Podziel się!Share on Facebook0Pin on Pinterest0Tweet about this on TwitterShare on Google+0Print this pageEmail this to someone

Nakładem Wydawnictwa Vega!POL ukazało się drugie, poprawione i poszerzone wydanie książki Milly Schär-Manzoli i Maxa Kellera „HOLOKAUST – wiwisekcja dzisiaj. Wybór dokumentów z laboratoriów, klinik i instytutów badawczych”. Książka jest z pewnością warta przeczytania. Koniecznie muszą ją przeczytać ludzie troszczący się o przyszłość naszego społeczeństwa.

Przerażające fakty o wiwisekcji, codziennie popełniane zbrodnie przez eksperymentatorów w ich laboratoriach, muszą ujrzeć światło dzienne i muszą być powstrzymane. Milly Schär-Manzoli jest pełną entuzjazmu i współczucia aktywistką walczącą o prawa ludzi i zwierząt. Jej działalność przeciwko wiwisekcji uświadomiła już tysiącom ludzi na świecie los milionów zwierząt laboratoryjnych skazanych na okrutną zagładę.

Wznowione i poprawione wydanie książki można zamówić w portalu Wegetarianie.pl pod adresem www.wegestudio.pl/pl/p/Holokaust-wiwisekcja-dzisiaj/3

Zachęcamy również do zapoznania się z tekstem stanowiącym wstęp do książki – Doświadczenia na zwierzętach: nienaukowy nonsens.

Max Keller pracował w komisji weryfikującej eksperymenty na zwierzętach i potajemnie robił kopie dokumentów pochodzących z laboratoriów wiwisekcyjnych. Publikując zebrane przez siebie materiały, ryzykował uwięzienie, gdyż należąc do komisji, reprezentował urząd państwowy i obowiązywała go tajemnica służbowa. Książka ta została napisana przez Milly Schär-Manzoli na podstawie poufnych dokumentów dostarczonych jej przez Maxa Kellera, a także innych materiałów świadczących o maltretowaniu zwierząt pod pretekstem badań naukowych. …Badań naukowych? Jak dowodzi wielu lekarzy i naukowców, dane uzyskane z eksperymentów na zwierzętach są nierzetelne, fałszywe i nie mogą być ekstrapolowane ani na inne zwierzęta, ani na ludzi. Dlatego wiwisekcja jest utopią, którą pseudo naukowcy wykonują dla pieniędzy i kariery. Max Keller, pionier europejskiego ruchu antywiwisekcyjnego, był przewodniczącym organizacji „League for Animal Protection”, „European Union Against the Maltreatment of Animals” i „Swiss Antivivisection Society”.

Milly Schär-Manzoli, dr nauk ekonomicznych, pisarka, dziennikarka, laureatka Medalu Alberta Schweitzera za walkę przeciwko wiwisekcji, wydawca kwartalnika Orizzonti. Opublikowała wiele artykułów i napisała kilka książek, m.in.: „The Golden Calf”, „AIDS-Story”, „The Tabu of Vaccinations”, „The Health Departement Mafia”, które mają fundamentalne znaczenie dla ruchu antywiwisekcyjnego. Książki Milly Schär-Manzoli zostały przetłumaczone na wiele języków świata i spotkały się z dużym zainteresowaniem czytelników. W 1978 roku wraz z Maxem Kellerem założyła organizację ILDAV (International League Doctors for the Abolition of Vivisection), której została sekretarzem generalnym. Działała także w organizacjach ATRA (Swiss Society for the Abolition of Vivisection), OIPA (International Organization for Animal Protection) i AG-STG (Swiss Antivivisection Society).

Gdybyśmy mogli ujrzeć to, co nieustannie dzieje się w laboratoriach wiwisekcyjnych, nasze sny i marzenia uległyby zakłóceniu i nie byłoby dla nas dnia, w którym moglibyśmy czuć szczęście i pogodę ducha.
– dr Ralph Bircher

