Poradnik dyskutanta, czyli dlaczego nie zmuszamy lwów do jedzenia soi
Wegetarianizm jest w Polsce obecny już od lat. Można by więc pomyśleć, że społeczeństwo zdążyło się z nim na swój sposób oswoić. Powstają wegetariańskie restauracje, na półkach sklepów z dnia na dzień rośnie oferta zdrowej, bezmięsnej żywności. Mimo to, większość z nas ciągle zmuszona jest słuchać tych samych docinków. Pół biedy gdy chodzi o samą dietę, Niemniej wiedza z zakresu dietetyki większości rozmówców sytuuje ich w co najmniej wczesnym średniowieczu. Ciągłe pytania o zawartość naszego menu, które ponoć bez mięsa istnieć nie może, jest w stanie doprowadzić do furii nawet najbardziej wytrwałych.
To jednak dopiero początek. Gdy dochodzi do poważnej dyskusji, a temat schodzi na zwierzęta i ich prawa powody dla których większości z nas otwiera się nóż w kieszeni wzrastają w tempie lawinowym. Kto nie słyszał o cierpiących katusze marchewkach? Wszak to jeden z ulubionych argumentów obrońców kotleta schabowego. Wyżyny intelektu na jakie potrafią się oni wspiąć są doprawdy porażające. Widać to najlepiej na przykładzie internetowych forów czy komentarzy. Środowisko to już dawno zostało zdominowane przez wszelkiej maści frustratów, starających się za wszelką cenę dowieść swoich, choćby najbardziej absurdalnych racji, nie licząc się z nikim i niczym, a już na pewno z faktami.
Dyskusja z tego typu indywiduami jest z góry skazana na niepowodzenie. Nie dość, że nasi rozmówcy stanowią stuprocentowy umysłowy beton, to w dodatku z nieskrywaną namiętnością powtarzają ciągle te same argumenty, mające w ich założeniu świadczyć o naszej głupocie, hipokryzji oraz niezrozumieniu biologii. Ciągłe odpowiadanie na tego typu zaczepki to prawdziwa mordęga. Dlatego też zdecydowałem się zebrać kilka najbardziej obiegowych pseudo argumentów, które pojawiają się w dosłownie każdej dyskusji na temat wegetarianizmu i praw zwierząt i opracować krótkie odpowiedzi.
Tak więc drogi mięsożerny przyjacielu, zanim po raz kolejny zdecydujesz się na krucjatę w obronie kotleta mielonego zapoznaj się z tym tekstem. Potem zapraszam do dyskusji.
1. Mięso jest niezbędne! Bez białka zwierzęcego będziecie kalekami!
Termin białka zwierzęcego robi prawdziwą furorę. Szkoda tylko, że mało kto zadaje sobie pytanie czym jest owo białko. Czym różni się od roślinnego? Jest bardziej wartościowe? Pod jakim względem? Ma więcej białka? Jak białko może mieć więcej białka? Te pytania nie są szczególnie popularne. Wystarczy autorytatywnie stwierdzić, że białko zwierzęce jest bardziej wartościowe od roślinnego. Koniec.
Szkoda jednak, że nasi rozmówcy w większości nie mają pojęcia czym jest samo białko. Krótkie przypomnienie z zakresu gimnazjum – białko jest podstawową strukturą większości żywych organizmów. Składa się z tzw. aminokwasów. Większość z nich nasz sprytny organizm potrafi zsyntetyzować sam, ale 8 z nich należy dostarczyć mu z pokarmem. Pech chciał, że wszystkie one znajdują się w pokarmach roślinnych. Oczywiście każdy pokarm charakteryzuje się innym składem aminokwasów, ale wystarczy odrobina wyobraźni by połączyć np. makaron razowy z soczewicą i już możemy cieszyć się pełnowartościowym posiłkiem. Nasz organizm nie odróżnia parówki od szpinaku. Zależy mu wyłącznie na składnikach odżywczych. Skąd je dostarczymy jest mu zupełnie obojętne.
Gdyby było inaczej wegetarianizm w ogóle nie byłby możliwy, a co z przykrością muszę stwierdzić jest praktykowany przez miliony ludzi, w tym dzieci, młodzież, dorosłych, sportowców czy kulturystów.
2. Nie jesz mięsa? To co ty właściwie jesz?
Drogi przyjacielu. Jakże mi przykro, że Twój obiad składa się jedynie z kawałka mięsa i ziemniaków. Ewentualnie pozwalasz sobie czasem również na surówkę. Niestety. Nie jestem w stanie wytłumaczyć komuś o tak ograniczonej wyobraźni, że można jeść smacznie i co ważniejsze różnorodnie wykluczając mięso. Przejdź się jednak do sklepu, na bazar i zobacz jak wiele kolorowych owoców i warzyw jest do wyboru. Ile produktów pszennych, zbożowych, orzechów, kiełków oferuje nam nasza piękna planeta. Dieta wegetariańska nie polega na jedzeniu wszystkiego co zwykle jadasz Ty z wyłączeniem mięsa. Polega na zrewolucjonizowaniu swoich żywieniowych nawyków i włączenia do swego jadłospisu całej gamy nowych produktów. Chyba, że uważasz, że jedzenie pestek dyni uwłacza Twojemu człowieczeństwu. Wszak kurą nie jesteś. Życzę więc zdrowia.
3. Mój kolega był wegetarianinem i po paru miesiącach wylądował w szpitalu! Miał anemię i był blady jak ściana.
Mój kolega, który nie był wegetarianinem też wylądował w szpitalu. Miał zatory sercowe. Cóż – odżywiać się trzeba umieć. Nie tylko jak się je mięso ale jak się go i nie je. Wegetarianizm nie polega na kanapkach z dżemem i żółtym serem, tak samo jak nie polega na tym żadna dieta. Nie wiem też jakim cudem jeden znajomy może być reprezentatywną grupą dla milionów ludzi.
4. Człowiek jest mięsożerny!
Gwoli ścisłości: wyróżniamy zwierzęta mięsożerne, wszystkożerne i roślinożerne. Ludzie zaliczają się do wszystkożernych. Polecam lekturę podręczników z biologii z gimnazjum. Mamy więc wybór. Rezygnacja z mięsa nie stanowi jakiegoś szczególnego problemu natury biologicznej.
5. Ludzie jedli mięso od zawsze!
Przyznam, że jest to jeden z moich ulubionych argumentów. Do dziś bowiem, pomimo moich usilnych starań nie potrafię zrozumieć jego sensu. Ludzie jedli mięso od zawsze… i co z tego? Po pierwsze, większość naszych krewnych mięsa nie je wcale, lub w minimalnych ilościach. Podstawą ich żywienia jest pokarm roślinny. Po drugie… kiedyś można było sobie kupić niewolnika, zabić go bez żadnych konsekwencji. Można było mordować Indian. Doprawdy nie jestem w stanie pojąć w jaki sposób fakt, że coś robiono od dawna ma być usprawiedliwieniem danego postępku. Ślepe przywiązanie do tradycji i zwyczajów to rzecz mało chwalebna.
6. To normalne, że jemy mięso. Silniejszy zabija słabszego. Prawo natury!
Ten argument to prawdziwa zmora. Wraca jak senny koszmar. Nie dość, że jest absurdalny to jeszcze wynika z całkowitej nieznajomości ekologicznych zależności zachodzących w środowisku.
Po pierwsze co to znaczy silniejszy? Czy antylopa która ratuje się ucieczką przed lwem jest od niego silniejsza? Z biologicznego punktu widzenia nie ma zwierząt słabszych, silniejszych, lepszych, gorszych, panów, niewolników. Każde zwierzę ma swoje miejsce w ekosystemie i jest dla niego tak samo istotne. Dlatego życie na Ziemi jest w ogóle możliwe. Wyznawanie prawa pięści natychmiast doprowadziłoby do jego destabilizacji i załamania.
Ale nawet jeśli założymy, że silniejszy, cokolwiek to znaczy, ma prawo zabić słabszego to dalej powyższy argument nie ma najmniejszego sensu.
Wynika z niego, że świnia, jako organizm słabszy może być przez ludzi konsumowana w dowolnych ilościach. Zapominamy jednak, że poza tym skazujemy ją na wcześniejsze zniewolenie. Ciężko inaczej nazwać życie w brudnej oborze, metalowych boksach, karmienie antybiotykami itd. Co w tym naturalnego? Nie wiem. Być może, Drogi Czytelniku zauważyłeś kiedyś aby tygrys prowadził przydomową hodowle i męczył swoje przyszłe pożywienie przed uśmierceniem. Ja niestety nie. Dlatego też, mimo najszczerszych chęci nie potrafię nazwać zamykania kurczaka w klatce wielkości A4, w której nie potrafi się nawet obrócić, czymś naturalnym. Jeśli jesteś, aż takim miłośnikiem przyrody (w co śmiem jednak wątpić), że zdecydowałeś się na nią powołać idź do lasu i upoluj sobie królika na obiad. To będzie w 100% naturalne.
Na koniec niech wolno mi będzie zwrócić uwagę na jeszcze jeden niezwykle istotny fakt. Jak wspomniałem na początku, przyroda cechuje się harmonią i równowagą. Tymczasem hodowla zakłóca ekosystem w stopniu ogromnym – tony odchodów, ścieki, karczowanie lasów itd. Nie rozumiem więc w jaki sposób coś co bezpośrednio odpowiedzialne jest za niszczenie przyrody w stopniu globalnym może być naturalne. A niestety, co z przykrością muszę stwierdzić, małe wiejskie gospodarstwa to w większości wypadków relikt przeszłości. Dziś bardziej opłacalne są hodowle masowe. A obecny system ma to do siebie, że lubi gdy coś się opłaca.
7. Zwierzęta zjadają się nawzajem, więc czemu my mamy nie jeść
ich?
Nie ma praktycznie żadnej analogii między sytuacją gdy tygrys zjada swoją zdobycz, a człowiek zjada krowę. Tygrys nie produkuje swoich ofiar taśmowo, nie hoduje, nie zamyka ich w klatkach, nie odbiera wolności, nie handluje ich dziećmi, nie przewozi, nie torturuje, nie wrzuca żywcem do wrzątku, nie karmi na siłę, nie zanieczyszcza środowiska, nie destabilizuje ekosystemu (wręcz przeciwnie) itd. Tygrys po prostu zabija by przeżyć. Człowiek nie zabija by przeżyć (bo bez krowy żyć można równie dobrze jak i bez niej, a może nawet lepiej) za to robi wszystko to czego tygrys nigdy się nie dopuszcza.
Swoją drogą ciekawe, że gdy chodzi o jedzenie to wszyscy bardzo chętnie porównują się do zwierząt i roszczą sobie na tej podstawie szereg praw, ale gdy chodzi o coś innego to odwoływanie się do zwierząt jest niedopuszczalną profanacją świętości ludzkiego istnienia czy czegoś równie interesującego.
8. Każcie może jeszcze lwu jeść soje!
Nie bardzo jestem w stanie zrozumieć analogie między lwem, a człowiekiem. Dwa zupełnie inne gatunki. Lew jest zwierzęciem mięsożernym, człowiek wszystkożernym. Tak więc my mamy wybór i możemy z mięsa zrezygnować. Lew nie ma takich możliwości.
9. Dzięki temu, że my jemy mięso te zwierzęta w ogóle się rodzą! Powinniście nam dziękować.
Mam wielkie wątpliwości czy masowa hodowla jest dla zwierzęcia szansą na pełną realizację jej naturalnych potrzeb i popędów. Takie zdanie mają przynajmniej biolodzy, behawioryści, zoologowie, ewolucjoniści i paru innych naukowców. Być może jednak Drogi Czytelniku masz od nich większą wiedzę. Chętnie dowiem się czegoś nowego.
10. Co by się stało z tymi wszystkimi zwierzętami jakby nagle ludzie przestali jeść mięso? Chcecie je zabić?
Zazdroszczę optymizmu – naprawdę. Nikt z nas nie przypuszcza, że wszyscy nagle przestaną jeść mięso. Jeśli w ogóle do tego dojdzie będzie to proces stopniowy. Ilość hodowlanych zwierząt będzie się równie stopniowo zmniejszać ze względu na brak popytu. Po co od razu doszukiwać się mordowania?
11. O co chodzi w ogóle? Przecież zwierzęta zabijane są humanitarnie.
Oczywiście. Każdemu zapewnia się beztroskie życie rodzinne, swobodę ruchów, świeże powietrze, słoneczko. Rzeźnik to niezwykle wrażliwy i współczujący człowiek, który przed uśmierceniem świni modli się w jej intencji i pilnuje aby tylko za bardzo się nie stresowała. Dobro zwierząt to dla przemysłu mięsnego rzecz wręcz fundamentalna. Tylko fanatyczny animalista mógłby wątpić w czyste intencję panów biznesmenów.
12. Co innego zakazywać barbarzyństwa a co innego zrównywać ludzi i zwierzęta!
Co to znaczy zrównywać ludzi i zwierzęta? Można np. zrównywać tygrysa ze zwierzętami? Albo żyrafy, konie, nosorożce? Tak samo czy można zrównywać grejpfruty i owoce? Człowiek jest ssakiem, przedstawicielem jednego z wielu gatunków zwierząt. Fakt rozmawiania przez telefon komórkowy, latania w kosmos czy brania udziału w Big Bratherze tego nie zmieni. O tym czy dany organizm jest zwierzęciem nie decyduje poziom jego inteligencji czy możliwość jazdy samochodem, a jego budowa.
13. Wasza chora ideologia zrównywania ludzi do zwierząt zrodziła niewolnictwo i obozy zagłady.
Nie – to chora ideologia wywyższania człowieka pozwalała porównywać dyskryminowanych do zwierząt a następnie pomiatać nimi. Oskarżanie nas o jakieś ideologiczne konotacje z nazizmem czy rasizmem to najczystsza bezczelność.
14. Jesteście chorzy! Jak można porównywać rzeźnie do obozów koncentracyjnych? Nie macie szacunku dla ludzi którzy tam zginęli!
Przeciwnie – mamy ogromny szacunek bo zdajemy sobie sprawę że zginęli w następstwie chorej ideologii, która głosząc wyższość jednych pozwalała na bestialskie traktowanie drugich. Ideologii, z którą od lat uparcie walczymy. Panowie i niewolnicy się zmieniają, ale idea wciąż jest tak samo zbrodnicza i niebezpieczna.
Po drugie – to nie chorzy, fanatyczni czy jeszcze inni obrońcy zwierząt pierwsi powołali się na tę metaforę tylko właśnie ludzie, którzy piekło obozu przeżyli na własnej skórze, a dziś mając w pamięci ten koszmar walczą o to aby miliony zwierząt nie musiały co roku przeżywać tego samego. To nie nazywanie rzeźni obozami koncentracyjnymi jest brakiem szacunku, ale określanie tych ludzi chorymi czy nienormalnymi.
15. To co się dzieje w rzeźniach to rzeczywiście okropieństwo. Ale trzeba starać się o bardziej humanitarne warunki zabijania zwierząt a nie zakazywać mięsa!
Nie przypominam sobie abyśmy starali się o wprowadzenie prawnego zakazu jedzenia mięsa.
Tak – to co się dzieje w rzeźniach to rzeczywiście tragedia. Pogląd ten podziela wiele osób. Niestety na ubolewaniach nad ludzką bezdusznością się kończy. Nikt nie robi nic w kierunku poprawy życia tych zwierząt. Co więcej w dalszym ciągu je zjada. Ciężko zrozumieć w jaki sposób można jednocześnie jeść mięso i finansować niedopuszczalne znęcanie się nad zwierzętami. Wbrew pozorom nie ma to nic wspólnego z przekonaniami etycznymi związanymi z jedzeniem mięsa. Jeśli produkcja telewizorów Philips łączy się z niewolniczą pracą dzieci to normalnym jest, że jeśli uważam to za złe nie kupuje tych telewizorów. Co nie znaczy, że telewizorów nie lubię. Ktoś może lubić mięso i je jeść, ale jeśli nie akceptuje tego co się dzieje w rzeźni logicznym będzie jeść je dopiero gdy warunki bytowania zwierząt hodowlanych ulegną znaczącej poprawie. Finansowanie potępianych przez nas samych praktyk to szczyt hipokryzji.
16. Tak bardzo kochacie te zwierzątka. Zajęlibyście się lepiej tymi ludźmi, którzy na świecie głodują!
Analogicznie jeżeli ktoś walczy z rasizmem to znaczy, że kocha Murzynów… Zachowajmy jakiśkolwiek poziom.
Mówisz, że należy pomagać ludziom? Zgadzam się. Co w tym kierunku robisz? Krytykujesz wegetarian? Mało konstruktywne zajęcie. Chciałbym również zauważyć, że żyjemy w dobie tzw. globalizacji gdzie wszystko jest ze sobą w mniejszym lub większym stopniu powiązane. Ludzie i pozostałe zwierzęta również. Chyba, że wycinanie lasów równikowych pod pastwiska dla McDonalda rzeczywiście nie ma wpływu na nasze życie i mieć go nigdy nie będzie.
17. Rośliny też czują! Mordercy!
Na pewno czują, zwłaszcza, że brak im centralnego układu nerwowego. Nie wykazują żadnych oznak cierpienia, a co ważniejsze odczuwanie bólu jest im, z biologicznego punktu widzenia, zbędne. Ewolucja nie wyposażyła brzozy w taką możliwość bo drzewko to i tak nie mogłoby uciec ani w żaden sposób zminimalizować swojego cierpienia. Fasola nie potrzebuje też poczucia swobody, nie ma wymagań natury psychicznej itd.
18. Krówek i świnek nie jecie, ale ryby już tak… hipokryci.
Nie znam, żadnego wegetarianina, który je ryby. My nie jemy żadnych zwierząt. Ryby, wbrew nachalnie lansowanej tezie, również nimi są. Nie rosną na drzewach, nie są gatunkiem truskawki. Człowiek, który je ryby nie jest wegetarianinem. Koniec kropka. Chyba, że panowie mięsożercy lepiej od nas wiedzą co mamy na talerzu.
19. Ładne macie autorytety. Hitler też był wegetarianinem.
Nie wiem skąd taka informacja… Hitler był też może leworęczny. Może lubił niebieskie skarpetki albo jadał śniadania punktualnie o 12stej. Zasiadasz do stołu w południe? Wstyd!
20. Wegetarianizm jest bezsensu. Nic nie zmienia.
Oczywiście. Walka przeciw niewolnictwu jest bezsensu. Walka z rasizmem jest bezsensu. Walka o równouprawnienie jest bezsensu. Wszystko jest bezsensu. Najlepiej zostańmy wzorowymi konsumentami nowej wersji Coca-Coli. Świat jest piękny, trzeba brać z niego garściami. A nuż trafi się promocja.
21. Biblia mówi o czynieniu sobie Ziemi poddanej. Bóg stworzył zwierzęta dla ludzi.
Po pierwsze pragnę zauważyć, że jest to argument natury religijnej. Argument ma zaś to do siebie, że powinien trafiać do wszystkich i mieć charakter raczej obiektywny. W tym wypadku zaś ciężko będzie nawiązać konstruktywny dialog z ateistą czy buddystą. Po drugie pragnę zauważyć, że człowiek również jest zwierzęciem, więc zdanie jest nielogiczne. Po trzecie czy uprawnia nas to do trzymania kogoś całe życie w klatce?
22. Wegefaszyści! Wara wam od naszych talerzy!
Nie rozumiem, dlaczego przeciętny miłośnik kiełbasy każdą akcje protestacyjną albo uświadamiającą odbiera jako atak na swoją osobę. Chyba, że drodzy rozmówcy mają na co dzień do czynienia ze zorganizowaną siatką terrorystyczną, która dokonuje sabotażu na ich kuchence.
23. Wasi koledzy z Hiszpanii chcą już nadawać prawa człowieka szympansom! Teraz będą nami rządzić małpy.
Rozumiem, że mowa o prawach człowieka w kontekście zwierząt wywołuje niezdrową fascynacje i podniecenie, ale nie powinno to zwalniać z obowiązku myślenia. Projekt Wielkich Małp, o którym mowa ma zapewnić naszym krewnym prawo do wolności, życia i zakazu tortur. Tyle. Jeśli ktoś nie umie czytać i w powyższym zdaniu odnajduje słowa będące metaforą władzy, parlamentu czy też wyborów to trzeba się poważnie zastanowić czy człowiek ten zasługuje w ogóle na objęcie go ideami praw człowieka. Wszak inteligencja i zdolność myślenia, która według miłośników antropocentryzmu, wyróżniają nas na tle bezmyślnej natury, są mu całkowicie obce.
24. A o komary też się troszczycie? Przecież chodząc zabijacie mrówki! A może wirusy też trzeba oszczędzać?
Gdy brak argumentów najłatwiej jest odwołać się do absurdu. Dzięki temu unikamy niewygodnych tematów, nasz taniutki światopogląd znowu jest bezpieczny, a my możemy pławić się w swoim przenikliwym intelekcie zadowoleni jak to sprytnie dowaliliśmy tym oszołomom. Dziwnym trafem ludzie są niezwykle oburzeni gdy mówimy o nich w kontekście zwierząt. Dostrzegają olbrzymie różnice pomiędzy ludźmi a zwierzętami, a jednocześnie nie dostrzegają żadnych różnic pomiędzy samymi zwierzętami. Życie myszy i człowieka nie przedstawia tej samej wartości – o czym pisał już ten „zbrodniarz i fanatyk” Peter Singer. Podobnie życie krowy nie przedstawia tej samej wartości co życie wirusa. Abstrahując już od tego, że wirus bywa w większości wypadków niebezpieczny – krowa nie bardzo. Zabijanie mrówek czy pająków podczas przypadkowych czynności jest procesem naturalnym, masowe rzezie świń nie.
25. Ten wasz guru Singer to faszysta. O zwierzęta się troszczy, ale nie ma nic przeciwko mordowaniu dzieci (aborcja) i starców (eutanazja).
Singer nie jest niczyim guru. Nie jest też faszystą. Wiem, że łatwo przeczytać oczerniający go tekst we „Frondzie” czy „Naszym Dzienniku”, a ciężej zajrzeć do jego książek i samemu wyrobić sobie pogląd. Kwestia tego czy aborcja i eutanazja to morderstwo to oddzielny temat, który nie ma nic wspólnego z prawami zwierząt.
26. Zwierzęta są nieświadome więc im obojętnie czy je zabijamy.
Które zwierzęta się nieświadome? O jakiej świadomości mówimy? Ludzkiej? O świadomości bycia świadomym?
Szympans czy słoń są świadome swojej indywidualności jako jednostki co udowodniono wiele razy przy pomocy tzw. „testu lustra”. Zresztą inaczej nie mogłyby funkcjonować w grupie.
Świadomość jest zjawiskiem stopniowalnym, podlegającym ewolucji tak jak wszystko inne. Uważanie drugiej istoty za świadomej dopiero gdy jej świadomość osiągnie nasz poziom jest absurdem.
Polecam zapoznać się z naukowymi opiniami na temat świadomości zwierząt. Zwłaszcza pracami pana Donalda R. Griffina, twórcą etologii poznawczej. Jeśli jesteś w stanie dowieść, że tylko ludzie posiadają świadomość to zgłoś się z tym do komitetu noblowskiego, a nie zawracaj nam głowy.
W ten oto sposób przebrnęliśmy przez najbardziej obiegowe argumenty przeciw diecie bezmięsnej.
Rzecz jasna poważna dyskusja na temat wegetarianizmu jest jak najbardziej możliwa, a filozoficzne wywody na temat relacji człowiek – zwierzę mogą być naprawdę ciekawe i inspirujące. Jest wiele nieścisłości, kontrowersji i problemów które warte są głębszej refleksji jak również wiele istotnych argumentów przeciwstawiających się idei praw zwierząt, które należy rozważyć z całkowitą powagą.
Niestety próżno ich szukać wśród przeciętnych krytyków wegetarianizmu, których ulubioną bronią jest kiepskiej jakości ironia i wiedza medyczna na poziomie „Pani Domu”. Powyższy tekst nie miał na celu obrażenie kogokolwiek, a miejscami cięty język jest jedynie reakcją na przytłaczającą większość wrogich wegetarianizmowi wypowiedzi, których jedynym celem jest skompromitowanie i wyśmianie naszych poglądów, a nie dojście do obiektywnej prawdy i poważna dyskusja.
Na koniec warto wspomnieć, że zaściankowość, brak otwartości i bezmyślność nie jest obca również licznym wegetarianom. Ten temat zasługuje już jednak na osobny artykuł. Głupota nie zależy bowiem od wyznawanych idei, wartości, statusu czy wieku, a tym bardziej od diety.
Pełna wersja Poradnika znajduje się pod adresem http://zostanwege.pl/wp-content/uploads/PoradnikDyskutanta.pdf
Nadesłał/a: Emil_Stanisławski
42 komentarze
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Taki prześmiewczy i pogardliwy ton dyskusji sprowadza ją do poziomu obrony stanowiska zamiast wymiany argumentów.
Przeczytałem z przykrością.
Jem mięso. Jedzenie mięsa jest zakorzenione w naszej kulturze i mentalności. Od dziecka dostajemy mięso.
Do pracy: kanapka z wędliną tudzież pasztetem, na obiad kotlet, albo mielone- i nie ma problemu.
Przemysł mięsny jest bardzo rozbudowany. pakowane przetworzone mięso można nabyć nawet w monopolowym, w przeciwieństwie do marchwi.
Bardzo skomplikowane jest jedzenie warzyw zwłaszcza zimą. Usiłowałam tej zimy spożywać do każdego posiłku warzywo i ograniczyło się to do: ogórków kiszonych, kapusty i buraka. Nie ma innych opcji w mieścince, w której mieszkam.
Doskonale zdaję sobie sprawę, że jem mięso zdecydowanie zbyt często i poszukuję alternatywnych stylów żywienia, ale nie jest to proste.
Większość moich znajomych je mięso i nawet nie zastanawia się nad problemami zdrowotnymi.
Kiedyś byłam wegetarianką. Z tego okresu pamiętam głównie groszek w puszce (czasy zapadłej komuny) i panikę moich rodziców, że się zagłodzę.
Nie dziwcie się ludziom, że nie bardzo wyobrażają sobie obiad bez mięsa, czy życie bez mięsa. Na prawdę nasza wyobraźnia żywieniowa to fasolka po bretońsku, kotlet schabowy, mielony, spaghetti… Tak jest od pokoleń.
Ugotowałam właśnie soczewicę na jutrzejsze kotlety. I już się martwię jak będzie wyglądał mój obiad…
Ale dzięki przepisom z Waszej strony, może uda mi się zdrowiej odżywiać.
pozdrawiam
Hahaha, to ja ciebie bardzo serdecznie pozdrawiam, jeśli twój „wegetarianizm” opierał się na ogórku kiszonym i puszkach!
Boże, kompletny brak myślenia… Już się nie dziwię skąd w ludziach ta anty-wege postawa, jak się trafiają takie osoby…
Powodzenia!
Dziękuję za artykuł właśnie to było mi potrzebne. Tylko, że mimo odpierania argumentów mięsożerców oni często gęsto uważają, że jestem dziwakiem niestety, bo ich zdanie jest lepsze…
Swietny artykuł, wiele się przez to nauczyłem, wege jestem bardzo krótko, ponad tydzień, ale wiem, co robię, poza tym warzywa i owoce są owiele smaczniejsze niż mięso.
Dzięki za te argumenty… Mimo, iż zawsze znajduję odpowiedź na zaczepki mięsożerców, to dzięki temu artykułowi mam jeszcze większy ich zakres. :DD Wszystko co to pisze, to szczera prawda, i nawet najbardziej zatwardziały „miłośnik kiełbasy” nie może temu zaprzeczyć. Pozdrawiam 🙂
Fajnie napisany artykuł, zabawnie 😉
W moim otoczeniu jestem jedyną wegetarianką.Gdy poznaje kogoś i mówie że nie jem mięsa, ludzie patrzą na mnie jakbym była z innej planety. I zawsze pada to samo pytanie: ” to co ty jesz, jak można nie jeść mięsa?”
Co do 19. punktu to jako pasjonat biografii Adolfa Hitlera i historii Niemiec z okresu 1914-1918, 1918-1933 (Republika Weimarska) oraz 1933-1945 (Rzesza) (Żeby nie było nie jakiś neonazista tylko przyszły historyk ukierunkowany w te tematy!) Muszę powiedzieć, że z jednej strony w wyniku propagandy i samych deklaracji Hitlera wynika iż był wegetarianinem. Wielokrotnie podczas nawet prywatnych obiadów lubował się w oczernianiu mięsożerców i nazywaniu ich niehumanitarnymi i nieludzkimi. (cokolwiek miałoby to znaczyć) Z drugiej strony miał on wypaczone pojęcie tego co jest humanitarne bo jak wiemy przyczynił się do śmierci milionów ludzi. Trzeba też przyznać, że jego wegetarianizm był wyjątkowo wybiórczy. Dopuszczał on produkty pochodzenia od zwierzęcego takie jak sery, jajka et cetera (czyli był to laktoowowegetarianizm czy jakoś tak 🙂 ) Z drugiej strony zdarzało mu się odświętnie zjadać jakąś potrawę zawierającą mięso (nie chce wchodzic w szczegóły) co wykluczało ten jego wegetarianizm. Z tym, że argument „Ładne macie autorytety” jest idiotyczny. Hitler był też abstynentem i ateistą czy to znaczy, że ateiści i abstynenci to źli ludzie? Idąc tym tropem to „najładniejsze autorytety” mają chrześcijanie ;]
pzdr
wegetarianin, ateista (2:3 Adolfa Hitlera! Bójcie się! Opanuje świat….)
Całego artykułu jeszcze nie przeczytałem, ale normalnie już na początku boki zrywałem. Świetnie napisane i z ironią i z „przytupem”.
To fakt świadomość przeciętnego zjadacze chleba (żeby tylko chleba 😀 ) w Polsce na temat wegetarianizmu jest mizerna. No ale nie dziwmy, w sumie ja osobiście też dowiaduję się paru fajnych i ważnych rzeczy z tego artykułu.
Sam podjąłem decyzję o byciu wegetarianinem ze względów czystko etycznych, więc teraz czegoś też się nauczę, a i chyba wydrukuję sobie ten artykuł i jak będzie mnie ktoś nagabywał tymi pytaniami to zamiast dyskutować po prostu mu wręczę odbitkę 😉
Pozdrawiam ciepło wszystkich wege i tych co noszą się z zamiarem bycia wege 🙂
Świetny artykuł. Na 6 z plusem:)
Znakomite:)
nie dość, że mądre, rzetelne, to i w ciekawej formie przekazane:) gratuluje!
Najczęściej mam do czynienia z argumentami nr 1, 5, 9, 10, 11, 13, 15. Moim zdaniem niektórzy myślą zbyt stereotypowo i stąd się bierze ta cała sprzeczność między wegetarianami a wszystkożercami.
powiem tak: jem mieso , na tej stronie jeste dlatego ze chcialbym sie cos wiecej dowiedziec. rozumiem argumenty za nie jedzeniem miesa, ale z drugiej strony rozumiem te przeciw. czlowiek jest wszystkozerny to prawda-lew nie jest. ale skoro lew je tylko zwierzeta, to czy czlowiek ma tego nie robic w celach jednokierunkwego humanitaryzmu? wtedy dowolnie jesli tego chce i uwaza to za wlasciwsze swojej naturze rezygnuje z jedzenia tego i to jest jego prawo, ale w takim wypadku prawem jego jest tez jedzenie miesa. to takie troche filozoficzne spojzenie i mam nadzieje ze was nie uraze. owszem jesli chodzi o sposob w jaki pozbawia sie ich zycia jest on brutalny i wymaga zmian. ale jest to aspekt prawny, dotyczacy innego dzialu. bo podany jako argument do ogolnego nie jedzenia jakiegokolwiek miesa nie idzie w parze. tak sie zastanawiam i dochodze do wniosku ze weganie sa barziej zgodni z idea nazwijmy to zwierzat . przeciez chodujac krowy masowo tez sa w takich samych warunkach jak krowy na mieso. z drugiej jednak strony z krow chodowanych na wsi, wypasajacych sie na dworzu, a zima zeby nie umarly z glodu dostajace pokarm veganie tez nie pija mleka. o ile pamietam , to jak jezdzilem na wies to obowiazkiem kogos kto mial krowe bylo ja wydoic bo inaczej mogla dostac zapalenia wymion, ryczala ze jest juz ,,za” pelna. jaki jest tez poglad na zwierzeta w zoo. teoretycznie sa w niwoli ale z drugiej strony zyja o wiele dluzej i czesto jest to jedyny sposob zeby ich gatunek pociagnal jeszcze troche dalej i nie ulegl zupelnemu wymarciu(chociaz wiadomo-zoo duzo nie zrobi). i jak to jest ze zwierzetami. jesli wegetarianin/weganin ma zwierze na przyklad kota (przygarnal bo bylo mu zimno i byl glodny) to czy to nie jest niewola. i co mu daje do jedzenia? wszakze koty o ile wiem nie jedza warzyw , same tez raczej sobie nic nie upoluja szczegolnie w zimie a jak nawet to beda tak chude ze dlugo nie pociagna.ewentualnie wygrzebia cos ze smietnikow i to tez nie beda wazywa. wiec jesli daje mu mieso a wiem ze tak tez sie zdaza, to przeciez jakis czlowiek musi uprzednio zabic zwierze. przeciez to mieso sie nie bierze z nikad. to nie jest tak ze nalozymy kotu ale poniewaz nie my zabilismy tylko ktos inny to jestesmy wporzadku. nawet jesli dac kotu tylko mleko co jest nie zdrowe (szczegolnie w przypadku duzych kotow-zawiera substancjie ktore one nie trawia) to mze zrobic to tylko wegetarianin nie weganin. jesli ktos mze to prosze niech sie do mojej wypowiedzi jakos LOGICZNIE ustosunkuje bo mnie to bardzo interesuje. chcialbym roziwac watopliwosci bo jak narazie te klocki mi do siebie nie pasuja.
Wiitam, postram sie logicznie, jak o to prosiles, ustosunkowac do Twojej wypowiedzi.
Po pierwsze bardzo sie ciesze, ze czytasz zawarte tu texty i starasz sie rozszezyc swoj swiatopoglad, a nie potepiasz wszystkiego juz na samym wstepie.
A teraz po kolej:
– zgadzam sie ze czlowiek ma prawo jesc jak i nie jesc miesa. Jestesmy wszystkozerni, a dzisiejszy homo sapiens powstal wyniku „polaczenia” rosliznozernych prymatow i drapieznikow. W wiekszosci chodzi o sposob w jaki to mieso powstaje i jak katastrofalne skutki przynosi masowa hodowla srodowisku. Pozatym jest tez kwestia zachwania rownowagi ekologicznej. Polujac lew nie tylko napelnia brzuch ale tez pomaga utrzymac rownowage pomiedzy drapieznikami a roslinozercami. Czlowiek zaklocil ta rownowage w takim stopniu, ze w swietle coraz wiekszej liczby zagrozonych i ginacych gatunkow nawet pojscie do lasu i upolowanie sobie zwierzyny wlasnorecznie tak jak robi to lew staje sie dyskusyjne.
– owszem, sposob w jaki pozbawia sie zycia zwierzta jest brutalny. Widzi to wiekszosc ludzi a mimo to nie robi nic w kierunku by to poprawic, a jedynie wysmiewa wegetarianizm. Jesli uwazamy, ze to co odbywa sie w rzezniach jest zle, ze dzieje sie tam zwierzetom nieuzasadniona krzywda to logicznym zdaje sie zaprzestanie jedzenia miesa by nie wspierac tego procesu finasnowo i nie tworzyc popytu. Nie ma to nic wspolnego z mysleniem ze jedzenie miesa jest dobre czy zle. Jesli kiedys w rzezniach mozliwe beda „humanistarne” warunki dopiero wtedy taki czlowiek bedzie mogl wrocic do miesa z czystym sumieniem.
– weganie nie jedza zadnych odzwierzecych produktow w tym nabialu. Owszem, krowom tez dzieje sie w hodowlach krzywda, podobnie jak kurom. Krowa, tak jak kazdy ssak ma mleko wtedy gdy rodzi dziecko. Nienormlanym jest miec mleko non stop. W hodowlach zapladnia sie je czesto sztucznie, dzieci odbiera i prowadzi na rzez. Ale zarowno mleko jak i jajka mozna pozyskiwac z hodowli ekologicznych, w korych warunki sa praktycznie w 100% naturalne, a stres zwiazany z hodowla ograniczony do minimum.
– zoo moze byc rozne i to bardzo szeroki problem wiec po krotce tylko: jesli mamy na mysli tradycyjne zoo to zwierze nawet jesli zyje dluzej to nabywa zachowan patalogicznych. Potworna nuda zycia za kratami prowadzi np. do wzajemnej agresji wewnatrz grupowej, ktora w natualnym srodowisku nigdy nie wystepuje. Polecam w tym miesjcu ksiazki z dziedziny etologii. Dowiesz sie wiecej.
– dla kotow czy psow istnieja tez weganskie odpowiedniki zywnoci, ktore dostarczaja zwierzakom wszystkiego czego potrzebuja do prawidlowego funkcjonowania.
Swoja droga to nie koty, psy i ich dieta stanowia glowny powod istniania rzeni tylko pare miliardow ludzi.
to wszystko bardzo ogolnikowe odpowiedzi ale nie ma tu miejsca na wiecej.
w razie co czekam na dalsze pytania 🙂
A ja ustosunkuję się do ostatniego pytania. Jak to jest z biednymi, głodnymi zwierzątkami, karmionymi przez wegetarian (wegan)? W moim domu, niestety, czego bardzo żałuję, zwierzęta są karmione także pokarmem mięsnym. Dlaczego? Ponieważ do babci – niewegetarianki argumenty wege nie trafiają. Poza tym problem nie rodzi się w momencie karmienia zwierzęcia, a dużo wcześniej. Zwierząt jest na świecie zdecydowanie za dużo. Wiem, ze to może dziwnie brzmieć, ale naprawdę ma to sens. Mamy miliony bezdomnych, głodnych kotków, piesków i innych zwierzątek domowych błąkających się po piwnicach i tracących życie pod kołami pojazdów. Jeśli taki kotek czy piesek spotka drugiego, to często udaje im się wspólnie wydać na świat uży miot kolejnych takich biednych, bezdomnych zwierzątek błąkających się po ulicach i piwnicach. Te stworzenia nie są i nie będą szczęśliwe. Nie mają co jeść. Dopiero kiedy trafią w dobre ręce, mogą zapełnić swe puste żołądki, a, jak wiadomo, zazwyczaj pokarmem pochodzenia nie roślinnego, a zwierzęcego. Takie jest moje zdanie. Cóż można na to poradzić? Nie da sie uratować wszystkich bezdomnych czworonogów, można jedynie ograniczać ich dalsze rozmnażanie się, można protestować przeciwko hodowlom – bo to tak naprawdę jest powodem problemu z pożywieniem…
Mięsożercy zadawają mi podobne pytania, które mają mnie skłonić do powrotu „normalnej diety”,czyli takiej którą oni stosują (no ale bez skutecznie). Moje odpowiedzi są w miarę podobne. Pewnego dnia usłyszałam od pewnej,bliskiej mi osoby, że wegetarianizm jest porażką wychowaczą i jest pierwszym krokiem zbliżającym mnie do waritkowa…. (bez komentarza) Dlaczego ludzie w moim otoczeniu nie mogą tego zrozumieć i uszanować, że ja się tylko inaczej od nich odżywiam?!
Jestem wegetarianką i również często muszę walczyć z mięsnymi terrorystami, którzy próbują mnie przekonać, że bez mięsa człowiek nie może poprawnie funkcjonować. Na szczęście moja wiedza i przekonanie o słuszności wegetarianizmu są wystarczające, żeby odeprzeć atak:) Chciałabym jednak zaapelowac zarówno do wegetarian jak i mięsożerców, żebyśmy szanowali nawzajem swoje poglądy. Chcesz jeść mięso-jedz, nie chcesz-nie jedz, ale nikogo nie obrażaj. Można TOLEROWAĆ, nie AKCEPTUJĄC. Nie zachowujmy się jak terroryści, jak jakaś sekta fanatyków, która chce znisczyć ludzi o innych poglądach. Wegetariańskie artykuły często mają fanatyczny, obraźliwy charakter. To napewno nie zachęci nikogo, do przejścia na „zieloną” stronę. Pozdrawiam.
dlamnie ten artykółł to bzdury nawet tego mi sie do mkońca niechcialo czytac
nie chciałabym sprawić przykrości autorowi artykułu, tym bardziej, że widać, bardzo się starał. moim zdaniem artykuł raczej kiepski, choć nie pozbawiony humoru. tylko, ze jak już dyskutować to lepiej mieć solidne argumenty, bo tylko konkrety mają sens. z takim podejściem jw: trochę wyśmiania, trochę odwrócenie kota ogonem, trochę sarkazmu i ironii, kilka informacji, ale nie do końca sprawdzonych, moim zdaniem nie warto dyskutować.
wygrać można tylko posiadając rzetelne informacje, podane w artykule „argumenty” to zdecydowanie za mało!!
Tak, właśnie!. Argumenty ludzi, którzy zjadają zwierzęta są poprostu śmieszne..
a ktore z podanych w artykule argumentow sa nieprawdziwe?rozwin troche swoj watek.pozdrawiam.tofi.
Dawno nie czytałam czegoś tak fenomenalnego! Ta radocha z potencjalnych rozmówców „mięsożerców” jest nieograniczona=) Ruszam w świat z Twoim artykułem i zamierzam śmiać się im prosto w oczy! xD Dziękuję za to co robisz;*
Artykuł z extra argumentami…
Ale po co wogóle rozmawiać „dyskutując” z wiedzącymi lepiej mięsozercami, mającymi za soba plecy opinie naukowców, lekarzy miesozerców itd…?
Na arenie politycznej to co innego.
Własciwie dlaczego wegetarianin ma tłumaczyc sie i udowadniac że żyje zdrowo, własciwie itd.? Wege dzieciom i wege przyszłym matkom każe się robic badania, by brać potem chemiczne tableki, natomiast miesozernym juz nie, choć maja zepsute zęby, łamia się im koscie, maja nowowtwory, itd…
Nie ma co się wdawac w dyskusje co nieraz koncza sie klotniami!
Świetny artykuł. Ja jestem wegetarianką od urodzenia i mam się całkiem dobrze. Nie mam anemii ani nie jestem blada jak ściana:) Masz szczęście, że masz gadane. Ja nie mogę już słuchać tych pseudo argumentów o tym jak ważne jest mięso. Chyba wydrukuję Twój artykuł i będę im pokazywać żeby się w końcu ode mnie odczepili:)
Moim zdaniem najwiekszym wolaniem o pomoc przez ludzi miesozaernych sa argumenty zarzuczajace weganom, iz nie jedzac miesa zmniejszaja zdolnosci swojego mozgu. Nie rozumiem, jak tak po prostu mozna kogos na podstawie innego stylu zycia posadzac , o mniejsza inteligencje i elokwencje…..
Zaciekawiło mnie jedno. Osoby, które nie jedzą tylko mięso to wegetarianie, a osoby nie jedzące mięsa i ryb to jarosze. Więc piszesz: „Nie znam, żadnego wegetarianina, który je ryby. My nie jemy żadnych zwierząt.”, ja jestem wegetarianką i jem ryby, więc punkt 13 nie tyczy się wegetarian lecz jaroszy. Pozdrawiam 😉
mariczka: jest wlasnie dokladnie na odwrot- jaroszem moze nazywac sie osoba,ktora je ryby,nie je natomiast reszty miesa.wegetarianin to osoba,ktora nie je zwierzat,tak w skrocie.zadnych,czy to krowa,czy ryba czy nawet mucha.
poza tym szczerze mowiac nie rozumiem argumentacji jaroszy,ryba jest jakas inna?jest roslina?nie zyje,nie czuje?dlaczego akurat ryby jarosze jedza? no bo miesozercy jedza zwierzeta i nie czuja sie z tym zle,ale jezeli juz ktos rezygnuje z czesci miesa to dlaczego nie czuje sie zle,ze je ryby? jezeli bycie jaroszem jest dla kogos wstepem do wegetarianizmu,to rozumiem…ale w inny sposob nie rozumiem sensu ideologii jaroszy.
Nie chciałem się wypowiadac, ale chcę skomentowac tą wypowiedź, otóż „wegetarianizm” jest przyjęty jako dieta, ale jest coś takiego jak pobudki do stosowania tejże diety, otóż jak się chce tylko schudnąc to można odzucic tylko mięso, a jeśc ryby – to jest dieta, nei wegetarianizm, wegetarianizm to odrzucanie jedzenia zwierząt wszelkiego rodzaju, więc ty po prostu jesteś dietetyczką, nie wegetarianką, zresztą ludzie spostrzegają teraz 2 „odmiany” wegetarianizmu – dieta i moralnośc, moim zdaniem powinno się to inaczej nazywac, bo jest często mylone.
C.d. samego artykułu, zgadzam się z autorem, ale mnie osobiście za to nie krytykują koledzy ze szkoły, wiedzą że jestem wegetarianinem, i nie mają nic przeciwko, nic o tym nie wspominają, gorzej natomiast jest z…”rodziną”, jestem jedynym weg. w rodzinie i często mnie krytykują, i to zdecydowanie mocno i bardzo często (wręcz nazywają mnie „pop*********m”), ale mnie nie obchodzi co kto o mnie myśli ani też nie oceniam innych, zobaczymy pod śmierci jak zostaniemy ocenieni, zresztą są przesłanki że katolicyzm zabrania jedzenia mięsa, ale oczywiście ci co chcieli jeśc „zmodyfikowali” go sobie, tak aby ich popierał, religia chrześcijańska jest inna niż kiedyś, na początku. A i co do argumentów, też uważam niektóre za wręcz żałosne, ale cóż…jak mówiłem jedynymi osoba którzy mnie krytykują są członkowie rodziny, ze znajomymi nie mam żadnego problemu.
wegetarianizm to styl zycia a nie dieta… rezygnujemy z miesa w tym ryb, gdyz nie akceptujemy zabijania zwierzat… ryba tez czuje wiec odpada z naszego jadlospisu
jarosze rezygnuja z miesa bardziej ze wzgledu na zdrowie i nie wykluczaja wszystkich rodzajow miesa…
przykro mi to pisac ale wegetarianka nie jestes… musisz wiecej poczytac o wegetarianizmie
heja:)
chciałem coś dodać o aminokwasach
z tym, że trzeba łączyć różne potrawy roślinne, żeby wyszła nam „pełnowartościowa” mieszanka aminokwasów to mit.
w pierwszym wydaniu „Vege” był artykuł, który mówił jednoznacznie, że wystarczy jeść tyle warzyw, aby zaspokoić zapotrzebowanie energetyczne i nie martwić się o aminokwasy. po przeczytaniu tamtego artykułu postanowiłem to sprawdzić. znalazłem listę aminokwasów egzogennych dla człowieka (tych niezbędnych, które musimy dostarczać). potem poszukałem wiadomości o każdym aminokwasie. i co się okazuje? z tego co znalazłem, są to aminokwasy powszechnie obecne w roślinach. zachęcam was – sami sprawdźcie:) ja miałem na początku problem z lizyną, nigdzie nie moglem znaleźć informacji, która jednoznacznie mówiła, że ten aminokwas występuje w roślinach. ale znalazłem informację że to aminokwas występujący w DNA (dla ciekawych – w białkach histonowych:) ), a że warzywa posiadają DNA, jak wszystkie zresztą rośliny naczyniowe (i cała masa innych żywych istot) – to jedzenie warzyw musi dostarczać nam lizyny. poza tym okazało się, że niektóre egzogenne aminokwasy są nawet częstsze w białkach roślinnych.
skąd mógł się wziąć ten mit z łączeniem aminokwasów?:)
wg artykułu w „Vege” jedne z najstarszych badań nad tym, co człowiek powinien jeść, a na pewno jedne z badań, których wyniki utrwaliły się w świadomości ludzi na długo – były przeprowadzane tak ze sto lat temu… i są oczywiście bzdurą:)
czemu? temu, że jak naukowiec chce badać, co powinien jeść jego pies – zbada psa. jak jest ciekawy, co ma jeść jego kot – zbada kota. a jak jest ciekawy co sam powinien jeść… zbada szczura. no wlasnie, tamte badania byly przeprowadzane na szczurach. szczury są wybitnie białkożerne:) ustalono wtedy, ile białka powinien spożywać szczur, ale „dla bezpieczeństwa” – zanim ten wynik podano jako zalecenie dla człowieka – pomnożono go przez dwa! 😀 a wiemy, ze dieta wysokobiałkowa jest raczej niezbyt zdrowa…
ale nie bede streszczal w tym miejscu artykulu:)
pozdrawiam was ciepło bo dzisiaj ziimno:))
3majcie sie
małe sprostowanko:) pomyliłem się w jednej rzeczy – to nie zapotrzebowanie na białko, ale na aminokwasy niezbędne pomnożono przez dwa, a było to troche później niż tamte wnioski wyciągane z hodowli szczurów.
a przy okazji – autorem tamtego artykułu w „Vege” jest Dr Tomasz Nocuń, wegetariański lekarz:))
mam 17 lat a jestem wegetarianka od 6 lat jak pokażę ten artykuł moim znajomym to na pewno zbledną z wrażenia ponieważ jest on przepełniony ironią śmiechem i naprawdę do rzeczy . Trudno było mi sie bronić jako jedynej wegetariance w rodzinie i szkole cieszę się że to sie rozszerza i pozdrawiam serdecznie wszytskich wegetarian i mięsożerców ;p
witam:) właściwie nie chciałam komentować tego artykułu ale zapytać Państwa, czy nie chciałby ktoś z Was lub Waszych znajomych małego, ciemnego szczeniaczka:) jamniczka szorstkowłosa mojej znajomej urodziła aż 15 szczeniąt! 3 suczki, reszta pieski. Ojciec młodych to mały, czarny kundel. Rodzice piesków są zdrowymi, o spokojnym temperamencie pupilami. Znajoma odda za darmo, byle w dobre ręce:) jeżeli szczeniaczki nie znajdą domu, skończą w schronisku gdzie nie pożyją długo:( Wiadomość tę kieruję przede wszystkim do mieszkańców Górnego Śląska, no, chyba że ktos na własne życzenie będzie chciał przyjechać i oblukać pieski z dalszych stron:)Zainteresowanym podaję maila: ashley_xd@vp.pl.
Z góry dziękuję za pomoc. Pozdrawiam:)
Fenomenalny artykuł! =) Cieszy mnie, że autor ukazał odpowiedzi na tak często stawiane pytania i zarzuty. Uważam, że to było konieczne – ja np. niedawno zostałam zapytana, jak to jest z bólem u roślin i nie wiedziałam jak się wybronić.. teraz wszystko jasne! =) Bardzo dziękuję, teraz będzie mi łatwiej bronić swojej ideologii wobec mięsożerców.
Autor napisał ten artykuł z wielkim polotem i… nutką ironii, która czasem jest potrzebna w rozmowie z „przemądrzałymi” mięsożercami. Takich artykułów powinno być więcej 🙂
Ciężko było przebrnąć mi przez ten artykuł… sporo w nim zacietrzewienia, ale nie chce tu oceniać Autora ani jego stanu emocjonalnego w trakcie pisania :). Artykuł uważam jest skierowany do mnie bo jestem mięsożercą (na szczęście Internet zapewnia mi względną anonimowość 😉 ). Nigdy nie dyskutuję z wegetarianami, nie przekonuję do jedzenia mięsa, a już na pewno nie posługuję się ww argumentacją. Właściwie przyjmuję z pokorą, że argumentów ZA wegetarianizmem jest o wiele więcej niż przeciw. Po co w takim razie mój komentarz? Nasunęła mi się taka refleksja, że zamiast bić się z mięsożercami na słowa i wmawiać im, że są nieczuli na cierpienia zwierząt oraz straszyć miażdżycą i rakiem prostaty i ogólnie (przepraszam za słowo) obnosić się ze swoim wegetarianizmem może należało by tych „okropnych” mięsożerców poczęstować paroma przysmakami wegetariańskimi. Na pewno wielu z was ma mięsożernych znajomych. Wielu z Was czuje misję naprawiania świata i macie poczucie, że robicie coś ważnego. Zastanówcie się jednak nad efektywnością swoich działań. Nikt nie lubi myśleć o sobie jako mordercy i skończonym draniu prawda? Dlatego też mało kto będzie otwarty na taką argumentację, tym bardziej jak się jest naprawdę życzliwym człowiekiem. Pozytywne promowanie wegetarianizmu jako sposobu odżywiania, a nie ideologii jedynie słusznej przyniesie więcej zwolenników, bo nawet jeśli Wasz rozmówca nie zrezygnuje z mięsa, to zaciekawiony różnorodnością potraw i przekonany, że robi coś dla swojego zdrowia zamiast 7 potraw mięsnych tygodniowo zje ich tylko 6. Tak jak Wy nie lubicie, gdy ktoś na siłę próbuje Was przekonać do jedzenia mięsa, mięsożercy nie lubią jak ktoś ich też na siłę od tego odciąga. Przekorne z nas istoty i już :). A osobników posługujących się argumentami typu marchewka też ma uczucia zwyczajnie bym ignorowała, widocznie nie dojrzali do dojrzałej dyskusji ;).
Na koniec dodam, że mimo wewnętrznego protestu jaki się we mnie narodził po przeczytaniu tego artykułu postanowiłam zobaczyć co i jak z tym wegetarianizmem, w końcu lato jest i wybór warzyw i owoców przeogromny. Pozdrawiam ciepło.
super komentarz, głos rozsądku, którego często w tej tematyce mi brak. sama zresztą nie lubię dyskutować i opowiadać dlaczego zostalam wegetarianką, właśnie żeby nie zostało to odebrane jako oskarżenie o zabijanie. ale z drugiej strony gdy rozmawiam o tym i mówię,że nie chcę cierpienia zwierząt, że nie widzę powodu dla którego miałabym jeść mięso, często słyszę, że ktoś o tym myślał, ale nie wie „z czym to się je”;) i tu mamy pole do popisu.
twój głos, mięsożerco, jest wg mnie całkiem do rzeczy, cenię ludzi otwartych na odmienne poglądy. wiem, jak trudno zrozumieć innych ludzi, bo sama czasem nie mogę się powstrzymać od złośliwego komentarza na temat jedzenia mięsa… a przecież przez całe 14 lat mojego życia też je zażerałam. fajnie, że są ludzie z ktorymi da się podyskutować na poziomie, mimo innych ideologii 🙂
pozdrawiam
takie uwagi:
buddyści zakazuja jedzenia zwierzat, wg buddyzmu kazde zycie jest swiece 😉
dwa-pierwotni ludzie byli rolinozercami co wykazuja badania ich szczatkow ;p
trzy-rosliny czuja wg mnie psychike tez maja, ale przeciez glownie z roslin pozyskuje sie nasiona owoce lub urywa tylko jej czesc, to nie jest zabijanie
leslie, to zależy. Np. buddyzm tybetański dopuszcza jedzedzenie mięsa (Dalajlama je), a mahajana faktycznie jest bardziej na nie. a mogłabyś/mógłbyś podać jakieś źródła dotyczące ludzi pierwotnych? nigdy nie słyszałam o tym a to jest coś!:)
Świetny artykuł, na taki właśnie czekałam 🙂
Źle na to odpowiedziałeś. Nie od zawsze. Na podstawie ksiażki Marii Grodeckiej „Wszystko o wegetarianiźmie – zmierzch swiadomości łowcy” mogę powiedzieć, że nie od zawsze. Uważa sie że „wszystkozerność” nie jest wynikiem przystosowania genetycznego a koniecznośćki, która napotkała czesć naszych przodków. Oczywiście znamy rózne rodzaje „konieczności” na które przystajemy z lenistwa, lecz nie o to mi teraz chodzi.Człowiek zresztą ma typowe dla roślinożercy(owocożercy)ciało:
1. zęby. płaskie trzonowce- nikomu nie trzeba ich tłumaczyć. wbrew upartym mięsozersom- nasze siekacze tez sa typowo roslinożerne. trzonowcem nie ugryziesz jabłka. a kły, na które niektórzy tak zawzięcie sie powołują niemialyby najmiejszego zastosowania w prawdziwym polowaniu. nawet nie są ostre. i choć nie chcę tego sobie wyobrażać – nie są w stanie przegryźć twardej skóry z siersią, nie złamią kości i nie rozszarpią mięsa. mają więcej wspólnego z kiełkami niż kłami 😉
2. ślina. slina człowieka ma taki sklad jak zwierzat roślinnnozerców. jest alkaiczna i zawiera ptialinę potrzebną do trawienia skrobi i cukrów zlozonych
3.żołądek mięsożercy ma inny ksztalt i wydziela 10 razy wiecej kwasu solnego niż człowieka i innych roslinożerców
4. jelita mięsożercy sa 3 razy dłuższe niz jego tulów,a roślinożerców, jak i ludzi 12 razy dłuższe, więc mięso w nich ulega tylko procesom gnilnym i utrudnia przyswajanie
5.wątroba mięsożernych jest 10-15 razy aktywniejsza, jesli chodzi o eliminowanie np. kwasu moczowego
6.ręce. twoimi wielce miesozernymi ” szponami” możesz się jedynie podrapać, lub wygrać zdrapkę. i typowe dla owocożerców długie, delikatne palce, pozwalające na sięganie po małe owoce, lub te połozone wysoko
7.skóra drapieżników nie ma porów, nie wydziela potu. chłodza się oddechem
8. język roslinożernych jest miękki i gladki w porównaniu z językiem mięsozernych, zaopatrzonym w ostre wypustki- jak u kota
Poza tymi argumentami- starożytni równiez zyli bez mięsa. w iniach nie je sie go do dziś.
PS: a oprócz hitlera ( doprawdy, ci ludzie zauważają tylko takie elementy wegetarianizmu??!!) byli nimi teŻ Sokrates, Platon, Pitagoras, Plutarch, Hipokrates, Leonardo da Vinci, NewtonWolter, Goethe, Gandhi, Tołstoj, Gorki, Shaw…. :/ to jest dobre uzupelnienie Twojej odpowiedzi 😀
Po co porownujesz uklad pokarmowy roslinozercow i miesozercow? Nie jestesmy ani jednym ani drugim.
Powstalismy przez polaczeniem roslinozernych prymatow i miesozernych drapiezcow. Nie mielismy wyjscia i musielismy wlaczyc do naszej diety mieso. Nie bylo to zadne lenistwo tylko obiektywna koniecznosc inaczej bysmy nie przetrwali w nowym srodowisku. Nasza budowa nie jest typowa dla roslinozercow, tak jak i nie jest typowa dla miesozercow tylko jest wypadkowa obydwu. Nie mamy wyksztalconych zabojczych pazurow i klow dlatego ze ewloucja postawial na rozwoj naszego mozgu, ktory dawal nam przewage nad innymi gatunakmi. Roslinozecy praktycznie cale dnie spedzja na przegryzaniu. Nam blizej w tym sensie do drapiezcow – preferujemy tylko kilka obfitych posilkow w ciagu dnia. Z kolei wiekszosc z nas przejawia zamilowanie do slodyczy zupelnie obce drapiezcom.
Z calym szacunkiem ale pani Maria Grodecka nie jest z tego co wiem bilologiem.
Nie jestesmy ani roslinozercami ani miesozercami. Nie porownujmy sie z nimi bo to bezsensu.