Podziel się!Share on Facebook0Pin on Pinterest0Tweet about this on TwitterShare on Google+0Print this pageEmail this to someone


To niepojęte, że istnieją ludzie, który odpręża cierpienie zwierząt. Że nazywają ich zabijanie zabawą lub sportem. To, że istnieje znudzona i zblazowana arystokracja, której hobby to polowania, wiadomo od dawna, jednak na corridę przychodzą zwykli, żądni „przygody” ludzie, często turyści, którzy podczas wakacji w Hiszpanii za obowiązek uważają obejrzenie tego krwawego widowiska.

Zazwyczaj nie zdają sobie oni sprawy, że zaspokajając swoją ciekawość zwiększają jego popularność. Przerażające, ale ta makabryczna walka odbywa się już m. in. Hiszpanii, południowej Francji, Ekwadorze, Kolumbii, Meksyku, Peru czy Wenezueli.

Zwolennicy corridy obstają, że to narodowy „sport” Hiszpanii, uświęcony wielowiekową tradycją. Tylko jak można nazywać sportem tę nierówną walkę? Jakie szanse ma przerażone, osłabione ranami zwierzę z uzbrojonymi włóczniami i szpadami ludźmi?
Oczywiście zdarzały się pojedyncze przypadki, to jednak chyba za mało żeby uznać że to gra fair?

O co tak naprawdę chodzi w corridzie? Czy naprawdę chodzi o tradycję? Oczywiście, jeśli nie wiadomo do końca o co chodzi, to chodzi o pieniądze.
To zbyt duży biznes, aby zrezygnować z łatwego dochodu. Przecież „jedyne” konsekwencje to cierpienie i śmierć zwierząt, a jakie ogromne zyski!

To niestety oznacza, że nie zanosi się na zbyt szybkie zahamowanie tego bestialstwa.

Ewelina Zasada (www.ewelinazasada.prv.pl)

Nadesłał/a: Ewelina_Zasada