Catinahat
Jestem wdzięczny za odpowiedź,przecież każdy może brać udział w dyskusji 🙂
O liceum się nie martwię,bo jestem już po maturze. Słyszałem tylko,że 5 z angielskiego nie obliguje mnie do poprawnego posługiwania się "codziennym" językiem angielskim i nie wiem,ile w tym prawdy. Z gramatyką ok, bardziej przeraża mnie myśl słowotoku ,którego prawdopodobnie nie będę z początku ogarniał (mam tu na myśli amerykanów) 😀 Mam nadzieję,że można się do tego przyzwyczaić.
A ja się cieszę, bo dziś przyjechał chór z Czech, zaprzyjaźniony z nasza szkoła muzyczną. zaśpiewali suuuper koncert. Mogłabym tak codziennie chodzic na ich koncerty:D. Szkoda tylko, że jutro nie pojade z nimi na wycieczkę, ale za to jutro pół dnia bedę śpiwać, co bardzo lubie:) hmmmm co jeszczeee... no w końcu weekend!!! 😀
Niedawno z Avraxisem wsiedliśmy do autobusu. On mówił po angielsku z brytyjskim akcentem (student filologii z zamiłowaniem do brytyjskiego), a ja w tymże samym języku, ale z (prawie) amerykańskim akcentem (amerykńskiego uczę się z filmów, seriali oraz od Darka, przyjaciela, który uczy się filologii angielskiij-nauczycielskiej-z fonetyką amerykańską. On, tak jak ja, uwielbia amerykański). Zaczęliśmy się "kłócić" o wymowę słowa butter. Mieliśmy z tego bardzo wielki ubaw 😀 A ludzie jak na nas patrzyli zdziwieni... Najlepsze było, jak ostatecznie zaczęliśmy mówić po polsku 😉 Chociaż najlepszy ubaw jest zawsze ze słówkiem important. W amerykańskim jest r a w brytyjskim to r jest nieme, i wychodzi "impotent". I powiedz do kogoś "you're so impotent to me" :rotfl:
R, o którym mówiła Loviisa, jest flapowaniem. Ja sama nie do końca jeszcze zawładnęłam flapowania i mój amerykański jest mało amerykański 😉 ale wszystko przede mną.
I to jest bardzo dobra rada, żeby uczyć się z filmów. Ja się w ten sposób praktycznie nauczyłam angielskiego. Gramatyka u mnei praktycznie leży (tak samo jak polska 😉 ). Jak dlamnei wałkowanie przez te wszystkie lata jednego i tego samego było po prostu stratą czasu. Zresztą w szkole uczą mało praktycznych zwrotów, mimo tego, iż założeniem szkoły jest coś innego 😉
Loviisa, możesz mi przesłać na e-maila to, co proponowałaś Sai'owi? Ja zbieram każdy stuff po angielsku, z którego moge się czegoś nauczyć 😀 Mój adres: vegebanana@gmail.com
Ja na dniu wege będę dopiero przed 12; studia 😉
Carolinee, rozumiem CIę w 100% Śpiewanie jest czymś, co sprawia mi bardzo dużo radości. Czuję się wtedy jak ptaszek, który lata w przestworzach :rotfl:
Ciekawe, czy my (forumowicze) się jakoś poznamy na spotkaniu 😮 😮
The Earth is our Mother, we must take care of her. The Earth is our Mother, she will take care of us.
No coś ty, brytyjski jest piękny, wyrafinowany i elegancki. A amerykański to kojarzy mi się tylko z 'joł madafaka' 😛
W szkole wybrałam sobie brytyjski i ćwiczę odpowiednią wymowę i mam przy tym niezły ubaw 🙂
Ha ha, niezłe! Też wolę brytyjski angielski (pod względem muzycznego brzmienia), choć mimo wszystko amerykański wydaje mi się prostszy do zrozumienia (choć brzydszy). Tam gdzie mieszkałam w UK (Środkowa Anglia) wymawiało się znane wszystkim słowa: "buter" "mundej" "sundej" czy, za przeproszeniem "fuk". Wraz z koleżanką byłyśmy na początku wyśmiewane jako "paniusie", które mówią "londyńskim" angielskim :rotfl: A to po prostu akcent, jakiego nas uczą w Polsce: w szkołach, na studiach...
Tak w ogóle, Sai, to z tym językiem jest jak z nauką pływania: możesz wykuć cały podręcznik na blachę i mieć w małym palcu "suchą zaprawę", ale dopóki nie wejdziesz do wody, to się nie nauczysz pływać. Na pewno popełnisz masę błędów, ale nie zrażaj się tym, tylko spisuj sobie słówka, slang, a przede wszystkim gadaj, gadaj, gadaj do upadłego, nie zastanawiając się z góry, jak "tubylec" oceni Twoją poprawność językową!
[edytowane 3/10/2008 przez rubia]
rubia
Zdaję sobie z tego sprawę ilekroć jakiś obcokrajowiec prosi o pomoc i zaczyna bardzo szybko i wylewnie tłumaczyć problem. Z początku miałem problem z załapaniem,o co chodzi 😀
Martwi mnie tylko to,że przez to nieobycie mogę być do tyłu na studiach[za granicą] (już sobie wyobrażam,jak siedzę ze słownikiem na zajęciach..brr....).
Ja muszę się z Wami nie zgodzić, dla mnie brytyjski jest zbyt sztywny i brzmi okropnie brr :casstet:
Mi sie udało w Anglii mieszkać z hinduską rodziną, którzy, pomimo mieszkania w Anglii wielu lat, nadal kaleczyli trochęangielski, ale problemu z dogadaniem się nie mieliśmy 😀
Rubia ma rację z tą nauką. Osobiście lubię dużo czytać w języku angielskim, oglądam filmy, seriale, bajki itd, słucham muzyki... Ale z konwersacją jest inaczej. Na początku w Anglii miałam lekki paraliż. Co z tego, że rozmawiając wcześniej z przyjaciółmi po angielsku nie miałam takiego problemu, jak przyjaciól znam 😉 Sa, jak już sięprzestawisz, to bez problemu dasz radę. Zawsze możesz się z kimś zakolegować i poprosićo pomoc :rotfl:
W Anglii jest o tyle fajnie, że jeżeli ktoś Cię nie zrozumie, to będzie się starał Cię zrozumieć i tak samo Ty będziesz miał prawo do poproszenia o powtórzenie, czy mówienie wolno. I pamiętaj, jak prosisz w Anglii kogośo wskazanie drogi, to staraj się nie prosić młodych osób. Owszem pomogą, ale slang jakim się posługują oraz prędkość w jakiej przekazują Ci informacje są tak masakryczne, że zrozumiejąc nawet treść szybko zapomnisz tego kierunku 😮
Ale mi się jeszcze przypomniało 😀 Z przyjaciółmi mieszkaliśmy z hinduskim małżeństwem. Z żoną nie mieliśmy żadnego problemu się dogadać, za to mąż strasznie bełkotał. Pamiętam, jak kiedyś siedzieliśmy w kuchni (ja, Ania i Darek) i właśnie przyszedł mąż. Najpierw (oczywiście) zapytał "how are you", a później zapytał się coś, a ja mu od razu odpowiedziałam i tak odbyła się wymiana paru zdań miiędzy nami. Darek był w szoku, bo jego angielski jest duużo lepszy od mojego (studiuje filologię angielską) a nie zrozumiał kompletnie nic z tego, co on powiedział 😀
Ech... wspomnienia...
[edytowane 4/10/2008 przez Nantosvelta]
The Earth is our Mother, we must take care of her. The Earth is our Mother, she will take care of us.
http://pies.onet.pl/2641,19,24,komu_jest_potrzebny_dzien_zwierzat,artykul.html
nie znalazłam odpowiedniego tematu, a już dłużej nie chce mi się szukać, więc umieszczam tu. Wszyscy na pewno czytaliście ten artykuł, a link pozostawiam dla tych, którzy dziś nie będą na Internecie 😉 Jak znacie odpowiedni temat na ten link to przekopiujcie go tam 😛
jestem lewakiem.
a dla mnie dzień na plus bo w soboty zawsze gotuję sobię na resztę tygodnia ;P w tym tygodniu robię kaszę jaglaną po bizantyjsku (czyli z bakłażanem), jambalę (ryż z warzywami) i kaszę gryczaną z cebulą grzybami z ze strączkowych fasolę z figami, kotlety z grochu i potrawkę z fasoli adzuki, w zamrażalniku już mam cieciorkę w sosie po indyjsku, pilaw z ryżu i kaszę orkiszową z warzywami 😉
szczeże mówiąc to na stancji chyba jem lepiej niż w domu 😀 a dziś na obiad-razowe spaghetti ^^ gotowanie to zedecydowanie moje ulubione zajęcie na które nigdy mi nie szkoda czasu, wręcz przeciwnie gdyż zawsze w niedzielę wieczorem kiedy już mam jechać z powrotem na stancję okazuję się że nie zrobiłam wszystkiego co chciałam choć stałam przy kuchni cały weekend 😛
[edytowane 4/10/2008 od Natasha]
Naszym celem musi być wyzwolenie się... poprzez rozszerzenie kręgu współczucia na wszystkie żywe istoty i na cały cudowny świat natury. Albert Einstein
http://delicious.blog.pl/ - zapraszam na mojego bloga kulinarnego 😀 wiem że trochę mało ale założy
[
aż mi ślinka cieknie Natasho
Zauważyłam, że mi też dopiero jak to przeczytałam :rotfl:
Jaga, fajnie że wpadliście 😀 Miło było Was zobaczyć i Wami pogadać 😀
Adnros faktycznie szybko uciekł 😮 A i tak: Andros bardzo milo było Cię poznać 😀 I przepraszam za herbatę ^^'
The Earth is our Mother, we must take care of her. The Earth is our Mother, she will take care of us.
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja