Karpia też boli
„Zwierzę, jako istota żyjąca, zdolna do odczuwania cierpienia, nie jest rzeczą. Człowiek jest mu winien poszanowanie, ochronę i opiekę” – głosi artykuł 1 ustawy o ochronie zwierząt. Trudno o większą kpinę z tego prawa niż świąteczna sprzedaż karpi!
Zbliża się kolejna wigilijna rzeź: 14-17 milionów polskich i pewno drugie tyle czeskich i słowackich karpi przejdzie przez wielodniową udrękę spuszczania stawu, transportu, stłoczenia i przyduszenia w kadziach przed sprzedażą, często w zakrwawionej wodzie (bo szarpanie i podnoszenie za wieczka skrzelowe powoduje rany), nabierania czerpakami, rzucania na wagę i pakowania do plastikowej torby. Do tego etapu wszystkie ryby doświadczały równie brutalnego traktowania, a szczęście miały tylko te słabsze, które skończyły życie wcześniej. Więcej od szczęścia zależy po przybyciu do domu przeznaczenia: niektóre zwierzęta mają szansę ostatni raz rozprostować się wannie, a inne muszą pozostawać do śmierci skręcone w kubełku z litrem wody. Niezależnie od sposobu przetrzymywania, jedne będą miały szczęście umrzeć zabite sprawiedliwie, ale inne, nieudolnie ogłuszone, obudzą się pod nożem…
Karpie należą do grupy ryb zwanej kościstymi (Teleostei), która powstała w późnym triasie, prawie równocześnie ze ssakami, i pod względem rozwoju układu nerkowego, zwłaszcza mózgu i złożoności motywowanych, tzn. zachodzących z udziałem wiadomości (a nie zaprogramowanych) zachowań, jest porównywalna z niektórymi ssakami.
Ryby dzielą z nami podstawowe elementy systemu motywacyjnego, który ewolucyjnie jest źródłem wszelkich doznań pozytywnych i negatywnych. Ryby mają w mózgu tzw. układ nagrody, który generuje pozytywne doznania i który funkcjonuje przy udziale dopaminy – dzięki temu podobna do dopaminy amfetamina powoduje przyjemne doznania u nas i najwyraźniej u ryb, które wykonują różne zadania, aby ją dostać.
Ryby mają te same zakończenia bólowe (A i C) co ssaki i odczuwają ból, co eksperymentalnie udowodnili naukowcy ze znanego szkockiego Instytutu Roślin (w którym sklonowano owcę Dolly). Na przykład ryby, którym wstrzyknięto substancję drażniącą pod skórę szczęk, unikają pobierania pokarmu. W mózgu ryb działają opioidy, dlatego morfina uśmierza ból również u ryb.
Ryby mają odpowiednik ciała migdałowatego i odczuwają strach, który hamowany jest benzodiazepinami (substancje czynne środków uspokajających). Ból, strach i inne negatywne doznania, od których nie można się uwolnić, powodują stres, który u ryb przejawia się tak samo jak u innych kręgowców, tzn. wydzielaniem hormonów rdzenia nadnerczy (adrenaliny, noradrenaliny) i kory nadnerczy (kortykosteroidów), a także utratą wagi ciała (co przy 20-25 tys. ton karpi sprzedawanych na jedne święta oznacza wymierne straty finansowe).
Ryby potrzebują około jednego dnia, aby wrócić do równowagi po chwytaniu oraz/lub transporcie. Świąteczne karpie nie mają na to szansy choćby dlatego, że samo stłoczenie wywołuje u nich stres.
Dr A.S. Chase z Rowland Institute for Science (Cambridge, Massachusetts, USA) wykazał, że karpie są wrażliwe na muzykę i mają zadziwiającą zdolność kategoryzacji stylów muzycznych, w szczególności odróżniania bluesa od klasyki, niezależnie od instrumentów, wykonawców i innych zmiennych. Trzeba przyznać, że przynajmniej muzyki supermarkety karpiom nie szczędzą. Zwierzęta miotają się w brudnej wodzie i na wadze przy wzniosłych dźwiękach
„Chwała na wysokości” i „In Excelsis Deo”. Chciałoby się wierzyć, że te niebiańskie śpiewy nie tylko zachęcają katolicki naród do zakupów, ale uśmierzają cierpienie wszystkich boskich stworzeń.
Za ryby modlił się podobno św. Antoni z Padwy (1195-1231), młodszy brat zakonny św. Franciszka, ale nic to rybom nie pomogło, bo obecni duchowi gospodarze Bożego Narodzenia w przeważającej większości demonstrują obojętność nie tylko dla losu ryb, ale wszystkich innych zwierząt.
W 2002 r. rozgorzała debata na temat łowienia ryb na żywca, to znaczy nadziewania na haczyk żywej ryby jako przynęty. Miesięcznik „Wiadomości
Wędkarskie” opublikował wypowiedzi czterech prominentnych wędkarzy. Profesorowie Zbigniew Religa i Andrzej Witkowski (ichtiolog z Uniwersytetu Wrocławskiego) wypowiedzieli się przeciwko tej praktyce. Za łowieniem na żywca wypowiedział się uważany za oświeconego hierarchę rektor Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie bp Tadeusz Pieronek, który nie tylko nie widzi nic złego w nadziewaniu żywej ryby na haczyk, ale uważa, że „świat upadł na głowę”, jeżeli tę praktykę nadziewania żywego kręgowca na haczyk kwestionuje. W każdym razie zakaz łowienia na żywca w 2003 r. został zniesiony rozporządzeniem ministra rolnictwa.
Fascynująca jest psychologia świątecznego znęcania się nad karpiami, w które dorośli wciągają dzieci, jakby chcieli je do czegoś przyuczyć. W Czechach spuszczanie stawów stało się rytuałem, w którym biorą udział wycieczki szkolne! W polskich supermarketach wielokrotnie obserwowałem, jak zadowoleni z siebie ojcowie podnoszą dzieci, by pokazać im rzucające się ryby i zachęcają do wyboru osobników do zjedzenia. U części dzieci wywołuje to widoczne cierpienie zastępcze, określane przez psychologa M.L. Hoffmana jako empatyczny dystres. U starszych, powyżej 10 lat, dochodzi do tego poczucie krzywdy i niesprawiedliwości, zaczynają stawiać pytania, na które odpowiedzi są zwykle głęboko demoralizujące. 12-letni chłopiec, który przeżył szok na widok masakry karpi w jednym z warszawskich supermarketów Tesco, otrzymał w końcu szczerą odpowiedź od przedstawicielki supermarketu: „Może to okrutne, ale taka jest w Polsce tradycja, że przed świętami każdy musi mieć w domu żywego karpia”. Na szczęście już nie każdy i mam nadzieję, że obecna większość stanie się za kilka lat mniejszością, która przestanie zatruwać radosny nastrój świąt.
Artykuł 1 ustawy o ochronie zwierząt głosi, że zwierzę, jako istota żyjąca, zdolna do odczuwania cierpienia, nie jest rzeczą. Może więc IV Rzeczpospolita wprowadzi prawo i przyzwoitość (choćby minimalną, bo o sprawiedliwości w tej materii nie można nawet marzyć) również w stosunku do tych zwierząt? Żadna tradycja nie jest usprawiedliwieniem dla barbarzyństwa i okrucieństwa – gdyby była, to należałoby tolerować kanibalizm, do niedawna element kultury niektórych ludów. Wszystkie ryby na sprzedaż mogą i powinny być szybko uśmiercane zaraz po odłowie. Ostatecznie skorzystają na tym również sami hodowcy i sprzedawcy, którzy unikną strat spowodowanych transportem i przetrzymywaniem żywych ryb, a także narastającej krytyki w mediach i problemów z PR. Stracą na tym tylko ci, którzy lubią zabijać i przyuczać do tego dzieci, ale to chyba byłby jeszcze jeden zysk dla nas wszystkich.
Andrzej Elżanowski
Autor jest prof. dr. hab., kierownikiem Zakładu Zoologii Kręgowców w Instytucie Zoologii Uniwersytetu Wrocławskiego.
Źródło artykułu: Polityka nr 48 (2582)
Czytaj także: |
20 komentarzy
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Dokładnie. I jeśli od małego nie będziemy edukować dzieci w tym temacie, to nigdy nie nastąpią zmiany na szeroką skalę, bo wyrośnie nam kolejne pokolenie kopiujące błędy swoich rodziców i dziadków.
Spróbuj. Powiedzą Ci, że możesz swoje edukować. To za mało. Poza tym wiadomo, że inni drukarzy mogą mieć znacznie większy wpływ na twoje dziecko posługując się straszeniem lub szantażem. Nie jest łatwo, ale nie jest to też niemożliwe. Trzeba próbować.
smutne …jakimi jestesmy istotami…zeby nie nazywac nas bardziej dosadnie…
najśmieszniejsze a za razem najgłupsze jest to że ludzie twierdzą że ryby to nie zwierzęta. Dlaczego ? bo nie mają nóg , nie mrugają , dziwnie ruszają ciałem , są śliskie i mokre , nie oddychaja powietrzem. NIE SĄ ZWIERZĘTAMI !!!….. ryby są najstarszym gatunkiem żyjącym na planecie. Po co im nogi , łapy czy kopyta jesli zyją w środowisku wodnym gdzie panuja zupełnie inne warunki niz na suchym lądzie. Po co im powieki do mrugania służące do nawilżania gałek ocznych jesli srodowisko wodne zapenią ciągłe nawilżenie oczu. Maja budowe ciała zapewniajacą poruszanie się i życie w wodzie. Na lądzie są inne warunki gdzie zwierzęta musza miec inną budowe ciała żeby żyć i się poruszac. Świat wodny stanowi większą powierzchnię środowiska istot żywych na planecie więc pierdolenie o rybach że nie są zwierzętami jest umysłowo zwyrodniałe. Wszystkie istoty mające oczy , krew , serce , układ pokarmowy , czujące strach itp. to zwierzęta – zywe istoty tak jak człowiek
Bo ludzie wbrew powszechnej opinii w większości wcale nie są inteligentnym osobnikiem
niestety nie , wręcz głupim gatunkiem
To straszne, że ludzie nie widzą cierpienia tych ryb. Dla nich liczy się tylko tradycja. Moja tradycja jest inna. Również kupuję żywego karpia. Biedna ryba jest przerażona, nie wie co z nią będzie. Ale nie zabieram jej do domu by ją zabić i zjeść. Jadę z nią nad rzekę i tam wypuszczam. Na szczęście przy tej rzece zakazane jest łowienie ryb. Tam już wolna i szczęśliwa dożywa swych dni. Rzeka w miejscu gdzie wypuszczam karpie jest prawie stała, więc są tam idealne warunki dla tego gatunku. Panuje tam cisza i spokój. I tak każdego roku ratuje życie paru karpi. To jest moja tradycja. Cieszy mnie widok odpływającej ryby radośnie machającej ogonem.
Biedne karpie, ale biedne tez wszystkie inne zwierzaki. Jakby na to nie patrzec takie rzezie maja miejsce codziennie , czy to dla futer ,czy dla miesa. Swinki, krowki, kury wszystkie one codzien przezywaja koszmar, tloczenia sie w ciasnych klatkach i zlego traktowania, tuczenia, nie wspominajac o koniecha, ktore w tragicznych warunkach jada na rzez, czesto wiele km,w odchodach, jeden na drugim, lamiac sobie nogi.
Nasz „ludzki” swiat jest dla zwierzat okrutny.Zabralismy im ich srodowisko naturalne, wpakowalismy do cel smierci. Poki wiekszosc z nas ludzi nie przejrzy na oczy i nie zechce wykorzystac swojej przewagi, zamiast egoistycznych pobudek,by pomagac zwierzetom,dopoty bedzie tak tragicznie jak jest.
