Podziel się!Share on Facebook0Pin on Pinterest0Tweet about this on TwitterShare on Google+0Print this pageEmail this to someone

Czy zdarzyło wam się zjeść mięso, będąc ofiarą głupiego żartu lub przez pomyłkę?  

Strona 5 / 23 Wstecz Następny
  RSS

Jakub
bywalec
Dołączył: 17 lat  temu
Posty: 135
23/08/2007 4:15 am  

Ja kiedyś falafela wegetariańskiego dostałem z... mięsem. No trochę się facetowi popieprzyło, a że nikt mi wcześniej takiego kuku nie zrobił, to też nie zwróciłem uwagi, aż ugryzłem. No i ugryzłem, pomyślałem kur**, i grzecznie odłożyłem na półeczce. A że było to na dworcu centralnym, to pewnie się nawet nie zmarnowało.

[img]http://i25.photobucket.com/albums/c62/hamletron/priceless.gif[/img]


OdpowiedzCytat
AgraFeczka89
bywalec
Dołączył: 17 lat  temu
Posty: 151
24/08/2007 3:49 am  

ja się pilnuje brat mnie na codzień straszy ,ze coś mi coś nie wege podstawi do zjedzenia ;p

Agrafencja 😀


OdpowiedzCytat
vegetena
stały bywalec
Dołączył: 17 lat  temu
Posty: 964
13/09/2007 1:22 am  

Tak wygląda moje życie wegetarianki. Zresztą jak pewnie większości z Was ;]

Przyczepię się tego 😉 Mi kiedyś 'koleżanki' wpychały na siłę do buzi cukierki czy chipsy bekonowe.... No comment, myślałam, że ludzie mogą być poważniejsi. Ale już tak moje życie nie wygląda, oj nie, pewnie pewnej części (nie śmiem twierdzić ani że większości, ani mniejszości)też , co? Poza tym, że ludzie nie rozumieją wegetarianizmu i czasami zdarzają się potyczki słowne, że tak powiem, to generalnie nie mam zastrzeżeń, chociaż i to jest duże


OdpowiedzCytat
xxl
 xxl
weteran forum
Dołączył: 17 lat  temu
Posty: 1730
13/09/2007 1:58 am  

Tak wygląda moje życie wegetarianki. Zresztą jak pewnie większości z Was ;]

A życie weganki? :p
W szkole dzieci (czyt. chłopcy) się nabijają, brat krytykuje, ojciec szuka zaczepki. W temacie o myślistwie opowiadałam o chłopaku, który lubi polować i raczyć mnie szczegółowymi opisami swoich 'dokonań'. Jesteśmy teraz w osobnych klasach, ale nadal mamy razem niemiecki. Bywa, że mi go trochę żal. Smutne, jak płytkim można być.

Ale ja nie narzekam, potrafię się odciąć. Szkoda mi jedynie czasem, że nawet we własnym domu nie znajduję pełnej akceptacji.

Weganizm naprawdę wiele mi daje - nadzieję, dziwne poczucie szczęścia - i nic mnie z niego nie zawróci 😉 Pomimo trudności, bilans zawsze wychodzi na plus :p

http://www.explosm.net/comics/random/


OdpowiedzCytat
velvet
bywalec
Dołączył: 17 lat  temu
Posty: 257
14/09/2007 11:50 am  

Przez pomyłke? może nie. ale przez nieświadomośc tak. Chodzi o składniki odzwierzęce w pokarmach. Ciągle sie ucze. Już wiem że mam trzy razy przeczytać i zastanowić sie nad składem przez spałaszowaniem jogurta.
A codzienne sytuacje? Rodzice nie posuwają się do podstępów, wiec jest ok

[edytowane 4/3/2009 przez velvet]

velvet


OdpowiedzCytat
Wercia
forumowicz
Dołączył: 17 lat  temu
Posty: 44
14/09/2007 4:15 pm  

ja kiedyś zjadłam pół pieroga z mięsem. Okazało się, że tam gdzie je produkowali musieli się pomylić - bo pół paczki pierogów z kapustą i z grzybami zawierało pierogi z mięsem. Tę felerną paczkę zjadł na obiad mój mięsożerny man.

Miałam kiedyś identyczny przypadek 😡 A ostatnio - wskutek podstępu mojej mamy - zjadłam trochę zupy na mięsie, ale na szczęście już po kilku łyżkach zorientowałam się, co jem.

Zapraszam na portal wegetariański wegeswiat.pl


OdpowiedzCytat
zapapalka
rozmówca
Dołączył: 17 lat  temu
Posty: 71
28/09/2007 7:28 pm  

Jakieś dwa lata temu jadłam jeszcze ptasie mleczko, do czasu aż znajomy weganin uświadomił mnie, że do ścinania tej pianki używa się krwi zwierzęcej, czego nie piszą na opakowaniu, ale znalazł tę informację w spisie produktów nieodpowiednich dla wegetarian (w jakiejś polskiej książce z przepisami wegańskimi). Sama na własną rękę nie znalazłam jeszcze potwierdzenie tej informacji, ale w hotelu, w którym pracuję, kucharz powiedział, że to by się zgadzało, że nie wszystkie składniki jakie przewijają się w procesie produkcji trzeba umieszczać wśród składu produktu.. Nieźle, co?

serio? ? ? a ja jakiś czas temu zjadłąm chyba z 4 ptasie mleczka x/ :casstet: o niee :scared: 🙁

Nie wiem jaka broń zostanie urzyta podczas trzeciej wojny światowej,ale czwarta będzie na maczugi. . .


OdpowiedzCytat
Natasha
stały bywalec
Dołączył: 17 lat  temu
Posty: 513
28/09/2007 11:49 pm  

"wpadka" ta dotyczy raczje mojej babci i mamy i o mało co nie zjadłam trochę mięsa ale wątpie by umknęło one mojej uwadze 😉 babcia kiedyś przygotowała fasolę po bretońsku. niby miała być bez mięsa (specjalnie odłużyli dla mnie osobną porcje) już sporo zjadłam a w pewnym momencie patrze... a tam kieubasa 😮 wszystkie kawałeczki, co do najmniejszego, zebrałam z mojego "dania" i wyrzuciłam. mama mówi że pewnie jak babcia gotowała i mieszała to to przełożyła łyżkę z fasoli dla reszty do mojego dania i stąd ta kieubasa. może i ma rację, ale od tamtej pory nie zjadłam nic czego sama bym nie przygotowała, nawet zup bo chociaż zawsze się po 100 razy dopytuje czy nie ma tam ano trochę mięsa, czy nie dodawali kaści albo nie było w niej kostki rosołowej (doczytałam w składzie że ma w sobie tłuszcz z kurczaków 😮 ) to i tak niepewnosć pozostaje i się jakoś wymiguje 😉

Naszym celem musi być wyzwolenie się... poprzez rozszerzenie kręgu współczucia na wszystkie żywe istoty i na cały cudowny świat natury. Albert Einstein

http://delicious.blog.pl/ - zapraszam na mojego bloga kulinarnego 😀 wiem że trochę mało ale założy


OdpowiedzCytat
KasiaWS
forumowicz
Dołączył: 17 lat  temu
Posty: 33
29/09/2007 6:39 pm  

Zdarzyło mi się dwa razy w pizzy..raz w Marghericie i raz w WEGETARIAŃSKIEJ :scared: i to była najbardziej znana marka światowa, która robi tą pizze!..Kurczak w pizzy wegetariańskiej...skandal! Teraz już nikomu nie ufam...

KasiaWS


OdpowiedzCytat
Ivonia
początkujący
Dołączył: 17 lat  temu
Posty: 14
02/10/2007 11:04 pm  

Bleeeeeeeeeeeeeee! a ja dzisiaj jadłam ptasie mleczko....Aż mi kolacja podeszła do gardła 🙁
Okropieństwo...

A co do tematu to jakieś 1,5 roku temu chłopak dał mi kawałek placka i zapewniał że to ziemniaczany. Nie wyglądał podejrzanie więc wzięłam kawałek do buzi. Na szczęście jeszcze nie zaczęłam tego gryźć i powiedział że to mięso. Takie "zjebki" za to dostał że żałował przez długi czas 😡

[edytowane 2/10/2007 przez Ivonia]


OdpowiedzCytat
Myszka
świeżaczek
Dołączył: 17 lat  temu
Posty: 3
03/10/2007 1:27 am  

Mnie sie zdarzyla raz wpadka z zupa... Moja babcia ugotowala zupke i zapewniala mnie ze jest ona na pewno wegetarianska i ze spokojnie moge ja zjesc. Pomyslalam ok przeciez babcia by mnie nie oszukala... jem sobie ta zupe i przy 2 lyzce co?? Mam w buzi kawalek kosci!! Normalnie wyplulam to i w lazience cala zawartosc mojego zoladka znalazla sie w toalecie.... :casstet: Czulam sie tak fatalnie.... Do tej pory jak mi sie to przypomina to az mi niedobrze.... A babci juz nie ufam i papu robie sama...
A co do wszystkich naszych "ulubionych" dodatkow E to caly czas sie na nie nacinam... Przez 1,5 roku jak jestem wegetarianka to nie zdawalam sobie sprawy z tego co jem. Dopiero od jakis 2 miesiecy jestem uswiadomiona dzieki tej stronce i forum... Co ja bym bez was zrobila??


OdpowiedzCytat
vegetena
stały bywalec
Dołączył: 17 lat  temu
Posty: 964
04/10/2007 12:20 am  

Paulinko, sporo musisz poczytać. Bo wszystko o co pytasz jest na forum w zasadzie 😉 I czytaj składy


OdpowiedzCytat
Patrishja
rozmówca
Dołączył: 19 lat  temu
Posty: 91
01/12/2007 11:04 am  

Mi ojciec zrobił psikusa. Przygotowywał na kolację jakieś bułki z farszem i dal mnie miała byc bez miesa. Ugryzłam i tak, coś mi dziwnie. Taki smak jakiś-niesmaczny. Powiedziałam,ze więcej nie zjem, a ojciec powiedział,. ze tam kawałki kiełbasy były... Ojciec jest przeciwko wegetarianizmowi, zatem któregoś dnia na obiad, do drugiego dania była kapusta zasmażana. Dla mnie jest robiona na kostce warzywnej i bez zasmażki. Ojciec mi ściemnił, ze jest taka jaką lubię, ale nie dałam się nabrać. Bie zjadałam jej, a potem rodziciel sie pyta:"czemu nie jesz?" bo, tak, nie mam ochoty-żeby nie były, ze mu nie ufam, czy cośtakiego... Więcej nie próbował mnie oszukać.

pat;)


OdpowiedzCytat
sXe
 sXe
forumowicz
Dołączył: 17 lat  temu
Posty: 45
02/12/2007 1:11 am  

Zanim przejdę do meritum tematu mała uwaga:
Lecytyna jest wegetariańska, co najwyżej może nie być wegańska - używa się do jej produkcji albo soi, albo jaj. Pozyskiwanie z tłuszczu, albo łoju? Proszę o źródło tej informacji INNE niż Wegetariański Świat (ta gazeta także twierdziła, że cukier biały w Polsce nie jest wege myląc cukier biały buraczany z cukrem białym trzcinowym...), żadne inne źródło do którego dotarłem takich info nie podaje.
Do klarowania octu nie używa się żelatyny - to była plota, pisałem w tej sprawie do vege.pl i tą informacje skorygowali. I nagle temat zacisnął się TYLKO do octu spirytusowego, w procesie którego wytwarzania niektóre firmy używają kruku rybiego.

Moi drodzy korygujmy takie informacje.
http://wiedza.wege.pl/wiedza/i/?haslo=B12&litera= - to już przegięcie pały. Zamieszczanie niesprawdzonych info jako pewne informacje dla wegetarian szkodzą nam samym i całej ideologii wege, którą propagujemy.

A co do wpadek niewege... kurczę trochę tego było w mojej historii.
Przypadki niewiedzy i głupoty. Zjadłem kilka razy oscypka (3-5, nie pamiętam dokładniej ile, ale nie za dużo, bo mnie nie stać było, thx god, na więcej) jak przeprowadziłem się do Krakowa. Teraz jak mam ochotę na coś takiego (co bywa już b. rzadko - coraz mi bliżej do weganizmu) wiem, że są bezpieczne scypki mlekovity 😉
A co do bardziej dramatycznych spraw. Mama mojej dziewczyny zrobiła zupkę... mówi, że wegetariańska, a ja czuję, że coś nie tak... Myślę sobie - może się mylę, może po prostu ohydna, nieświeże warzywa or something like's that... Zjadłem, bo co miałem powiedzieć? Kłamiesz? Kijowo gotujesz? Oczywiście okazało się, że mnie okłamała, później przepraszała.... Po ch** coś takiego robić? Kijowizna. Moja wege-kochanie też nie zauważyła tego i również zostało paskudnie wrobione ... :/
Drugi przypadek. Wybiegam z ostatniego wykładu i biegnę na dworzec by przejechać ileś tam set km (Kraków-Poznań) i zdążyć na przedstawienie teatralne, w którym grała moja ówczesna dziewczyna. W międzyczasie przesiadka we Wrocławiu, trochę czasu, a ja żadnego żarcia nie mam (i tu nie chodzi tylko o to, że nie zrobiłem sobie kanapek na drogę - kasa prawie wyczerpana, zresztą w tamtym czasie było naprawdę ze mną źle; zdarzały się nawet epizody jedzenia tego co znalazłem leżące na ziemi, a było wege). Idę do jakieś jadłodajni, patrzę co jest wege i na co mnie stać. O! Kasza. Zamawiam. Pani za ladą spojrzała na mnie - taki obdartus, widać, że nie bogaty i suchą kaszę zamawia. Chyba jej się żal mnie zrobiło. Czekam na żarło... a tu pani przynosi kaszę i mówi "polałam trochę tłuszczem, żeby nie była taka sucha", uśmiechając się dobrodusznie 😐 Dla mnie zgroza, ale kasy więcej nie mam, muszę coś zjeść (nie chodzi tylko o to, że byłem głodny; za mięsożernych czasów nabawiłem się choroby żołądka, stan zapalny i nadżerka - jeszcze nie wrzody, ale już prawie; jeśli b. długo niczego nie jem, żołądek koszmarnie mocno mnie boli). Odwróciłem się więc, tak żeby nie widziała co robię i jadłem tą kaszę która sucha była. Trochę jednak tego tłuszczu mimowolnie zjadłem :/ Moje ówczesne dziewczę obiecało mi jakieś żarcie jak przyjadę na to przedstawienie (nie była wege)... 2 kanapki z serkiem, których nie zjadła - co starczyć mi miało na 20 godzin (jeszcze trasa powrotna) :rotfl: Całe szczęście inni znajomi z teatru mnie wspomogli 🙂
No i trzecia sytuacja, najtragiczniejsza 😐 A więc poszukiwałem jakichś informacji o pewnym szalonym artyście z mojej rodziny i dotarłem do pani psychiatry, która się nim zajmowała. Ta pani miała ok. 90 lat. Z przyczyn niezależnych ode mnie spóźniłem się na spotkanie z nią (ok. 2 godz.). Była na mnie zła i strasznie mnie zbeształa. Przyznaję, że byłem spięty, a informacje, które chciałem zdobyć były dla mnie na wagę złota. Udało mi się jednak ją uspokoić. Po pewnym czasie zaprowadziła mnie do pokoju, w którym 3mała obrazy mojego krewnego i sama poszła do kuchni... jakiś czas później przyszła i oznajmiła mi, że zrobiła dla mnie studencki obiad 😮 Już się bałem. Myślę sobie - jak uświadomić tej starszej pani, że nie jem mięsa, a jednocześnie nie urazić jej i nie zniechęcić jej do mnie (a nawet moje długie włosy, które wówczas nosiłem, zdawały jej się nie podobać...). To co ona wie było dla mnie bezcenne... Ponadto zrobienie przez nią obiadu wymagało dla niej wręcz nadludzkiego wysiłku - ledwo się ruszała... Masakra. Podjąłem decyzję, że zjem cokolwiek zrobiła, żeby jej nie urazić, skoro i tak nasze stosunki były dość napięte... Okazało się, że zrobiła na pierwsze danie zupę.... nie mam pojęcia co w niej pływało, ale na pewno nie było to wegetariańskie. Na drugie danie - kiełbasa jakowaś gotowana, podana z burakami. Masakra 😮 Znów zastanawiałem się, czy jej nie uświadomić, ale jak zobaczyłem, że ledwo się rusza nakładając ją sobie i mnie... i że w lodówce nie ma nic poza tym... Stwierdziłem, że przecierpię, ten jeden raz. Ciągle też powtarzała, że trzeba zjeść wszystko bo to grzech. Nie wiem, czy ktokolwiek z was podjął by taką decyzję, ale naprawdę sytuacja (przynajmniej dla mnie) była krytyczna.
Najgorsza w tym wszystkim była rozmowa pod koniec.
"O! Widzę, że pan zjadł mięso, a F.K. [mój krewny, szalony malarz] nie jadł mięsa. Taką zupkę to tak, ale mięsa już nie". Myślałem, że padnę w tym momencie. Istniała szansa, że zrozumiałaby mój wegetarianizm...
Tą przygodę odchorowałem później. Mój organizm odzwyczaił się od mięsa, a szczególnie od takiej jego ilości. Dwa dni bólu brzucha. Być może błędem było to, że po wyjściu nie sprowokowałem wymiotów (w domu owej pani omal nie musiałem prowokować)... Ech :/

Ciężkie bywa życie wegetarianina 🙂

sXe


OdpowiedzCytat
zapapalka
rozmówca
Dołączył: 17 lat  temu
Posty: 71
02/12/2007 2:07 am  

hmmm. . . ja bym się raczej nie zmusiła do zjedzenia tej kiełbasy ;/ zupa to jeszcze ale kiełbasa. . . ;/ jakoś bym ją próbowała po kawałku ewakuować z talerza do ręki potem do kieszeni a na dworze sru pierwszemu napotkanemu zwierzakowi 😛

a co do wpadek. . . ostatnio mama zrobiła na obiad pierogi z mięsem a dla mnie z kapustą i grzybami. Kiedy wróciłam ze szkoły poprosiłam ją,żeby mi nałożyła pierogi na talerz,bo musiałam do łazienki (xD) No i jak już usiadłam do stołu,biorę tego pieroga do ust i co czuję? Mięso! oczywiście wszystko znalazło się z prędkością światła z powrotem na talerzu;/ Nie wiem,czy mojej mamie niechcący się pomyliło, czy zrobiła to specjalnie,bo w sumie na talerzu był tylko jeden "zakazany" pieróg ;/ o ten jeden za dużo ;/

no i sory za kolejny offtop;/
chodzi mi o to,że mamuśka kupiła mi wczoraj pasztet sojowy. Czytam jego skład i co widzę?
woda,olej,pieczarki,kasza,bla bla bla MIĘSO SOJOWE. 😮

Moje pytanie brzmi: co to jest to mięso sojowe( to mięso może być sojowe? 😮 ) i czy ja to w ogóle mogę jeść? Czy mam dopisać pasztet do czarnej listy? Proszę o jak najszybszą odpowiedź,bo mama zaczęła się wypytywać czemu nie jem pasztetu skoro jest sojowy;/

wiem,ze pytanie powinno byc w innym temacie,ale tu przejawia się moje lenistwo xD a poza tym mój komputer ostatnio nabral tępa jak ślimak na wakacjach i zanim wejde na inny temat zdążę zaparzyć 10 razy herbatę ;/

Nie wiem jaka broń zostanie urzyta podczas trzeciej wojny światowej,ale czwarta będzie na maczugi. . .


OdpowiedzCytat
Strona 5 / 23 Wstecz Następny
  
Praca