(...) ale cholera, nie znam nikogo kto pracując za granicą, chciałby tu zjechać na stałe 😛 (...)
Ja mieszkałem prawie 3 lata w UKeju, wróciłem i jest mi tu o wiele lepiej (choć finansowo dużo gorzej, a i mentalność polska mnie wkurza straszliwie).
Strefa rokendrola wolna od Angola, środa/czwartek godzina 0.00 w radiowej Trójce
No mnie brat zapraszał kilka lat temu do Irlandii, ale jakoś się bałem i nie wierzyłem w swoje umiejętności językowe. Teraz byłoby dużo gorzej, bo jeszcze więcej zapomniałem. W sumie teraz nawet brat stracił pracę, a robił w branży IT, więc na razie nie ma co jechać. Na razie kombinuje tu.
Mnie ciągnie za granicę strasznie, na stałe, po studiach jak najszybciej. Nawet tego lata chciałabym wyjechać na miesiąc, dwa, ale jeszcze nie wiem JAK, jak ludzie to robią, od czego zaczynają. Nie wiem, jak to zrobię... ale jakoś to zrobię 🙂
Moja kuzynka, studentka z Wrocławia pojechała w tamtym roku na 2 miesiące do Stanów w ramach jakiegoś programu z uczelni: prawie 2 miesiące pracy w kuchni albo przy dzieciach (obydwie fuchy przy dzieciach kolonijnych) za wyżywienie, spanie i kasę (tylko niestety kiepską za niezłą harówkę) na koniec. Potem te pieniądze wydała na 2 tygodniowe jeżdżenie po Stanach. Pomimo przepracowania i tego, że trochę swoich pieniędzy musiała dołożyć wróciła szczęśliwa i w tym roku planuje jechać i szukać pracy na własną rękę (a potem podróżować za tą kasę 😉 ).
Myślę, że całkiem niezła alternatywa dla kogoś kto chce jechać na wakacje ale nie wie jak się za to zabrać/boi się itd
Wczoraj mój kolega grzecznie zapytał Pana czy w czymś pomóc - Pan już chwile krążył po sklepie, nie mógł się zdecydować a i zaczął mojego kolegę wzrokiem ściągać - kolega myślał, że chce o coś zapytać . I wtem klient wyskoczył do niego z wrzaskiem i ..qrwami! 😮 Że niby w czym TY mi możesz ku... pomóc, pomożesz jak przestaniesz mnie denerwować!!!
Powodu wybuchu nie znam 😐 Czy facet myślał, że chęć pomocy do zaproszenie do konfrontacji czy co... ja po czymś takim bylabym rozbita cały dzień.
Białowieska się Puszcza.
pomożesz jak przestaniesz mnie denerwować!!!
pewnie nigdy bym tak nie powiedziała do nikogo ale czasem mam na to wielką ochotę!! szczególnie kiedy chodzi o ubrania. Nieraz sprzedawcy są tak natrętni..lepiej wiedzą co mi się podoba i jaki kolor wybrać 😡
Ale Twój kolega Fatty, rzeczywiście oberwał za nic..
Samanya, sama, jako klientka też nie lubię natręciuchów- dlatego w pracy zawsze staję gdzieś w niedalekiej odległości i układam, coś robię(aby klient nie czuł się przesladowany a i abym była z zasięgu)- wkraczam jak widzę że klient faktycznie zagubiony i chce aby mu doradzić.
Dodam też, że nieraz owe natręctwo sprzedawców nie wynika z tego iż takie z nich "dupowłazy" z natury 😉 - nieraz sa tak szkoleni i takiego zachowania się od nich wymaga bo jak nie to na dywanik(w jednej z sieciówek pracownicy mieli od 30 sekund do minuty aby podejśc do klienta ) 😛
Jak mnie ktoś "atakuje" w sklepie, to z uśmiechem dziękuję i zapewniam, że jak będę miała jakieś wątpliwości czy pytania to sama podejdę.
[edytowane 27/2/2013 przez Fatty]
Białowieska się Puszcza.
Bo ludzie nie zdają sobie sprawy, kim jest sprzedawca. Widzą go tylko jako sprzedawcę, przedstawiciela sklepu, a nie zdają sobie sprawy, że to człowiek, który tak naprawdę głęboko gdzieś ma firmę, w której pracuje.
Czasami to nie jest łatwe, ale zawsze trzeba starać się zrozumieć, że pracy się nie wybiera 😉
Inna sprawa, że ludzie to idioci. Ludzie ode mnie z pracy najpierw śmieją się, że klient zadzwonił z jakimś głupim tekstem, a potem robią coś podobnego w następnej rozmowie telefonicznej.
Strefa rokendrola wolna od Angola, środa/czwartek godzina 0.00 w radiowej Trójce
Z tym "w czym mogę pomóc" lepiej uważać i ja wolę nie używać tego zwrotu od czasu, gdy kleint odpowiedział mi na takie pytanie "może pani mi wnieść to do domu" (na szczęście w żartach) a jestem kasjerką w markecie budowlanym, miał niemałe zakupy. Ogólnie ja ludzi i pracę z nimi lubię bo w znacznej części są mili, czasem nawet pomogą, i jakoś-tak dobrze się czuję jak czasem w czymś pomogę (o dziwo w takiej pracy da się), z niektórymi można fajny kontakt nawiązać 😉 Zdarzają się chamy, czasem tak nieuprzejmi że chcę się popłakać(może kwestia tego że jestem bardzo wrażliwa) i tak jak ktoś tu wspomniał, myślą że jesteśmy nie wiem, tą firmą? A najgorzej że za błędy na sklepie/dyrekcji/reklamy/cene itd itd najczęściej obrywają kasjerki:( A ja jestem tylko zwykłą osóbką która pracuje by móc opłacać studia...
Wcześniej pracowałam w biurze i bardzo bałam się takiej pracy bezpośredniej z klientem. Na szczęście okazało się że nie ma czego 🙂
Może to kwestia miejsca w którym się pracuje Byłam świadkiem nie raz jak w jakichś Biedronkach czy Realach klient znieważał pracowników, zwłaszcza na kasach. A to tylko praca, ciężka wbrew pozorom, za g*wniane pieniądze.
[edytowane 27/2/2013 przez Nu91]
[edytowane 27/2/2013 przez Nu91]
Przyszła kosmetolog i wielbicielka zioł:)
Kocham i dostaję miłość:) W końcu ona jest najważniejsza
To juz chyba taki standard obslugi klienta, ze sprzedawcy podchodza i pytaja sie czy potrzebuje pomocy. Czasami potrzebuje, ale gdy tylko wchodze popatrzec to zawsze grzecznie odpowiadam ze tylko przegladam.
Takie sytuacje, ze ktos wyzywa sie na sprzedawcy nie powinny miec miejsca.
To jest po prostu chamstwo i moim zdaniem powinno byc scigane przez prawo.
Przeciez sklepy maja video monitoring, a do awanturujacego sie klienta mozna wezwac policje.
Nikt nie ma prawa do tego, bez wzgledu na to jak jest mu ciezko w zyciu. Jednak z drugiej strony to w PL nie bylo i niema szacunku do czlowieka. Zaczyna sie to od przedszkola, poprzez szkole, studia czy potem w pracy.
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja