Podziel się!Share on Facebook0Pin on Pinterest0Tweet about this on TwitterShare on Google+0Print this pageEmail this to someone

Wiceszef funduszu ochrony środowiska kontra koła łowieckie.
– Koła łowieckie należy zlikwidować. Myśliwi nic nie robią pożytecznego poza zabijaniem – wbrew pozorom to nie są słowa fanatycznych ekologów, lecz… Tadeusza Błaszczyszyna, wiceprezesa Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska w Rzeszowie. Jego opinia rozsierdziła myśliwych, akurat w minioną sobotę obchodzących święto swego patrona, świętego Huberta.

– Nie widzę racjonalnych powodów funkcjonowania takich instytucji jak stowarzyszenia myśliwych. Oni tylko udają, że działają na rzecz przyrody. W rzeczywistości to co robią, polega tylko na strzelaniu do zwierząt. A co gorsza, są przypadki, udokumentowane na zdjęciach, że w czasie polowań myśliwi zabawiają się strzelaniem do tablic postawionych na ścieżkach przyrodniczych – twierdzi Tadeusz Błaszczyszyn, wiceszef funduszu, z którego środki przeznaczane są na liczne inicjatywy proekologiczne.

– Ich działalność to jest przykrywka, by strzelać, zabijać, zbierać futra dla swoich żon. Nie jestem jedynym zwolennikiem odebrania broni myśliwym. Takich osób jest coraz więcej w całym kraju – dodaje Błaszczyszyn. Jego zdaniem myśliwi nie robią nic pożytecznego, a tylko zaspokajają swą potrzebę zabijania.

Wypowiedź Błaszczyszyna dla Super Nowości rozsierdziła podkarpackich myśliwych. Zwłaszcza, że w minioną sobotę obchodzili oni uroczyście swoje największe święto – świętego Huberta.

– Jestem oburzony, że osoba, która jest na tak ważnym stanowisku, tak się wyraża o myśliwych. To albo niewiedza, albo zła wola. Nie znam pana Błaszczyszyna, więc sądzę , że to niewiedza – irytuje się Zdzisław Ziobrowski, prezes zarządu okręgowego Polskiego Związku Łowieckiego. Według szefa rzeszowskich myśliwych, koła łowieckie ponoszą olbrzymie koszty dokarmiania zwierzyny, utrzymania jej pogłowia, wreszcie ochrony przed kłusownikami. Koła łowieckie opłacają bowiem strażników leśnych.

– Nasza działalność przynosi wymierne korzyści. To myśliwi, nie inni ekolodzy, noszą w zimie worki z karmą do paśników. Gdyby nas nie było, do lasów weszliby kłusownicy. To koła łowieckie pokrywają szkody rolnicze powodowane przez zwierzynę. Chętnie zaproszę pana Błaszczyszyna, by zapoznał się z efektami naszej działalności – przekonuje Zdzisław Ziobrowski.

Ma jednocześnie żal, że niedawno, gdy związek łowiecki starał się w Wojewódzkim Funduszu Ochrony Środowiska o dofinansowanie programu odbudowy stanu zwierzyny łownej, to wniosek został odrzucony.

Dotychczas tak radykalnie nastawieni do myśliwych byli tylko młodzi ekolodzy i wegetarianie . W poprzednich latach zdarzały się na Podkarpaciu manifestacje pod sklepami z artykułami łowieckimi, co jakiś czas pojawiają się plakaty sprzeciwiające się polowaniom. Wypowiedź Tadeusza Błaszczyszyna to pierwszy przypadek tak ostrego ataku wysokiego rangą urzędnika na miłośników polowań.

Źródło: SZYMON JAKUBOWSKI,
Super Nowości, 07.11.2005

Nadesłał/a: Wegetarianie.pl