dla mnie nie jest wyznacznikiem 😛 po prostu piszę, że rośliny nie czują bólu
a co do pomidora to owszem, chce być zjedzony, ponieważ po to właśnie roślina produkuje owoce, by zostały zjedzone, a jej nasiona zostały przetransportowane w żołądku i wydalone w innym miejscu razem z nawozem 🙂

Poza tym mam wrażenie, że dyskusja zaczynać zmierzać w innym kierunku 😛

Ja proponuję jeszcze jeden eksperyment, który zalecałem wielu mięsożercom (z tego co wiem nikt nie spróbował, może będziesz pierwszy)

Idź na targ kub marchewkę i prosiaka.
Pokrój marchewkę w plasterki, a potem to samo zrób z prosiakiem.
Widzisz różnicę? Można by rzec, że ta różnica jest dla mnie wyznacznikiem co jeść, a czego nie jeść 😛

chciałbym dodać jeszcze jedną rzecz, śmierć i cierpienie jest wpisana w życie, jest to nieuniknione. Tak, zabijam komary jak chcą mnie pogryźć 😛

Po prostu mogąc ograniczyć cierpienie zwierząt, które zjadamy tylko dla przyjemności smakowej, robię to. Dyskusja na temat czy rośliny czują coś czy nie i czy powinniśmy je zjadać zupełnie nie ma sensu. Równie dobrze można by ją ciągnąć w drugą, równie głupią stronę... zacznijmy jeść ludzi 😛

Może i ból nie może być wyznacznikiem, ale raczej chodzi o to, że jeśli coś (warzywo lub owoc) nie posiada mózgu, to ten ból, a raczej jego świadomość w ogóle nie istnieje.
To że ktoś jest twardzielem nie znaczy że nie odczuwa bólu. Owszem odczuwa, a przynajmniej zdaje sobie sprawę z jego istnienia, jednak nie okazuje tego, nie uzewnętrznia. Potrafi ten ból wytrzymać. Ale jednak ból istnieje.

Dobra, idę po fasole dziś. Ukatrupię ją

Tylko jak będziesz gotować jakieś strączki to stosuj się do tych zasad
http://puszka.pl/txt/straczkowe.jsp
A najlepiej po 10min gotowaniu na wolnym ogniu bez przykrycia to odlać wodę i wlać świeżą.
Żeby potem nie było, że wege mają gazy 😉

Co prawda nie chodzi mi o etykę bo przecież inne zwierzęta też jedzą ludzi: rekiny, tygrysy, niedźwiedzie, węże i wiele innych.

Raczej jadają. Są to sporadyczne przypadki, a raczej wypadki, wszak wymienione przez Ciebie zwierzęta nie mają w stałym jadłospisie ludziny. Poza tym branie przykładu ze zwierząt drapieżnych w ramach odwetu nie bardzo jest godne istoty ludzkiej, to tak jakby ich działanie miało być dla nas etycznym wzorcem postępowania. Tylko w bezpośrednim ataku, w obronie własnej jest to jak najbardziej uzasadnione, ale wtedy nie miałbyś żadnego problemu z zabiciem również człowieka np. kibola z pałą, którego sensem życia jest bezmyślne naparzanie. Nawet by się czyściej zrobiło.

Wg. mnie taka jest kolej rzeczy na świecie.

Coś mnie się mocno zdaje, że gdyby padło na Ciebie, nagle miałbyś gdzieś taką kolej rzeczy 😉 Czy dałbyś się niewzruszony zjeść silniejszemu niedźwiedziowi, bo taka jest kolej rzeczy?

Czy naprawdę człowiek może funkcjonować na samych warzywach? Nie dowierzam. A co gdy wykonuję ciężką pracę fizyczną, uprawiam sport? Warzywa wystarczą? Jak mam nie jeść nawet ryb tylko zieleninę to trochę się obawiam :/

[url= http://www.veganbodybuilding.com/?page=bios_strength]Link 1[/url]

[url= http://www.patrikbaboumian.de/]Link 2[/url]

Idę o zakład, że gdybyś zapytał pomidora czy możesz sobie go zjeść to gdyby umiał mówić to by powiedziałby że nie chce skończyć w twoim żołądku.

Mój drogi, jest dokładnie odwrotnie. Pomidor to owoc, a owoce roślina wydaje po to, aby zostały zjedzone a ich nasiona wy...dalone gdzie indziej 😛

Ok. To brzmi sensownie 303.
Cienkun - też racja.

Dorzucę swoje 3 grosze, bo ciekawa dyskusja się wywiązała:)

Co do grila - polecam ananasa z grilla 🙂 ostatnio też widziałam w jakimś ekosklepie wege kiełbasę na girlla, więc jakby ktoś uparł się że musi mieć coś mięsopodobnego, to jest.

Jeśli chodzi o metale ciężkie i inne bardzo przyjemne substancje - one zawsze się kumulują, w każdym organizmie zwierzęcym nieważne czy hodowany czy dziki. Hodowane raczej nie są karmione super zdrową karmą, poza tym często żyją w nadmiernym stłoczeniu, a to skutkuj chorobami. A na choroby najlepsze antybiotyki. Reszty chyba nie trzeba dopowiadać. Poza tym ryby są chyba najbardziej "strute" z tego powodu, że te morskie często są... radioaktywne.

Mnie do zarzucenia jedzenia ryb ostatecznie przekonało to, jak wielką szkodę wyrządza środowisku tarłowanie denne, hodowle na otwartych wodach, rabunkowe połowy (oblicza się że całkiem niedługo z menu ludzi całkowicie zniknie tuńczyk - bo już teraz jego populacja jest w stanie krytycznym i za kilka lat niewiele z niej zostanie).