Siostra mojej koleżanki była wege, ale kiedy zaszła w ciążę lekarz kazał jej jeść mięso. Ona w obawie o dziecko wróciła do mięsa, niedawno urodziła i chce znów wrócić do wegetarianizmu.
Ale chyba nie szkodzi jak się jest wege w czasie ciąży? Bo ja do mięsa nie wrócę...
Z całym szacunkiem, Aniu, ale porównywanie człowieka do trawożerców, jakimi są wymienione przez Ciebie zwierzaczki, ociupinkę mija się z celem... Nie ten układ pokarmowy, nie ta przemiana materii, nie ta przyswajalność składników odżywczych...
A jeśli chodzi o możliwość bycia wegetarianką również w ciąży, z własnego doświadczenia mogę powiedzieć - oczywiście, że można, bez żadnej szkody (myślę nawet, że z pożytkiem, zważywszy na to, że nie suplementowałam swojej diety żadnymi sztucznymi "witaminkami" w czasie ciąży, a wyniki badań miałam dużo lepsze od ciężarnych, mięsożernych koleżanek) dla siebie i dziecka. Na kiepskiego lekarza musiała trafić siostra koleżanki i dziwię się, że go posłuchała.
Trudno powiedzieć czy kiepskiego, większość lekarzy, w tym ginekologów zalacałoby dietę mięsną nie tylko w ciąży, co wcale nie znaczy że są kiepskimi lekarzami, chociaż rzeczywiście wynika to z pewnej niewiedzy. co innego jednak zalecac, a co innego żądać czy straszyć bo i to się zdarza - takiego lekarza zmieniłabym jak najprędzej. A zaleceń dotyczącycgh jedzenia mięsa w czasie ciąży nie trzeba po prostu sluchać, jeśli dba się o dietę, wyjdzie to tylko na dobre.
większość lekarzy, w tym ginekologów zalacałoby dietę mięsną nie tylko w ciąży, co wcale nie znaczy że są kiepskimi lekarzami, chociaż rzeczywiście wynika to z pewnej niewiedzy. co innego jednak zalecac, a co innego żądać czy straszyć bo i to się zdarza - takiego lekarza zmieniłabym jak najprędzej. A zaleceń dotyczącycgh jedzenia mięsa w czasie ciąży nie trzeba po prostu sluchać, jeśli dba się o dietę, wyjdzie to tylko na dobre.
Na szczęście mój lekarz taki nie jest. Ucieszył się, kiedy powiedziałam że chcę (w końcu 😉 ) zajść w ciążę. Powiedziałam że jestem wegetarianką a on "no i co? 🙂 w razie czego będziemy się zastanawiać w trakcie" Z jednej strony się ucieszyłam, bo nie suszy głowy, a z drugiej jakoś tak spodziewałam się większej troski. Nie znalazłam ginekologa opiekującego się kobietami wege w Poznaniu. Najbliższego mam w Pile. Daleko... Ten mój za dużo spraw mi do tej pory lekceważył a z deszczu pod rynnę wpaść nie chcę 🙁
Od roku jestem wege i cały czas się tego uczę 🙂 Niedawno zrobiłam sobie badania i trochę się zaniepokoiłam, bo żelazo miałam 50 a norma jest 60-150 jednostek :scared: Niestety nie robiłam badań przed rezygnacją z mięsa, więc nie mam porównania, a szkoda (nadal jem jajka i piję mleko, ale w niedużych ilościach). Właściwie to trochę się zdziwiłam, bo czuję się o niebo lepiej i ani razu nie chorowałam w tym czasie. Wydawało mi się, że mam dobrze zbilansowaną dietę. Suplementowałabym, ale nie wiem czym. Wszystko ma w sobie jakieś składniki zwierzęcego pochodzenia! Może macie jakieś pewniaki?
metzli
Spróbuj urozmaicić dietę o zielone warzywa, brokuły, sałata, por, szpinak, botwinkę. Może jeszcze suszone owoce: śliwki, brzoskwinie, morele. I swieże: maliny, porzeczki, borówki.
Jeśli musisz suplementować, to wiem, że przy niskim poziomie żelaza cuda potrafi zdziałać to: http://www.nowfoods.sklep.pl/iron-complex-tablets-p-78.html
Na stronie masz skład.
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja