ja uważam, że jeśli zwierzęta mogą nam coś dać a nie sprawia im to żadnego zagrożenia dla zdrowia i życia to możemy brać. Lepsze mleko niż mięso!
Lepsza chora noga niż dwie chore nogi 🙂 ale najlepiej być zdrowym. Jeśli poszperasz trochę po forum, to z czasem dowiesz się, jak "produkuje się" mleko i jaja.
http://www.explosm.net/comics/random/
Jajka kupujemy u człowieka, który prowadzi małe gospodarstwo, takie dla siebie, kury są więc trzymane w należytych warunkach, karmione też zdrowo ( moja mama musi sprawdzić wszystko zanim kupi nabiał z nieznajomego źródła). A mleko? Zastanawiam się nad przejściem na sojowe, bardziej mi smakuje co nie znaczy, że nie chlapnę sobie od czasu do czasu normalnego.
Zresztą nie, nie sprawdzę jak pozyskiwane są jaja i inne produkty odzwierzęce! Ja mam wszystko ze znanego źródła.
Kass
nie chcę być nie miła i wypowiadać się nie na temat, ale jeśli chodzi o mleko to proponowałabym poczytać kilka wątków na ten temat, bo chyba nie do końca Kas zrozumiałaś o co dziewczynom chodziło z wykorzystywaniem zwierząt (pijąc mleko wykorzystujemy okrutnie zwierzęta, to cielaki powinny pić mleko-a one już jako maleńkie trafiają do rzeźni; krowa nie daje mleka nam ale swoim dzieciom, które są dzięki naszej zachłanności zabijane).
Mam nadzieję, że będzie Ci sie "pokojowo" układać z mamą, pozdrawiam
Wiesz Jaga, w sumie jak tak popatrzeć z innej strony to macie rację.
A mama wymyśliła sobie kolejny abstrakcyjny argument, że wegetarianizm jest drogi, droższy niż "normalne jedzenie" (czyt. mięso 4ever). Ja z kolei nawijam jak katarynka, że gdyby ograniczyła kupno mięsa i w jego miejsce kupiła tą samą ilość warzyw nie zauważyłaby różnicy cenowej. 😡 Czy u was też przewijał się ten argument?
Hmmm... zastanawiam się nad wizytą u dietetyka, mojej mamie się ten pomysł podoba 😀 Może kiedy go odwiedzimy i wytłumaczy jej, że bycie wege to nie choroba to zmieni swoje nastawienie. :spryciarz:
Kass
Rzeczywiście Kass , argument Twojej mamy ,że jest drogo- nie trafiony jeśli chodzi o wegetarianizm, który ma Ciebie dotyczyć , natomiast w przypadku weganizmu, biorąc pod uwagę ceny mleka sojowego( 8-9 zł za litr ) sera sojowego tofu oraz ceny produktów w sklepach za zdrową lub ekologiczną żywnością- tam jest drogo ale przecież można zaopatrywać się w zwykłych sklepach. 😉
Dokładnie Ayna, to samo mówię mamie a ona swoje, że jak wyjadę na studia to będę mogła gotować sobie do jedzenia co chcę 😡 Stwierdziłam, że nie będę z nią już więcej rozmawiać na ten temat, sprawa jest jasna i tyle, nie zjem już nigdy mięsa. Musi się z tym pogodzić, zamierzam dać jej do poczytania jakąś książkę na temat wegetarianizmu i to będzie ostateczny krok jaki podejmę w tej sprawie. 😛
Ojej, Ktosiek, dietetycy są też anty wegetariańscy? Mnie zależy aby ten dietetyk był nie wegetarianinem, chcę usłyszeć obiektywną opinię 😉 Domyślam się, że ta dieta była "zwierzęca" co chciał ci zafundować w szpitalu.
Kass
jeśłi chodzi o dietetyka możesz trafić na takiego który będzie twierdził, że dieta bezmięsna jest niezdrowa-zapewne wielu takich i wcale nie uważam, że jest to jakaś obiektywna ocena. Warto poczytać wegetariańskie książki, przejrzeć wyniki badań w nich opisane, które pokazują, że jedzenie mięsa nie tylko jest zbędne, ale szkodliwe!!!
A co do kwestii finansowej- jak patrzę na ceny nabiału i mięsa(tzn nigdy nie kupuję, ale widzę np ile się wydaje przy okazji imprez rodzinnych) to szczęka mi opada-ceny rosną a jakość maleje. Uważam, ze wegetarianizm wcale nie jest drogi. Jasne mleko sojowe kosztuje 8 zł- tylko, że to nie jest nikomu to bycia zdrowym potrzebne. Poza tym można zrobić je samemu, tak samo wszelkiego rodzaju pasty- moczysz strączki, gotujesz, rozdrabniasz blenderem i masz pyszną pastę do chleba. A warzywa też zawsze są, zimą mniej...ale można zrobić przetwory, wesprzeć się mrożonką. A Marchew, seler, ziemniaki, buraki, pietruszka są cały rok w przystępnej cenie.
O zaletach wegetarianizmu już się naczytałam 🙂 Teraz pozostaje kwestia znalezienia dobrego dietetyka co w mojej mieścinie ( Racibórz to małe miasto) będzie graniczyło z cudem.
Oh, jutro idę na grilla do babci. Pewnie przygotuje kurczaka i kiełbaski, no cóż będę musiała ją uświadomić co do moich upodobań żywieniowych, ale lekko nie będzie. Na szczęście zrobi też chłodnik za co jej chwała! 😛
Kass
Miałam przyjemność przesiedzieć 6 tygodni na oddziale zamkniętym.
Oczywiście na wstępie zaznaczenie opcji wegetariańskiej.
Patrz: zupy na kościach, ryż i makaron uporczywie polewane sosem na mięsie i przynajmniej raz w tygodniu ryba 😀
Oczywiście największą przyjemnostką było siedzenie na oddziale 250 km od rodzinnego miasteczka (co i tak dużo by nie dało, bo własne jedzenie dawali raz dziennie i trzeba je było zjeść w jadalni).
[b] Ale powrócmy do kompetencji dietetyków.[/b]
Największy ubaw miałam kiedy na kolację dostałam, chleb z dżemem truskawkowym i pół pomidora 😀
[przypomnę, że każdy posiłek szpitalny jest ustalany przez dietetyka albo dwóch]
A, no i oczywiście po wyjściu ze szpitala ważyłam 46 kilo (moja aktualna waga - 54)
[edytowane 4/6/2008 przez Ktosiek]
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja