Podziel się!Share on Facebook0Pin on Pinterest0Tweet about this on TwitterShare on Google+0Print this pageEmail this to someone

To się rzadko zdarza. Dzieci z podstawówki tak się wzruszyły losem zwierzaków ze schroniska, że postanowiły zdobyć pieniądze, by im pomóc. Wczoraj przekazały kwotę jak na szkołę niebagatelną – ponad 1200 złotych.

Ci dobroczyńcy to piątoklasiści ze Szkoły Podstawowej Nr 21. Urządzili loterię fantową. Pomysłodawca akcji i jej dobry duch to nauczycielka przyrody Irena Pietrow, która wczoraj razem z dzieciakami przekazała pieniądze kierownikowi schroniska Jerzemu Matysowi.

Jak wyglądało zbieranie pieniędzy? – Najpierw zbieraliśmy fanty – od uczniów, nauczycieli i sponsorów. Maskotki, podkoszulki, kolorowe długopisy. Sprzedawaliśmy losy na loterii, pod każdym ukryty był jakiś fant. To zachęciło uczniów i nauczycieli do wzięcia w niej udziału – opowiada z zapałem piątoklasistka Joanna Buczek. – Los kosztował złotówkę. Niektórzy wiedząc, na co zbieramy, dawali nawet więcej.

Ale pieniądze to nie wszystko. Dzieci postarały się o koce i miski dla psów. Przynosiły je z domu. Podczas wizyty w schronisku bardzo przeżywały, że psy nie mają kochających opiekunów. Cieszyły się i wzruszały, gdy podbiegały do klatek, merdały ogonami i lizały je po rękach. Wzruszenia nie był w stanie ukryć Mateusz Andraka, który widząc zamknięte w klatkach kundelki, po prostu się rozpłakał. W domu ma dwa psy: Atosa – owczarka niemieckiego zabranego ze schroniska właśnie, i Barona – sznaucera miniaturkę.

– Bardzo chciałbym, żeby miały ciepłe domy i były szczęśliwe. Jest mi strasznie smutno, gdy tu przychodzę. Wiem, jak wspaniałymi przyjaciółmi są te zwierzęta, dlatego przykro mi, że nie mogą mieszkać w lepszych budach – mówi chłopak, ocierając oczy. – Kocham swoje psy, zawsze mnie pocieszają, gdy jestem smutny, mogę się z nimi bawić. Nie rozumiem, jak ludzie mogą krzywdzić zwierzęta. Kiedy będę starszy, chciałbym przychodzić do schroniska jako wolontariusz i pomagać w opiece.

– Ja też chciałabym tu przychodzić i zabierać te pieski na spacery – Żaneta Muszyńska, koleżanka Mateusza, przekonuje, że też chce pomagać, zajmować się szczeniakami, bo są bardzo urocze i pewnie chcą, żeby je ktoś przytulił, pogłaskał.

Pani Irena Pietrow uczy swoich uczniów miłości do zwierząt. Jak przyznaje, życie jej samej zmieniło się diametralnie, kiedy parę lat temu w jej domu pojawił się przygarnięty ze schroniska kundel: – Jak wspaniałe i wdzięczne potrafią być, wiedzą tylko ci, którzy choć przez chwilę mieli psy w domu. Każdy powinien mieć opiekuna, nie może być pozostawiony sam sobie. Oczywiście niemożliwe jest przygarnięcie wszystkich, toteż staram się wspólnie z uczniami pomóc jakoś tym w schronisku. Mam nadzieję, że te pieniądze choć trochę polepszą ich los.

A pieniądze – jak powiedział nam zadowolony kierownik schroniska – przeznaczone będą na nowe budy.

Żródło: Gazeta.pl Białystok

Nadesłał/a: bartezzzzz