Podziel się!Share on Facebook0Pin on Pinterest0Tweet about this on TwitterShare on Google+0Print this pageEmail this to someone

Fluor w paście do zębów jest nam tak samo potrzebny jak ból zęba… – ten żart, który powstał w gronie specjalistów zajmujących się fluorem, może byłby śmieszny, gdyby nie fakt, że sytuacja jest tragiczna.

Ewa Pietkiewicz- Rok, lekarz pediatra i mama dwojga dzieci zauważa w swojej praktyce lekarskiej coraz więcej przypadków, tak zwanej, osteoporozy przedszkolnej. Jest to schorzenie, które pojawiło się wraz z fluorowymi pastami do zębów. Doktor przestrzega przed dostarczaniem do organizmów dzieci nadmiernych dawek fluoru, które powodują zaburzenia w składzie tkanki kostnej i zębowej. Fluor wypiera wapń . z kości i zajmuje jego miejsce w strukturze kostnej. A tak zmieniona chemicznie nowa tkanka kostna, czy zębowa ma dużo gorsze parametry i w konsekwencji zamiast planowanego spadku liczby przypadków próchnicy, powoduje raczej niebezpieczną ucieczkę wapnia z organizmu, czyli wczesną osteoporozę.

Doktor Pietkiewicz- Rok zauważa – na podstawie obserwacji dwójki własnych dzieci, że starsze dziecko, któremu podawała fluor ma znacznie gorszy stan uzębienia, niż to młodsze, które (z powodu informacji o szkodliwości tego związku) już nie dostawało fluoru. Do podobnych konkluzji doszło szacowne gremium z Amerykańskiego Instytutu Badań Stomatologicznych. Ekspertyzy wykazały, że nie ma różnicy między liczbą ubytków w zębach dzieci mieszkających na terenach objętych fluoryzacją i na nieobjętych.

Fluor – tak naprawdę – jest trucizną. Używa się go do… trutek na insekty. Jest też głównym składnikiem leków psychotropowych. Wiele środków uspokajających, między innymi – Stelazinum ma w swoim składzie fluor i jest używany w domach opieki społecznej, a także w szpitalach psychiatrycznych na całym świecie. Już niewielkie stężenie soli fluoru wystarczy, by znacznie spowolnić reakcje sensoryczne i umysłowe człowieka.

Jak opisywaliśmy to w poprzednim numerze WŚ – pierwszym krajem, w którym służby odpowiedzialne za zdrowie narodu zajęły się tym tak oswojonym i tak dotychczas uważanym za bezpieczny suplementem – była Belgia. Zabroniono tam używania dodatków fluorowych, tabletek fluorowych, kropli i fluorowych gum do żucia, które przez dziesiątki lat promowane były przez dentystów. Obecnie zostały zakazane i wycofane z rynku, uznane za trujące i stanowiące wielkie zagrożenie dla zdrowia fizycznego i psychicznego. Zadecydował o tym Federalny Minister Zdrowia Publicznego – Magda Aevolet. Już w 1999 roku UNICEF w swoim raporcie zgłaszał, że pewne rządy nie były wystarczająco poinformowane o tym, jak trujący jest fluor – szczególnie dla dzieci, których młody organizm wchłania więcej fluoru niż organizm dorosłego człowieka. Użyteczność fluoru już wcześniej była kwestionowana na całym świecie. W ciągu ostatnich lat dwunastu zdobywców Nagrody Nobla w Medycynie i Chemii ostrzegało przed zagrożeniem dla zdrowia, jakie może nieść ze sobą fluor. Zwracali uwagę, że przyjmowanie fluoru przez dzieci jest po prostu niebezpieczne. Sodium jluoride, który używany jest w tak zwanych dodatkach żywieniowych, jest 80 razy bardziej trujący niż naturalnie występujący fluorek wapnia (calcium jluoride), które to często mylone są ze sobą przez medycznych profesjonalistów. Również – co jest bardzo ważne – sodium jluoride jest trującym produktem ubocznym produkcji aluminium i przemysłu chemicznego (nawozów sztucznych). Przedsiębiorstwa międzynarodowe, takie jak Exxon, US Steel czy Alcoa, mogą pozbywać się swoich odpadów legalnie i dodatkowo czerpać z tego korzyści finansowe. Szczególnie w USA lobby fluorowe robi wszystko, aby dodawać fluor do wody pitnej. Belgia na razie jest jedynym państwem zakazującym stosowania fluoru, ale doświadczenie pokazuje, że jeżeli jeden z krajów członkowskich zakazuje jakiś niebezpiecznych materiałów, reszta Europy powoli się do tego dopasowuje.

Żródło: Wegetariański świat, luty 2005, nr 2 (96)

Nadesłał/a: Eve