Witam. Jak temat sugeruje, wystąpiła u mnie nietypowa sytuacja. Otóż, mam 21 lat i jestem studentem. W czasie roku akademickiego gdy mieszkam w mieście w którym studiuje, to prowadzę wegetariański tryb życia. Teraz gdy zaczęły się wakacje, wróciłem do domu rodzinnego na dłużej. Moja rodzina , a szczególnie mama średnio widzi mój wegetarianizm. Próbuje przekonać mnie do różnych kotletów drobiowych etc, z niechęcią przygotowuje mi np kotlety sojowe, a sam obiadu sobie nie przygotuje , ponieważ według niej : "kuchnia jest za mała, by można było robić sobie dwa obiady na raz". Jednak najlepszym jej argumentem jest : " I tak kupiłam, tata je mięso i ja także, więc tym zwierzakom życia nie przywrócisz" , " Potrzebujesz białka , a fasoli etc nie lubisz". Fakt, nie przepadam za fasolą, grochem, ale postanowiłem , że wolę je jeść i mieć gorsze doznania smakowe niż ciężej na sumieniu. Wiem , że państwu taka sytuacja się może wydawać dziwna, w końcu mam 21 lat i jestem dorosły. Niestety, moja mama potrafi być uparta i ona zawsze musi wiedzieć najlepiej .
Pozdrawiam
W sumie nie jest to jakaś bardzo nietypowa sytuacja, a pod presją mięsożernej rodziny dzień w dzień ciężko się pewnie żyje. Na szczęście jest lato, nie trzeba się żywić fasolą, jest masa różnych warzyw.
Kuchnia może mała, ale chyba nie jest przez cały czas zajęta? Przygotować obiad można np. wieczorem i potem tylko odgrzać, dodać surówki itp.
http://szydelkoikoraliki.blogspot.com
Zgadzam się z Fatty, jak będziesz odpuszczał, to nikt nie weźmie Cię na serio i nie zacznie szanować Twojego wyboru. U mnie też tak z początku bywało. Raz przy próbie przemycenia mi jajek (kiedy przechodziłam na weganizm) po prostu odeszłam od stołu. Z głodu nie umarłam, a przekaz doszedł.
Na pewno nie mógłbyś sam sobie gotować choć części obiadu? Mama chyba nie stoi przy kuchni 24/7, mógłbyś sobie przygotowywać "zamienniki" w innym czasie.
http://www.explosm.net/comics/random/
Też próbowałem w różnych porach gotować. Ostatnio robiłem fasolkę po bretońsku , a ona robi się długo , więc zostawiłem garnki by spokojnie się robiło. Przychodzę po paru chwilach od sąsiada ,a tu co ? , Mama postanowiła mi pomóc i nakroiła kiełbasy do fasolki. Skomentowałem to , ale ona swoje : " Możesz zjeść trochę kiełbasy , ona i tak już nie żyje". Nałożyłem sobie tej fasolki bez mięsa po prostu, jakoś wytrzymałem to , że przez chwilę fasola dotykała kiełbasy. Muszę powiedzieć, że nie mam talentów kulinarnych, na studiach mieszkam z moją dziewczyną, która jest wege i zazwyczaj ona gotuje bardziej złożone dania. Akurat mam wakacje i trochę wolnego, może pora pochodzić po sklepach, nakupić różności i eksperymentować w kuchni, choć już słyszałem komentarze mamy :" Już widzę jak sam sobie zrobisz cały obiad z warzyw , których nigdy nie przyrządzałeś w taki sposób. ".
Chyba większość osób zmaga się z podobnymi problemami.
Wiek nie ma tu większego znaczenia... ja mam 30 lat, a moja rodzina tego nie rozumie... na szczęście mieszkam osobno i nie muszę tego znosić.
Generalnie, uważam że wytrwalość w swoich postanowieniach jest kluczem do akceptacji... zgodnie z przysłowiem Gandhiego "najpierw cię ignorują. potem śmieją się z ciebie. później z tobą walczą. później wygrywasz"
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja