Ja gdzies kiedyś znalazłam czekoladę wege, i ciasteczka..ale długo nie poleżały..:D..Dlatego nie kupuję..:D.Ale ssą dobre, zeby je gosciom podawac...do kawki..:D.Bo czemu kupować gosciom te odzwierzęce:P.A napojów też nie słodzę..:D..
Życie nie jest ani lepsze ani gorsze od naszych marzeń...Jest po prostu inne..
Bo czemu kupować gosciom te odzwierzęce.
Chciała bym podawać gością te wegetariańskie przysmaki jednak większość z moich znajomych uważa je za ochydne 🙁 a niechce kupować tych niewegetariańskich , więc pomyślałam , że będe ( jeśli będzie taka potrzeba 😉 ) piec ciasteczka , mam taki sprawdony przepis.Jest problem : jak mogłabym je przechowywać ,żeby w razie nie zapowiedzianej wizyty mieć coś w zanadrzu??Aha i czy do kruchych ciasteczek można dodać oliwe z oliwek zamiast margaryny , a jajka zastąpić czymś innym 😮 ??
Wpisałam w wyszukiwarce "masło orzechowe" i patrzę, że jest tutaj trochę o nim... Więc pytam: czy masło orzechowe Sante (prażone orzeszki ziemne, olej roślinny, cukier, sól) nadaje się dla wegetarian? Hmm, właściwie dla wegan? A może ciastecxzka ryżowe "rizo snacks" filmy Good food? Bo chyba wafle ryżowe (ryż preparowany, sól morska) są napewno bezpieczne? Może męczę pytaniami, ale jest powiedzenie - zanim zrobisz, pomyśl 🙂
Z tym, że Codik, pamiętaj, większość słodyczy nie jest wegetariańska.. Ja jestem pewna tylko do sezamków i słodyczy własnej roboty... Uważaj szczególnie na lecytynę pod wszelaka nazwą... No i mam nadzieję, że o żelatynie wiesz
No i przydałoby się zmniejszyć Twój avatar, który strasznie rozciąga forum
[edytowane 18/2/2007 od vegetena]
Prawda jest taka:każdy może jeść co mu sie podoba wegetarianie niech jedzą słodycze jak chcą.Ale jednak zdrowiej jest nie jeść. Ja przeżuciłam sie na bakalie i słodkie owoce jak juz i wcale juz mi sie nie chce slodyczy' tradycyjnych'.Poza tym marzę o tym ,aby przejsc na weganizm co powinno byc" naturalną ewolucja kazdego wegetarianina"więc może warto choć probować sie odzwyczaić?Nie wspomne juz o tych wszystkich skLadnikach pochodzenia zwierzecego nawet w czekoladzie nie mowiąc już o batonach róznej "maści" 😛
Bez lecytyny jest czekolada Lindt (gorzka) od 75 % kakaa wzwyż. Na opakowaniu znajduję się informacja, że produkt może zawierać śladowe ilości lecytyny sojowej, ale z tego, co wiem, jest to informacja dla alergików (czekolada ta jest wyrabiana w fabryce, w której powstają także czekolady "zwykłe", z lecytyną).
Ta lecytyna sojowa sieje tu istny pogrom i zamieszanie...
Pojawiła się jedna informacja i hałas na całego.
A jej niewegetariańskość jest taka sama jak tych paluszków i precelków do których rzekomo dodaje się zmieloną szczecinę i kopyta. Ktoś podejrzewa ale nic nie wiadomo do końca.
Ja tam pilnuję żeby była sojowa albo rzepakowa i tyle.
Ale niedlugo i tak przechodzę na owo (hura hura hura!!) więc problem siłą rzeczy eliminuje sie sam.
I przy okazji.
Biały cukier jest rafinowany przy pomocy sproszkowanych kości co jest oficjalną i potwierdzoną przez każdego informacją. To jego powinniśmy sie wystrzegać a nie biednej lecytynki sojowej.
Ptaku bez głowy, ależ ja nikomu nie narzucam, że oto, będąc wegetarianinem, należy wystrzegać się lecytyny sojowej, bo każdy i tak postąpi w zgodzie z własnym sumieniem. To jednak nie powód do tego, by informacje na temat pochodzenia lecytyny uważane były za "przesłanki", plotki, które rozsiało kilku nawiedzonych. Historia przewija się przez to forum (i nie tylko to forum) do znudzenia, podobnie jest ze sprawą cukru. Polecam ten wątek:
http://wegetarianie.pl/modules.php?op=modload&name=XForum&file=viewthread&tid=519#pid18976
To, że lecytyny (sojowej też) nie można uznać za produkt wegetariański, zostało potwierdzone w Wegetariańskim Świecie.
A tutaj rozwałkowana została sprawa cukru:
http://wegetarianie.pl/modules.php?op=modload&name=XForum&file=viewthread&tid=652#pid24071
Masz podane źródła, żeby nie zrodziło się podejrzenie, że to pogłoski.
[edytowane 9/4/2007 od Srebrna]
Przejrzałam owe forumowe wątki już dość dawno temu. Mimo to nie czułam się do końca przekonana dopóki dopóty nie ugodziła mnie wprost informacja o wyroku WŚ.
Konkretne informacje na temat zwierzęcego pochodzenia lecytyny sojowej znalazłam w owym czasie tylko na jednej stronie.
Słyszałam zaś historie jakoby producenci zapewniali o wegetariańskości lecytycy sojowej.
Ale z uniżeniem dziękuję.
Ja co tu dużo mówić... jestem mloda stażem...:P
PS. nikogo nie uważam za nawiedzonego... tylko zależy mi na dokladnie sprawdzonych informacjach, nie tylko z for dyskusyjnych.
[edytowane 9/4/2007 od ptakbezglowy]
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja