Proszę o sensowne wypowiedzi. Nie jemy mięsa dla dobra zwierząt, ponieważ im mniej mięsa sie bedzie jesc tym mniejsze bedzie na nie zapotrzebowanie i mniej zwierzat bedzie zabijanych. Ale czy np. spozywanie żelatyny ma tutaj jakies znaczenie? Jesli zwierzeta nie beda zabijane dla mięsa, to na pewno nikt ich nie bedzie zabijał dla żelatyny. To samo tyczy sie podpuszczki, łoju i tym podobnych rzeczy. Ja sie staram tego unikać, ale nie wiem czy to w ogole ma jakies znaczenie...?
oczywiscie, ze ma. przeciez to czesci cial zamordowanych zwierzat.
poza tym nie rozumiem twojego podejscia do sprawy - jak to "nie beda zabijane dla zelatyny"? zakladajac, ze ludzie przestaliby zabijac zwierzeta dla miesa (co rzecz jasna nie nastapi ;( ) jasnym jest, ze dla podpuszczki, zelatyny itp. tez, ale co to ma wspolnego z konsumowaniem lub nie przez ciebie tych produktow? skoro sa odzwierzece to chyba rozumie sie samo przez sie, ze nie powinienes ich jesc, to tez ma wplyw (maly, ale ma), na zwiekszenie lub zmiejszenie ich produkcji.
moze nie zrozumialam do konca, co miales na mysli, ale uwazam, ze bez wzgledu na to "czy to w ogole ma jakies znaczenie" wege nie powinni ich jesc, chociaz i tak kazdy wybierze to z czym bedzie sie dobrze czul.
pozdrawiam.
animals are my friends and i don't eat my friends || GO VEGAN!
Chodzi mi tu o logiczne podejście do sprawy. A nie "nie wolno jeść bo to odzwierzęce i już". Chcę po prostu uzyskać odpowiedź na pytanie: czy niespożywanie żelatyny przyczynia się w ogóle do ratowania zwierząt?
Najlepiej gdyby sie wypowiedział nie-wegetarianin (jest tu chyba paru takich), bo wypowiedz bedzie bardziej obiektywna.
nadal nie rozumiem. dla mnie to nie jest dlatego, ze "nie wolno jeść bo to odzwierzęce i już", po prostu zelatyne powinno sie, moim zdaniem, traktowac praktycznie rownorzednie z np. piersia kurczaka. z jednej strony miesnie, z drugiej zmielone kosci i sciegna. to ze zwierzatka i to. wiec czy odpowiedz na twoje pytanie nie jest oczywista?
czy niespożywanie żelatyny przyczynia się w ogóle do ratowania zwierząt?
moze nie do ratowania, a raczej do mniejszego zapotrzebowania na nia na rynku (oczywiscie jesli chodzi o ciebie jako jednostke, to jest to procent-okruszek, ale cala polska spolecznosc wege jakistam procent ((maly)) na pewno daje). wedlug mnie nie jedzenie np. zelatyny jest w takim samym stopniu dobre jak niejedzenie miesa.
pewnie sie tu jacys nie-wege wypowiedza, skoro tego chcesz, ale nie wiem w czym ci pomoga, bo skoro sa pro-meat, to z pewnoscia sa tez za zelatyna, wiec gdzie tu sens (??) 😉
no ale ja juz sie nie odzywam, bo chyba ci nie pomagam. C:
animals are my friends and i don't eat my friends || GO VEGAN!
1) żelatyna, podpuszczka, skóra, włosie pierze- te rzeczy nie są rozdawane za darmo. Kupując je, wspieram hodowców zwierząt rzeżnych. Na pewno mniej by im się opłacała hodowla, gdyby nikt nie kupował skór, nie byłoby zapotrzebowania na kości, żołądki, rogi itp. Wszystkie te rzeczy składają się na zysk ze zwierzęcia; i stanowią tego zysku spory %, dlatego np. szeroko zwalczano gza bydlęcego- bo dziurawił cenną skórę; nie miał wpływu na "wydajność mięsną" tylko na te "produkty uboczne". Dlatego nie należy sobie tłumaczyć, że tylko jedzenie mięsa jest złe, a resztę to można wykorzystać, bo i tak byłoby zabite.
2) ma to znaczenie dla innych, jeśli przekonujemy kogoś, że hodowla zwierząt na mięso nie jest potrzebna. i co, zaserwujemy takiej osobie galaretkę z żelatyny? A ona na to- bez zabicia zwierzęcia nie byłoby tej galaretki, czemu ją jesz? Czy to , że żelatyna nie była głównym celem zabicia zwierzęcia to usprawiedliwienie? Nie sądzę. Powinno się pokazywać ludziom, że produkty odzwierzęce nie są niezbędne i można je zastąpić. Konsekwencja, przejsrzystość jest bardzo ważna, jeśli chcemy zachęcać do naszego stylu życia.
3) znaczenie zdrowotne (nie sądzę żeby łój był szczególnie zdrowy) no i po prostu nie przełknęłabym kawałka trupa, to nie jest dla mnie jedzenie.
ludzie tu czekolady i mleka nie spożywają, a ty się o żelatyne pytasz 😛 mięso i żelatyna i inne produkty bedące wynikiem zabicia zwierzęcia to dla mnie to samo, więc jak już ktoś z powodów ideologii nie jada mięsa, to i tych innych produktów nie będzie jadł, bo tak jak powiedziała Maze dla wege te produkty to trupy, wiec nie wazne czy cos ma metke mieso czy zelatyna, wazne ze przy produkcji tego cierpialo jakiej zwierzątko... a jak dla kogos (np. dla mnie) jedzenie miesa nie jest jedzeniem trupa, to i jedzenie zelatyny tym nie bedzie... sprawa prosta jak dla mnie.
Moja siostra jest wegetarianką [znaczy nie, to jakaś odmiana wege raczej. Niestety od jakiś 2 lat ze względów zdrowotnych musi czasem jeść ryby 🙁 ] od prawie 5 lat [ja jestem w trakcie przechodzenia na wegetarianizm,że tak to określę...] i nie je żelatyny, to chyba zresztą logiczne... Zgadzam się z Euridice, to tak samo jak wcinać pierś kurczaka - i tu trup i tu trup...
do Sliwa:
dla kogos (np. dla mnie) jedzenie miesa nie jest jedzeniem trupa
a czym, jesli mozna zapytac?
do Maze: moze kadra mial na mysli galaretke z agaru (chociaz watpie)?
do kadra: tez jestem ciekawa gdzie slyszales o czyms takim, napisz prosze z jakiego zrodla jest ta informacja.
animals are my friends and i don't eat my friends || GO VEGAN!
a czym, jesli mozna zapytac?
no zależy co jem... jedzenie spaghetti jest dla mnie jedzeniem spaghetti, a jedzenie pierogów z mięsem jest dla mnie jedzeniem pierogów z mięsem...
trup to coś co kiedyś żyło a już nie żyje... gdybym miał nazywac potrawy z mojego talerza trupami, to równie dobrze moge nazywać produkty pochodzenia roślinnego trupami, gdyż taka kukurydza, ziemniak czy marchewka tez kiedyś żyła, ale zginęła byśmy mogli ją zjesc... jesli juz byc obiektywnym to trzeba przyznac ze i wegetarianie i inni jedzą też trupy 😉
Wszystko zależy, jak już tu bezpośrednio lub pośrednio dziewczyny wyjaśniły, od powodu przejścia na wegetarianizm. Jeśli chodzi o aspekty zdrowotne, to myślę, że jaroszom żelatyna w diecie zbytniej różnicy nie robi (chyba, że mamy do czynienia z uczuleniami itp.). Ja natomiast przeszłam na wegetarianizm ze względów etycznych. Staram się wykluczyć z mojej diety wszystkie produkty pochodzenia zwierzęcego (zmierzam do weganizmu) i konsekwentnie pozbyłam sie żelatyny, lecytyny czy podpuszczki (właściwie już na samym początku nowego życia). Gdybyśmy mieli rozprawiać na temat tego, co ma znaczenie w skali Polski czy świata, doszlibyśmy pewnie do wniosku, że "kilku" wegetarian i tak nic nie wskóra. Zresztą, co komu zawadzi życie jednej kury raz na miesiąc. Kogo dziś interesuje jakiś tam łosoś, anonimowy gość nie wiadomo skąd. Dla mnie ma to znaczenie. Tak samo, jak żelatyna. Myślę, że każdy, kto wybrał taką drogę ze względów etycznych, nie będzie tęsknił za marnym, niezbyt zdrowym dodatkiem do żywności.
Qrczę wkurza mnie już ten argument przeciw wege, że roślinki to też biedne itd., w końcu robimy, co w naszej mocy żeby pomóc zwierzakom i środowisku, ale dla ludzi nie liczy się to co robimy, ale czego nioe robimy, czepiają się wiecznie..ja staram się zrozumieć wszystkich, naprawdę..ale czemu ludziom tak przeszkadaz jak ktoś robi coś innego niż oni..czemu wszsytcy uważają, ze to oni mają rację i na siłę przekonują do swojego zdania..czasem to mam wrażenie, że to całe życie na Ziemii to jest za karę, bo tyle zła i nienawiśći w ludziach:/
Życie nie jest ani lepsze ani gorsze od naszych marzeń...Jest po prostu inne..
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja