Dla większości karp to nie zwierzę ale ruszające się jedzenie. W dodatku ciche jak roślina.
Ja odkąd się usamodzielniłam nie lubiłam robic w domu rzeźni i kupowałam zabite albo nawet same kawałki.
W tym roku tez kupiłam dla rodziny, tyle że nie karpie a ryby morskie.
Zwyczaj kupowania na święta żywych karpii wywodzi się z czasów, gdy tylko żywa ryba dawała gwarancję świeżości. No i była to jedyna ryba hodowlana i w grudniu powszechnie dostępna. Przy obecnej technoligii jest to bez sensu, jak z wieloma tradycjami bywa.
make love not war
NIKT NIE NARZEKAŁ.
Ogarnijcie się 😛 i idzcie w pokoju 😛
Toż to Marudnik i narzekacz jest 😛 Mają narzekać i kropka :P:P
A mnie już denerwują te całe święta :/ trzy dni i po sprawie, a tyle paniki wywołują.
Pewnie powiesz -to okropne- zrzucisz winę na innych, potem zaśniesz spokojnie
A mnie już denerwują te całe święta :/ trzy dni i po sprawie, a tyle paniki wywołują.
+1
Oraz moja rodzina. Ostatnimi czasy, tatuś wybrał sobie za podstawowe hobby, znęcanie się psychiczne nad niedołężnym dziadkiem, za jakieś tam zadawnione spory sprzed 30 lat...
Żal. Żal.
Nie widzę powodu dla którego miałbym dziś wieczorem odgrywać z tymi ludźmi tę coroczną szopkę.
A ja sie rozesrałam 🙁
W sensie dosłownym?
Ja natomiast nie potrafię się zmotywować do pracy. Usprawiedliwiam się, że jestem zmęczona, bo dwa kierunki, praca, zero wakacji w tym roku, zero odreagowania w jakikolwiek inny sposób. Poza tym przeprowadzka, jak zwykle dużo stresu. Z tym, że zawsze lubiłam być najlepsza w tym co robię, od początku studiów miałam najwyższą średnią na całym kierunku, postanowiłam, że na drugim kierunku sobie trochę odpuszczę, jednocześnie widzę, że to nie takie proste, ale z drugiej strony nie mam już ochoty, siły, właściwie to mam mnóstwo zaległości i nie mogę się zebrać do czegokolwiek. Zwyczajnie mi się nie chce. Wolę posprzątać, poprzytulać się do psa, porobić cokolwiek innego niż ślęczenie w książkach czy robienie różnych projektów, prezentacji itp.
Zawsze robiłam wszystko na ostatnią chwilę i raczej ok mi to wychodziło, ale teraz już nawet tuż przed nie mam wewnętrznego kopa do roboty.
Dobra, koniec użalania się nad sobą, ogarnę chociaż maile, bo i na to już od dawna nie miałam czasu/ochoty.
Ilekroć zwalczałem pokusę było to piękne, ale kiedy pokusie ulegałem, było po stokroć piękniejsze
Ja też mam problem z nadgarstkiem - do złamania mi daleko, ale bez jednej ręki ciężko żyć 😡
A jeszcze jak się okazało, że nie jest złamana to żaden lekarz nie chciał mi pomóc, bo "to tylko stłuczenie, trochę pan już żyje, nigdy się pan nie poobijał? Proszę jakąś maścią smarować." Już ponad dwa tygodnie minęły, a ręka dalej niesprawna, pie***lona służba zdrowia, k***a mać.
czarymary, nawet nie chcę myśleć, przez co ty przechodzisz...
[edytowane 29/12/2014 od eRZet]
Strefa rokendrola wolna od Angola, środa/czwartek godzina 0.00 w radiowej Trójce
nie poślizgnęłam się... moja historyjka świadczy doskonale o moim gapiostwie
szłam sobie z pulpitem microfonem i plecaczkiem i ... (dam tararara dam!)
nie zauważyłam krawężnika i przez to że trzymałam rzeczy nadgarstek nie zareagował we właściwy sposób
z dnia na dzień co raz lepiej się ogarniam
eRZet- współczuję!
Bellis_perennis- w sumie to mnie to nie upokarza, bo też mi sie pomagaja umyc, ale brakuje mi mojej niezależności
dzięki za wsparcie!
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja