Podziel się!Share on Facebook0Pin on Pinterest0Tweet about this on TwitterShare on Google+0Print this pageEmail this to someone

Każde odstępstwo od normy wywołuje zwykle wielkie zdziwienie. Zwłaszcza to, związane z naszym odżywianiem. Jak to, nie lubisz pomidorów? Jak to, nie pijesz mleka? Jak możesz nie jeść słodyczy? Okazuje się jednak, że te wszystkie pytania, jakie czasem dostajemy na twarz, to pikuś w porównaniu do tego, co zaczyna się, gdy zechcemy być wege. Liczba pytań rozrasta się wtedy do rozmiarów Rosji na mapie, a ich mądrość zadziwia nawet najcierpliwszych.

Zgodnie z obowiązującą w nich logiką człowiek, który nie je mięsa, je wyłącznie trawę, do tego traktuje ją nieludzko, bo przecież trawa też ma uczucia. Co więcej, zaraz umrze, bo bez mięsa nie da się żyć. Ale takich smaczków jest więcej. Zobaczcie.

1. To co Ty jesz?!

I wtedy mam ochotę powiedzieć, że słuchaj, wyłącznie snickersy. Naprawdę, jak wchodzisz, człowieku, do sklepu, to widzisz tylko kurczaki? Czy cały świat to jeden wielki burger, którego ludzkość systematycznie nadgryza? Naprawdę, jest wiele innych rzeczy, które można jeść. I nie jest to tektura ani osławiony gruz.

2. Jak możesz nie jeść mięsa, nie rozumiem?

A ja nie rozumiem, jak Ty możesz je jeść. Ale nie wszystko trzeba rozumieć. Są ludzie, którzy celowo noszą dwie różne skarpetki oraz tacy, którzy masturbują się wyłącznie przy azjatyckim porno. I nic nam, słuchajcie, do tego.

3. Nie boisz się o wyniki?

Wtedy mówię, że coś Ty, przecież nasi prowadzą. Jakie wyniki, ludzie. Jasne, że to, co jemy, ma szalenie ważny wpływ na nasze życie i zdrowie. Ale to nie jest tak, że jak jesz krowę, to jesteś zdrowy, a jak jesz owies, to nagle masz guza mózgu i HIV. Nie martwię się o wyniki bardziej, niż ktokolwiek inny. Też chcę być zdrowa, ale wiem, że da się to osiągnąć także przy wyeliminowaniu z diety mięsa.

4. Jak Ty znajdziesz męża?

Ulubiony argument wszystkich cioć oraz babć. Powiem tak: przez 27 lat jadłam mięso i nie spotkałam mężczyzny, któremu chciałabym cokolwiek przyrzekać i cokolwiek rodzić. Toteż teraz spróbuję inaczej. Poza tym, nie szukam klienteli do budki z hot dogami, tylko – na litość boską – faceta. Nie człowieka, którego będę mogła obsłużyć, trzaskając mu na akord kotlety. Ale takiego, z którym będziemy do siebie pasowali pod milionem innych, o wiele ważniejszych względów, niż sposób pozyskiwania dla organizmu wartości odżywczych.

5. Co będzie, jak zajdziesz w ciążę?

Najpierw strach i panika. Potem nudności, przybieranie na wadze i cała ta fizjologia, od której już dzisiaj robi mi się słabo. Razem jakieś dziewięć miesięcy egzystowania z niespodzianką w brzuchu, zwieńczone nieludzką rzezią. Tak, jasne, ciąża jest piękna. Poród też jest piękny i macierzyństwo jest piękne. Ale naprawdę, bycie wtedy wege to ostatnia rzecz, jaką będę się martwić. Skomponowanie odpowiednio zbilansowanej diety nie jest zresztą takim znowu wyczynem. A już zwłaszcza w dobie książek, internetu i dietetyków.

6. To nie da się wyjść z Tobą na pizzę?

I teraz muszę zdradzić Wam sekret. Rangą zbliżoną do tego, że święty Mikołaj naprawdę nie istnieje. Otóż… jest coś takiego jak pizza bez mięsa. Mogą być na niej na przykład warzywa. Dużo dobrych warzyw. Jedynym składnikiem, niezbędnym do zrobienia pizzy, jest bowiem ciasto. A ciasto nie jest z mięsa – to tak, żebyśmy mieli jasność.

7. Nie jesz mięsa tak całkiem?

Nie, tylko trochę. Lubię też seks przerywany, a naczynia zmywam wyłącznie do połowy. A tak całkiem serio – zwykle, jak ktoś nie je mięsa, to nie je go wcale. Nie w dni parzyste albo święta wolne od pracy, tylko wcale. Są wyjątki, które czasem jedzą, czasem nie, ale należą raczej do rzadkości. Ja na przykład przyjaźnie znoszę to pytanie, ale są tacy, co popatrzą na Was jak na idiotę i powiem Wam, że będą mieli w tym słuszność.

8. Ludzie od zawsze jedzą mięso, w czym problem?

Problem jest wtedy, kiedy idziesz ciemną ulicą i nagle dostajesz w ryj. Albo kiedy do drzwi puka komornik, a Ty nie masz na czynsz. To, że ja nie jem mięsa, to nie mój problem, a wybór. Ludzkość z kolei dzieli się na tych, którzy mięso jedzą i na tych, którzy nie. I żadna ze stron nie powinna mieć problemu z akceptacją decyzji tej drugiej.

Poza tym, to, że coś funkcjonuje od zawsze, nie znaczy, że jest właściwe. Od zawsze ludzie się zabijają. Od zawsze ktoś gdzieś bije swoją żonę, ktoś kopie w łydkę niegrzeczne dziecko. Od zawsze zdarzają się choroby i śmierć. Co nie znaczy, że to jest dobre.

9. Dlaczego nie jesz mięsa?

Bo nie. To odpowiedź stara jak świat i jedyna, której nie jesteś w stanie podważyć. Nie, bo nie chcę. Nie, bo religia mi nie pozwala. Albo ze względów zdrowotnych. Albo ideologicznych. Jakie to ma znaczenie? Fajnie, jeśli to pytanie wynika z czystej ciekawości. Jeśli ktoś naprawdę chce się o nas czegoś dowiedzieć, próbuje nas w ten sposób poznać, zrozumieć. Ale jeśli w jego spojrzeniu wyraża się wtedy politowanie i żal, to o szczerych intencjach nie może raczej być mowy. Nie, bo nie, koniec i kropka.

10. Nie boisz się, że umrzesz?

I tu zdradzę Wam kolejny sekret. Wszyscy umrzemy.

Autorką tekstu jest Joanna Pachla, www.wyrwanezkontekstu.pl

Nadesłał/a: Wegetarianie.pl