Mi tak - dokładnie 4 razy, każde z tych razów dokładnie pamiętam. I mają one całkiem dobre usprawiedliwienia 🙂 (żeby spać spokojnie hehe), ale dziś to chyba jednak przesadziłem - zjadłem kawałek pizzy z kiełbasa, i muszą się na tym forum wygadać z tego jakże wstydliwego powodu. Brzmi to trochę jak na spowiedzi ale interesuje mnie czy też macie momenty słabości w tej kwestii.
Pewnie dziwi was fakt skąd się ta pizza znalazła 🙂 Mieszkam z ludźmi którzy jedzą mięso - często i jest mi kurde po prostu czasem trudno, szczególnie gdy zajadają schabowego , niech to szlag...
[edytowane 3/5/2015 przez Damciok]
Na samym początku, w 9 dni po przejściu na wege - zjadłam uszka z mięsem, kupione przez pomyłkę. Potem zdarzyło mi się zjeść np. pizzę z mrożonki, która, jak się okazało, zawierała bulion z kurczaka. Ale tak świadomie to nie, ciało jest już dla mnie niejadalne.
http://szydelkoikoraliki.blogspot.com
Ja też z własnej woli nie zjadłam żadnego mięsa. Przez pomyłkę tak, niby w sałatce warzywnej, jakąś zupę, która też niby miała być wege. Sporo takich "wpadek". A jeśli chodzi o mleczno- jajeczne to już świadomie zjadałam, wiedząc, że w składzie jest coś nie halo :)Sama zawsze przyrządzam wegańskie jedzenie, ale nie bronię się rękami i nogami jeśli ktoś mnie poczęstuje czymś wegetariańskim, a wygląda to w dodatku smacznie
Nie wiem czy to lenistwo czy głupota. Może jedno i drugie.. nie wiem, nie zastanawiam się nad tym już teraz.
Mieszkam z ludźmi którzy jedzą mięso - często i jest mi kurde po prostu czasem trudno, szczególnie gdy zajadają schabowego , niech to szlag...
Szlag mnie trafia tylko wtedy kiedy nie obejdzie się bez komentarza, że to właśnie ja go nie jem, bo nie chcę, nie lubię. Ale na szczęście to już zdecydowana rzadkość 🙂
Gdy zamawiam deserek w kawiarni czy jestem częstowana tortem to nie magluję nikogo czym ta masa jest usztywniana - przyjmuję zapewne pewne dawki żelatyny 😉
Poza tym, w tym zakresie lenistwo ani głupota mi się nie zdarza - jeno przypadek, lub celowy zabieg osoby przygotowującej posiłek ale to już w innym wątku.
Białowieska się Puszcza.
Ja raz zjadłam mięso, była wtedy osiemnastka kolegi, domówka no i podano do stołu... Chciałam odmówić, ale siostra mnie zestrofowała, że to niegrzecznie i że jemu będzie przykro. Nie wiem, czemu jej posłuchałam, może dlatego, że wypity alkohol już mi trochę wypalił mózg ;). No i zjadłam, ten jeden raz.
Ach, czasem też głupia nie przeczytam składu produktu, a potem się okazuje, że jest tam żelatyna. A gdy jestem u babci, jem zupy gotowane na mięsie, bo ona nie rozumie, że jak mięsko nie pływa mi w talerzu, to to i tak nie jest ok. A wolę zjeść i mieć święty spokój, niż słuchać jej lamentów.
jem zupy gotowane na mięsie
a propos dzisiaj po raz pierwszy odkąd jestem wege nie poczułam sie niezręcznie/głupio/zakłopotana kiedy odmówiłam takiej zupy. Zawsze z tyłu głowy coś mi mówiło "nie przesadzaj, może jakoś przełkniesz, nie rób scen, chociaż raz zjedz..." i tak dalej i tak dalej. Mimo to konsekwentnie odmawiałam, ale potem jakoś pod wpływem wzroku współtowarzyszy przy stole czułam się jak dziwak.
I chyba wyzbywam się tego głupiego uczucia, bo dzisiaj zakłopotana i zawstydzona była pani, która nie miała do podania nic w zamian.
Kto w ogóle widział, żeby na kościach zupę gotować... 🙄
Kto w ogóle widział, żeby na kościach zupę gotować... 🙄
ja długo nie wiedziałam, że tak się robi - u mnie w domu zawsze zupy byly na wywarze warzywnym lub na kostce warzywnej. Później sie doedukowałam, widząc u ciotki pomidorową gotowaną na skrzydełkach kurzych. Moja mama źle wspomina z dzieciństwa, przymuszanie do jedzenia zawiesistych tłustych zup na kościach gotowanych, toteż do swojego domu tego nie przyniosla - uwazać jedynie trzeba na krupnik 😉
edit!
i na zasmażkę ze słoniny w "kapuście ziemniaczanej" (wielbie te zupę ale o ile nie zrobie jej sama, to z pewnością jest "z wkładką" )
[edytowane 5/7/2015 przez Fatty]
Białowieska się Puszcza.
Niejednej i niejednemu się zdarzyło zjeść mięso. A to z własnej nieprzymuszonej woli, a to z niewiedzy. Czasu się nie wróci, a nikt chyba nie będzie się przez to biczować 😉 Ostatnio słyszałam, że na PWr otworzyli stołówkę, w której codziennie serwują jedno danie jarskie - najczęściej jest tam ryba... :rotfl: :rotfl: :rotfl:
Znam to - na szkoleniu w ramach wege posiłku dostalam łososia.
A za mną chodził gyros. Mocno. Poszłam do knajpy, zamówiłam. Na talerzu 2 rodzaje surówek, frytki i zgyrosowany cyc kurzy.
Zjadłam frytki i zielsko, mięsa nie ruszyłam- jakoś odeszła mi chętka, gdy to przed sobą miałam.
Białowieska się Puszcza.
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja