Hej, chce przejść na wegetarianizm. Wiem o nim bardzo dużo, bo od jakichś dwóch lat sie tym interesuje. Kilka razy już przejściowo nie jadłam mięsa, ale potem znów jadłam, i tak w kółko. Przeszkodą są rodzice, ale z nimi sie będzie dało rade to jakoś załatwić. Problemem są też pieniądze (nie chodzi o produkty), bo gaz jednak kosztuje, a gotując osobna zupę ( nie na mięsie), czy soje 1,5 godziny to jednak troche tego gazu idzie.
A i rzecz o która mi chodziło biorąc sie do pisanie tego postu. Czy warto teraz przechodzić na wegetarianizm? No bo zaczyna się zima, a wiadomo że w zimie jest mniej produktów wege. A zaczynając nie mam tyle pomysłów na jedzenie wege,do tego warzyw teraz malutko. (wiem, wiem- puszka.pl , ale tam większoć przepisów jest z warzywami takimi które trudno dostać zimą) A nie chcę zaczynac i od razu zacząć się źle odżywiać, nie różnorodnie itp. Może lepiej poczekać do wiosny/lata?
gdybyś była naprawdę pewna tego, że jestes gotowa na ten krok nie miałabyś myślę takich dylematów:) faktycznie gotowanie osobnych potraw kosztuje więcej, natomiast nie są to jakieś kosmiczne wydatki.. a co do warzyw i zblizajacej się zimy... soczewicę pakowaną można kupić cały rok, myślę ze z innymi wege składnikami też nie będzie wiekszego problemu, poprostu trzeba chcieć, każde wyrzeczenie musi troszkę kosztować:) nie żyjemy też w kraju że warzywa ma ten kto je sobie potrafi sam wychodować w ogródku, więc bez obaw kupisz wszytsko przez cały rok:)) z doświadczenia wiem, że wegetarianizm to sprawa bardzo indywidualna i nie można do niej nikogo zmuszac, tymbardziej samej siebie:)) jeśli czujesz ze to ten styl życia i ta pora to spokojnie przezyjesz wege zime:)
Witaj, przejde od razu do rzeczy: ja też przeszlam na wegetrianizm, a raczej na weganizm w środku zimy - był styczeń. Fakt, świeżych warzyw i owocow nie bylo o tej porze roku zbyt duzo (no poza importowanymi cytrusami i bananami), ale sie tym nie zrazilam. Zawsze mozna kupic mrozonki, badz warzywa w puszkach, ktore co prawda nie sa tak dobre jak swieze, ale zapewniam ze da sie je jesc, przezyc i nawet skonsumować cos smacznego. Nie przejmuj sie na zapas, nie bedzie tak zle. To prawda ze trzeba gotowac dla siebie osobno, ale to nie sa az tak wielkie koszta jak moze sie wydawac na poczatku.
Pozdrawiam i zycze mnie watpliwosci 😉
[edytowane 27/11/2010 od Blueberry]
Trawożerca
Pora roku nie ma znaczenia, warzyw nie brakuje aż tak bardzo - kapusta, marchew, pietruszka, seler, ziemniaki, buraki, cebula itd. są dostępne przez cały rok, fasola czy soczewica są niezbyt drogie, kasze również. To raczej kwestia chęci i inwencji, niż ceny itd.
http://szydelkoikoraliki.blogspot.com
Wiem, że chcieć to móc, ale to nie takie łatwe 🙂
Mam 13 lat i będę musiała się mocno przestawić z tego, że gdy wracam ze szkoły obiad już jest gotowy 😉 Mam nadzieję, że sie uda.
Rodzice przeżyj szok jak sie dowiedzą że znowu wracam do wegetarianizmu. Miałam jakąś pół roczna przerwę. Niestety przynajmniej na początku będę musiała jeść ryby- takie warunki stawiali rodzice.
Na początku- nie ma mowy
Po pół roku- dobrze, ale ryby, drób musze jeść i zupy na mięsie
po roku- znowu nie ma mowy
po półtora roku- dobrze, ale ryby muszę jeść
Ale myślę, że po kilku badaniach krwi sie przekonają 😀
Ja tak samo jak Blueberry przeszłam na wege w styczniu i była to najlepsza decyzja w moim życiu. Jak się chce, to zawsze znajdzie się coś zdrowego do jedzenia, ja pamiętam, że nie miałam problemów 😉 Jadłam dużo strączkowych (fasola, groch, soczewica, ciecierzyca), kiełki, słonecznik, pestki dyni, mrożonki... Nie wiem jak jest z Twoimi rodzicami, ale moi nigdy nie gotowali zup na mięsie tylko na kostkach, więc kupiłam wegetariańskie i gdy w domu jest zupa to zwykle mogę zjeść (chyba, że jakiś żurek z kiełbasą). Spróbuj pytać wcześniej mamy, co planuje zrobić na obiad i gdy np. kasza, surówka i kotlety to wystarczy, że dorobisz sobie jakiegoś sojowego kotleta i masz obiad. Naprawdę, nie ma z tym problemu. Powodzenia 🙂
nie chce nic sugerowac 😉 ale dieta weganska jest tansza niz wegetarianizm, o czym wlasnie sie przekonuje.
do rodzicow to sam nie wiedzialbym jak podejsc... moze zbadaj sobie krew po kilku tygodniach, jak sie okaze, ze masz dobre wyniki to dadza sie przekonac?
Strefa rokendrola wolna od Angola, środa/czwartek godzina 0.00 w radiowej Trójce
tez tak myslalem i stracilem 7 lat zycia 😛
ale rozumiem o co chodzi.
a jajek to chyba w ogole nie trzeba, tzn podobno jedno jajko dostarcza wit B12 na caly dzien, ale jesli jesz jogurty, ser i takie tam to nie powinno byc problemu.
tak wiec jajka (z tego co wiem) nie sa niezbedne. wszystko zalezy od ciebie 🙂
Strefa rokendrola wolna od Angola, środa/czwartek godzina 0.00 w radiowej Trójce
Ale ja jajeczka lubię 😉
Ale oczywiście nie klatkowe, jem tylko od kur cioci, więc są naprawdę dobrze traktowane ^^
Na razie w planach mam badanie krwi (dla przekonania rodziców- chociaż sama tez jestem ciekawa.
Miałam od dziś już nie jeść, ale znowu przekładam- na środę. Pierwszy grudnia- to będzie dobry moment 😉
Wiesz ja cię naprawdę rozumiem.
Ja próbuje ograniczać mleko i jaja. Na początku tylko chciałam ograniczać, a wcale mi nie wychodziło.
Teraz trwa okres czasem nie smacznego jedzenia, bo dodaje mleko sojowe. Nie zawsze zastepowanie nim mleka krowiego daje smaczny efekt. Z drugiej strony bywa też, że nie ma różnicy.
Powoli się uczę... i całkiem nieźle mi idzie. Czego i tobie życzę.
Jak dla mnie to już lepiej jeść jajka niż mleko... z punktu widzenia zwierząt, tak mi się przynajmniej wydaje. Potencjalnie mniej zabijania. Ale z B12 to nie jest tak fajnie, radziłabym wszystkim suplementowanie - i vege, i vegan.
http://szydelkoikoraliki.blogspot.com
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja