnie to mnie zawsze dziwi. Spotkałam się nawet z obraźliwymi komentarzami na temat mojego stylu zycia, mojego niejedzenia zwierząt. Że powinnam się leczyć itp. Takich ludzi nie rozumiem- dobrze, jesli chcą niech jedzą mięso, ale dlaczego chcą na siłę zmieniać poglądy tym, którzy nie chcą go jeść??
Wmawiali mi, że filmikami z rzeźni, artykułami na ten temat, reportażami- robię sobie pranie mózgu. Czy to przypadkiem nie oni sobie je robią, wpajając w umysły, że zwierzę nie jest istotą żywą, tylko materiałem na obiad? Że nic nie czują, starając się nie dowiadywać i zaprzeczać temu, co dzieje się w rzeźniach? Przecież kotlet nie bierze się znikąd, a jednak to jest normalne. Dla nich. I to podobno my mamy źle poukładane w głowach…
no właśnie. a co V Przykazniem Bożym? 'Nie zabijaj’!
jedzenie mięsa, jest to przyczynianie się do zabijania zwierząt, więc co za tym idzie.? łamanie tego oto przykazania.
dlatego moim zdaniem, powinno być znaczenie więcej wegetarian.
mam szczerą nadzieję, że za parę lat ludzie zdadzą sobie sprawę, ile złego robią i przejdą na wegetarianizm 🙂
pozdrawiam.
Bardzo trafny artykuł. Ja dopiero od kilku dni zdałam sobie sprawę, że za MIĘSEM na talerzu kryją się zwierzęta, wcześniej o tym nawet nie myślałam. Oczywiście wszystkie koleżanki myślą, że traktuję to jako nową dietę, bo nie wierzą, że myślenia człowieka może zmienieć się w bardzo krótkim czasie. Ja jestem pewna, że już nigdy nie wezmę do ust żadnego zwierzaka!
co prawda jestem poczatkujaca wegetarianka ale calkowicie zgadzam sie z twoja opinia. przeczytalam kiedys w ksiazce Singera ze przykazanie „nie zabijaj” odnosi sie do wszystkich istot zyjacych czyli zwierzat tez. nie zabijajmy zatem !pozdrawiam
Ludzie mówią „zjedz kotleta, takie to pyszne” bo sami to lubią i wydaje im się, że wszyscy lubią to co oni. Ty nie ma żadnego specjalnego przymuszania roślinożerców. Ja lubię i jem większość rzeczy oprócz cebuli. Tego nienawidze i nie moge jeść i nie jem już od 35 lat. Pomimo to osoby, które znaja mnie bardzo długo, jedząc cebulę zawsze pytają się mnie: „a może jednak w końcu byś zjadł choć trochę, taka przecież dobra!” Tak samo jest w przypadku mięsa i nie ma tu jakiegoś specjalnego traktowania roślinożerców. Ludzie traktują w ten sposób „inność” i nie ma co się tym przejmować.
A odnośnie świadomości to ludzie są świadomi tego co to było przedtem zanim zostało zamienione w kotleta. Ba, na wsiach dalej wielu ludzi samemu zabija świnię albo kurę i wcale przez to im gorzej nie smakuje. Taka jest po prostu natura, że jeden zjada drugiego. Jakiś był w tym cel, że na ziemi nie egzystują wyłącznie roślinożercy.
A ja bardzo lubiłam smak mięsa, nadal pamiętam tatara, salami i krakowską suchą. Mięsa nie jem ze względu na to, że jest ze zwierząt.
Zgadzam się z twierdzeniem, że wegetarianizm jest postrzegany jako rodzaj diety, bo często spotykam się z pytaniami „czy ty nadal stosujesz tę swoją dietę?”, albo „uważaj bo niedługo cię nie będzie widać” (a ja przytyłam).
Ktoś tu napisał coś takiego: 'Denerwuje mnie kiedy widzę przepisy na kotleciki sojowe albo inne potrawy, które zastepują mięso. To przeciez nie jest dla wegetarian , najwyżej dla ludzi , którzy lubia jeśc mięso, ale musza je odstawic ze względów zdrowotnych. ’. Dziewczyno co Ty za bzdury wypisujesz? Przecież soja to soja a nie każdy nie lubi smaku mięsa tylko po prostu nie je go bo to ZWIERZĘ. Można lubić ten smak i to właśnie dla nas- wegetarian – wymyślono produkty zastępujące mięso. Nie ważne jakie kto ma przekonania. A co do artykułu to zgadzam się tylko w połowie.
Fajnie, że ktoś napisał o dwóch różnych sposobach myślenia. Mam ponad 30 lat, do tej pory myślałem tym pierwszym – pochłaniałem mięso w każdej formie oraz ilościach. Jestem tutaj osobą z najkrótszym pewnie stażem – „życie” w produktach mięsnych zacząłem dostrzegać zupełnie nagle, 5 dni temu ale za to z ogromną świadomością. Tym bardziej miło, iż na takowy temat toczy się dyskusja gdyż szczerze mówiąc myślałem, że jest coś ze mną „nie tak”. Mam ogromną nadzieję pozostać w nowym przekonaniu na dłużej. W chwili obecnej poszukuję właśnie nowych kulinarnych przepisów – w garnku z pierwszą bezmięsną strawą powoli zaczyna być widoczne dno ;-). Życzę wszystkim „jadalnym” zwierzakom aby grono ludzi myślących drugim sposobem poszerzało się z dnia na dzień. Pozdrawiam serdecznie.
Ktoś tu napisał coś takiego: 'Denerwuje mnie kiedy widzę przepisy na kotleciki sojowe albo inne potrawy, które zastepują mięso. To przeciez nie jest dla wegetarian , najwyżej dla ludzi , którzy lubia jeśc mięso, ale musza je odstawic ze względów zdrowotnych. ’. Dziewczyno co Ty za bzdury wypisujesz? Przecież soja to soja a nie każdy nie lubi smaku mięsa tylko po prostu nie je go bo to ZWIERZĘ. Można lubić ten smak i to właśnie dla nas- wegetarian – wymyślono produkty zastępujące mięso. Nie ważne jakie kto ma przekonania. A co do artykułu to zgadzam się tylko w połowie.
sorry to nie tu miało być 🙂
Ja tez się w zupełnosci zgadzamz Tobą. Co prawda jest wegetarianką dopiero troche ponad rok ale caly czas slysze no jeden kotlecik ci nic nie zrobi przykre. Nie wiem z czego to wynika czy sa troche ograniczeni czy po prostu nie chca przyjac faktu ze zostalam wegetarianka bo kocham zwierzeta i do miesa juz nie wroce.
Zgadzam się z Tobą. Ludzie często mi mówią, żebym przestała się ODCHUDZAĆ i zaczęła normalnie jeść. Tyle, że dla mnie normalnym jedzeniem nie jest zmarłe a raczej zamordowane zwierzątko.
Dla mnie niejedzenie mięsa, to tez niejedzenie zwierzątek…
tylko miesożercy niezaleznie jak nazywamy, wykazuja totalny brak etyki, wrażliwosci, ba wyobraźni…
Ich myslenie jest tak zdeformowane przez ich nie-myslenie, powielanie tego co inni nauczyli ich (brak twórczego myslenia), powierzchownosci, braku wyobraźni, egoizm i zupełnie niewczuwanie sie co sie dzieje z innymi ludźmi, dziecmi co głoduja, oraz zwierzetami, niszczeniem naszej planety (skazenie wód, ziemi, powietrza), pomnażaniem róznych odzwierzęcych chorób, wspieranie nazistów i całego tego kultu faszyzmu (rzeźnicy i producenci „mięsa”), wywyzszanie sie czy poprzez osmieszanie wegetarianow czy zwierzat (w durnych reklamach, mowienie nie maja duszy)…
Ogółem mięsożerca łatwiej oszukuje przyjaciół i zdradza wszystkich, i siebie przede wszystkim. Uważa ze to ze jada zwierzeta z przyzwyczajenia nie daje żadnych konsekwencji… Tak argumentuja potrzebe jedzenia zwierzat, że sami nie widza bezsensownosci swych wypowiedzi (o braku żelaza, białka, i innych składnikow odzywczych).
Jedzenie zwierząt to choroba-uzależnienie, jak alkoholizm, narkomania, ktora tepi wyższe uczucia, ktora prowadzi do zguby tego co robi to. Nie na darmo tylu 40latkow umiera na zawał serca czy udar mózgu, czy nowotwory, i inne cywilizacyjne a miesozercy nadal nic nie robią.
To wielki gigantyczny biznes, polityka więc trzeba samemu wybierac co własciwe w postepowaniu. Szkoda że media zajmują się nieistotnymi sprawami a nie pokazują jak funkcjonuje cały ten przemysł „mięsny”… No coz tam tez siedza miesozercy, co pokazuja przepisy wyłacznie raczej z miesem, wiec czego oczekiwac.
Nie na darmo jest powiedzenie kazdy jest kowalem swego losu, co dajemy to dostajemy…
Ja nie jem miesa bo nie lubie.Zadne moralne aspekty wegetarianizmu nie mialy wplywu na moja decyzje.
Nikt sie mnie nie czepia i byc moze welu osobom przydalo by sie wiecej asertywnych zdolnosci w tym temacie.
Ja nikogo nie nawracam na wegetarianizm, i nie oskarzam , ani nie uzywam pejoratywnych okreslen w stosunku do osob ktore jedza mieso.
Wegetrainizm tak jak i religia to dla mnie sprawa prywatnego wyboru.Poniewaz szanuje ludzi za to jakimi sa niezaleznie od ich diety- oni szanuja mnie.
Naprawde dziwi mnie to ze niektorzy z forumowiczow maja tak ciezkie przezycia z rodzina i zanjomymi. U mnie zarowno u rodziny jak i znajomych caly ten temat przeszedl bez echa…Byc moze troche wiecej komunikacji z rodzicami i podanie im konkretnej informacji, spokojna romowa zdziala wiecej niz bierny opor typu nie jem miesa i juz…
To tylko takie moje male przemyslenia na temat, wiem ze latwo mi tak pisac bo nikt mnie nigdy nie zbesztal zamoj zyciowy wybor….
Szczesia zycze wegetarianie
Dla mnie osobiście wegetarianizm nie jest religią tylko zdrowym stylem życia, pomagającym mi nie chorować, a jednocześnie daje mi pozytywne samopoczucie, że nie przyczyniam się do niepotrzebnego cierpienia istot żywych idących na rzeź.
Jest tyle rodzajów żywności na świecie i możliwości tworzenia nowych przepisów oraz diet ,że dieta wegetariańska może być zdrowa i bogata w składniki odżywcze. Bez roślin i ziół trudno tu przetrwać na planecie. Spróbujcie używać samych lekarstw chemicznych , pojawi się zaraz pytanie jak długo może przetrwać organizm bez naturalnych leków. A sutki uboczne chemii są znane.
Bez czucia nie ma wyczucia i sytuacji , i zachodzi brak taktu…
Współczucie to czucie, w wyniku tego poczucie nienaruszalności czyjegoś organizmu w tym i zwierząt.
Zgadzam się, że jedzenie mięsa to uzależnienie, sama mogę to o sobie powiedzieć bo zanim na dobre odeszłam od mięsa to walczyłam z tym uzależnieniem u siebie. Obecnie mam wstręt do mięsa. Ale znam osobiście osoby które nie jędzą mięsa bo zawsze miały taki wstręt. Czy są wegetarianami ? Myślę, że są. Tylko ich droga do tego była inna.
Człowiek zawsze chce do wszystkiego podporządkować jakąś ideę i ideologię. Jest to ludzkie zachowanie. Ale czy prawidłowe? Czy nie szukamy usprawiedliwienia? Sama nie jestem wolna od tej schematyzacji życia i często się na tym łapię. Pozdrawiam.
Ale pojechalas Marzenusia… niech to drzwi ścisną. „Nie-myslenie, oszukiwanie przyjaciół, nazizm… a nie zapomniałaś o wzroście inflacji i tsunami w Tajlandi? Przecież to też przez mięsożerców! Stajesz się Marzenusia ekstremistką, a to już przypadłość znacznie poważniejsza niż jedzenie mięsa. Choć mam nadzieję, że to jednak tylko brak żelaza… 😉
Zgadzam sie z toba. Mam 13 lat i od urodzenia jestem wegetarianka, bo mama mnie przyzwyczaila do wegetarianizmu. Mam wybor. Gdybym chciala mogaby jesc mieso ale nie chce, bo za bardzo kocham zwierzeta. Czasami sobie mysle ze jesli coraz wiecej osob przestanie jesc mieso beda mniej zwierzat zabijac bo nie bedzie im sie oplacalo dlatego aby uchronic je przed smiercia moi zdaniem powinnismy przekonywac ludzi do wegetariaizmu ;]
To masz super-często spotykałem się z błędną (moim zdaniem) opinią że wegetarianinem można być dopiero po okresie „rozwoju człowieka” czyli powyżej 18 lat.
Ja urodziłem się w rodzinie „pożerającej” duże ilości mięsa lecz zawsze byłem „wrażliwy na cierpienie zwierząt” w 7 klasie poszedłem na”wycieczkę „szkolną do rzeźni ( z wychowawczynią i pedagogiem szkolnym ) było to w ramach wyboru przyszłego zawodu – solidny – zawód – rzeźnik- gdy zobaczyłem te krowy wyjące i zapierające się przed wejściem do pomieszczenia a z drugiej strony wyjeżdżające na hakach okaleczone szczątki zwierząt – powiedziałem sobie koniec – z jedzeniem mięsa – przecież mam wybór.
W swojej rodzinie jestem jedyną osobą która nie je mięsa – na początku było trudno bo wszyscy myśleli że mi odbiło i mimo mego sprzeciwu dostawałem pod nos talerz z rosołem – którego nie ruszałem, z drugiego dania zjadałem ziemniaki i kapustę resztę zostawiałem. Rodzina stwierdzała że mogę „przecież zjeść kurczaczka, później ładowała mi ryby ponieważ człowiek bez mięsa nie może żyć.
Jeszcze teraz po wielu latach gdy mam iść na imieniny itd.. – najchętniej bym nie poszedł : ( bo nie lubię słodkiego zapachu mięsa – jem sałatki.
Pozdrawiam serdecznie
Ja się z Tobą w zupełności zgadzam. bardzo kocham zwierzęta i nie wwyobrażam sobie jedzenia ich ;( jestem wegetarianką od prawie 8 lat, a mam 15 lat… wg. mnie od początku pisane mi było być wegetarianką. :))
Bardzo się cieszę, że takiego dokonałam wyboru.
Niestety często spotykam się z krytyką ludzi. Już teraz na szczęscie nauczyłam się z tym żyć. Wiem, że ludzie i tak nie odpuszczą i będą mnie krytykować.
Cieszę się, że coraz więcej jest wegetarian… ale mam nadzieję, że będzie ich jeszcze więcej… bo naprawdę warto ….
Kochasz zwierzęta? Więc nie przeszkadza ci, że trzeba wyciąć hektary lasów równikowych (będących habitatem tysięcy gatunków) aby powstały pola pod uprawę waszych warzyw i innych chwastów?
Drapieżnik ty jesteś taki tępy czy tylko zakłamany że nie wiesz że lasy równikowe wycinacie wy mięsojady na pasze dla zwierząt ubojowych a nie dla ludzi! Ja też podobnie jak ty jestem przeciwko wegetarianom. Jestem jaroszem, bo nie zależy mi na miłości do biosfery, tylko na zdrowiu i ratowaniu zasobów Ziemi. Argumenty wegetarian uważam za bezsensowne i nawiedzone. Jarstwo dostarcza niezbędnych aminokwasów zwierzęcych, wegetarianizm nie.
Zgadzam się z treścią tego arykułu,chociaż ludzie zostają wegetarianami z różnych powodów.Często,gdy ktoś dowiaduje się,że jestem wegetarianką śmieje mi się prosto w oczy!Mam 18 lat i w początkowych okresach „rozwoju” mojego wegetarianizmu nie miałam spokoju.Prosili,błagali,posunęli się nawet do sposobu zjedz za mamusię,za tatusia…W końcu nie wytrzymali i zaczęli krzyczeć,pamiętam godziny spędzone nad talerzami,z których miało zniknąć mięso.Rodzina i znajomi uwarzali mnie za dziwaczkę,bo nie jadłam mięsa!Teraz jest dobrze,nikt się mnie nie czepia i mam nadzieję,żę tak pozostanie.Warto było czekać.
Absolutnie się z tobą zgadzam. Denerwuje mnie kiedy widzę przepisy na kotleciki sojowe albo inne potrawy, które zastepują mięso. To przeciez nie jest dla wegetarian , najwyżej dla ludzi , którzy lubia jeśc mięso, ale musza je odstawic ze względów zdrowotnych. Podobało mi się też twoje porównanie myślenia wegetarian i tych którzy jedzą mięso, że nie zastanawiaja się nad tym, że jedzą elementy ciała istot, które kedyś żyły, a na przykład zastrzegaja się, że nie zjadłyby psa czy kota.
Pozdrawiam
Tak się cieszę, że ktoś w końcu podziela moje zdanie i myśli w ten sam sposób! Bardzo bym chciała, żeby było nas więcej… Jestem wegetarianką od 3 lat i do tej pory nic w rozumowaniu moich bliskich się nie zmieniło… To przykre. Nie tyle dla mnie, co do ofiar lądujących codziennie na ich talerzach! Weim, że nie ma właściwie żadnych szans, że to się w ogóle kiedyś zmieni, ale cały czas będę próbowała coś z tym zrobić – z miłości i szacunku do braci mniejszych.
Cieszę się, że podzielasz mój punkt widzenia 🙂 tak, tak, niestety… Ludzie nie rozumieją wegetarianizmu. Mimo tego, że niektórzy mięsożercy mają u siebie w domu wegetarianina z prawdziwego zdarzenia (u mnie tak jest – ja jedna wege na 4 mięsożerców), to nie mają pojęcia na czym ten wegetarianizm polega. Moi rodzice są tego przykładem, gdyż wciąż są przekonani, że nie jem mięsa, bo chcę schudnać (tak, wiem, brzmi aburdalnie, ale to prawda).
Na szczęście są też na świecie ludzie tacy jak, np. Ty, którzy rozumieją co czuję 😉 dlatego właśnie dziękuję Bogu za to, że powstał ten portal, bo przynajmniej nie czuję się sama 🙂
Pozdrawiam bardzo ładnie napisane… Dziękuję
ja sie z Toba nie zgodzę, a konkretnie z jednym punktem „że wegetarianinem zostaje się z bezgranicznej miłości do zwierząt”
otóż nie zawsze – ja np nie jem mięsa bo nie lubię, nigdy w życiu nie lubiłam i cieszę się ogromnie, że nikt mnie więcej do tego nie zmusza, znam ludzi którzy nie jedzą mięsa bo np nie tolerują jakiegoś białka – wegetarianką/ wegetarianinem zostaje się z różnych powodów, a kazdy z nich jest równie dobry jak „bezgraniczna miłośc do zwierząt”
faktem jest że często trafiam na komentarze „nie jesz mięsa a i tak wyglądasz dobrze” [to są aluzje, że nie stałam się nagle anorektyczką]
pozdrawiam
Fioletowa…http://www.wegetarianie.pl/htmlp-5.html przeczytaj…postrzegasz wegetarianizm bardzo płytko..moim zdaniem jeśli ktoś nie je ZWIERZĄT bo nie lubi albo nie może (gdyby mógł zapewne by jadł) tak na prawdę jest wegetarianinem/wegetarianką tylko z nazwy…pozdrawiam wszystkich VEGE-pozytywnych:)
a mnie właśnie to najbardziej wkurza! wegetarianem zostaje się ZAWSZE Z POWODÓW IDEOLOGICZNYCH!!!oczywiście nie tylko, ale to jest tu najważniejsze. nie jesz mięsa tylko dlatego że nie lubisz? więc jesteś jaroszem, osob która nie je mięsa lecz nie wiąże się to z ideologią! a potem czytam na wikipedii w dyskusjach: „wegetarianie noszą futra”! :/ oraz że wegetarianin to to samo co jarosz… a przy obiadku: „to bardzo chude mięsko, nie przytyjesz”. :/ rozumie mnie ktoś!?
Masz rację, ale tylko dla niektórych. Bo czasami wegeteraianie po prostu mięsa nie lubią, chcą schudnąć, zależy im na środowisku, chcą ograniczyć głód na świecie, chcą być zdrowsi, itp.. Chociaż wydaje mi się, że większość wegetarian po prostu kocha zwierzęta, to nie wszyscy mamy ten sam powód, aby być wege. Ja też mówię, że nie jem ZWIERZĄT. Czasami, że nie jem ISTOT CZUJĄCYCH, że nie jem tego, co WCZEŚNIEJ ŻYŁO.
Jakby ktoś się pytał, to ja jestem wege, ze względu na zwierzęta.
Nie jestes wegetarianką tylko jaroszką, a to wielka różnica
A kto jest jaroszem? Przetłumacz sobie to słowo na angielski, włoski, hiszpański, holenderski, turecki, francuski….