Podziel się!Share on Facebook0Pin on Pinterest0Tweet about this on TwitterShare on Google+0Print this pageEmail this to someone

Ponad 60 tys. psów i 14 tys. kotów trafiło w 2005 roku do opłacanych przez gminy schronisk dla bezdomnych zwierząt. Zginęło tam co najmniej 16 tys. psów i prawie 6,5 tys. kotów. Z każdym rokiem rośnie odsetek zwierząt, które nie przeżyły pobytu w przytułku – wynika z raportu Biura Ochrony Zwierząt Fundacji Azylu pod Psim Aniołem przedstawionego na piątkowej konferencji.

Według raportu zwierzęta, które zginęły – w części zostały uśmiercone, w większości zostały zagryzione lub padły z powodu złych warunków w schronisku. Jednocześnie rośnie jednak zagęszczenie, czyli stosunek liczby zwierząt przetrzymywanych w schronisku do liczby tych, które mogę tam pozostawać w przyzwoitych warunkach.

Z raportu utworzonego na podstawie informacji z trzech województw (mazowieckiego, dolnośląskiego i łódzkiego) wynika, że ok. 15 proc. psów, za których wyłapywanie gminy płacą, nie trafia do schronisk. (…) Gdzieś w czarnej dziurze tego systemu giną jednocześnie bezdomne zwierzęta oraz publiczne pieniądze gmin wydawane na ten cel” – czytamy w raporcie.

Raport odróżnia dwa typy schronisk: miejskie w dużych miastach, jak Warszawie czy Krakowie, które są co prawda przepełnione, ale zapewniają zwierzętom opiekę, oraz schroniska komercyjne. – Te ostatnie to wymarzona okazja, by nieuczciwie zarobić, bo jest to „interes, który nie wymaga żadnych kosztów, za to gwarantuje stałe przychody. Co więcej – płaci państwo – uważa wiceprezes fundacji Tadeusz Wypych.

– Gmina ma obowiązek realizować Ustawę o czystości i porządku w gminie, więc musi zlecić komuś wyłapanie bezdomnych zwierząt. Jednak teoria to jedno, praktyka – drugie – podkreśliła prezes fundacji Urszula Pluta. Wyłapane zwierzęta powinny trafić do schroniska, zyskać opiekę i szansę znalezienia nowego domu. W praktyce jednak zdarza się, że hycel wyłapuje zwierzęta, bierze za nie pieniądze „i od razu zabija gdzieś w lesie, albo wypuszcza je na terenie sąsiedniej gminy, aby wyłapać je jeszcze raz, znów wziąć pieniądze” – uważa Pluta.

– Hycel może też zawieźć zwierzęta do zaprzyjaźnionego schroniska, aby to ono pozbyło się zwierząt – zaznaczyła. Dodała, że tak było np. w schronisku w Legnicy prowadzonym przez spółkę należącą do gminy. Kontrola Urzędu Miejskiego wykazała, że w 2004 roku tamtejsze prywatne schronisko „utraciło” 77 proc. psów. – Sprawa jest w sądzie. Mieliśmy kwity z zakładu utylizacyjnego o utylizacji kilku ton psów rocznie – zaznaczyła.

Po podpisaniu umowy gminy zwykle płacą schronisku jednorazowo; przy przyjęciu zwierzęcia pod opiekę. Średnia stawka za przyjęcie jednego zwierzęcia pod opiekę wynosi od 300 do 500 zł. Właściciel dostaje pieniądze, bez względu to, do dalej stanie się ze zwierzęciem; gmina nie kontroluje opieki. „Najbardziej opłacalne jest więc pozbycie się zwierzęcia, by zrobić miejsce dla kolejnego. My oddajemy sprawy do sądu, ale prokuratura zwykle je umarza” – twierdzi Wypych.

– Polska musi podpisać Europejską Konwencję Ochrony Zwierząt Domowych z 1987 r. Dzięki niej państwo zyska wgląd do tego, co dzieje się w schroniskach, a zakaz prowadzenia schronisk komercyjnych położy kres zarabianiu na bezdomnych zwierzętach – uważa Pluta.

(PAP)

Nadesłał/a: Wegetarianie.pl