Podziel się!Share on Facebook0Pin on Pinterest0Tweet about this on TwitterShare on Google+0Print this pageEmail this to someone

Veganizm  

Strona 1 / 12 Następny
  RSS

fabryka_slow
bywalec
Dołączył: 17 lat  temu
Posty: 294
06/12/2006 11:18 pm  

Mam nadzieje, że takiego tematu jeszcze nie było. Na WEGETARIANIZM nasi rodzice zazwyczaj się zgadzają(predzej czy póżniej). Dieta vegan jest sprawą troszkę bardziej kontrowersyjną. Moi rodzice gdyby się dowiedzieli, że planuje nie jeść kiedyś (jak pojade na studia :D) mleka ani jajek zapewne dostaliby lekkiej depresji połaczonej z irytacja i wyrzytami sumienia, że wychowali mnie na tak bezmyślna osobe. Ew. zostałabym troche potępiona. Wole wiec zaczekać. Jednak wiem, ze jest tutaj kilkoro młodych vegan(nie wiem, czy niepełnoletnich, ale chyba sa tacy, co mieszkają z rodzicami) jak Wasi opiekunowie przyjęli veganizm? Bardzo mnie to interesuje, bo pewnie sama kiedys bede musiała stanąc przed rodzicami, chyba juz jako pełnoletnia dziewczyna. Mam nadzieje, ze odpowie ktoś na moje pytanie. Czy Wasi rodzice mieli/mają nadal pretensje czy zastrzeżenia? PISZCIE 😀

koskaan


OdpowiedzCytat
obłudna
bywalec
Dołączył: 18 lat  temu
Posty: 178
07/12/2006 12:34 am  

na poczatku nie mieli
potem z mej winy mieli
i teraz nadal maja

ale ja nie jestem reprezentatywnym przykladem wzorowego mlodego weganina 🙂


OdpowiedzCytat
martik
początkujący
Dołączył: 17 lat  temu
Posty: 8
07/12/2006 2:14 am  

Obecnie jestem wegetarianką ale zamierzam w niedalekiej przyszłości przejść na weganizm.
Kiedyś poruszyłam ten temat..i co tu dużo opowiadać..mama kulturalnie się nie zachowała, powiedziała, że mi już odbija i wywaliła mnie z kuchni..


OdpowiedzCytat
Olla
 Olla
bywalec
Dołączył: 18 lat  temu
Posty: 484
07/12/2006 2:19 am  

może mama powinna przejśc na vege wtedy pewnie kulturalniejsza była...

czy tak się zachowuje na codzień?


OdpowiedzCytat
siwcia
stały bywalec
Dołączył: 18 lat  temu
Posty: 661
07/12/2006 11:27 am  

Rodzice to jedno ale otoczenie? Ludzie z którymi pracuję na co dzień rzeczywiście do wegetarianizmu podchodzili na luzie, nie mieli do tego żadnych uwach, ale teraz kiedy przeszłam na veganizm?Hmmmmmmmmm uważają mnie za totalnego outsidera i dziwaka, według nich to już jest przegięcie przechodzące w fanatyzm. Ciężko jest im wytłumaczyć czym jest veganizm, są przekonani, że veganie nie mogą nic jeść... hehe. Skomplikowana sprawa, ale coż przyjdzie taki moment,że to w pełni zaakcepują i zrozumieją;)


OdpowiedzCytat
Reiha
stały bywalec
Dołączył: 18 lat  temu
Posty: 593
07/12/2006 12:11 pm  

Wegetarianizm moja mama przełknęła, teraz coś mi nawet ugotuje i orientuje się w tych sprawach. Na hasło weganizm moja dość spokojna i racjonalna mama zaczęła machać rękami [pierwszy raz ją widziałam w takiej akcji :P] i mówić podniesionym głosem, że chyba przesadzam, że wyłysieję, zęby stracę, umrę, ... [coś tam było jeszcze, ale wiecie jak to jest - ona nie skonczyła mówić, ale ja skończyłam słuchać].

Don't let me detain you.


OdpowiedzCytat
martik
początkujący
Dołączył: 17 lat  temu
Posty: 8
07/12/2006 2:13 pm  

może mama powinna przejśc na vege wtedy pewnie kulturalniejsza była...

czy tak się zachowuje na codzień?

Nie, z reguły potrafi być bardziej kulturalna choć należy do osób dość nerwowych i impulsywnych więc jej reakcje czasami właśnie tak wyglądają. Ja się tym nie przejmuję, to Ona ma problem, że chcę przejść na weganizm, ja się z tym dobrze czuję.. niech sobie z tym radzi 😛


OdpowiedzCytat
kamma
stały bywalec
Dołączył: 18 lat  temu
Posty: 669
07/12/2006 2:30 pm  

Ja przeszłam na weganizm po kilkunastu latach wegetarianizmu (dzięki mojej kochanej córeczce), więc byłam już dorosłą osobą i rodzice nie mieli wiele do gadania. Zresztą miałam przesłanki do weganizmu - skaza białkowa u mojej córy i powikłania po grypie, które sprawiły, że nie mogę znieść zapachu m.in. nabiału. No, w każdym razie, rodzicom do tej pory nie powiedziałam wprost:) Wiem, że nie skończyłoby się to dobrze. Na tym polu wciąż jestem małą nieposłuszną dziewczynką, która boi się kary, ale i tak robi swoje. Ale łatwo mi mówić, skoro jestem na swoim. Powodzenia, młodzi weganie!

podskoczyć i nie trafić w ziemię


OdpowiedzCytat
fabryka_slow
bywalec
Dołączył: 17 lat  temu
Posty: 294
07/12/2006 7:02 pm  

Ja zasadniczo rozumiem moich rodziców. Martwią się bardzo o mnie i w sumie się z tego cieszę. Dlatego nie bede podejmowała próby zostania veganka zanim sobie pojade na studia czy gdzieś.

Baardzo podziwiam vegan. trzeba sporo silnej woli, odrobine samozaparcia, szczerego przekonania do słuszności swoich czynów. Podziwiam Was też za to, że nie poddajecie się mimo presji otoczenia (rodzice, ŚRODOWISKO, o którym wspomniała Siwcia :D). Ja jedynie co mogę zrobic to unikac nabiału i jajek. Mam nadzieje, że kiedyś mi się uda i że takie życie przyniesie mi dużo szczęscia (: Pozdrawiam, bądzcie dzielni! (: ^^

koskaan


OdpowiedzCytat
waszakicia
stały bywalec
Dołączył: 18 lat  temu
Posty: 606
07/12/2006 7:49 pm  

Ja tez jestem jedną w młodych weganek na tym forum. 🙂 Odrazu przeszłam na weganizm. Do wegetarianizmu nawet nie podchodziłam. Stwierdziłam że to nie dla mnie, że nie warto bo później trudno będzie się przerzucic z jednego na drugie. Postanowiłam więc iść na całość i odrazu przejsc na weganizm. Moi rodzice szczerze mówiąc nie byli tym zachwyceni i zresztą nadal nie są. Jednak chyba jeszcze gdzies tam w głębi serca mają nadzieje że kiedys z tego zrezygnuje. Jednak ja wiem że tak się nigdy nie stanie. Juz nigdy nie tknę mięsa. I ja to wiem na pewno. Otoczenie też troszke dziwnie reaguje na rodzaj mojej diety. Nawet dzisiaj rozmawiałam na ten temat z kolegą który zupełnie nie może pojąc że nie jem mięsa, że nie jem nabiału i jajek, że nie jem zdecydowanej większości słodyczy. Uważa że on nie mógł by się podjąc aż takiego wyżeczenia. Jednak dla mnie to nie jest żadne wyrzeczenie. Nie jest mi z tego powodu źle. I wcale nie brakuje mi rzeczy których nie jem. Powoli praktycznie przestaje mi brakować dawnych potraw. Teraz od upływu pewnego czasu od przejścia na weganizm zauważyłam że jest wiele innych pysznych potraw które można jesc za miast tamtych dawnych jedzonych przeze mnie. Zauważyłam też że zdecydowanie zaczął mi przeszkadzać zapach jakiegokolwiek mięsa, całkowicie znienawidziłam zapach masła i margaryn nie mówiąc już o zapachu gotowanego jajka. Odzwyczaiłam sie i jest ok. :)Trzeba byc silnym i nie poddawać się! Go Vegan!


OdpowiedzCytat
fabryka_slow
bywalec
Dołączył: 17 lat  temu
Posty: 294
07/12/2006 8:01 pm  

Strasznie Ci zazdroszcze. U mnie by to nie przeszło. Ale chyba mam na tyle cierpliwości, żeby poczekac.

I mam jeszcze jedno pytanie do Was-> JAK przekonywaliście rodziców/ społeczeństwo do słuszności oraz zdrowia Waszej diety i stylu zycia?

koskaan


OdpowiedzCytat
euridice
stały bywalec
Dołączył: 18 lat  temu
Posty: 589
07/12/2006 8:08 pm  

ja mam 18 lat, na wege przeszlam w styczniu 2005 (w wieku lat... nie wiem, prosze sobie obliczyc :p 16 albo 17), a na weganizm w lutym 2006 wiec prawie rok temu i, o dziwo, moja mama jakos latwiej przelknela weganizm niz wegetarnizm xD niesamowite, no nie?

mysle, ze wynikalo to z tego, ze jak przechodzisz na wege to jednego dnia moze jeszcze jesz mieso i ryby, a drugiego juz nie - koniec, kropka, nigdy wiecej, moze rodzice przezywaja wtedy lekki (albo nawet nie tak lekki :p) szok... a na weganizm przechodzilam stopniowo, nawet nie do konca swiadomie... na poczatku odrzucilam jajka (chyba odwrotnie niz wiekszosc ludzi, ktorzy najpierw odrzucaja wszystko co z mleka...), wlasciwie nie z ideologicznych pobudek, ale z paru prostych przyczyn: a)skrajnie mnie obrzydzalo, jak np. w jakju na miekko albo jajecznicy znajdywalam takie plywajace bialko nie sciete, arrgghhh, dostaje drgawek na sama mysl :/// b)stwierdzilam, ze nie moge zniesc zapachu jajek, łeee... c)jak znajdywalam w jajku zarodek, ta mala czerwona kropeczke, to mi bylo strasznie smutno i uwazalam za obrzydliwe zjedzenie takiego jajka. no i tak przestalam je jesc, potem wszystko co je zawieralo, mamie powiedzialam, ze nie lubie jajek i juz, jakos to zaakceptowala widzac moja nieudawana do nich niechcec. w trakcie rezygnowania z jajek doksztalacalam sie tez o nieludzkich warunkach w jakich sa trzymane kury, ktore te jajka znosza, co im sie robi i dlaczego kupowanie ajek w takim zwyklym sklepie, z numerkiem 3 na poczatku serii jest przykladaniem reki do warunkow w jakich zyja te biedne, eksploatowane zwierzeta. ale jajek 0 i tak bym nie kupila, bo, jak juz pisalam, ich po prostu nie lubie i nie chce spozywac niczego co pochodzi od zwierzat.

z mlekiem bylo troche ciezej - wieloletnia ''mleczna propaganda'' w stylu ''pij mleko bedziesz wielki'' i takie tam troche wyprala mi mozg i na poczatku nie wyobrazalam sobie zycia, bez ukochanych jogurcikow (bez nich chyba najbardziej... a dzis nie moge patrzec na jogurt ez obrzydzenia 😛 ), mleczka (w sumie tylko do kawy... ale jednak), niektorych serkow i slodyczy.... ale dzieki niektorym osobom z tego forum czytalam coraz wiecej o tym jak traktuje sie krowy, co im sie robi zeby dawaly mleko ciagle i duzo, dlaczego mleko=''cielecinka'' i ich argumenty coraz bardziej do mnie przemawialy... zaczelam po kolei odstawiac poszczegolne produkty, na smaym poczatku mleko, potem sery, twarogi etc., na samym koncu jogurty... az stalam sie zagozala przeciwniczka mleka 🙂

mama w sumie nie zauwazyla, na poczatku, ze nie jem nic z mleka, jak sie zorientowala i zapytala czy chce jogurcik czy costam, to wszystko jej spokojnie wytlumaczylam - co jak i dlaczego, chyba troche nie wierzyla w to co slyszy, albo nie wierzyla, ze wytrwam w moim ''nowym dziwactwie'' i obylo sie w sumie bez awantury ani niczego takiego... poza tym dawalam swoim zdrowiem swiadectwo, ze weganizm nikomu nie szkodzi - mialam w sobie wiecej zycia niz moje nie-wege rodzenstwo razem wziete, trenowalam bieganie, zrobilam sobie badania krwi, ktorych wyniki byly tak dobre, ze jak po nie przyszlam to lekarka do mnie: ''przepraszam, a dlaczego pani chciala te badania? bo ja tu niczego nie widze, one sa bardzo dobre, wysmienite...'' a jak jej wczesniej wymienilam ilu rzeczy nie jem to wydala na mnie wyrok rychlej smierci :p

aha, i gotowalam mase pysznych weganskich obiadkow, ktore pokochala cala rodzina (chociaz np. wczoraj mieli ''miesny'' dzien - mama kupila jakies parowki i je jedli, łeee... :/ a tak zadko je kupuje... przeciez mogliby dac sobie z tym spokoj... ehhh...), mama sie do nich przekonala i sama mi czasem rozne robi i ogolnie jest dobrze C:
ale np. ostatnio podczas obiadu (ja jadlam jakies tam swoje wegan-danie) zapytala mnie czy nie chce kawalka RYBY. 😮 na poczatku mnie zamurowalo - co, po prawie dwoch latach niejedzenia ryby?! slucham?!! po co?! - ale sie opanowalam, nie zrobilam awantury ani wykladu (a wczesniej mialam to w zwyczaju :p) tylko spokojnie powiedzialm ''nie, dziekuje, nie jadam ryb'' i zmierzylam ja wzrokiem mowiacym ''nie proponuj mi tego wiecej, przeciez wiesz, ze to bez sensu'' - zrobila nieszczesliwa mine, ale na tym sie skonczylo.

fabryka_słów, moze jakos po kolei rezygnuj z tego czego jest ci najmniej ''zal'' albo chociaz z mleka, albo z tego co rodzice najmniej zauwaza? z weganizmem nie ma co zwlekac! powodzenia! 😀

animals are my friends and i don't eat my friends || GO VEGAN!


OdpowiedzCytat
waszakicia
stały bywalec
Dołączył: 18 lat  temu
Posty: 606
07/12/2006 8:38 pm  

Ja tam nie pytałam nikogo o pozwolenie. Nie tułmacze się nikomu. To moja sprawa co jem. 😉


OdpowiedzCytat
fabryka_slow
bywalec
Dołączył: 17 lat  temu
Posty: 294
07/12/2006 11:46 pm  

mój wegetarianizm rodzice nazywają przelotną fanaberia. Nie wiem, czemu tak sądzą, bo nie miewam innych odbiegających od ich norm pomysłów. Są naprawdę dobrymi i całkiem tolerancyjnymi ludźmi. Po prostu wychowali się w rodzinach jedzących mięso. W dodatku moja ciotka jak była semiweg. to połowa włosów jej wypadła, czuła sie źle i chyba dlatego moja mama podchodzi to tego jak do ognia. Domyslam się, ze się o mnie martwią i wiem, ze jakbym nie chciała jeść nabiału i jajek to nie skończyłoby się to dobrze. W zeszłym roku trochę się odchudzałam (ale tak powoli, osiągnęła rezultat, mądrze, zdrowo itp), schudłam ok 10 kg. Kilka miesięcy po tym czyli jakoś pod koniec września br zostałam wege. Mama uznała to za kolejny krok w stronę odchudzania ( a szczerze nie jest, bo pochłaniam czasem takie ilości jedzenia, ze głowa mała (: ). Już raz nazwała mnie anorektyczka, co mnie mocno uraziło (ja nie mam nic do anorektyczek...po prostu każda próba wytłumaczenia Jej, ze wiem co robię, ze podpieram się badaniami naukowymi, ze tak się lepiej czuje, ze nic mi przy WEGE nie zabraknie raczej kończy się tym, ze mama mówi, iż dla niej to nie są wiarygodne źródła). Mimo to ja odparłam, ze tym razem mam zamiar postawić na swoim, bo mam wyrzuty sumienia jedząc mięso, ze znam 2 wege, którzy nie jedzą zwierząt od lat i są zdrowi. Stanęło na tym, ze chyba to zaakceptowała, jednak i tak czasem słyszę MOZE BYS ZJADŁA CHOCIAŻ RYBE... Nie wspominając o babci, która się popłakała kiedy usłyszała o tym, ze nie jem mięsa. Jak Jej próbowałam wytłumaczyć, ze to bezpieczne powiedziała, iż to nieprawda, ze od czegoś takiego się umiera. Zaznaczam, ze zawsze starałam się mówić spokojnie i racjonalnie. Rozumiem moja rodzinę. czasem zarzucają mi, ze nie liczę się z ich uczuciami, ze mogłabym się poświęcić. Babcia jest przekonana, ze jem te ryby, mimo, ze nie tak nie jest. Okłamuje ja razem z mama, jest mi z tym okropnie źle. Nie wiem tylko, czemu Oni nie liczą się z moimi uczuciami.

Dlatego wiem, co byłoby gdybym nie chciała jeść mleka i jajek. Unikam ich, odkąd zostałam wege jadłam mnóstwo jogurtów...teraz jem ich naprawdę bardzo mało, zrezygnowałam ze słodyczy, ciast, jajek, jajecznic itp. Jednak kiedy mama robi mi cos na obiad co ma te składniki to jem bez protestu. Ale sama z własnej woli nigdy. Może za jakiś czas, kiedy będę miała większe doświadczenie to zrobię jakieś podejście.
Mimo to proszę was o rady. Dzięki Euridice za taką długa wiadomość. Może mnie tez się uda. Na razie cieszę się, bo nie muszę jeść mięsa. Pozdrawiam , trzymajcie się ciepło!

koskaan


OdpowiedzCytat
MikelRebel
początkujący
Dołączył: 18 lat  temu
Posty: 17
08/12/2006 12:09 am  

witaj 🙂 jestem na podobnym etapie przechodzenia na weganizm, co ty - i mam podobne problemy. największy (a może jedyny?) opór stawia moja mama. martwi się o mnie, więc kiedy tylko mówię o tym jak bardzo mi zależy na tym, żeby nie kłóciła się ze mną, bo nie chcę jeść jajek ani melka i produktów mlecznych, zaczyna histeryzować. ale widzę, że u ciebie jest całkiem dobrze 🙂 jeśli mama "kryje" cię przed babcią, to znaczy, że w jakiś sposób jest po twojej stronie, a raczej nawet po stronie wegetarianizmu 😉 z tego, co czytam, masz bardzo dobrą taktykę - chcesz spokojnie przekonać mamę do zaakceptowania twojej chęci bycia weganką. ja miałem trochę inny plan - chciałem znów się zbuntować (tak jak wtedy, kiedy "walczyłem" o moje prawo do bycia wegetarianinem), ale odszedłem od tego pomysłu, bo zszarpałbym nerwy mojej mamy 😀 chyba jednak zastosuję twoją taktykę 😉

miałem dać ci radę, abyś szła za ciosem i się zbuntowała, ale myślę, że to jednak nieodpowiedni sposób... dziś postanowilem, że będę stopniowo przekonywał mamę poprzez spokojne rozmowy 🙂 ostatnio w ramach stopniowego nakłaniania mojej mamy do pozwolenia mi być weganinem, opowiedziałem jej, jak się obecnie produkuje mleko.
powiedziałem jak to brutalne ale dodałem też, że przy końcu produkcji, mleko jest szare, śmierdzące i zawiera niebezpieczne rzeczy (bo myśle że to niestety bardziej rusza moją mamę, niż to, że współczesna produkcja mleka wiąże się nieodłącznie z przemysłem mięsnym)
odpowiedziała mi, że postara się kupować mleko z jakiegoś gospodarstwa, które nie jest nastawione na masową produkcję

weganizm to nasz wspólny cel 😉 jeśli chcesz, jestem gotów pomóc ci w jakikolwiek sposób w tej "walce" (wybacz takie niepacyfistowskie słowo :D)
a póki co, gorąco pozdrawiam i życzę pogodnego spojrzenia na tę sprawę 😉
napewno ci się uda... napewno nam się uda 🙂


OdpowiedzCytat
Strona 1 / 12 Następny
  
Praca