A "przyjaciel" to trochę zbyt mocne słowo, by używać go w liczbie mnogiej (jak dla mnie oczywiście).
Dobrze, że dodałaś, że dla Ciebie. Mnie na szczęście nie obowiązują Twoje zasady, więc pozwolisz, że będę trzymać się swoich ;]
A o byciu w związku na dłuższą metę wiem wystarczająco, by stwierdzić, że wegetarianizm odgrywa w nim drugorzędną rolę, tak samo jak szereg innych kwestii.
Jednak rozumiem, że droga, która nie jest prosta nie jest dla każdego - ona jest dla najlepszych 🙂
Pozdrówki 🙂
Bo chyba w ogóle potrzebna jest pewna zgodność poglądów i wzajemna tolerancja, a kruszyć kopie można o wiele rzeczy. Jeśli ktoś chce atakować mięsożernego partnera za to, że nie jest wege, i na odwrót - jeśli mięsożerny partner atakuje nasz wegetarianizm to nie wróży dobrze. Tak samo w kwestiach religii czy poglądów politycznych. Znam w okolicy pewne małżeństwo, które rozpadło się między innymi z powodów polityczno-religijnych i to po wielu latach. Po prostu konflikt tak narósł, że to stało się nie do zniesienia.
http://szydelkoikoraliki.blogspot.com
ja w związku jestem z mięsożercą ,kocham go i tyle-oczywiście w idealnym świece byłby wege ale moja mama mój brat i praktycznie wszyscy wokół (oprócz mojej ukochanej SIMY :love: )jedzą mięso ,no przecież nie przestanę ich kochać z tego powodu.
zresztą ja przez pół życia też jadłam mięso -czyli byłam nic niewarta ???
ps;mój ukochany gotuje specjalnie dla mnie wege posiłki i razem ze mną je zjada :hiya:
gdyby zwierze zabiło z premedytacją, byłby to ludzki odruch.
Oczywiście Lily, ale czy tak musi być ZAWSZE? Moim zdaniem wszelkie próby generalizowania są skazane na porażkę. Wszak każdy z nas jest inny, unikalny - skąd więc pomysł, że każdy w związku zachowa się tak samo?
Hmm, nie rozumiem, co masz konkretnie na myśli.
A tak w ogóle przez 10 lat byłam związana z mięsożercą, który już mięsa nie je, więc nadal nie wiem, czy wegetarianizm to powinno być centralne kryterium wyboru, skoro to się może zmienić - w obie strony.
http://szydelkoikoraliki.blogspot.com
A "przyjaciel" to trochę zbyt mocne słowo, by używać go w liczbie mnogiej (jak dla mnie oczywiście).
Dobrze, że dodałaś, że dla Ciebie. Mnie na szczęście nie obowiązują Twoje zasady, więc pozwolisz, że będę trzymać się swoich ;]
Zastanowie się, czy pozwolę. :rotfl:
A o byciu w związku na dłuższą metę wiem wystarczająco, by stwierdzić, że wegetarianizm odgrywa w nim drugorzędną rolę, tak samo jak szereg innych kwestii.
Jednak rozumiem, że droga, która nie jest prosta nie jest dla każdego - ona jest dla najlepszych 🙂
Ot, taki komentarz do mojej wypowiedzi, w której nie wypowiadałam się właściwie ani 'za', ani \\przeciw'. Nie ma to ja wysokie mniemanie o sobie.
Wegetariamizm przeważnie nie jest wyznacznikiem tego, czy w fazie początkowej związku chcemy/nie chcemy z kimś być. Wiadomo że do głosu dochodzą wtedy zupełnie inne uczucia, emocje, itd. Jednak gdy wielkie WOW na drugą osbę zaczyna nam mijać, wtedy mogą się pojawić konflikty na tym tle. Oczywiście tak jak ktoś napisał wyżej, wszystko zależy od tego jakimi jesteśmy ludźmi, w ogóle od mnóstwa czynników. Też do naszego podejścia do bycia wege. Jeśli dla kogoś jest to sprawa fundamentalna i traktuje wegetarianizm jako sposób patrzenia na świat, to pytanie czy będzie umiał zbudować przyszłość z kimś kto patrząc na krowę, widzi zupełnie co innego?
I proszę mnie nie atakować wielce, bo to są tylko moje luźne przemyślenia, Wszak nie dla mnie droga, która nie jest prosta. Choć tak naprawdę uważam że to o czym mówimy każdy powinien rozsądzić sam w sobie. A potem przekonać się w praktyce.
Pewnie powiesz -to okropne- zrzucisz winę na innych, potem zaśniesz spokojnie
jeszcze, powtarzam jeszcze jestem w jakimś chorym związku, którego nie mam odwagi zakończyć...
bo on bierze mnie na litość...
damn it!
nie pasujemy do siebie pod wieloma względami, ale chyba tylko ja to widzę.
niektórzy mi nawet mówią, żebym dała nam jeszcze szansę i nie robiła mu tego.
jak ja żałuję ze dopuściłam aby zabrnęło to aż dotąd.
Jednak rozumiem, że droga, która nie jest prosta nie jest dla każdego - ona jest dla najlepszych
dobre 😉
ale na razie to czuję się ta najgorsza... 🙁
Nusiaczku, im szybciej to ukrócisz tym lepiej.
http://www.youtube.com/watch?v=d2-n6wLl6YI
Białowieska się Puszcza.
Jakby co, jestem wolnym (od wolności, a nie szybkości :P) weganinem ;).
Wśród mięsożerców jak i wegetarian/wegan zdarzają się wartościowe osoby (jak i nieciekawe). Nie ma reguły. Dieta (czy też światopogląd to nie wszystko). Liczy się głównie osobowość, charakter.
Ja do tej pory się ograniczałem do wege, ale teraz zastanawiam się czy nie zrezygnować z tego "filtra".
Tylko nie wiem jak z posiłkami, bo mięso mnie obrzydza. Dziwiłem się kiedyś ludziom, których to razi do czasu aż sam się z tym nie spotkałem. Widziałem, czułem zapach krojonej ryby i zbierało mi się na mdłości :casstet:
Wegańskie jedzenie nie śmierdzi. No chyba że kalafior, brukselka, ale porównania nie ma z trupem ;).
Poza tym niektóre argumenty mięsożerców powodują, że się odechciewa kontynuować rozmowę np. przemoc, wykorzystywanie zwierząt, było jest i będzie, więc co to zmieni?
[edytowane 5/1/2013 przez bułek]
uff...co się odwlecze to nie uciecze
🙂
...ale to co się odwleka Tobie będzie ciążyć, a jemu dawać zbędne nadzieje, ze jeszcze może będzie ok. Jestem za szybkim zakończeniem czegoś takiego, potem człek co prawda przez jakiś czas może się borykać z poczuciem winy, momentami nawet z tęsknotą, ale jak to wytrwa, zregeneruje się i odetchnie to czuje, że jest lepiej.
Porzucaj ten filtr bułek, porzucaj 😉 Zawsze to większy teren do polowania na kogoś interesujacego 🙂
Białowieska się Puszcza.
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja