hmmm. . . ja bym się raczej nie zmusiła do zjedzenia tej kiełbasy ;/ zupa to jeszcze ale kiełbasa. . . ;/ jakoś bym ją próbowała po kawałku ewakuować z talerza do ręki potem do kieszeni a na dworze sru pierwszemu napotkanemu zwierzakowi 😛
Gdyby istniała tak możliwość bym tak zrobił, ale jej nie było. Cały czas rozmawiałem z ową starszą panią, nie uszło by jej uwadze, gdybym nagle w trakcie rozmowy schował kawałek kiełbasy do kieszeni, choćbym nie wiem jak dyskretnie chciał to zrobić... Nie jestem pewien, czy sytuację nakreśliłem dość jasno. Ona jadła to samo siedząc naprzeciw mnie, face to face i rozmawialiśmy.
Choć rozumiem, że większość ludzi tutaj może nie zrozumieć tego zachowania - wybrałem (w moim mniemaniu) mniejsze zło, sam przy tym zdecydowanie nie czerpiąc z tego smakowej przyjemności (nawet ponosząc krótkotrwały uszczerbek na zdrowiu). Przyznaję także, że poświęciłem moją ideę dla ważniejszego dla mnie celu. Mogłem tego nie zrobić, obrazić (mimowolnie) tą panią, i przez następnych kilka lat bezskutecznie szukać jakichś informacji o moim krewnym [więcej info niż ta doktor mi powiedziała nie udało mi się już nigdy zdobyć] - przynajmniej taką w tamtym momencie widziałem alternatywę, którą odrzuciłem. Tamte informację były dla mnie naprawdę szalenie istotne. Choć doskonale rozumiem, że większość ludzi tutaj może nie akceptować mojej tamtejszej, trudnej dla mnie, decyzji.
I jeszcze jeden epizod, podobny do tego co opisałem wyżej - moja babcia też zrobiła zupkę pomidorową... na czymś mięsnym. Nie wiem dokładnie na czym. Od tamtego czasu żadnych zupek u niej nie jadam, choć ona już akceptuje mój wegetarianizm (zresztą co by nie akceptowała decyzji dorosłego faceta, którego widzi kilka razy na rok:) ).
sXe
kiedys moja bardzo dobra kolezanka poczestowala mnie pączkami domowej roboty. wiedziala że jestem wege i zapewniala mnie że są smażone na oleju. wiec ze smakiem zjadlam chyba z 3.
kilka dni pozniej z usmiechem na ustach przyznala mi sie że te pączki na smalcu byly smażone. OKROPIENSTWO.
nikomu nie mozna juz ufac.
www.kolczyki-ewa.blogspot.com
Jasne, że nie trzeba panikować, to nie my powinniśmy mieć te zwierzęta na sumieniu, tylko osoby, co je nam dały.... Przypomniało mi się, że kiedy dopiero zaczynałam wegetarianizm, na obiad dostałam kaszę, albo makaron z sosem pomidorowym. Zapewniano mnie, że nic tam oprócz nich i przypraw nie ma, kiedy gołym okiem było widać kawałki mięsa 🙂 Gdybym nie spojrzała, zjadłabym i sos. Teraz to wydaje mi się odrobinę śmieszne i głupie, ale mimo, że to mała rzecz, jednak świadczy o tym, że ludzie nie brali mojego sposobu odżywiania i poglądu na poważny sposób. Niestety, nie tylko ze mną się tak dzieje, dlatego coraz bardziej się przekonuję, że trzeba ich uświadamiać
powiedziałam kiedyś kumplowi w pracy żeby mi zrobił kanapeczke..
pyta z czym.. więc moovie że w lodoofce jest mój serek topiony
(wshyscy wiedzą że nie jem mięsa)
przynosi mi tą kanapeczke...ja zabieram się do jedzenia... a tu nie dość że ten serek śmierdzi to jeshcze w smaku jakiś taki dziwny :casstet:
kazałam mu ten serek od mojej kanapeczki przynieść a to serek z szynką
pomyliły się pułki gupkowi
nara hari
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja