Nienawidziłam kucharzenia. Ugotowanie sobie ryżu czy zrobienie jajecznicy to był szczyt moich możliwości.
Właśnie wyjęłam z pieca mój pierwszy w życiu pasztet z soczewicy.
Pachnie pięknie.
Smakuje też, jeszcze gorący skubnęłam na spróbowanie.
Nie spodziewałabym się tego po sobie jeszcze miesiąc temu:-)
Czy mieliście w swojej drodze życiowej (na pewno mieliście) taki moment, niekoniecznie związany z byciem wege, że otworzyliście szeroko oczy i powiedzieliście sobie "Wow, ja to zrobiłam/em???".
To strasznie przyjemne uczucie:-)
Najlepiej wychodzą mi ciasta , szczególnie jabłecznik 🙂 po raz pierwsz zrobiłam go pare dni po przejsciu na wegetarianizm :D, a za to nigdy nie wychodzi mi chleb , zawsze taki płaski , i czesto zapominam go posolic...ale ciastka i ciasta to mmmmm robie po prostu mmmniamuśne xD
Uwielbiam pichcić w kuchni i eksperymentować. Ale najbardziej dumna jestem zawsze z moich chlebów- zwykłego pszennego i pszenno-żytniego. Gdy 2 miesiące temu zrobiłam taki pszenny chleb z 1 kg mąki, wyszedł mi przepiękny, a pachniało jakby był przyrządzony w piecu w takim starym klimatowym domku. A co najfajniejsze to to, że mój Dziadzio uwielbia moje chleby, więc przez ponad tydzień ciągle je piekłam.
Już za 5 dni znowu jadę na 2 tyg do domu, znowu więc będę "chlebkować sobie"
ech... ja to mma za to dwie lewe rece do gotowania :P. chciaż udaje mi sie nawet makaron z sosem szpinakowym 😛 hehe.
a... i jeszce musze sie pochwalić :D. hehe
ponoć amoniaczki to najprostsze ciasteczka (w książce kucharskiej -> "pozim: dziecinny")???. hm... nigdy bym nie wysnila nawet w najgorszych koszmarach ze wyjdą mi nie dość że spalone (od spodu mialy taką fajną, czarną, zwęgloną podeszwę ;)) to jeszcze z ZAKALCEM hehehehe 😀 (dodam ze pieklam je z pomocą koleżanki :P). ale przynajniej miałyśmy niezłą radochę!! 😀
Ze mną było tak, że dopiero po przejściu na wege zaczęłam odkrywać świat kuchni:) sama wymyślam przepisy, zmieniam często istniejące już-z tego jestem dumna.
Najprzyjemniejszą zmianą dla mnie było to, że gotowanie zaczęło sprawiać mi przyjemność! Nigdy wcześniej by mi nie przyszło do głowy, że stanie 2 h w kuchni może być zabawne czy dawać satysfakcje... aż kiedyś powiedziałam sama do siebie "Wow, nie wierze! Udało mi się!" jak ugotowałam wege zupę i nie dość na tym! Dało się ją zjeść! 😉
A najbardziej dumna jestem z gulaszu sojowego, placka ziemniaczanego 😉 i zup-osiągnęłam w nich mistrzostwo.
hide and seek
kiedyś moi rodzice postanowili mnie nauczyć gotować mówili jesteś już na tyle duża żeby umieć gotować ale znalazłam wspaniałą alternatywę czyli pieczenie i nikt nie ma mi nic za złe ważne ze osładzam im życie
ale potrafie ugowować makaron, jakąś prostą zupę więc nie jest najgorzej 😉
Kilka lat temu nikt by nie powiedział, że w kuchni będę spędzała dosyć sporo czasu. Prawdę mówiąc nawet za bardzo nie potrafiłam gotować. Teraz z kolei sprawia mi to wielką przyjemność. Szczególnie lubię gotować zupy. Ja jestem wege, ale z reguły robię dwa obiady, bo mój mąż lubi mięsne potrawy. Musiałam więc opanować trudną sztukę gotowania bez próbowania, ale i to nie jest takie trudne. Niestety nie za bardzowychodzą mi ciasta. Może kiedyś .... 😉
Sylwia
No mi mama i w ogóle wszyscy gadali żebym lepiej z kuchni uciekała bo wszystko psuje,tłucze itp...ale teraz...teraz jest innaczej,nawet lubie stac przy tych garach 😛 pierwszym moim wege wyrobem było ciacho...wszystkim smakowało ,a jaka ja byłam z siebie dumna 🙂 i teraz tylko każdy u mnie w domu chodzi i mówi: wes Asia zrób to twoje dobre ciasto coo?? 😀 a tak to moją specjalnością jest zupa z soczewicy 🙂 , kotleciki z soji,z soczewicy i z soczewicy razem z ryżem 🙂 Teraz musze wypróbować nowa zupkę z marcheweczki 😛
mi gotowanie w miarę łądnie idzie tylko ciągły brak czasu zmusza do jak najprostszych dań... szkoda-może po maturce bede wolniejsza to powymyślam jakieś smakołyki 🙂
Szpitale, wiezienia i burdele - oto prawdziwe uniwersytety zycia. Mam dyplomy wielu takich uczelni. Mówcie mi
Mnie życie zmusiło do gotowania, a konkretniej wyjazd na studia. I to też się przyczyniło do przejścia na wegetarianizm, bo mięsa zwyczajnie nie było gdzie trzymać. Zresztą nigdy nic z mięsa nie ugotowałam sama, kilka razy smażyłam tylko filety z ryby. No i teraz od parunastu już lat gotuję, chociaż pewnie nie najlepiej, jednak na moje potrzeby wystarczająco 🙂
http://szydelkoikoraliki.blogspot.com
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja