Mowa o planowanych wycieczkach w egzotyczne rejony świata. Jest to forma surwiwalu dla dobrze przygotowanych osób. Jeśli ktoś jest za leniwy aby zabrać odpowiednie pożywienie i poszerzyć wiedzę o roślinach jadalnych to faktycznie niech jedzie na wycieczkę autokarową do Egiptu.Natomiast w warunkach typu Amazonia, Tybet itd. - wykwalifikowany miejscowy przewodnik oraz omijanie nieprzyjaznych terenów lub plemion - jak najbardziej wchodzi w rachubę.
Jest też forma surwiwalu - przetrwania w niesprzyjających okolicznościach, tak jak katastrofa czy konflikt zbrojny, wtedy środki są inne, ale nie o nim tu mowa.
Pawlikowska jada mięso także z powodów "kulturowych" - to znaczy jeśli np. tubylcy ją częstują, to próbuje, choćby to było coś najobrzydliwszego, bo tak wypada. Oni to robią z gościnności i ona nie chce ich obrażać.
Ale tak naprawdę to ona nie jest wegetarianką, na jej stronie widziałam przepisy na dania z rybą. Sama mówi, że nie je mięsa, gdy nie musi.
http://szydelkoikoraliki.blogspot.com
myślę, że dla chcącego nie ma nic trudnego i jak już pisali przedmówcy zawsze można się solidnie przygotować do takiej wyprawy. co innego oczywiście, gdy znajdziesz się w takiej sytuacji z przypadku! myślę, że nikt się nad tym specjalnie nie zastanawiał nigdy, bo nie musimy podejmować takiej decyzji. wiadomo, że po roku czy paru latach niejedzenia mięsa ciężko byłoby nam wziąć je do ust. jeszcze gorzej samemu upolować jakieś stworzonko. ja powiem szczerze, że nie wiem co bym zrobiła. zapewne musiałabym być bliska śmierci z wygłodzenia by posunąć się do jakiegoś drastycznego kroku. ale wiem, ze miałabym po tym straszliwe wyrzuty sumienia. dlatego mam nadzieję, że nigdy się w takiej sytuacji nie znajdę 🙂
[edytowane 24/10/2010 przez Princess_Leia]
sky's the limit.
Mogę się na ten temat trochę wypowiedzieć, ponieważ znam osobę, która bezpośrednio zetknęła się z życiem w Amazonii - moją siostrę. Była to dwumiesięczna wyprawa do Peru, osób w grupie 7. Byli trochę w górach, wspinali się na wygasły wulkan i oczywiście spędzili ponad 2 tyg w Amazonii.
Ktoś napisał na początku (bułek) że cytuję "Bierzesz prowiant swój, a więc ryże, kasze, makarony, nawet pożywienie przetworzone ale warzywne, owocowe.". Oczywiście, że tak, ale waga bagażu ma swoje granice, więc i jedzenie się kończy. A najlepiej w klimacie podzwrotnikowym odżywiać się jak tubylcy, na wyższych terenach rzuć liście koki (to związane z chorobą wysokościową, ich sposób).
Nie sposób także przebyć czyjąś wioskę, jakich niemało przy brzegach Amazonki, znieważając ich gościnność. Trzeba jeść,co podadzą.. Albo, jeśli kto odważny, powiedzieć, że się nie je mięsa i oczekiwać na reakcję, możliwie taką 😮 albo bardziej nie przychylną i brać nogi za pas :rotfl:
W bardziej cywilizacyjnych miejscach (miastach!) przed wejściem w dzicz, częstują ich przysmakiem: pieczenią z chomika. Uwierzcie, widok nie jest zachęcający, widziałam zdjęcie. Po prostu kładą ci na talerz ryż i CAŁEGO chomika, włącznie z ząbkami..
I pewnie potem się śmieją "że biali znowu przyjechali i jedzą chomiki" 🙂
Ewentualnie drugą teorią mam taką, że od stuleci przyjeżdżają do nich biali i zawsze jedzą chomiki, widocznie u nich w kraju tak się je, więc starają się być mili ;P
[edytowane 24/10/2010 przez tru]
poruszając ten temat spodziewałem się różnych opinii , ja osobiście uważam że może zaistniec sytuacja że bez zjedzenia mięsa może się nie obejśc . wcale nie jest prawdą że w dżungli jest dużo pokarmów roślinnych -nawet jak występują to nie zapewniają wszystkich wartości odżywczych , dlatego je się co jest .świetnie nakreśliła to Paulina opowiadając o swojej siostrze, osobiście uważam że jedzenie zwierząt jest okropne , ale w sytuacji ekstremalnej -ja i moje przeżycie pewnie bym zjadł jakieś mięso
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja