No i dochodzimy do pytania "Gdzie jest granica?"
Ja osobiście uważam, że mówienie dziecku (co nie znaczy, że sama tak mówię), że mięso jest skrajnie złe zostawia możliwość stworzenia własnego poglądu.
Przecież większość rodziców mówi tak swoim dzieciom odnośnie papierosów i alkoholu, a jednak młodzież chętnie sięga po takie rozrywki.
Jeżeli moja córka zacznie palić papierosy i pić alkohol to mam zaakceptować fakt, że jest jednostką całkowicie odrębną i ma prawo do swoich decyzji?
Samodzielne myslenie jest najfajniejsze. Terzeba mówić co jest dobre a co szkodliwe, ale wybór chyba powinien każdy mieć. Bo bez możliwosci wyboru nie ma dobra ani zła :red: (jaką filozofie pierldonąłem) 😀
Przecież większość rodziców mówi tak swoim dzieciom odnośnie papierosów i alkoholu, a jednak młodzież chętnie sięga po takie rozrywki.
a najzabawniejsze, jak mówią że to złe, a sami to przy nich jawnie robią... 😀
[edytowane 19/12/2011 przez cienkun]
no tak, slogany górą...
ale nie hodujesz ich z dala od słońca, nie transportujesz upchanych w kontenerach i nie zabijasz na skale przemysłową 😛
Ten argument przeważa wszystkie inne, ale tylko pod warunkiem , że ktoś jest wegetarianinem z powodów etycznych.
Natomiast w przypadku ludzi niejedzących mięsa z powodów zdrowotnych, sprawa wygląda inaczej.
"Papieroski, drinki, rozweselające tableteczki, polędwica? Proszę bardzo, młoda damo, ale dopiero jak będziesz "duża" i będziesz w stanie podejmować decyzje [u]świadomie [/u]. Dopóki mieszkasz w moim domu ja do tych rzeczy swojej ręki nie przyłożę".
Możecie mi zarzucić radykalizm, ale dla mnie mięso jest "na tej samej półce" co alkohol czy narkotyki.
Zwłaszcza "mięso" typu polędwica spocka za 9.99zł za kilogram.
Ten argument przeważa wszystkie inne, ale tylko pod warunkiem , że ktoś jest wegetarianinem z powodów etycznych.
No ale jeżeli nie z powodów etycznych, to mięso nie jest trucizną.
(tzn, w pewnej mierze można je uznawać za szkodliwe, ale można jedząc mięso, spokojnie żyć ponad setkę i mieć się dobrze, więc nie przesadzajmy)
A co z dziczyzną?
Np. to: http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,36037,10821838,14_osob_chorych_po_zjedzeniu_kielbasy_z_dzika.html
😛
http://www.explosm.net/comics/random/
Chyba ktoś tu zapomniał, że dawanie dziecku mięsa, podobnie jak uczenie go jedzenia słodyczy, jest tak samo wpływaniem na nie, jak sytuacja odwrotna. Tylko że ta druga opcja służy zdrowiu, a ta pierwsza nie.
A propos - dziś widziałam parę jadącą autem, z tyłu siedział mały chłopczyk ok. 4 lat, w ręce trzymał co? Ano wielkiego, ohydnego hamburgera, którego nawet nie umiał ugryźć, bo mu się do buzi nie zmieścił. W mojej skali wartości to tacy rodzice zasługują na potępienie, a nie ci, którzy chcą swoje dzieci żywić zdrowo i bez mięsa.
http://szydelkoikoraliki.blogspot.com
Jeżeli nie masz w sobie wewnętrznego przekonania o niesłusznym cierpieniu zwierząt, to rodzice ci nie pomogą. Od dawna powtarzam mamie wszystkie wiadomości o krzywdach zwierząt, jakie udało mi się spotkać i nic...
Chcę sprostować. nie jestem przeciwna uczeniu dzieci bycia wege, tylko temu, w jaki sposób jest to wyrażone. ,,Chcę, żeby moje dziecko..." Po prostu troszkę przedmiotowo to brzmi.
[edytowane 20/12/2011 od xxl]
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja