Podziel się!Share on Facebook0Pin on Pinterest0Tweet about this on TwitterShare on Google+0Print this pageEmail this to someone

Na ul. Fatimskiej w Krakowie jest ubojnia świń. Mieszkańcy sąsiadujących z nią domów skarżą się na hałas, nieprzyjemny zapach i niehumanitarne traktowanie zwierząt. – Rzeźnia spełnia przepisy weterynaryjne – twierdzi Powiatowy Inspektorat Weterynaryjny w Krakowie.

Pani Ewa mieszka przy ubojni na ul. Fatimskiej od września. Kiedy wprowadzała się tu z mężem, wiedziała o zakładzie, nie miała jednak pojęcia, że będzie to tak uciążliwy problem. – Zwierzęta są traktowane jak przedmioty, przetrzymywane bez pożywienia, często przy rozładunku zostają ranne, spadają z samochodu dostawczego i łamią sobie nogi – wylicza pani Ewa. – Nie wspominając o okropnym hałasie i smrodzie – kilka miesięcy temu wylało tu szambo i cała ulica pływała we krwi i zwierzęcych odchodach – dodaje.

Spełniają przepisy weterynaryjne

Pani Ewa zgłaszała problem do służb weterynaryjnych. – Dostajemy skargi od mieszkańców, wiadomo rzeźnia jest w środku miasta, ostatnio zagęściła się tam zabudowa – przyznaje Bartosz Stawowski z Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Krakowie. – Była przeprowadzona kontrola i pod względem dobrostanu, czyli traktowania zwierząt, zakład spełnia wszystkie normy.

Kobieta złożyła również skargę na złe traktowanie zwierząt przez pracowników rzeźni do Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Inspektorzy TOZ przyznają, że wiadomość do nich dotarła, ale nie mogli przeprowadzić inspekcji, gdyż ubojnię nadzoruje PIW. Ten nie widział potrzeby wizyty inspektorów TOZ-u w zakładzie przy ul. Fatimskiej.

– Rzeźnia powinna być poza miastem, ale żadne przepisy tego nie regulują. Jej obecność może mieszkańcom przeszkadzać, jeśli mowa o hałasie i nieprzyjemnym zapachu, zwłaszcza w lecie. Jednak nie jesteśmy w stanie nic zrobić, jeśli nie są naruszane przepisy weterynaryjne – mówi Bartosz Stawowski. – Gdyby były jakieś odstępstwa, automatycznie wstrzymalibyśmy działalność tej ubojni.

Według pani Ewy odstępstwa są. – Widzę z okna mojego domu, co się tam dzieje – mówi. – Są noce, kiedy nie można spać, bo czekające na śmierć zwierzęta straszliwie hałasują. To wtedy powinna pojawić się kontrola – dodaje.

– Magazynowanie żywca jest dopuszczalne, zakład musi mieć taką poczekalnię dla zwierząt, zapewnić im picie i jedzenie – twierdzi Bartosz Stawowski.

– Nie ma mowy o żadnym karmieniu czy dbaniu o te zwierzęta – podkreśla mieszkanka ul. Fatimskiej.

Mogą zmierzyć hałas

W Wojewódzkim Inspektoracie Ochrony Środowiska dowiadujemy się, że mieszkańcy mogą zgłosić się tam z prośbą o sprawdzenie, czy hałas, na który się skarżą podczas uboju świń, nie przekracza ustalonych norm. Jeśli będzie zgłoszenie, WIOŚ zrobi pomiary hałasu, a ich wyniki przekaże do Wydziału Środowiska UMK, który wydaje decyzję o dopuszczalności hałasu. Gdyby normy były przekroczone, na właścicieli ubojni będą nałożone kary. Czy to jednak rozwiązuje problem?

Pocieszeniem dla pani Ewy i innych skarżących się na rzeźnię w środku miasta mogą być unijne przepisy dotyczące funkcjonowania ubojni, które wejdą w życie w 2009 roku. – Inspektor weterynaryjny powiedział mi, że właściciel rzeźni nie spełni z pewnością tych warunków, więc problem będzie tylko do 2009 roku – mówi pani Ewa. – To małe pocieszenie. Przez te dwa lata będą męczyć się i zwierzęta, i my – dodaje.

Uwagi:
Źródło: Gazeta.pl Kraków

Nadesłał/a: bartezzzzz