Podziel się!Share on Facebook0Pin on Pinterest0Tweet about this on TwitterShare on Google+0Print this pageEmail this to someone

Organizacje zajmujące się bezdomnymi zwierzętami biją na alarm: coraz więcej rodzin po śmierci swych bliskich pragnie pozbyć się zwierząt, które towarzyszyły starszym ludziom przez ostatnie lata ich życia. Przejmując z entuzjazmem pozostawione przez zmarłych materialne dobra, traktują osierocone psy i koty jako kłopot.

Tylko nieliczni spadkobiercy starają się znaleźć dla niedawnych pupili nowy dom, większość ludzi odwozi je do schroniska, porzuca w lesie, przywiązując do drzewa, lub po prostu czeka, aż problem sam się rozwiąże. Jak? W sposób najbardziej drastyczny: pozostawiając zwierzęta zamknięte w domu ich zmarłych właścicieli, bez żadnej opieki. Niedawno wolontariuszki współpracujące z krakowskim Stowarzyszeniem Przyjaciół Zwierząt „Amicus” otrzymały wiadomość od zaniepokojonych sąsiadek samotnej kobiety. Starsza pani, właścicielka trzech kotów i jamniczki, została zabrana do szpitala, gdzie po kilkunastu dniach zmarła. Jej zwierzęta same przebywały w zamkniętym mieszkaniu ponad miesiąc, raz w tygodniu pojawiała się córka – spadkobierczyni mieszkania – i rzucała zwierzętom coś do jedzenia. Gdyby nie smród, który zaalarmował mieszkańców bloku, koty i niewyprowadzana na spacer przez wiele tygodni suczka wkrótce zostałyby zagłodzone na śmierć. – To nie pierwszy taki przypadek – mówi Mariola Gajko, założycielka stowarzyszenia Amicus. – Jakiś czas temu podobna sytuacja zdarzyła się pod Krakowem, gdzie w opuszczonym domu, po śmierci właścicielki, zamknięto kilka kotów. Tym razem też tylko przypadkowa informacja od okolicznych mieszkańców zapobiegła tragedii. Okazuje się, że każda z osób zajmujących się zwierzętami może opowiedzieć podobne historię. W Tychach zmarła pani – relacjonuje Izabela Smolińska z Fundacji „Zwierzę nie jest rzeczą”. – Miała 10 kotów, piękne były te koty, biało-czarne, duże, przytulaste. Córka zmarłej kazała je nam zabierać. Nikt z rodziny nie chciał się nimi zaopiekować, każdy miał jakąś wymówkę. Nie ulitowano się nawet nad tymi najstarszymi, najbardziej przerażonym. Fundacji postawiono ultimatum: jeśli nie zabierze kotów, spadkobiercy wywiozą je do schroniska. Ale jakie szanse mają w schronisku takie zwierzęta, dotąd traktowane troskliwie, jak najlepsi przyjaciele? – pyta.

Te szanse są niewielkie. Zwierzęta chorują, nie jedzą, nie śpią, umierają z tęsknoty lub są zagryzane przez silniejsze i agresywne psy. Podobnie koty. Przeciętny domowy pieszczoch wytrzymuje w schronisku dwa, trzy tygodnie.

– Zastanawiam się często, jak można oddać ostatniego towarzysza życia ojca czy matki. Przecież to brak szacunku dla rodziców – dziwi się Anna Nehring z fundacji Zwierzęta Krakowa. – A jednak coraz częściej dostaję telefony od dzieci czy wnuków, którzy chcą się pozbyć zwierząt po bliskich, bo zamierzają „zlikwidować mieszkanie” po śmierci właściciela – mówi. – Gdy przychodzi starość, ludzie szczególnie potrzebują ciepła, chcą komuś być potrzebni. Tęskniąc za wciąż zabieganą rodziną, znajomymi, których już zaczyna brakować, wypełniają pustkę wokół siebie zwierzętami. To właśnie pies lub kot staje się wiernym i cierpliwym towarzyszem, gdy inni nie mają już czasu – dodaje. Dzieci i wnuki przyzwalają na to: dla wygody, ale też by uspokoić swoje sumienie. Zwierzęta dają pewność, że rodzicom czy dziadkom ktoś towarzyszy, ktoś spędza z nimi długie dni i wieczory. Dzięki temu urlopy stają się spokojniejsze, wyjazdy przyjemne, a poczucie winy, z powodu niespełnionych obietnic częstszych odwiedzin, zagłuszone.

– Poruszając ten krępujący temat niechcianych spadków, z jednej strony chcemy zaapelować do rodzin o myśl poświęconą zmarłym, z drugiej strony także do ludzi starszych, aby zastanowili się, co może spotkać ich podopiecznych, jeśli nie zabezpieczą ich losu – tłumaczy Mariola Gajko.

Stowarzyszenie Amicus i fundacja Zwierzęta Krakowa cały czas mają takie niechciane spadki – bezbronne zwierzęta, czekające na drugą szansę. Są grzeczne, wychowane, czyste i starają się całym swoim istnieniem pokazać przywiązanie do człowieka. Więcej informacji o nich można uzyskać w internecie: www.amicus.malopolska.pl oraz pod krakowskimi numerami telefonów 012 626 46 01 (wieczorem) lub 0-601 070 267 (cały dzień).

Źródło: Gazeta.pl

Nadesłał/a: Wegetarianie.pl