Podziel się!Share on Facebook0Pin on Pinterest0Tweet about this on TwitterShare on Google+0Print this pageEmail this to someone

Mają już kłopoty ze zdrowiem, dlatego nie mogą dalej służyć. – Sygnet i Mandat to nasi przyjaciele. Nie mogą trafić na kabanosy. Zadbamy, by poszły w dobre ręce – mówią Gazecie Wyborczej strażnicy.

Wrocławska straż ma sześć koni. Najstarsze z nich to właśnie Sygnet i Mandat, konie rasy śląskiej. Pierwszy ma 15 lat, drugi dziewięć. Strażnicy patrolują na nich parki, tereny wodonośne, obstawiają duże imprezy plenerowe. Każdy koń przypisany jest do konkretnego strażnika. Opiekun karmi go, czyści i pracuje z nim.

Anna Makosz, strażniczka: – Spędzamy z nimi po kilkanaście godzin dziennie. Bardzo się do siebie przywiązujemy. Dlatego trudno nam się rozstać z Sygnetem i Mandatem. Ale nie ma wyjścia. Po tylu latach służby zasłużyły już na odpoczynek. Nie możemy męczyć ich ciężką służbą, ale zadbamy, żeby trafiły we właściwe ręce.

Kilka lat temu Anna Makosz nie potrafiła się rozstać z ulubionym koniem Etatem. Sama więc kupiła go na aukcji. – Etat miał problemy z nogą, nie mógł już jeździć. Bałam się, że nie trafi się nikt, kto będzie chciał kupic chorego konia – opowiada. Dziś Etat żyje u gospodarza. Czasem wsiadają na niego małe dzieci, które nie miały jeszcze kontaktu z końmi.

Cena wywoławcza za Sygneta to 1,6 zł, a za Mandata – 5 tys. zł. Strażnicy sprawdzą, kto i w jakim celu chce je kupić.

– To nasi przyjaciele. Nie mogą trafić na kabanosy – mówi Zbigniew Golonka, szef oddziału konnego straży miejskiej.

W piątek strażnicy Zbigniew Dopierała i Jacek Góral po raz ostatni służbowo wsiedli na emerytowane ślązaki. Sygnet ma bardzo silny charakter. Na początku gryzł ich i nie słuchał poleceń. Po roku przyzwyczaił się do funkcjonariuszy i często ich zaskakiwał.

Zbigniew Dopierała: – Kiedyś w parku podbiegła do nas grupka przedszkolaków. Dosłownie uwiesiły się na Sygnecie, przytulając się do jego nóg, włażąc pod brzuch. Wolałem nie myśleć, co będzie, jak koń nagle się ruszy albo po prostu spłoszy. Ale on stał jak zaklęty. Żadnemu z dzieci nic się nie stało.

Mandat jest spokojniejszy, ale bardziej strachliwy.

Jacek Góral: – Nasze konie muszą być przyzwyczajone do tego, co może je spotkać na ulicy i podczas służby: agresja ze strony ludzi, wymachiwanie rękoma, poklepywanie z zaskoczenia. Z Partynic na patrole jedziemy ulicami, więc konie nie mogą się płoszyć od samochodów. Mandat czasami panikuje przy tirach.

Aukcja rozpocznie się w czwartek 14 grudnia o godz. 10.

Źródło: Gazeta.pl

Nadesłał/a: bartezzzzz