Podziel się!Share on Facebook0Pin on Pinterest0Tweet about this on TwitterShare on Google+0Print this pageEmail this to someone


Miniaturowe urządzenie potrafi naśladować zachowanie ludzkiej wątroby, nerek czy żołądka. Ten rewolucyjny wynalazek będzie można wykorzystać do prac nad nowymi lekami – pisze „The Guardian”.
Zdaniem jego twórców aparat pomoże zmniejszyć radykalnie liczbę eksperymentów na zwierzętach.

Z badań nad nowym farmaceutykami nie da się całkiem wyeliminować zwierząt, teraz jednak eksperymentów z ich udziałem będzie o wiele mniej – uważa prof. Leslie Benet, prezes naukowej komisji doradczej w amerykańskiej firmie Hurel, która wyprodukowała to urządzenie.

W 2003 roku w Wielkiej Brytanii przeprowadzono niemal trzy miliony naukowych eksperymentów na zwierzętach, w większości na gryzoniach. Badania te od dawna budzą wśród Brytyjczyków kontrowersje. Naukowcy, którzy je prowadzą, bywają atakowani, nękani i znieważani.

Przeciwnicy takich eksperymentów twierdzą, że do ustalenia skuteczności lekarstw i ich skutków ubocznych z powodzeniem stosować można wyhodowane ludzkie komórki. Może się jednak zdarzyć, że farmaceutyk testowany na hodowlach komórek ludzkiej wątroby wykaże małą toksyczność, komórki te wytworzą jednak związki chemiczne szkodliwe dla innych organów – i fakt ten pozostanie niezauważony.

Firma Hurel zaprojektowała urządzenie tak, by zaradzić temu problemowi. Nie jest ono większe od znaczka pocztowego, zawiera komórki serca, wątroby, nerek i innych narządów. Znajdują się one w osobnych „rowkach”, połączonych kanalikami z cieczą. Testowany lek zostaje wprowadzony do jednej z hodowli i zaczyna krążyć w „mikroczłowieku”. Tam wywołuje reakcje chemiczne, które można obserwować.

Nie da się skopiować zachowania całego organizmu. Możliwe jest natomiast określenie prawdopodobnych reakcji, jakie wywoła nowe lekarstwo. Widać, jak organizm pozbywa się leku i jak ten zamienia się w związki chemiczne – dodaje Benet.

Jego firma stworzyła konsorcjum z udziałem koncernu farmaceutycznego Johnson & Johnson, które ma udoskonalić wynalazek i wypuścić go na rynek. Stanie się to mniej więcej za rok. Profesor twierdzi, że zwierzęta będą niezbędne jedynie do końcowych testów toksyczności. – Tylko że teraz nie będziemy potrzebować ich wielu. Nie to, co obecnie, kiedy wiele zwierząt cierpi, a badania z ich udziałem i tak nic nie mówią nam o potencjalnych reakcjach ludzkiego organizmu.

Źródło: Onet.pl

Nadesłał/a: Wegetarianie.pl