Ależ ja nie mówię, że zgadzam się z moją mamą w kwestiach, które przytoczyła w naszej rozmowie, a raczej w nieudolnej próbie porozmawiania z nią, bo to raczej ona mówiła, jak głupie jej się to wydaje.
Nie zdziwiło mnie to, że się z tym nie zgadza, dziwią mnie niektóre jej słowa, np., że ktoś mi głupot nawciskał do głowy, bo zawsze odnosiłam wrażenie, że raczej jestem oporna na wszelakie wpływy zewnętrzne pt. 'znajomi ci coś nagadali', dziwi mnie również dlatego, że raczej rzadko przejawiam słomiany zapał do czegoś, co robię i staram się podejmować odpowiedzialne decyzje już od dawna, więc to co mi powiedziała było po prostu bardzo nieprzyjemne.
No i oczywiście nie mam zamiaru się tak po prostu poddać moja mam na wszelakie zmiany w moim życiu potrzebuje dużo czasu, w zasadzie więcej niż ja sama.
post ten wyraża opinię użytkownika w dniu dzisiejszym i nie może być użyty przeciwko niemu w dniu jutrzejszym ani żadnym innym.
Znowu problem. Idziemy z mamą do pediatry, żeby powiedział co o tym sądzi. Powiedzcie, czy możliwe jest że to będzie lekarz "tradycyjny" i będzie trzymał się tych wszystkich przesądów o mięsie? (lekarz z Krakowa) Co wtedy zrobić? No i jeszcze mówi że nie rozumie dlaczego nie chcę jeść ryb, bo przecież one są normalnie hodowane, a nawet jeśli nie to ona kupuje z dobrych firm. I że człowiek od zarania dziejów był mięsożercą. I że ryb nie da się niczym zastąpić. I że wszystkie artykuły w internecie mogą kłamać. I mam dość. Co robić? Ja nie będę jadła ryb.
[edytowane 11/4/2010 przez Zora]
http://foka.wwf.pl/
Ryb nie da się zastąpić!??, będzie coś mówił o rybach to przypomnij lekarzowi o rtęci w rybach. Niech sam to spożywa, przykładowy link, podaj lekarzowy i rodzicom
http://www.biolog.pl/article2150.html
Osławione omega-3 to siemie lniane, nasiona konopii i szałwi argentyńskiej Chia.
Nawet są suplementy z glonów z długołańcuchowymi omega-3 (zresztą jest to podstawowe źródła dla ryb)
Jod - glony morskie (ale one też mogą zawierać rtęć i metale ciężkie) trzeba uważać z ilością, lub płyn Lugola: 1 kropla na szklankę płynu, 2-3 razy w tygodniu.
To o co trzeba zadbać będąc dzieckiem lub nastolatkiem to: lecytyna (najbogatsze to nasiona roślin oleistych (siemie lniane równie), orzechy, nasiona roślin strączkowych, oczywiście chodzi o pełne, najlepiej moczone, lekko podkiełkowane nasiona).
Dla dzieci i matek karmiących: tauryna (nie ma znaczenia jaka dieta wegetariańska czy mięsna
http://pl.wikipedia.org/wiki/Tauryna
fragment:
Odkryto, że wyjątkowo wysokie stężenie tauryny występuje w rozwijającym się mózgu i drastycznie spada zaraz po zakończeniu procesu rozwoju.
Będziesz u lekarza zapytaj się jakie dawki tauryny dla dzieci i nastolatków trzeba pobierać, ponieważ tauryna jest brana przez sportowców i kulturystó ale to są zbyt duże dawki (prawdopodobnie pastylkę trzba podzielić na 4 części).
To są najnowsze badania:
[url] http://www.anyvitamins.com/amino-acids/rda-amino-acids.htm[/url]
w tabelce: S-containing amino acids:
infants (niemowlęta) 44 mg/kg ciała
dzieci (10-12 lat) 22 mg/kg ciała
dorośli 10 mg/kg ciała
Jest jeden warunek: osoby mające problemy z metabolizmem aminokwasów siarkowych (bo są takie) muszą unikać spożywania większej ilości pożywienia bogatego w siarkę (aminokwasy siarkowe to metionina, cysteina oraz ich pochodna tauryna).
Jak coś to skontaktować się z lekarzem medycyny: Tomasz Nocuń
[url] http://www.nocun.com/ [/url]
Pozdr.
