Z pewnością nie jest mniej uczciwe od karmienia ich ochłapami z puszki. Dodatkowo karmienie kotka świnią nie jest w żaden sposób uczciwe wobec świń. Jeżeli wegańska karma zwierzakowi smakuje i jest zdrowa to w czym w ogóle problem?
[edytowane 12/5/2010 przez Roach]
Problem w tym, że zdrowa nie jest. Jelita drapieżników nie są przystosowane do trawienia takiej ilości roślin, są zbyt krótkie, a ich żołądek wydziela o wiele więcej kwasu solnego niż żołądek roślinożercy. Poczytaj publikacje naukowe, popytaj weterynarzy. Zmuszając je do takiego jedzenia zaprzeczasz naturze. Ktoś już wcześniej w tym wątku zadał mądre pytanie - czy po przestawieniu domowych zwierząt na wege zrobimy to samo z wolno żyjącymi drapieżnikami? Śmierć jednego zwierzęcia dla drugiego [b] jest[/b] jak najbardziej [b]naturalna i potrzebna[/b] i to nie ona jest problemem tylko to, że człowiek z zabijania zwierząt uczynił przemysł i zafundował milionom zwierzaków koszmar przemysłowego życia i przemysłowej śmierci.
[edytowane 12/5/2010 przez eklerka]
"Nieosiągalność nigdy nie jest kontrargumentem przeciwko ideałowi, gdyż ideały są tylko drogowskazami, nigdy zaś celami"
Jest zdrowa- znam takie przypadki osobiście, z naukowego punktu widzenia też nie ma problemu. Wasze "argumenty" są dokładnie takie same jak argumenty mięsożerców, przeraża mnie to. Śmierć naturalna i potrzebna? Przecież mówimy o właśnie "przemysłowej śmierci", o drapieżnictwie, zgodnym z naturą, możemy mówić kiedy zwierzę samo upoluje inne zwierzę, a nie gdy człowiek karmi go resztami ciał istot, których w naturze nie potrafiłoby samodzielnie uśmiercić.
A ja znam osobiście przypadki chorób jelit i wątroby spowodowanych taką dietą, chociaż w jednym mogę Ci przyznać rację: jeśli ktoś karmi koty karmą typu KiteKat czy Whiskas rzeczywiście lepiej niech je przestawi na karmy Ami, te 4% odpadów zwierzęcych (bo to nawet nie mięso) aż takiej różnicy nie uczyni.
Co do polowania - owszem, mój kocur nie upoluje krowy, potrafiłby za to upolować mysz. Może więc zjeść, powiedzmy, 80 myszy i 10 wróbli miesięcznie albo kawałek krowy i kawałek kurczaka. Różnica tylko w tym, że to chów przemysłowy, ALE jak już pisałam wybieram hodowle które traktują zwierzęta dobrze, więc szczerze - nie widzę wielkiej różnicy pomiędzy śmiercią myszy, którą kot często się "bawi" w ramach treningu, zanim ta umrze (co za paskudne stworzenia, te drapieżniki), a śmiercią kurczaka czy krowy, które są zabijane szybko i zgodnie z normami. I oczywiście, tych kilku śmierci dałoby się uniknąć, tylko dla mnie to już niebezpieczny teren fanatycznego poprawiania natury. Można ocalić życia zwierząt na tyle innych sposobów, choćby wpłacając regularnie jakieś kwoty pieniędzy na schroniska czy wspierając humanitarnych hodowców kupując ich produkty (robię obydwie z tych rzeczy), natomiast przestawianie naturalnego mięsożercy na roślinki to pójście po linii najmniejszego oporu i zwyczajne skracanie kotu życia.
"Nieosiągalność nigdy nie jest kontrargumentem przeciwko ideałowi, gdyż ideały są tylko drogowskazami, nigdy zaś celami"
Skracanie? Pierwsze słyszę. Kot łapiący myszy, nieważne jak je męczy przed zjedzeniem, gra według naturalnych reguł, adekwatnych do swoich możliwości, człowiek który niepotrzebnie rozmnaża zwierzęta, by je zabijać i bogacić się na tym- nie. Nawet jeśli jego hodowla nazywa się humanitarną. Masowy mord zawsze jest zbrodnią- chociaż nie zawsze jest poprzedzony torturami. Nie widzę konfliktu w karmieniu zwierząt wegańską karmą jednocześnie wspierając schroniska, jeżeli to pójście po najmniejszej linii oporu to podawanie psu czy kotu innych stworzeń jest wywaleniem całej sprawy przez okno.
Ok Roach, a możesz przedstawić tu jakieś naukowe dowody na to, że koty karmione karmami Ami są równie zdrowe jak te na BARFie? I pytam konkretnie o koty, wiem, że są już jakieś pochlebne publikacje dotyczące psów, ale kot to jednak inna bajka. Nie chcę się upierać przy swoim na ślepo, po prostu staram się znaleźć kompromis pomiędzy naturą a dobrą opieką nad zwierzakami. Na mój obecny stan wiedzy surowe, sparzone, dobrej jakości mięso jest dla kotów najlepsze, ale może nie jestem na czasie.
A tak w ogóle to to naprawdę trudny temat i nie chciałabym, żeby przekształcił się w udowadnianie sobie nawzajem, że "moja racja jest najmojsza". Choć na razie pomysł karmienia naturalnego mięsożercy pokarmem roślinnym wydaje mi się absurdalny, ale nie będę się zamykać na naukę 😉
Roach, a tak z ciekawości, co jeszcze robisz dla zwierząt oprócz dawania swoim domowym zwierzętom karmy wege?
"Nieosiągalność nigdy nie jest kontrargumentem przeciwko ideałowi, gdyż ideały są tylko drogowskazami, nigdy zaś celami"
A powiedziałem że w ogóle mam na swoim utrzymaniu jakiekolwiek zwierzęta? Niewiele mogę zapisać w poczet działań na rzecz poprawy sytuacji zwierząt prócz bycia weganinem, nie licząc składek na lokalne schroniska i udziału w skromnych akcjach przeciwko pseudohodowlom i "detalicznym" ciemiężycielom zwierząt. Rzeczywiście o kotach i wegańskiej karmie mniej wiadomo, koty zdaje się ciężej się bada. Teoretycznie wszystko powinno być w porządku ale pełne świadectwo da tylko kot-weganin przebywający wyłącznie w domu, o ile chcemy zweryfikować czy karma spełnia wszystkie potrzeby kota, a nie dowieść że podawanie mu tylko takiej karmy, podczas gdy resztą zajmie się sam, jest wystarczające. Czytałem tylko artykuły na ten temat, największy problem tutaj to poziom ph, ale nie ma wysokiego prawdopodobieństwa jego wystąpienia.
Widzisz, może to hipokryzja, bo przedkładam jedne zwierzęta nad drugie, ale dopóki nie będzie udowodnione, że taka karma służy też mięsożercom to nie narażę zdrowia moich kotów. Nic nie poradzę na to, że kocham je bardziej niż anonimowe zwierzęta hodowlane. Leki też są testowane na zwierzętach i okupione ogromnym cierpieniem, ale nie wiem, czy znalazłby się wege rodzic, który w obliczu zagrożenia zdrowia swojego dziecka nie podałby mu takiego leku. Chleb jest wytwarzany przemysłowo, przy zbieraniu ziarna kombajnami giną setki zwierząt i też nie powinniśmy zwiększać jego podaży. Mleko i jajka -wiadomo. Tu tylko weganie mają czyste sumienie. Więc tak naprawdę chcąc być prawdziwymi weg(etari)anami powinniśmy wyłączyć się z tego całego cywilizacyjnego młyna i oddać sprawy w ręce naturze.
Dla mnie śmierć jest wpisana i w naturę, i w cywilizację i staram się nie tyle chronić życie samo w sobie, co [b]jakość[/b] tego życia. Jeśli z takim podejściem nie jestem wege to trudno, nie będę się tak nazywać.
Jeśli bycie wege polega na nazywaniu mięsożercy cmentarzem martwych zwierząt, to nie jestem wege. Bo w takim razie lwy, tygrysy, wilki i cała reszta tej ferajny to cmentarze. Nie widzisz, że to zahacza o fanatyzm? Nie lepiej walczyć o sam szacunek dla zwierząt, a nie o zaprzestanie zabijania w ogóle?
"Nieosiągalność nigdy nie jest kontrargumentem przeciwko ideałowi, gdyż ideały są tylko drogowskazami, nigdy zaś celami"
Są jednak zwierzęta (psy, koty), które żyją na wegańskiej czy wegetariańskiej diecie bardzo długo. I mają się świetnie. Nie każdemu to służy, nie każde zwierzę to zaakceptuje, ale tak BYWA. Więc nie ma sensu skreślanie takiej możliwości na wstępie.
http://szydelkoikoraliki.blogspot.com
Szczerze mówiąc to karmienie zwierząt z natury miesążernych pokarmami roślinnymi dla mnie to kolejna paranoja w stylu chodzenia z pieskami i kotkami do stylistów, wiązanie im kokardek itp. Te wszystkie zjawiska kreują ludzie i jest to wybór człowieka nie zwierzęcia. Jeśli ktoś usilnie broni praw zwierząt powienien być temu przeciwny bo taki sam wybór mają inni posiadacze zwierząt jak mają ochotę to obcinają ogony, uszy i Bóg wie co jeszcze. Zwierzę żyje we własnej rzeczywistości, w której kieruje się własnymi biologicznymi i osobniczymi potrzebami , trzeba je zrozumieć i szanować, a przede wszystkim pozwolić być sobą. Jeżeli ktoś jest wege i jego podejście nie dopuszcza zakupu karmy dla mięsożernych pupili to trzeba mieć takiego pupila na jakiego stać nas mentalnie, a nie narzucać Bogu ducha winnym stworzeniom swojego stylu życia
(byli i tacy co roślinożernym zwierzętom podawali mączkę kostnę i jak się to skończyło 🙁
Zwierzęta nie zawsze trafiają do ludzi z kaprysu, ja bym np. nie kupiła psa ani kota z hodowli, jedyna możliwość to przygarnięcie psa czy kota ze schroniska czy śmietnika. Jeśli widzę, ze kot na śmietniku je starą pizzę to sorry, chyba jednak karma Ami byłaby lepsza :crash:
http://szydelkoikoraliki.blogspot.com
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja