Podziel się!Share on Facebook0Pin on Pinterest0Tweet about this on TwitterShare on Google+0Print this pageEmail this to someone

Bog kontra ateizm....?  

Strona 6 / 10 Wstecz Następny
  RSS

dolorez
rozmówca
Dołączył: 18 lat  temu
Posty: 99
14/09/2006 12:58 am  

Niestety nie zachęciły mnie wywody zaprezentowanych przez ciebie pseudoautorytetów ( chociaż zgodzę się z tobą że mogą być znawcami).

A którzy konkretnie są tymi pseudoautorytetami? Pitagoras, Platon...? 😮

Dlaczego zaś pytałam o to, czy uważasz się za realistkę, czy materialistkę? Ano dlatego.

Realizm jest to filozofia uznająca różne formy współistnienia idei i materii w przeświadczeniu, że obie są bytami obiektywnymi, wzajemnie dopełniającymi się.

Materializm to z kolei filozofia odrzucająca obiektywne istnienie idei, uważająca, że są one w całości wytworem człowieka, uznająca za to obiektywne istnienie świata materialnego.

To jak? Realizm, czy materializm? Chcę po prostu żebyć wybrała jedno z dwojga. Z góry dziękuję za odpowiedź i pozdrawiam 🙂


OdpowiedzCytat
glukoza
rozmówca
Dołączył: 18 lat  temu
Posty: 65
14/09/2006 1:19 am  

heh..., chcialbym zaznaczyc, ze ja prawdopodobnie tez nie jestem wszystkim obojetna i znalazloby sie kilka osob ktorym na mnie zalezy;) ale ponad to wszystko jest Bog-bez niego przeciez by mnie nie bylo...

glukoza


OdpowiedzCytat
Dżakonda
bywalec
Dołączył: 18 lat  temu
Posty: 104
14/09/2006 11:23 pm  

Hmm dolorez jak już mówiłam, nie musisz robić ze mnie głupka bo na filozofii dobrze się znam ;). A pseudoautorytety to oczywiscie nie mowilam o filozofii tylko o reszcie. Jeśli tak się znasz io potrafisz mi wytłumaczyć tyle definicji, to powinnaś zauważyć że mówiłam iż jestem sceptykiem 😛 Mniej zabawy wielkiego znawce i moralizatora, a będzie ok ;). A glukoza, wiesz osobiście nie lubie takiego mówienia. Czuje jakby wtedy deprecjonowano ateistów, bo nie kocha/ nie stworzyl wielki i miłujący Bóg 😉


OdpowiedzCytat
glukoza
rozmówca
Dołączył: 18 lat  temu
Posty: 65
14/09/2006 11:50 pm  

Dżakonda, osobiscie nie mam nic do ateistow, jednakze nikt mi nie zabroni mowic o moim Bogu... a to co napisalas to sama prawda - jest i Wielki i Miłujacy..

glukoza


OdpowiedzCytat
Zol
 Zol
rozmówca
Dołączył: 18 lat  temu
Posty: 78
14/09/2006 11:52 pm  

Hosanna na wysokości, hosanna na wysokości!!

'Przy śniadaniu słucham o korkach...


OdpowiedzCytat
Owo
 Owo
bywalec
Dołączył: 18 lat  temu
Posty: 402
14/09/2006 11:58 pm  

Żadna strona drugiej nie przekona... Zresztą, nie jest ważne co jest prawdą, lecz co jest prawdą [i]dla mnie [/i]. Tak uważam. Zresztą, Dżakonda, ty, skoro znasz się dobrze na filozofach, wiesz, na czyim zdaniu to opieram 😉

Nie potępiam ateistów ani ludzi, którzy wierzą w inny sposób niż ja. Dżakonda, wspaniale walczysz 🙂 jesteś świetnym okazem ateisty. A co do tego, co napisałaś do mnie wcześniej - po co dyskutuję - to odpowiem Ci tylko tyle, że wyraziłam swoje zdanie, starałam się go wyjaśnić i obronić, później stanęłam z boku i stwierdziłam, że to i tak nie ma znaczenia.
Chyba się domyślam, co mi teraz możesz powiedzieć... nie mów tego, proszę.

[url]www.cleopata.deviantart.com[/url]


OdpowiedzCytat
glukoza
rozmówca
Dołączył: 18 lat  temu
Posty: 65
15/09/2006 12:06 am  

Zol... prymityw z ciebie... szkoda slow:/

glukoza


OdpowiedzCytat
euridice
stały bywalec
Dołączył: 18 lat  temu
Posty: 589
15/09/2006 12:37 am  

Dżakonda, wydaje mi sie, ze jesli chodzi o dusze, a raczej o jej brak, to myslimy podobnie C:

mialam kiedys bardzo dluga rozmowe (chyba czterogodzinna) z bardzo wierzaca kolezanka nie byla to klotnia tylko po prostu rozmowa, bardzo ciekawa z reszta. no i ona powiedziala (o czyms takim juz ktos tu mowil): ''wiesz, zal mi cie, ze ty w nic nie wierzysz''. :O no rece opadaja... a czemu ma byc jej mnie zal? przeciez mi jest z tym dobrze! poza tym jest taka jedna bardzo wazna kwestia: wiare sie ma albo nie i juz. i jak sie ja ma to sie wierzy, a skoro ja jej nie mam, nie czuje jej jakos tak w sobie to po co mam cos sobie wmawiac? szanuje to jesli ktos mowi, ze wierzy w boga, nie wazne w jakiej postaci, wazne, ze mu ta wiara pomaga w zyciu i dzieki niej stara sie byc lepszy. ale na absurd zakrawa mi np. zmuszanie kogos do modlenia sie (np. kasiadz na lekcji religii, rodzicie) skoro ja ''modlac sie'' kompetnie nic nie czuje. nic. zupelnie nic. ale wcale nie chce i nie potrzebuje, nie czuje wewnetrznej pustki, wiec po co mi to?

ona mowi: ''a jak powstal swiat?''. ja: '' dla mnie logiczne jest tu wytlumaczenie naukowe''. ona: ''no ale skads sie to musialo wziasc." "co?" "poczatek." "tak, i jak to bylo? no wytlmacz mi." ona: ''nie wiem, po prostu w to wierze i o to chodzi.'' :/ dobra, moge to uszanowac, ale jesli ona uszanuje moge (LOGICZNE) zdanie, opinie. ale nie - ''ZAL MI CIEBIE''.

dla mnie nie ma zadnego powodu aby dusza istniala. zadnego. jestesmy jak kazdy inny ssak - miesnie, sciegna, kosci, krew, mozg... organizm, ktory rodzi sie, rozwija, rozmnaza (lub nie), starzeje sie i umiera. koniec. nie chce nieba. ani piekla. nikomu go nie bronie, ale ja go do niczego nie potrzebuje. ktos (chociazby kolezanka) moze powiedziec, ze moje zyvcie jest puste. ale to znaczy, ze ich bedzie pelne jak umra? jakos tego nie czuje - zyje tu i teraz, a jak umre to trudno i juz. a dlaczego oni ''modla sie'' (klepanie formulek to moim zdaniem nie jest modlitwa... no chyba, ze ktos MYSLI o tym co mowi. ale malo kto to robi - tyle wiem z rozmow z roznymi wierzacymi ludzmi. gdybym miala potrzebe sie modlic to chyba jakos tak bym ''rozmawiala'' z bogiem, albo z tym w co bym wierzyla, jakis wewnetrzny monolog... przemyslenia... a nie wyuczona bezmyslnie formulka) kiedy cos im zagraza, kiedy cos CHCA? na co licza? jak sie samemu za cos nie wezmie, to rezultatu nie bedzie!! halo! ile kozlezanek obiecalo sobie (i chyba bogu) teraz, ze jak zdadza mature to pojda na pielgrzymke. paranoja.

niech kazdy wierzy w co chce, ale niech a)sie nade mna nie lituje, b)nie usiluje MI wmowic, ze dusza/bog/niebo/pieklo istnieje, bo ja zdania nie zmienie.

[edytowane 14/9/2006 od euridice]

animals are my friends and i don't eat my friends || GO VEGAN!


OdpowiedzCytat
dolorez
rozmówca
Dołączył: 18 lat  temu
Posty: 99
15/09/2006 12:53 am  

[b] UDOWODNIJ mi Dżakondo, że Bóg i Dusza nie istnieją.[/b]

P.S Prosze też abyś uściśliła, która z podanych przeze mnie osób jest twoim zdaniem pseudoautorytetem.

Kolejno:

Pitagoras
Platon
Sokrates
Albert Einstein
Julian Ochorowicz
Maria Curie-Skłodowska
Piotr Curie
Michio Kaku
Stephen Hawking
Charles Tart
Duncan Mc Dougal
Robert Monroe
Edgar Mitchell
Ken Wilber (wymieniony we wczesniejszym poście)
?

A może któraś (lub wszystkie) z wymienionych poniżej instytucji naukowych?

Szkoła Pitagorejska
American Society Psychical Research
Monroe Institute
Institute of Noetic Science

:question:

[edytowane 14/9/2006 od dolorez]


OdpowiedzCytat
Zol
 Zol
rozmówca
Dołączył: 18 lat  temu
Posty: 78
15/09/2006 1:27 am  

Zol... prymityw z ciebie... szkoda slow:/

no szkoda, zmarnowałaś ich całe pięć...

'Przy śniadaniu słucham o korkach...


OdpowiedzCytat
Zarathos
bywalec
Dołączył: 19 lat  temu
Posty: 339
15/09/2006 2:22 am  

Heh, dawno mnie nie było.

Pitagoras
Platon
Sokrates
Albert Einstein
Julian Ochorowicz
Maria Curie-Skłodowska
Piotr Curie
Michio Kaku
Stephen Hawking
Charles Tart
Duncan Mc Dougal
Robert Monroe
Edgar Mitchell
Ken Wilber (wymieniony we wczesniejszym poście)
?

A może któraś (lub wszystkie) z wymienionych poniżej instytucji naukowych?

Szkoła Pitagorejska
American Society Psychical Research
Monroe Institute
Institute of Noetic Science

Od góry do dołu: wszyscy.

Ta definicja

Osoba lub instytucja ciesząca się uznaniem, mająca kredyt zaufania co do profesjonalizmu, prawdomówności i bezstronności w ocenie jakiegoś zjawiska lub wydarzenia.

jest chyba najwłaściwszą dla autorytetu w tej kwesti. Problem polega na tym, że nikt z tych ludzi nie był 'specjalistą' w sprawie wiary. Może byli/są prawdomówni, profesjonalni etc. ale nie w sprawach wiary. Wiara jest osobistą sprawą każdego człowieka, więc jak można być w jej kwesti autorytetem?

Dżakonda - nie czepiaj się glukozy - ma prawo mówić i pisać o czym chce, póki nie łamie polskiego prawa. A jak Ci się nie podoba, to zachowaj to dla siebie. Świat będzie trochę milszy, jak ludzie nie będą na siebie naskakiwać.

I jak ktoś nie czytał od początku, deklaracja mojej 'niewiary':

Jestem - jak pewnie wiekszość już wie - ateista. Wg 'oficjalnej terminologii' klasyfikuje się jako 'silny' ateista czyli ktoś kto wyklucza istnienie boga w jakiejkolwiek postacji, kolorze etc.

Uważam że bogowie to wymysł ludzi nie potrafiących lub nie chcących szukać odpowiedzi na co trudniejsze pytania i wyjaśniających je stwierdzeniem "bóg/bogowie tak a nie inaczej chcieli".

Ponieważ zazwyczaj w takich dyskusjach pojawia się pytanie "to w takim razie co się z tobą stanie po śmierci?" odpowiem - co mi się bedzię podobało. Zniszczone ciało raczej mojego życia nie podtrzyma, więc może wcielę się w kogoś innego. Może dam sobie spokój i zniknę, rozpłynę się w nicości, a może będę straszył znajomych. Ludzki umysł to potęga ograniczona barierami jakie człowiek sam na siebie nakłada - w tym religią.

Dlatego - precz z religią!

"Jastrambij. Que babatum intus cruce, ornatum in campo celestino,et in galea accipitrem defert." - Jan Długosz, kronikarz i sekretarz biskupa krakowskiego Zbigniewa Oleśnickiego


OdpowiedzCytat
dolorez
rozmówca
Dołączył: 18 lat  temu
Posty: 99
15/09/2006 3:50 am  

Problem polega na tym, że nikt z tych ludzi nie był 'specjalistą' w sprawie wiary. Może byli/są prawdomówni, profesjonalni etc. ale nie w sprawach wiary. Wiara jest osobistą sprawą każdego człowieka, więc jak można być w jej kwesti autorytetem?

Chwileczkę Zarathosie. Nie dyskutujemy tym razem o wierze, ale o Bogu (stwórcy, najwyższej inteligencji, Absolucie, itd...) i Duszy (ekssomatycznej cząstce człowieka). Zauważyłam, że dla wiekszości z was i Bóg i Dusza kojarzy się tylko i wyłącznie z religią, czy z wiarą, a są to "zjawiska" zupełnie niezależne. Po prostu oprócz ciała fizycznego posiadamy coś jeszcze. Co do tego, że wiara to sprawa osobista to się zgadzam. Prywatne systemy przekonań. Jednak zjawisko opuszczania ciała fizycznego przez duszę po śmierci jest wspólne dla wszystkich ludzi, zjawisko natury fizycznej a nie religijnej.

Co zaś do osoby Boga to...
Tu już bardziej zachaczamy o kwestię wiary, ale to dłuugi temat. Póki co nie ma dowodów na to, że istnieje, jak i na to, że nie istnieje. To bardzo subiektywna sfera...
Ja podejrzewam, że jest, ale (być może przy innej okazji o tym)

Wszystkie zaś wymienione przeze mnie instytuty zajmowały się i zajmują zagadnieniami poruszanymi w tym temacie, w tym duchowością, włącznie z wiarą. Choć właściwie Szkołę Pitagorejską powinniśmy zwolnić z tej dyskusji. Ot przykład historyczny, klasyka pokazująca jak to nauka i duchowość działały ze sobą w harmonii i ile pożytecznych rzeczy z tego wynikało.

A to specjalnie dla ciebie Dżakondo :present:

Raymond Moody jest doktorem filozofii i psychologii. Zasłynął jako badacz tzw. przeżyć z pogranicza życia i śmierci (near death experience). Autor wielu poczytnych książek, w tym światowego bestselleru "Życie po życiu" Po zapoznaniu się z owocem wieloletnich badań dr Moodyego ciężko jeszcze mieć jakiekolwiek wątpliwości, że człowiek jest czymś więcej niż tylko fizycznym ciałem.

http://en.wikipedia.org/wiki/Raymond_Moody

http://www.lifeafterlife.com/

Zresztą ty Zarathosie w to nie wątpisz, prawda?
Sam piszesz, że po śmierci...
Chyba głównie chodzi o "osobę" Boga, tak?
Z tym jest problem?

A skoro już wróciłes po tak długim czasie to spytam, czy może ty znasz jakieś dowody na to, że Bóg faktycznie nie istnieje. Poproszę o dowody naukowe jęśli można 🙂

[edytowane 15/9/2006 od dolorez]


OdpowiedzCytat
euridice
stały bywalec
Dołączył: 18 lat  temu
Posty: 589
15/09/2006 10:58 am  

dolorez, jesli moge wtracic sie do rozmowy, to moze powiem dlaczego wedlug mnie bog i dusza nie istnieja. z bardzo prostej przyczyny: bo nie ma takiej [b]potrzeby [/b].

animals are my friends and i don't eat my friends || GO VEGAN!


OdpowiedzCytat
dolorez
rozmówca
Dołączył: 18 lat  temu
Posty: 99
15/09/2006 3:55 pm  

dolorez, jesli moge wtracic sie do rozmowy, to moze powiem dlaczego wedlug mnie bog i dusza nie istnieja. z bardzo prostej przyczyny: bo nie ma takiej [b]potrzeby [/b].

Hej Euridice 🙂

Rozumiem, że ty nie masz takiej [b]potrzeby[/b], ale nie można uogólniać, że i inni jej nie mają.

Różni są ludzie i różne potrzeby.

I to nie jest dowód naukowy na nieistenienie Boga (Absolutu) i Duszy. 😉

Pozdrawiam 🙂

[edytowane 15/9/2006 od dolorez]


OdpowiedzCytat
euridice
stały bywalec
Dołączył: 18 lat  temu
Posty: 589
15/09/2006 4:09 pm  

nie nie, nie chodzi o to, ze ja nie mam takiej potrzeby. chodzi o to, ze z biologicznego puntku widzenia nie ma takiej potrzeby. a natura jest bardzo oszczedna i nie tworzy czegos co nie byloby przydatne. np. jesli cos bylo potrzebne, ale juz nie jest, to zostaje zredukowane (patrz: czlowiek - kosc ogonowa zredukowana do guzicznej). nie widze zadnego pozytecznego zastosowania dla [i] tak zwanej[/i] duszy.

[edytowane 15/9/2006 od euridice]

animals are my friends and i don't eat my friends || GO VEGAN!


OdpowiedzCytat
Strona 6 / 10 Wstecz Następny
  
Praca