„Nie jem zwierząt ani trawy”
23 września 2008 roku, w Śródmiejskim Ośrodku Kultury przy ul. Mikołajskiej 2 w Krakowie, na spotkaniu Krakowskiego Klubu Wegetarian „Żyj i pozwól żyć innym” odbył się wykład Katarzyny Biernackiej ze Stowarzyszenia Empatia „Nie jem zwierząt ani trawy – o wegetarianizmie/ weganizmie i stereotypach”, po którym uczestnicy spotkania mogli skosztować wegańskiego wypieku Gabrieli Gołębiowskiej, członkini tej samej organizacji.
Wykład był związany ze zbliżającym się Międzynarodowym Dniem Wegetarianizmu, obchodzonym na całym świecie już od 31 lat. Omówiono na nim wiele stereotypowych przekonań związanych z wegetarianizmem i weganizmem. Często kojarzony z religiami wschodu, w Europie Zachodniej wegetarianizm jest tak na prawdę światopoglądem, według którego zwierzęta jako istoty czujące zasługują na szacunek i opiekę oraz mają prawo do życia i podmiotowego traktowania. W praktyce wegetarianizm oznacza przede wszystkim powstrzymanie się od zabijania i zjadania zwierząt. Jeśli ktoś pomyślał przez chwilę, że wegetarianie jedzą ryby, to spieszę wyjaśnić, że popadł w kolejny stereotyp wedle którego ryba nie jest zwierzęciem. Wystarczy zajrzeć do Wikipedii, by zorientować się, że ryba jest nawet kręgowcem, czyli należy do grupy zwierząt z centralnym układem nerwowym, z pewnością potrafi odczuwać ból, jak również kojarzyć, zapamiętywać, uczyć się nowych rzeczy, czy rozpoznawać inne ryby. Tak więc nie można postawić znaku równości między łowieniem ryb i zbieraniem jagód w lesie.
Wiele osób uważa, że wszystko pięknie ładnie, ale człowiek jeść mięso musi, bo inaczej się rozchoruje. Ups, kolejny stereotyp. Człowiek nie tylko nie musi jeść mięsa. Może również obyć się bez nabiału i jaj. Potwierdza to „Stanowisko na temat diet wegetariańskich” dwóch największych na świecie organizacji dietetyków: American Dietetic Association i Dieticians of Canada.
Stanowisko to wydano w 1997 roku, a następnie powtórzono w roku 2003. Oto cytat: „Dieta wegańska i inne typy diet wegetariańskich są odpowiednie na wszystkich etapach życia, włączając okresy ciąży, karmienia piersią, niemowlęctwa, dzieciństwa i dojrzewania. Diety wegetariańskie oferują wiele zalet żywieniowych, takich jak niższy poziom tłuszczów nasyconych, cholesterolu i białka zwierzęcego, a zwiększone ilości węglowodanów, błonnika, magnezu, potasu, kwasu foliowego oraz przeciwutleniaczy takich jak witamina C i E oraz fitochemikaliów. U wegetarian zaobserwowano niższe wskaźniki masy ciała niż u nie-wegetarian, a także mniejszy współczynnik umieralności spowodowanej niedokrwieniem serca; wegetarianie wykazują także niższy poziom cholesterolu; niższe ciśnienie krwi; oraz niższy współczynnik występowania nadciśnienia, cukrzycy typu 2 oraz raka prostaty i okrężnicy”.
