Mam teraz dużo wolnego czesu, więc też dużo oglądam. Wczoraj tak dla relaksu obejrzałam Amelie i po raz kolejny się rozczuliłam.
W piątek natomiast widziałam Czekając na Joe i nie może mi wyjść z głowy. Ja bym powiedziął, że to dramat przygodowy - w 100% polecam.
A seriali nikt nie ogląda?:)
"Powieść powinna być jak siekiera, która rozbija zamarznięte morze w naszej piersi" napisał kiedyś Franz Kafka. Taką filmową siekierą, która trafiła mnie ostatnio jest irańska produkcja pt. "Gdyby żółwie mogły latać" (2004). Osierocone, okaleczone psychicznie i fizycznie dzieci, ofiary sytuacji w Iraku, pomieszkują w obozie dla uchodźców. Zmagają się z rzeczywistością która, delikatnie rzecz ujmując, nie może im ofiarować zbyt wiele. To kino w którym nie ma efektów specjalnych i zakończenia dającego łatwego pocieszenie. Jest mnóstwo emocji ukrytych w codzienności, miewającej czasem temperaturę piekła.
Film ten bywa odbierany jako kolejny głos przeciwko wojnie. Dla mnie jeszcze ciekawsze wydają się inne ogólnoludzkie kwestie: jak wiele cierpienia jesteśmy wstanie znieść w życiu? Gdzie jest ta granica bólu psychicznego po której nie możemy się już podnieść? I jak przekroczyć przepaść między jednym a drugim człowiekiem? Czy w pewnych sytuacjach jest to w ogóle możliwe?
To chyba był "Czarny kot, biały kot", pamiętam jak poszłam na to do kina i chyba nigdy się tak nie śmiałam na filmie. Ostatnio obejrzałam w kinie "Walkirię" (wbrew niektórym nieprzychylnym recenzjom uważam, że Cruise zagrał dobrze, a film naprawdę trzyma w napięciu) i "Kobiety pragną bardziej" - fajna, dobrze zagrana i napisana komedia z kolejnym głupim polskim tytułem.
A całkiem niedawno poszłam na "Oszukaną" z Angeliną Jolie w reżyserii Eastwooda, który jest naprawdę, naprawdę niezłym reżyserem i zawsze kładzie nacisk na muzykę w swoich filmach. Pierwszą rzeczą, na którą zwróciłam uwagę, kiedy zaczął się film była muzyka, nie nie wiem jaka piękna, ale delikatna, melodyjna. Po wrzeszczących zwiastunach człowiek dostrzega że zdziwieniem, że słyszy samodzielną melodię, a nie dopełniacz do ucieczki lub płaczu bohaterów. Warto pójść na ten film.
Wstyd się przyznać, ale poszłam i na "Różową Panterę" i siedziałam pośród podobnych desperatów, potrzebujących najgłupszego choćby śmiechu jako lekarstwa na przedłużająca się zimę. Wstyd sie przyznać, ale naprawdę mnie bawiło, kiedy Clouseau zdemolował szefowi gabinet z najnowocześniejszym sprzętem za pomocą gadżetów kupionych na eBayu 🙂
[edytowane 9/3/2009 przez Linek]
Lingwistyczna zagadka? To lubimy :spryciarz:
Filmweb podaje rzeczywiście "Czarny kot, biały kot", więc pewnie tak to ktoś oficjalnie przetłumaczył na polski. Z oryginalnego tytułu dosłownie byłoby "Czarna kotka, biały kocur". Czyli ja głupio wymieszałem oba tytuły :rotfl:
Aktorzy, grający Idę i Dadana są dla mnie po prostu przegenialni...
Mało filmów oglądam, a z kinowymi nowościami mijamy się szerokim łukiem, więc pierwszy raz słyszę o "Oszukanej", ale słowa "kładzie nacisk na muzykę" działają na mnie jak magnes... 😎
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja