Witam ChaosInTheSilence
Polecam zapoznać rodziców i innych członków rodziny z artykułem na linku poniżej:
http://www.lalbavita.com.pl/strona.php?32532
pH moczu niezakwaszonego organizmu powinno się wahać w granicach 6,8-7,2.
Papierkiem wskaźnikowym można to zbadać.
Pozdr.
Jędruś wegano-witarianin + B12
Zwolennik soku marchewkowego własnej roboty
:yltype:
U mnie było nawet ok, myślałam, że będzie gorzej.
Moja babcia, gdy tylko dowiedziała się, że mam zamiar zmienić diietę, od razu zaczęła mnie straszyć, że jeszcze kiedyś zapłaczę, że dostanę skoliozy, zachoruję na anemię, nie będę mogła mieć dzieci, że pokrzywią mi się kości itp.. Jak ja nienawidzę z nią dyskutować! Rzucała takimi "dobijającymi" argumentami (oprócz tych wyżej wymienionych,np.: "wypadną mi włosy i zęby", "zbankrutujemy, bo to kosztuje kilka tys.zł m-czne", "cuduję, naczytałam się bzdur"), a chociaż każdy z nich doszczętnie obaliłam, to babcia i takw kółko je powtarzała, a moich argumentów nawet nie skomentowała. W końcu powiedziała, że nie będzie na ten temat dłużej ze mną dyskutować, bo mam słomiany zapał i że przechodzę na wege tylko po to, żeby pokazać innym, że jestem mądrzejsza. Auć. A, i jeszcze powiedziała, że zmyślam, bo zwierzęta zabijane są humanitarnie !! i że jestem głupia, że chcę wstąpić do tych "durnych ekologów", którzy sami nie wiedzą czego chcą 😮 😡 .
Z mamą było lepiej, pewnie uznała, że i tak mi to przejdzie, więc nie ma sensu się ze mną kłócić.
A tata kiedy się o tym dowiedział, powiedział, że kategorycznie zabrania mi zostać wege (na moje "dlaczego?!" padała odpowiedź "bo nie" :mad2: chyba nic mnie bardziej nie denerwuje od tego "argumentu"!), ale ostatecznie powiedział, że odwołuje to i że jeszcze o tym porozmawiamy, więc uznałam to za zgodę 😀 .
Ale teraz cały czas ze mnie żartują, sądzą, że za kilka dni to mi przejdzie.. to boli, zawiodłam się na nich 🙁 .
Ech, teraz idę do moich dziadków, którzy też są przeciw, ciekawe czego się dziś dowiem. Może, że stracę wzrok? 😉
Śpieszmy się kochać zwierzęta- tak szybko odchodzą...
przejdzie im jesli pokazesz im ze nie zywisz się kapką z serem lub z twarozkiem.
Wiekszosc dziedkow i babc i rodzina wlasnie tak mysli, ze to odzywianie dla krolika itp. Niektorzy maja wieksze pojecie, ale znowu CI mysla ze dieta wege jest nie wiadomo jaka droga. Troche pobedziesz na diecie wege, pokazesz co jesz i zaakceptuja to jakos. Moi rodzice dopiero po roku zaakceptowali to co jem, a w marcu mija 3 rok jak tak jem 🙂
jestem wegetarianką od ponad 8 lat. mam teraz lat 15, a gdy przestałam jeść mięso miałam 7 lat. do dziś nie mogę wyjść z podziwu, że sama podjęłam taką decyzję. byłam wtedy praktyvznie małym dzieckiem, które nie za dużo o świecie wie. ale jednak się udało. 🙂 nie pamiętam reakcji mej rodziny, bo jak już wspominałam było to 8 lat temu. 🙂
w 'teraźniejszych' czasach rodzice nie mają nic przeciwko. mama tylko czasem pomarudzi, że w przyszłości mogę mieć problemy ze zdrowiem.
najbardziej zaś moim przekonaniom przeciwna jest babcia. nie może pojąć, że ktoś w tak młodym wieku całkowicie wykluczył jedzenie mięsa. myślę, że to nie tylko mój problem. większość babci nie może pojąć 'dzisiejszej młodzieży'.
mimo że będą gadać, krzywo się patrzeć, komentować moje zachowanie - ja nie zamierzam przestać. jestem niezmiernie dumna z tego, żę będąc małym dzieckiem podjęłam tak ważną decyzję i nigdy jej nie żałowałam. chciałabym, by ludzie w końcu zrozumieli, że można żyć tak samo, albo nawet i dłużej, gdy się nie je mięsa. 🙂 pozdrawiam wszystkich.
[edytowane 28/2/2009 przez Princess_Leia]
sky's the limit.
większość babci nie może pojąć 'dzisiejszej młodzieży
Oj są i "elastyczne " babcie. Kiedy przechodziłam na wegetarianizm mieszkałam z moją babcią, która powiedziała tylko: "Phi.." I dalej, że prababcia przez większość roku nie jadła mięsa, jajek i mleka, że kiedyś to ludzie rzadko widzieli mięso, a dzisiaj jak mają pościć to wielkie halo, a te dzisiejsze posty to śmiechu warte, a..... Sama miesiącami nie jadła mięsa, kiedy nie chciała i mój wegetarianizm nie zrobił na niej absolutnie żadnego wrażenia. Nie potrafię powtórzyć jej gwary, ale strasznie ją to bawiło, że jak się nie je mięsa to musi mieć jakieś specjalne rozbudowane nazwy.
Babcia: "Ile słodzisz?"
Ja:"Babciu,nie słodzę herbaty"
Babcia:"No wy to wszystkiego sobie odmawiacie! Tłuszczu, mięsa, cukru. A na starość to wyjdą choroby" ; po chwili: "Kiedyś to mówili, że cukier jest zdrowy i że trzeba go jeść"
Ja:"Kiedyś to różne dziwne rzeczy mówili"
Strasznie mnie to rozbawiło:P Ale poza tą dziwną rozmową, moja Babcia jest "elastyczna" 😉
CALA moja RODZINA jest PRZECIWKO mojej ,,diecie" wegetariańskiej ale ja juz nie chce przyczyniac sie do masowego mordu! juz od jakichs 2 miesiecy nie jesm miesa po kryjomu. Ale jade na dzialke do babci pielęgnirki i dziadka na diecie kwasnieskiego i nie wiem co robic!
starsi juz daaawno dali za wygraną tzn mama doszla do wniosku skoro nie chce jesc tego co ona ugotuje to sama mam sobie tworzyc to co zjem ergo nie jadam obiadkow przy rodzinnym stole, ale dalsza rodzina typu babcie i ciotkiklotki jeszcze sie z tym nie pogodzily (chocaz nie jem niczego co kiedys zylo do przeszlo 10l ) i caly czas 'jedz mieso bo sie jeszcze jakiejs choroby nawabisz buhuhaha' ;D
Moi rodzice początkowo mówili stanowczo NIE, ale jak już ich przekonałam po półrocznej wojnie to efekt jest taki, że jak zachoruje (chociaż choruje bardzo rzadko) to mama - "to przez to twoje niejedzenie mięsa", jak jest na mnie zła - "z tobą to tylko problemy i tylko wegetarianizm w głowie" i takie tam 😀 Tata (jak się niedawno dowiedziałam) kiedyś chciał być wege - czytał, dowiadywał się itp. Nie miał jednak w sobie tyle uporu, by przekonać babcię (która sama stwierdziła, że pozwoliłaby na to, gdyby tata się uparł). Teraz kupuje mi przeróżne wege-jedzenie 😀
Moja w.w. babcia przyznała, że podziwia mnie, że mam w sobie tyle uporu 🙂
Za to moja druga babcia męczy mamę, że pozwala żebym się głodziła (?) przez co mama jest zdołowana i wyżywa się na mnie. Po ostatniej interwencji babci powiedziałam jej, żeby nie marudziła mamie, lecz sama mi powiedziała, jak coś do mnie ma.