W powszechnej świadomości pokutuje wiele nieprawdziwych przekonań na temat zwierząt i ich hodowli, które swój początek biorą już z kolorowych książeczek dla dzieci, gdzie pod rysunkiem uśmiechniętej krówki można przeczytać: „Krowa daje mleko i mięso”. Jest ich cała masa, dlatego omówię tylko parę z nich. Po pierwsze sielskie obrazki z literatury dziecięcej i opakowań mleka i jaj nijak się mają do coraz bardziej intensywnej hodowli zwierząt. Po drugie, należy raz na zawsze obalić mit, że krowa daje mleko. Tak jak samica każdego ssaka, np. mysz, kotka, suka psa czy kobieta, zachodzi w ciążę, rodzi potomstwo i rozpoczyna laktację. Proszę spróbować powiedzieć: mysz daje mleko, kotka daje mleko. Dziwne, prawda? Innymi słowy tak jak nie ma mleka kotki bez urodzenia kociąt, tak nie ma mleka krowy bez urodzenia cielęcia. Cielęcina jest więc nieodłącznym skutkiem ubocznym produkcji mleka, którego krowa musi produkować dziś 2 razy więcej niż 40 lat temu. Nie ma nic za darmo. Powszechne stały się choroby: bolesne zapalenia wymienia, przerost tego organu skutkujący kulawizną czy owrzodzenia racic, nie wspominając o stresie, który towarzyszy krowie i cielęciu podczas ich rozdzielania parę dni po porodzie. Ludzie chcą jednak, choć nie muszą, pić mleko krowy i jeść nabiał, więc wygodnie jest podtrzymywać przekonanie, że krowa jest fabryczką mleka, które płynie z niej tak jak woda ze źródła. Ten mit okupiony jest cierpieniem zwierząt.
Podobnej eksploatacji poddawana jest kura „nioska”. W powszechnej świadomości istnieje jako ptak nieustannie znoszący jaja. W rzeczywistości zwykła kura znosi jaja w okresie ciepłym i słonecznym a w zimie i podczas przepierzania robi sobie przerwę. W hodowlach manipuluje się ilością światła i temperaturą tak, by zmusić kurę do nieustannej produkcji jaj, zaś okres przepierzenia skraca się głodząc te zwierzęta przez 4-10 dni. Obecnie, kura nioska ma w klatce do dyspozycji 550cm2 (mniej niż kartka A4), gdzie spędza całe swoje życie, zanim trafi do rzeźni, jak wszystkie zwierzęta z hodowli na mięso, mleko i jaja. Rzeźnia zaś nie jest gabinetem weterynaryjnym, gdzie wykonuje się humanitarną eutanazję. Wręcz przeciwnie, to zakład produkcyjny, gdzie w ciągu godziny zarzyna się ok 4000 „brojlerów”, 150 świń czy 70 krów. W 2004 roku NIK przeprowadziła kontrolę w rzeźniach stwierdzając nieprzestrzeganie istniejących przepisów w 60% skontrolowanych zakładów, co przekłada się na jeszcze większy rozmiar cierpienia zwierząt. Wszyscy zapewne pamiętają materiał z ukrytej kamery pokazany w telewizji: świnię wijącą się z bólu w kadzi z wrzątkiem.
Panuje powszechne przekonanie, że produkty odzwierzęce, w tym skóra są ekologiczne. Przeczy temu wydany w 2006 roku raport FAO „Livestock‘s Long Shadow”, gdzie w podsumowaniu stwierdzono, że produkcja zwierzęca przyczynia się do globalnego ocieplenia bardziej, niż cały transport lądowy, morski i powietrzny razem wzięte. Dlatego myśląc poważnie o ekologii, trzeba najpierw przyjrzeć się temu co kładziemy na talerzu i wieszamy w szafie, a dopiero później obliczać ile benzyny spala nasz samochód, jeśli taki posiadamy.
Wielu ludzi twierdzi, że weganizm to już przesada. Jednak w obliczu tego co dzieje się w dzisiejszej coraz bardziej intensyfikującej się hodowli zwierząt, biorąc poważnie pod uwagę prawa zwierząt do życia bez zadawania im cierpienia i mając w pamięci stanowisko prestiżowych organizacji dietetyków, można śmiało powiedzieć, że weganizm jest logiczną i konsekwentną odpowiedzią na eksploatację zwierząt i głosem oddanym dla ich prawa do życia, które nie jest środkiem do naszych celów. Polepszanie warunków życia tych zwierząt jest zazwyczaj iluzoryczne i służy bardziej uwalnianiu sumień konsumentów od poczucia winy, niż wyzwalaniu zwierząt z cierpienia.
Poza wszystkim, weganizm nie jest ascezą i samoumartwianiem. Zaglądnijcie na kuchnia.wegetarianie.pl
Autorka tekstu: Katarzyna Biernacka
k.biernacka@empatia.pl, 504 380 901
Bibliografia
– Edward Lewandowski: Życie krowy, portal www.farmer.pl: farmer.pl/produkcja-zwierzeca/bydlo-i-mleko/zycie_krowy,8eac14610b6e80a1b0eb.html
– FAO newsroom, o raporcie Livestock’s Long Shadow: fao.org/newsroom/en/news/2006/1000448
– Dyrektywa Rady 1999/74/WE z dnia 19 lipca 1999 r. ustanawiająca minimalne normy ochrony kur niosek
eur-lex.europa.eu/LexUriServ/LexUriServ.do?uri=CELEX:31999L0074:PL:HTML
Nadesłał/a: Wegetarianie.pl
6 komentarzy
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Strasznie spodobał mi się ten artykuł. Szczerze mówiąc, zdawałam sobie sprawę z tego, że produkty pochodzenia zwierzęcego też przyczyniają się do ich cierpienia, ale nie myślałam, że aż tak. Nie mogę jeszcze teraz przejść na weganizm, mimo zapewnień lekarzy i bogactwa diety wegańskiej. Nie mam możliwości na co dzień dostarczania wszystkich potrzebnych produktów organizmowi, bo mieszkam w miasteczku, gdzie nie ma niestety udogodnień.
Jestem wegetarianką i myślałam, że nie przyczyniam się do cierpienia zwierząt. Nie zdawałam sobie jednak sprawy z tego, że pijąc mleko czy jedząc jajka też wyrządzam im krzywdę. Teraz poważnie zastanawiam się nad przejściem na weganizm. Dzięki za uświadomienie:)
„weganizm jest logiczną i konsekwentną odpowiedzią na eksploatację zwierząt i głosem oddanym dla ich prawa do życia, które nie jest środkiem do naszych celów.”
Lubię to stwierdzenie 😀
Artykuł bardzo ciekawy i bogaty w treść 🙂
o jaaa..teraz to na prawdę bardzo chciałabym nie jeśc nic co pochodzi od zwierzątek! Powiedzcie mi tylko dlaczego produkty wegańskie tak ciężko dostac i są takie drogie? Kurcze to chyba lekka przesada płacic za mleko sojowe 4 razy więcej niż za krowie:( Pomimo całej determinacji to spójrzmy prawdzie w oczy…koszty życia -przynajmniej mnie-zjadają a pracuje maaasę godzin!
naiada, jestem weganką od 3.5 lat i absolutnie nie mogę powiedzieć, że weganizm jest droższy niż wegetarianizm. Owszem, napoje sojowe, ryżowe, migdałowe itp są droższe niż mleko krowie, ale nie są i nie muszą być podstawą diety. Rośliny strączkowe (fasole, groszek, soczewica, soja), soja w postaci suszonej (krajanka, kostka, „kotlety”) z którą można zrobić masę pysznych i pożywnych dań, warzywa, krajowe owoce,zboża, pestki słonecznika, dobrze zmineralizowana woda – świetne źródło wapnia bez cholesterolu, nie są droższe, a często tańsze od nabiału i jaj. Także można spokojnie prowadzić sobie niedrogą i zróżnicowaną dietę uzupełniając sobie „delikatesami” troszkę rzadziej.
Mam nadzieję, że im bardziej powszechne będą te produkty, to ich cena spadnie. Już jest niższa niż parę lat temu.
życzę powodzenia 🙂
Naiada, mleko sojowe można zrobić samemu w domu. Np. zajrzyj na http://www.puszka.pl jest tam kilka przepisów jak zrobić mleko z soi czy innch produktów. jestem weganką ponad rok i nie stać mnie na kupno gotowych, więc staram się robić wszystko sama w domu 😀