Jędruś wegano-witarianin + B12
Zwolennik soku marchewkowego własnej roboty
:yltype:
[edytowane 11/4/2010 przez Jędruś]
Trzeba było zajrzeć na listę lekarzy przyjaznych wegetarianom 😛
Jak będzie się trzymał to odwiedź innego pediatrę.
W Krakowie znalazłam:
Ewa Selwa-Wasilewska - wegetarianka; pediatra; gabinet w domu lub wizyta u pacjenta - ustalać telefonicznie ul. Sobieskiego 6/6, 31-136 Kraków, tel: (012) 6340261
Ta pani wychowała 2 wegetariańskich dzieci 😉
zapewne mają małe mózgi albo chude nadgarstki 😉
chyba najgorsze co rodzic może zrobić to powiedzieć "nie będę ci gotować" w ten sposób można dziecko doprowadzić właśnie do anemii i niedoborów, bo jak się taki młody człowiek nieraz uprze to faktycznie nic nie zje, a że sam też pewnie nic nie ugotuje to na niełasce takiej mamusi szybko się wykończy a historia skończy się konkluzją, że od wegetarianizmu można umrzeć :-/
myślę, że warto zdobyć jak największą wiedzę o żywieniu, wartości odżywczej pokarmów itp. tak żeby mieć argumenty na każde "ale" rodzica.
a co do lekarza, to zapewne jeśli to nie będzie lekarz, o którym wiadomo że sprzyja wege, to będzie ciężko ze zdobyciem poparcia, bo wiedza lekarzy na temat dietetyki jest znikoma a nieraz nawet zerowa, pełna pustych frazesów i mitów rodem z XIX wieku
tradycyjny lekarz pediatra powie, że mięso jest niezbędne i basta a jak pójdziesz z mamą do tego wege lekarza to mama Ci powie, że to człowiek z sekty i basta. Pytanie moje jest takie- czy mama idzie z Tobą do lekarza bo się martwi o Ciebie, czy chce Ci udowodnić siłą autorytetu lekarskiego, że wegetarianizm to zło?
Ja ostatnio byłam świadkiem takiej sytuacji: lekarka-wegetarianka (ja o tym wiem, że jest wege, ale pacjenci nie) poradziła pacjentce z wysokim cholesterolem, cukrem i łagodnym nadciśnieniem, żeby na razie "leczyła się" dietą: zrezygnowała ze smażonego, tłustego, jeśli mięso to chude i gotowane, żeby nie jadła ciast, słodyczy itd. Baba była załamana i skarżyła się innym babom kolejkowym, jakby tragedia życiowa ją spotkała. Lekarka powiedziała jej, że mięso przemysłowe zawiera dużo hormonów, antybiotyków, różnych toksyn itd. no i baba powiedziała w kolejce, że nic nie może jeść, bo jak mięso zatrute, to pomidory jeszcze gorzej, żadnych warzyw nie zje bo to sama chemia i nawozy i prawie płakała co będzie jeść. Oczywiście książeczki z dietami dla cukrzyków i nadciśnieniowców wrzuciła do torby, bo po co się zagłębiać...więc na niektórych ludzi autorytet lekarza wcale nie działa, działa jedynie wyobrażenie o nim. Dlatego też ważny jest prawdziwy powód dla którego mama chce z Tobą iść do lekarza, bo zdaje się , że ma swoją rację i cytując klasyk Jarosława K. "nie przekonają nas, że białe jest białe, a czarne jest czarne"
[edytowane 12/4/2010 przez mirecha]
"wrogowie radia Maryja niech będa przeklęci"
znalezione w internecie....
"Bo to jedyne miejsce, w którym nie gromadzi się lub gromadzi w stopniu minimalnym tkanka tłuszczowa, tak więc nadgarstek informuje o pierwotnej, wyjściowej, "surowej" strukturze kostno-mięśniowej danej osoby. I tak, obwód nadgarstka poniżej 15,5 cm oznacza budowę drobnokościstą, 15,5-17,5 cm - średnią, powyżej 17,5 cm - masywną. (za: "Men's Health") "
Te wymiary akurat są dla mężczyzn. Wiem, że tu chodzi o to, że kości krótkie, takie jak w nadgarstku mogą "przepowiedzieć" wzrost jaki dziecko osiągnie w dorosłości, ponieważ kości długie rosną chyba później czy wolniej niż kości krótkie...coś tam się kiedyś uczyłam, ale bardzo dawno temu, więc tylko takie resztki wiedzy mi się tlą 🙂
"wrogowie radia Maryja niech będa przeklęci"
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja