Ile trzeba na miesiąc wydać będąc weganinem, by zaspokoić wszystkie potrzeby organizmu? Pytam, ponieważ ja na 100% mam niedobory (osłabienia, złe samopoczucie itd. posiadam). Jestem pewien, że źle się odżywiam, gdyż mnie po prostu nie stać na zaspokojenie potrzeb (jeszcze nie mam 18 lat). Myślę(i czuję to), że mogę nie dotrzymać do 18 przy moim "jadłospisie" (nie można tego tak nazwać, gdyż moje odżywanie jest chaotyczne i "dziurawe"). Tak więc - ile zł / miech na jedzenie dla weganina? Chcę wiedzieć czy ja robię coś nie tak, czy po prostu chodzi o pieniądze. Koszt może być podany oczywiście w przybliżeniu.
Ciężko określić nawet w przybliżeniu, bo co osoba to inne upodobania więc koszt utrzymania poszczególnych wegan/wegetarian może się znacząco różnić.
Ale na logikę: mięso, ryby, sery to produkty drogie a owoce, warzywa, strączki są (wciąż jeszcze) dużo tańsze, więc nie widzę powodu dla którego dieta wegańska miałaby być droższa niż tzw "normalna".
Jedyne co może na początku zniechęcać to cena mleka sojowego ale jakoś się to rekompensuje cenami innych produktów.
call me Amber
Każdy inaczej rozporządza swoim budżetem, ale ja nie zauważyłem dużych zmian przy przejściu z mięsożerstwa na wege, a potem z wege na weganizm. Myślę, że ten ostatni jest troszeczkę tańszy niż reszta, ale tak naprawdę ciężko to policzyć.
Zawsze wydawałem na żarcie więcej niż ludzie dookoła mnie więc nie będę podawał 😛
Generalnie jednak zdrowe odżywianie nie jest droższe niż opychanie się słodyczami itd.
Drogie są tak naprawdę rzeczy, które jesz dla przyjemności.
[edytowane 26/8/2011 od eRZet]
Strefa rokendrola wolna od Angola, środa/czwartek godzina 0.00 w radiowej Trójce
Ja przez jakieś 3 tygodnie, gdy byłam za granicą starałam się oszczędzać na jedzeniu jak mogłam i wcale nie wyszło mi to na dobre. Też właśnie zaczęłam czuć ogólne osłabienie, ale nie wiedziałam z jakiego powodu, bo starałam się odżywiać dobrze- ale tanio.
Chyba jednak nie wyszło mi to za bardzo ;D Teraz gdy wróciłam do Polski bardziej dbam o siebie i czuje się o wiele lepiej. Jedyny mój grzech to taki, że jem ryby chociaż raz w miesiącu.
Chyba przez to nie jestem już wegetarianinem, ale bez tego czuję się tragicznie, a jestem w okresie wzrostu organizmu i nie chcę narobić sobie teraz szkód, które później i wyjdą i których nie będę mogła cofnąć. Wydaję około 50 zł na tydzień, czasem półtorej tygodnia. Dzięki temu rodzice nie bardzo się mnie czepiają 😉
Nie różnią: Kraków jest trochę droższy, za nim jest Wawa, a potem reszta na podobnym poziomie.
Ja staram się mieścić w 25zeta dziennie, ale nie jestem żadnym wyznacznikiem, bo nawet 8lat temu, jako mięsożerca wydawałem sporo więcej na żarcie niż znajomi (a to było na studiach, gdzie głównym daniem był alkohol pod różnymi postaciami).
Codziennie piję sok z marchewek, buraków, jabłek, pomarańczy i grejfrutów (w różnych kombinacjach) i na surowce wydaję pewnie z dychę 😛
Nie oszczędzam też na tofu, mleku i różnych dziwnych wegańskich potrawach. W końcu i tak na mało co mnie stać, więc na jedzeniu nie będę oszczędzał 😛
Ale tak sobie myślę, że gdybym zrezygnował z tego, co jem tylko dla smaku, to - nie oszczędzając na zdrowiu - za 10zeta dziennie byłbym w stanie przeżyć. A mieszkam (tymczasowo) w stolicy.
[edytowane 26/8/2011 od eRZet]
Strefa rokendrola wolna od Angola, środa/czwartek godzina 0.00 w radiowej Trójce
A ja nie wierzę w to, ze Warszawa jest droższa - tam gdzie jest konkurencja, tam ceny są niższe. U mnie, w mały mieście, ceny warzyw i owoców są bardzo wysokie, niedawno byłam w Katowicach i było dużo taniej - a czemu? Bo straganów jest cała masa, a u mnie tylko kilka. Założę się, że wszyscy się zaopatrują na tych samych giełdach.
http://szydelkoikoraliki.blogspot.com
Dużo na temat kosztów jest w tym wątku [url] http://wegetarianie.pl/XForum-viewthread-tid-5374.html [/url]
call me Amber
A tu są ceny z giełdy [url] http://ceny.fresh-market.pl/ceny_w_polsce/srednie_ceny [/url] - jabłka np. po 1-2,67 zł, a u mnie na straganach po 4.
http://szydelkoikoraliki.blogspot.com
ale to cena przy zakupie całej skrzynki
Przeczytałem to jako szynki :rotfl:
Z tego, co pamiętam, to Kraków jest naprawdę droższy od wszystkiego.
Jabłka kupowałem za 2zeta, a banany za 5, a potem na tydzień ceny się odwróciły (i to dosłownie!), a teraz banany z powrotem są za 4-5, a jabłka za 3...
Lily, nie mówię o małych miastach, bo się na tym nie znam. Ale np. ceny na bazarze czy w sklepie w Wawie i Bydzi różnią się znacznie. W sumie to diabeł i tak tkwi w szczegółach. Taki chleb np. można kupić za 2 zeta nawet w stolicy. Ale jeśli obok mam trójkątny, świeżo upieczony ciemny chleb wieloziarnisty za 5zeta to nie umiem się powstrzymać 😛
W supermarketach ceny wszędzie takie same, ale tam zjadliwych warzyw i owoców nie kupisz.
[edytowane 26/8/2011 od eRZet]
Strefa rokendrola wolna od Angola, środa/czwartek godzina 0.00 w radiowej Trójce
W supermarketach i na straganach są zazwyczaj te same warzywa i owoce z giełdy, więc nad tą zjadliwością bym dyskutowała. Owszem, pewnie są różnice w zależności od miejsca, ale ludzie coraz mniej hodują na małą skalę i to, co jest sprzedawane na bazarach, nie pochodzi zazwyczaj z przydomowych ogródków. A w Krakowie mieszkałam przez 7 lat, bazary znam, najbardziej mi pasował ten obok Hali Targowej. I ceny były niezłe.
http://szydelkoikoraliki.blogspot.com
Moim zdaniem pytanie nie powinno brzmieć "ile wydać?", a "na co wydać", zwłaszcza jeśli masz ograniczony budżet. Nie sądzę, by zwiększenie nakładów na jedzenie pomogło zwalczyć Twoje niedobory i złe samopoczucie, jeśli, jak sam mówisz
Jestem pewien, że źle się odżywiam
i
moje odżywanie jest chaotyczne i "dziurawe"
Poza tym cena jedzenia rzadko jest proporcjonalna do jakości/potrzebności. Ja na przykład jem sporo słodyczy, które mocno zawyżają wydatki, a nie wnoszą do diety nic poza przyjemnością, więc na nic zdałaby Ci się moja odpowiedź.
Powinniśmy raczej wspólnie przeanalizować Twój jadłospis i listę wydatków. Wtedy dowiemy się, skąd niedobory i jak im zaradzić - co z diety wyrzucić, a co włączyć i jak to pogodzić z dostępnymi funduszami. Powiedz nam, jak się odżywiasz obecnie i ile Cię to kosztuje, jakie sklepy i marki wybierasz, czy "polujesz" na promocje, itd. Żeby cokolwiek naprawić, trzeba najpierw ustalić, co się zepsuło. Samo porównywanie wydatków nic nie powie.
Pytanie innych o nakłady moim zdaniem nie ma sensu, bo zazwyczaj wydaje się proporcjonalnie do zarobków - każdy kupuje to, na co może sobie pozwolić. Są ludzie dobrze zarabiający, sięgający po towary z wyższej półki, różne bio-eko-vegan delikatesy z egzotycznych sklepów, a z drugiej strony znam takich, którzy są wege/vegan mimo dość skromnych funduszy i mieszkania w małych miejscowościach. I wszyscy jakoś żyją, w miarę swoich możliwości. O ile nie żyjesz w ubóstwie, myślę że razem uda się jakoś zmodyfikować dietę i dostosować ją zarówno do potrzeb organizmu, jak i zasobności portfela.
edit:
I inny czynnik bezsensowności pytania - zupełnie inne potrzeby każdego z nas. Na przykład - ile (i za ile) musi zjeść solidny, pracujący fizycznie mężczyzna, a ile drobnej budowy uczennica?
[edytowane 26/8/2011 od xxl]
http://www.explosm.net/comics/random/
Moje wyliczenia podczas planowania budżetu dają 20 zł dziennie, czyli 6 stów miesięcznie to suma, za którą można spokojnie i komfortowo jeść. Można równie dobrze zejść do 400 "po studencku". Hm... ja wydaję o wiele więcej aż wstyd się przyznać, ale właśnie na wyżej wspomniane "bzdety". No ale cóż... duszę też karmić trzeba... czekoladą. Tak naprawdę kasze ryż, warzywa, to wszystko jest bardzo tanie więc jakby ktoś chciał się żywić naturalnie - dieta wege jest chyba najtansza, co innego produkty z półki "zdrowa żywnośc".
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja