Podziel się!Share on Facebook0Pin on Pinterest0Tweet about this on TwitterShare on Google+0Print this pageEmail this to someone

Ponad milion złotych potrzebuje schronisko dla zwierząt w Opolu, by nadrobić wieloletnie zaniedbania i spełnić wymagania ministra rolnictwa co do standardu takich placówek. Na razie jego stan woła o pomstę do nieba.

Według rozporządzenia ministra teren schroniska powinien być utwardzony i ogrodzony. – Kiedy przejęliśmy schronisko, otaczała je siatka pełna dziur, przez którą uciekały psy – wspomina dyrektor zoo Lesław Sobieraj. – Kociarnia to były drewniane baraki, których nie dało się ani zdezynfekować, ani dogrzać. Koty, które tam trafiały, szybko zapadały na przeróżne choroby i zdychały. Od tamtej sporo jednak udało się zrobić dzięki sponsorom, jak choćby postawić ogrodzenie czy zaadaptować murowany budynek na kociarnię – opowiada dyrektor. – Jednak wciąż nie ma w schronisku podstawowych rzeczy, które w takich miejscach są konieczne – mówi.

Według ministerialnego rozporządzenia w schronisku muszą być wyodrębnione pomieszczenia do zabiegów, izolatki dla zwierząt, osobne boksy dla samców, samic, matek z małymi i młodych oddzielonych od matek.

Wymagane są także osobne pomieszczenia do przechowywania produktów leczniczych, środków dezynfekujących, wykonywania prac biurowych itd. Na razie takich pomieszczeń nie ma, a teren podczas deszczu zamienia się w grzęzawisko.

– Proszę przyjść, kiedy pada, i zobaczyć, co się dzieje – mówi dyrektor. – Zwierzęta toną w błocie. Trudno w to uwierzyć, ale w miejscu, które wymaga ciągłego sprzątania, nie ma również kanalizacji; trzeba ją zrobić jak najszybciej – mówi. – Brakuje wszystkiego, nie tylko osobnych boksów, ale też docieplanych pomieszczeń. Teraz okładamy budy kocami, ale co będzie ze zwierzakami, kiedy przyjdą ostre mrozy?

Średnio w miesiącu schronisko ma pod opieką 106 psów i 50 kotów. Od kiedy zoo przejęło placówkę, zwierzęta są ewidencjonowane, mają swoje karty, są sterylizowane.

– Kiedy wykonywano w schronisku jakiś większy remont, inwestycję? – pytamy. – Nie wiem – odpowiada dyrektor. – Nie było tu żadnych dokumentów. Ale jeśli ktoś chce zobaczyć, czy są tu faktycznie potrzebne inwestycje, zapraszam – mówi. – Szkoda tylko, że tak marnie wygląda schronisko w mieście wojewódzkim, kiedy takie miasta jak Nysa czy Kędzierzyn-Koźle potrafiły zbudować schroniska na poziomie – mówi Lesław Sobieraj.

Dyrekcja zoo ma jednak nadzieję, że i w Opolu porzucone zwierzęta będą mogły wkrótce żyć w godziwych warunkach, bo prezydent Ryszard Zembaczyński zaakceptował projekt modernizacji schroniska, mający kosztować około miliona złotych, i obiecał nań pieniądze w przyszłym roku.

Źródło: Gazeta.pl Opole

Nadesłał/a: bartezzzzz