Podziel się!Share on Facebook0Pin on Pinterest0Tweet about this on TwitterShare on Google+0Print this pageEmail this to someone

Powinniśmy ograniczyć jego spożycie, by chronić Ziemię i nasze zdrowie. Ale tego nie zrobimy. Do 2050 roku produkcja mięsa prawdopodobnie podwoi się.
Duża porcja tłustych wołowych żeberek zjadana regularnie na obiad? Zarówno produkcja, jak i konsumpcja mięsa powodują mnóstwo problemów. (…) Coraz więcej mieszkańców krajów zachodnich przestawia się na posiłki wegetariańskie. Lista zgubnych skutków jedzenia mięsa jest długa.

Spożywane w nadmiarze zwiększa ryzyko chorób serca i układu krwionośnego, otyłości oraz cukrzycy. Jednak najpoważniejsze jest zagrożenie epizootią (epidemiami zwierzęcymi), a także problemy, jakie hodowla zwierząt stwarza dla całej planety. Produkcja towarów pochodzenia zwierzęcego – mięsa, jaj, wyrobów mlecznych – bardzo zanieczyszcza środowisko. Z miliardów ton zwierzęcych odchodów powstają odpady azotowe przenikające do ziemi i do rzek. Hodowla zwierząt jest odpowiedzialna za 18 procent światowej emisji gazów cieplarnianych. Czyli przyczynia się do globalnego ocieplenia jeszcze bardziej niż transport.

Zwierzęta hodowlane konsumują ogromne ilości pokarmu: to kolejny problem wywołany przez produkcję mięsa. Pastwiska zajmują 30 proc. ziemi uprawnej, a ponad 40 proc. zbieranych zbóż służy za pożywienie nie dla człowieka, lecz dla bydła. Dostępne obszary Ziemi mogą okazać się niewystarczające, co może prowadzić do wyrębu lasów. Hodowla bydła wymaga też dużych nakładów surowców i wody. Krótko mówiąc, produkcja zwierzęca staje się bardzo problematyczna. Tym bardziej, że w 2050 roku Matka Ziemia będzie musiała wyżywić 9 miliardów gąb.

Czy należy wobec tego ogłosić, że w XXI wieku człowiek przestanie być mięsożercą? A przynajmniej, że będzie nim w dużo mniejszym stopniu? Tak mogłoby się zdawać. A jednak eksperci tej wizji zaprzeczają. Przeciwnie, należy oczekiwać wzrostu konsumpcji mięsa na świecie. Zawsze i wszędzie wzrost wysokości zarobków szedł w parze ze wzrostem spożycia mięsa. Nie ma powodu, by było inaczej w krajach, które właśnie zyskują znaczenie i gdzie następuje wzrost populacji.

Według prognoz Organizacji Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) i Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) między 2007 a 2016 rokiem światowa produkcja mięsa wzrośnie o 9,7 proc. w przypadku wołowiny, 18,5 proc. – wieprzowiny i 15,3 – drobiu. Stanie się tak głównie za sprawą Indii, Chin i Brazylii. Do 2050 roku produkcja mięsa powinna zwiększyć się nawet dwukrotnie, z 229 milionów ton na początku trzeciego tysiąclecia do 465 milionów ton. Podobnie będzie z mlekiem. Można wytłumaczyć to rosnącą liczbą ludności, a także zwiększającymi się potrzebami nowego społeczeństwa (młodszego, miejskiego) i zmianą diety.

– W krajach Południa problem polega na tym, by dać ludziom jeść. W ciągu ostatnich trzydziestu lat spożycie mięsa spadło drastycznie, zwłaszcza w Afryce. Brak białka zwierzęcego sprawia, że ludzie są niedożywieni – przypomina Renaud Lancelot odpowiedzialny za zdrowie zwierząt w CIRAD (francuski ośrodek badań rolniczych na rzecz krajów rozwijających się). Bruno Parmentier, dyrektor wyższej szkoły rolniczej, uważa, że ewolucja spożycia produktów pochodzenia zwierzęcego zależy od odpowiedzi na trzy wielkie pytania obrazujące związki między jedzeniem mięsa a praktykami kulturalnymi. Czy religia hinduistyczna, tak jak katolicka, straci na znaczeniu i Indie zaczną konsumować dużo mięsa? Czy Chińczykom zasmakuje mleko? Czy ludzie Zachodu będą dalej jeść wieprzowinę, jeśli świnie staną się dawcami organów do przeszczepów?

Jakkolwiek będzie, łatwo przewidzieć jak będzie wyglądała nowa mapa geograficzna spożycia mięsa. Zdecydują o tym dwie tendencje: zmniejszenia porcji mięsa w państwach bogatych, gdzie jest go nadmiar i zwiększenia w krajach biednych, gdzie go brakuje. Póki co panuje wielka nierównowaga. Według badań opublikowanych przez brytyjskie pismo medyczne „The Lancet” (z 13 września), obecnie spożywamy średnio 100 gramów mięsa dziennie, jednak w krajach rozwiniętych przekłada się to na 200 do 250 gramów na osobę, zaś w biednych sięga co najwyżej 20, 25 gramów.

„Zakładając, że liczba ludzi na świecie zwiększy się do 2050 roku o 40 proc., to jeśli nie nastąpi żadna redukcja emisji gazów cieplarnianych związanych z hodowlą bydła, spożycie mięsa musi zmniejszyć się do 90 gramów dziennie na osobę” – twierdzą autorzy artykułu w „The Lancet”. Trzeba więc natychmiast zacząć uświadamiać ludzi w bogatych krajach, jakie szkody przynosi ich rozpasana konsumpcja. Należy też starać się produkować nie tyle mniej, co inaczej – tak, by zminimalizować negatywny wpływ hodowli zwierząt na środowisko. (…)

Źródło: Le Monde / Onet.pl