🙂 ja nie mialam zbyt trudno... szlaki przetarl mi moj wujek... mieszkalismy jeszcze wtedy w jednym domu, moj wujek studiowal weterynarie i postanowil zostac wegetarianinem... zyl tak przez piec lat... no ale nie o nim mowa... u mnie zaczelo sie jakos tak dziwnie.... pamietacie wszyscy chorobe wscieklych krów... nie wiem co mi odbilo przestalam jesc wolowine... potem rezygnowalam z wszelakich innych miesnych wyrobó... rodzice juz zaczeli sie odzywac... ze jestem glupia i ze mam nie rowno pod sufitem... no ale sama mi gotowala to co jadlam... potem z mioes jadlam tylko piers z kurczaka i ryby... moja mamuska juz zaczela dostawac szlu i powtarzac co obiad ile to ja ją kosztuje.... bylo śmiesznie... z tata probowali robic podchody typu... Madzia jest sos z piersi kurczaka i ziemniaki i nakladali na talerz... gdy spojrzalam i powiedzialam ze nie zrobia mnie w balona... powoli zaczeli rezygnowac... ale jak przeszlam na zupelny wegetarianizm, bardziej niz zloscic zaczeli sie martwic... mama zapisywala mnie do jakis lekarzy dietetykow... no ale moje przekonania to moje a nie innych i to jeszcze w dodatku postronnych ludzi... teraz moi rodzice pogodzili sie z tym i moze nie w 100% ale w 90% nie mieszaja sie do tego...
gorzej z reszta rodziny... wujek ktory sam byl przze dlugi okres czasu wege teraz mi mowi ze jestem glupia... natomiast babcia ehehe wiecie jakie sa babcie.... ugotuje sos z miesem a potem przy obiedzie "Madzia to ja Ci wloze ziemniaczkow i poleje sosem ale nie bedzie miesa"hahaha siostra- ta to mnie ciagle krytykuje... ogolnie jak reszta rodziny sie dowiaduje a przewaznie dzieje sie to na imprezach to i tak mi wciskaja miecho...:/ no ale coz... talkie zycie... najwazniejsze jak ja sie z tym czuje i jak ja to akceptuje... 😀
megusiak
Z moimi rodzicami nie było problemu (nie wiem kiedy pierwszy raz powiedziałam przy obiedzie, że nie zjem mięsa?). Jednak byłam mała i nie umiałam dobrze uargumentowac swoich idei. Zaczeło się od rozmowy i sama musiałam robi coś w zamian mięsa, ryb... Ale to, że mi pozwolili to nie znaczy, że staneli po mojej stronie. Mama wszystko zrozumiała jak pani lekarz powiedziała, że musi ograniczyc mięso. Teraz jest wszystko ok.
Profilaktyczne badania krwii wyszły mi lepsze niż jak jadłam mięso, teraz śmieją się, że od małego wiedziałam, że akurat mi mieso szkodzi. A tak naprawdę myśleli, że mi przejdzie... nie mam długiego stazu (rok), ale nie wyobrażam sobie zjeśc teraz zwierzęcia. A znajomi czasem pamiętają a czasem nie, ale przyjaciele zawsze wiedzą, że na kebaba napewno nie pójdę. Najbardziej śmieszą mnie opisy typu: "Zjadłbym teraz schabowego, o Ania, przepraszam..."
Najlepiej po roku diety wege zrobić sobie badania krwi i przedstawić rodzinie jako niepodważalny argument, że można żyć zdrowo nie jedząc mięsa :red:
ja byłem całkiem całkiem dorosły ale moja mam i tak nie mogła powstrzymać się od komentarzy, zrobiłem więc tak jak radzisz.
- czerwone ciałka i hemoglobina jak z procy w górę,
- cholesterol ogólny nieco pod kreską (a bywało różnie) przy czym super korzystny bilans LDL/HDL
- mocznik / kreatynina wiadomo - jak u niemowlęcia (co dla mnie b. ważne bo w wypadku komunikacyjnym starciem nerkę)
no i komentarze ustały 🙂
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja