Podziel się!Share on Facebook0Pin on Pinterest0Tweet about this on TwitterShare on Google+0Print this pageEmail this to someone

Minister środowiska wydał rozporządzenie zakazujące trzymania niebezpiecznych zwierząt. Oprócz bardziej popularnych gatunków zaliczono do nich m.in. nosorożca i hipopotama. Zdaniem wielu fachowców, lista gatunków jest jednak niepełna. – To nie jest najsensowniejsze rozporządzenie – uważa Adam Woźniak z Polskiego Towarzystwa Przyrodniczego „Bocian”.

Nie tylko nosorożce

Minister nie ograniczył jednak liczącej 71 pozycji listy tylko do tych gatunków, których nikt nigdy prywatnie nie trzymał i trzymać nie będzie. Znalazły się na niej też m.in. niektóre gatunki węży i pajęczaków, które faktycznie są w Polsce hodowane. – Nie chciałbym mieszkać w bloku wraz z osobą posiadającą taki niebezpieczny okaz – wyjaśnia rzecznik ministra środowiska Piotr Pukos.

Zdaniem wielu fachowców, lista gatunków jest jednak niepełna. – To nie jest najsensowniejsze rozporządzenie – uważa Adam Woźniak z Polskiego Towarzystwa Przyrodniczego „Bocian”.

– Lista nie wyczerpuje nawet procentu niebezpiecznych zwierząt, które człowiek może hodować, a znalazł się na niej za to m.in. słoń. Jak ministerstwo ma zamiar egzekwować rozporządzenie? Zapowiada, że zwierzęta będzie konfiskowała policja, gdy otrzyma donos na niepokornego hodowcę. Potem okaz ma trafić do zoo. Zwierzęta będzie można też oczywiście oddawać dobrowolnie. – Kto nadal będzie trzymał zwierzę, narazi się na grzywnę lub areszt – grozi Piotr Pukos.

Choć rozporządzenie ma wejść w życie 1 stycznia 2007 roku, przedstawiciele ogrodów zoologicznych już teraz zastanawiają się, skąd wziąć fundusze na przyjęcie nowych zwierząt.

Kto za to zapłaci?

– W Narodowym Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej mają znaleźć się środki na bieżące utrzymanie zwierząt. Ale skąd weźmiemy pieniądze na rozbudowę obiektów, np. terrariów? – pyta dyrektor Miejskiego Ogrodu Zoologicznego w Warszawie Maciej Rembiszewski. – Poza tym przyjęcie zwierzęcia wiąże się ze skomplikowaną procedurą. Wymagany jest np. okres kwarantanny, by mieć pewność, że jest ono zdrowe.

To właśnie wskutek protestów ogrodów zoologicznych o niemal rok zdecydowano się przesunąć w czasie termin wejścia rozporządzenia w życie. Początkowo miało ono obowiązywać od lutego 2006 roku. – Teraz ogrody będą miały więcej czasu, by się przygotować – ucina Pukos.

Żadna nowość

Rzecznik ministerstwa przypomina, że ustawa zabraniające posiadania niebezpiecznych zwierząt istnieje już teraz, tyle że nie jest egzekwowana. Zmiany w niej narzuca nam Unia Europejska. – To dlatego zostanie uzupełniona o listę gatunków – wyjaśnia. Zdaniem Pukosa, dzięki liście prawo przestanie być w końcu martwe.

Innego zdania jest prawnik prof. Marian Filar. – Niestety adaptacja unijnych przepisów w polskich warunkach często przypomina próbę nałożenia elganckiego melonika na kudłaty łeb – mówi. – Wiadomo, że nikt nie będzie tego egzekwował – dodaje.

Źródło: Życie Warszawy

Nadesłał/a: Wegetarianie.pl