* * *

Laboratoria wiwisekcyjne na całym świecie zabijają miliony królików, świnek morskich, psów, kotów, szczurów, myszy i innych zwierząt, które są poddawane operacjom, elektrowstrząsom, napromieniowaniu, łamaniu kręgosłupów i kości, oślepianiu, oblewaniu żrącymi substancjami lub są zmuszane do ich spożywania, do ich czaszek przytwierdza się elektrody i zakaża chorobami, na które nigdy nie zapadłyby w warunkach normalnych.
Prawie każda dziedzina nauki czyni ze zwierząt kozły ofiarne ludzkich wad i nałogów. Psycholodzy dokonują na zwierzętach eksperymentów narkomanii, alkoholizmu i zażywania nikotyny; poddaje się je uszkodzeniom mózgu i innym męczarniom. Armia używa zwierząt do wykazania, jak promieniowanie, rany postrzałowe i składniki wojny chemicznej działają na żywe organizmy, mimo że wpływ tych czynników na ludzi jest już dobrze udokumentowany.
Wyobrażenie o skali eksperymentowania na zwierzętach w Polsce daje duża liczba istniejących w naszym kraju hodowli zwierząt laboratoryjnych, chociaż hodowle nie są jedynym źródłem zwierząt laboratoryjnych, gdyż sama ustawa o ochronie zwierząt poprzez zapis, że do eksperymentów należy używać głównie zwierząt z hodowli (a nie „wyłącznie”, jak przewidywał projekt), nie chroni przed tym losem zwierząt bezdomnych, skradzionych czy uzyskanych drogą oszustwa. Wykorzystywanie do doświadczeń zwierząt z zakupu od dostawców prywatnych, nie dokumentujących ich pochodzenia, potwierdziła Najwyższa Izba Kontroli. Z ustaleń pokontrolnych wynika, że hodowle prowadzone są bez wymaganego w ustawie zezwolenia Wojewódzkiego Lekarza Weterynarii. Dotychczas nie zostało wydane rozporządzenie określające warunki i tryb wydawania zezwoleń na takie hodowle oraz warunki, jakim powinny odpowiadać hodowle zwierząt laboratoryjnych. Polska Ustawa o ochronie zwierząt zezwala na wiwisekcję „gdy dobro nauki tego wymaga” (szerokie pole do interpretacji!).
W Polsce większość eksperymentów prowadzonych jest na żywych zwierzętach, a wiedza o nich jest bardzo ograniczona, gdyż niezależne media nie są do laboratoriów dopuszczane. Pracownicy tych placówek nie chcą rozmawiać z dziennikarzami i nie zezwalają na robienie zdjęć. Jednym z mitów, którym karmi się polskie społeczeństwo jest argument, iż eksperymenty na zwierzętach muszą być kontynuowane, gdyż jest to najtańsza metoda badań. Jeżeli w naszym kraju eksperymenty są tanie, to dlatego, że zwierzęta laboratoryjne nie podlegają żadnej ochronie i można z nimi postępować zupełnie dowolnie.

* * *

Etyka odnosi się również do zwierząt. One są także żywymi istotami, które widzą, słyszą, czują i cierpią. W świecie, który uważa się za cywilizowany i zaawansowany, nie można tolerować tortur. Szacunek dla życia ma wymiar uniwersalny i dotyczy także zwierząt. Zwolennicy wiwisekcji zadają często pytanie: „Czy wolisz poświęcić psa, czy dziecko?” Ta hipokryzja jest częścią fałszywej mentalności osób nie zainteresowanych obroną życia, gdyż żadne zwierzę poddane wiwisekcji nigdy nie ocaliło życia żadnemu człowiekowi. Wprost przeciwnie: „poświęcane” zwierzęta często na wielką skalę przyczyniały się do śmierci ludzi, przez produkty i techniki będące wynikiem zwierzęcych eksperymentów.
Inne pytanie często powtarzane przez wiwisekcyjne lobby brzmi: „Jeśli nie możemy eksperymentować na zwierzętach, to na kim powinniśmy to robić? Na ludziach?” Pytanie to świadczy o wielkiej ignorancji, gdyż z naukowego punktu widzenia nie ma istoty żywej, na której można by eksperymentować z korzyścią dla innej żywej istoty, gdyż każda istota jest indywidualna, odmienna od pozostałych.

* * *

Centralne Laboratorium Biologii (BZL), Zürich

W 1982 roku grupie przeciwników wiwisekcji udało się spenetrować Centralne Laboratorium Biologii (BZL) przy Kantonalnym Szpitalu w Zürichu. Antywiwisektorzy przeszli przez główne wejście szpitala i wyposażeni w jego plan zaznaczyli miejsca usytuowania laboratoriów. Wjechali windą dwa piętra do góry, a następnie spenetrowali budynek, gdzie w specjalnych klatkach trzymano dużą liczbę psów, małp, świnek morskich, myszy i szczurów czekających na swoją kolej do eksperymentów.
Klatki ze zwierzętami mieściły się na trzech piętrach budynku. Do dwóch z nich można się było dostać windą lub schodami prowadzącymi do piwnicy, a mówiąc ściślej, do kamiennych korytarzy wykutych w skale, na której zbudowano laboratorium. Były tam pomieszczenia oświetlone neonówkami i klimatyzowane, z klatkami wypełnionymi zwierzętami. W pobliżu schodów znajdowały się urządzenia, które przypuszczalnie pełniły funkcję dezynfekcyjną i wentylacyjną.
W tej makabrycznej scenerii, w pomieszczeniach bez okien, setki a może nawet tysiące zwierząt czekały na swoją kolej – jedne obok drugich i jedne nad drugim, klatka przy klatce i klatka nad klatką, rzędy klatek sięgające sufitu, poustawiane od jednej ściany do drugiej. Pomieszczenia wypełnione żywymi ciałami, łapami, przerażonymi oczami. Wszystkie z nich czekał ten sam los.
Był tam też pokój z małpami zamkniętymi w metalowych klatkach, także ustawionych rzędami obok siebie, jedna na drugiej, wzdłuż całej długości ściany. Kilkanaście małp wyciągało ręce spomiędzy metalowych prętów klatek, jakby prosząc o pomoc.
Piętro wyżej, w pobliżu laboratoriów znajdowały się psy. Aby się tam dostać, należało pokonać labirynt korytarzy i wąskich schodów. Zatrważająca sceneria: długi, ciemny korytarz bez okien, po lewej stronie były stojaki, na których wisiały fartuchy i białe płaszcze. Za nimi znajdowały się drzwi, które prowadziły do malutkiego pokoiku, w którym była umywalka, a na jego prawej ścianie były kolejne drzwi. Na tych drugich drzwiach widniał napis: „Wejście tylko dla przeprowadzania pomiarów higienicznych”. Pokój był ciemny, bez okien i był tak mały, że aby się w nim poruszać, trzeba było zamknąć drzwi. Za tymi drugimi drzwiami był kolejny pokoik, identyczny do poprzedniego: po prawej stronie umywalka i naprzeciw taki sam napis jak poprzednio. Trzecie drzwi prowadziły do pozbawionej okien, pogrążonej w półmroku graciarni bez mebli. Drzwi po prawej prowadziły do długiego korytarza z hermetycznie zamykanymi drzwiami, które wyglądały jak drzwi pancerne. Solidne, zamknięte na cztery spusty drzwi, zapewne były to drzwi do laboratoriów. Po drugiej stronie w pokoju-graciarni znajdował się właz prowadzący do kolejnego korytarza, w którym znajdowały się skrzynki, prawdopodobnie dla psów. Skrzynki te były puste, przeznaczone dla psów wybranych do kolejnych eksperymentów. Było letnie popołudnie, ostatni dzień przed wakacjami i dlatego w skrzynkach nie było psów.
Nagle, w graciarni zgasło światło. Grupa nieproszonych gości zaczęła przemieszczać się w stronę światła i przeszła wzdłuż korytarzem z poustawianymi skrzynkami, do kolejnego korytarza. Klucząc wśród korytarzy, grupa doszła do tylnich drzwi wyjściowych szpitala naprzeciwko wejścia.
Jednak wizyta nie została jeszcze zakończona. Za schodami prowadzącymi do piwnicy znajdowały się wielkie drzwi, niczym brama do magazynu. Wewnątrz znajdowało się dwadzieścia psów zamkniętych w klatkach ustawionych rzędami jedna na drugiej. Klatki te były zrobione wyłącznie z metalowych prętów, więc zwierzęta miały trudności ze staniem, gdyż łapy wślizgiwały się im między pręty. Widząc ludzi, psy zaczęły szczekać i uczyniły wielki zgiełk. Szpital został zaalarmowany. W biurach administracji, za wyjściem, pracownicy podnieśli głowy. Teraz nastał najwyższy czas, by zrobić zdjęcia, na których będzie można zobaczyć oczy uwięzionych zwierząt, które już nigdy nie zobaczą promieni słońca i które po wakacjach zostaną zabrane z klatek i znikną za pancernymi drzwiami.
Nasi nieproszeni goście mieli dokładnie tyle czasu, aby wyjść niepostrzeżenie. Wkrótce po tym wysłali zdjęcia i szczegółowy raport do ATRA, która zareagowała natychmiast: kopie tych zdjęć zostały wysłane do wszystkich redakcji prasowych, a dyrektora Centralnego Laboratorium Biologii (BZL), dr Wolfa H. Weihe pozwano do sądu za znęcanie się nad zwierzętami i łamanie Prawa Ochrony Zwierząt. Poinformowano o tym także Biuro Weterynarii w Zürichu. W Tages Anzeiger pojawił się długi artykuł który opisywał warunki panujące w BZL i zawierał dwa zdjęcia psów. Inne gazety także wspomniały o tym wydarzeniu. Rekcja opinii publicznej była spontaniczna, lecz jak zareagowały władze? Oświadczenie sądu w tej sprawie nie pozostawiało złudzeń: maltretowanie zwierząt? łamanie prawa? Nie ma na to żadnych dowodów!

Milly Schär-Manzoli i Max Keller
HOLOKAUST – wiwisekcja dzisiaj.
Wybór dokumentów z laboratoriów, klinik i instytutów badawczych

Nadesłał/a: Wegetarianie.pl