Oby wiec nas wegetarian szybciej przybywalo.
czego ludzie nie zrobią dla kasy!a najgorsi są w tym wszystkim konsumenci,kupują karpie widząc ich cierpienie!!!bo taka tradycja!!chrześcijanie ludzie którzy chodzą do kościoła a pozwalają na takie rzeczy:(smutne:) wstyd mi czasami że jestem człowiekiem
Niestety u mnie w domu Karp to coś tak tradycyjnego i odwiecznego w mojej rodzinie, że nie uniknie się jedzenia go podczas Wigilii. Ja jednak, ocknęłam się kilka dni temu (Wiem strasznie późno;/) i nigdy więcej nie zjem biednych ryb, które muszą przejść takie męczarnie tylko po to, żeby i tak skończyć na talerzu.
…u nas na swieta tez by na stole karp – bo ojciec tak chcial : najpierw plywal w wannie (ot taka atrakcja dla dziecka ) a potem szedl na talerz… 🙁
…pamietam do dzis ,jak ojciec zabijal rybe tluczkiem , jak mi wtedy bylo przykro …
NIGDY NIE JADLAM KARPIA WIGILIJNEGO !!!
Ostatni raz kiedy u mnie na święta była żywa ryba miałam 7 lat. na szczęście została uśmierca szybko. Nie wiem do końca czy bezboleśnie, ale nie żyła za pierwszym uderzeniem :(( pamiętam, ze wtedy wybiegłam z domu i pobiegłam do swojej babci na drugi koniec miasta, żeby się jej naskarżyć. Do domu nie wróciłam dopóki w lodówce był karp z ogródka. teraz nie jem TRUPÓW ZWIERZĄT, co inni nazywają wegetarianizmem :)) I dobrze mi z tym. babcia mówi, żę oszalałam i się nie odzywa ;/
Dlatego już od dwóch lat nie jem w wigilię karpia nie mogę patrzeć na ich cierpienie , pamiętam że jak w tamtym roku byłam na zakupach z mamą przedświatecznych i zobaczyłam jak jakaś baba kupiła karpia i nie zabitego trzymała w koszyku w foliowej siatce gdzie on sie dusił myslałam że wyjde z siebie i sie popłakałam z tego wszystkiego z tej bezradności że tylko zwywywałam pod nosem babkę i że powinni go zabić a nie aby się męczył tym samym narobiłam mamie wstydu ale ja poprostu widząc coś takiego nie mogłam nad sobą zapanować i tyle 🙁
To horror!Ja nie jestem zprzeciwiony do jedzenia mięsa i ryb ,ale takie traktowanie ich to skandal!Kazde mięsożerne zwierzątko atakuje drugie by je zjeśc . Ale one umierają z godnością a nie w warunkach gdzie bakterie by nawet nie zasiedliły jak patrze jak sa trzymane karpie to się zygac chce . Rozumie człowiek to istota wszystkożerna , ale to nie znaczy , że jego pokarm (że tak to nazwe) ma ginąc w skrajnych warunkach . Cóż taka natura ludzka.Ale wszystko jest różne czy o wegetarianin czy miesozerca ,ale warunki ich trzymania muszą sie zmienic bo inaczej zwierzęta uznaja nas za barbarzyńców i potwory
To niesamowite jacy ludzie mogą być bezwzględni, aż mi się w głowie nie mieści. Od samego czytania tego artykułu zrobiło mi się słabo, a oni nie widzą w tym nic strasznego. Nie pojmują, że to żywe istoty. Nigdy nie wzięła bym do ust czegoś, co najpierw trzeba zabić. Masakra:((
to jest okropne !!nie cierpie rybołówstwa!! ale na dodatek moj ojcec ma staw z rybami ;( i co jakies 2-3 lata spuszcza wode ze zbiornika i wiele ryb … wiadomo gdzie ida ==> na talerz …ajjc a jesli tego bylo by malo moj wojek chodoje swinki ;( ktore kancza tak jak rybki ;( jestem wegetarianka narazie od 2 miesiecy ale … rodzice … lecz umiem im sie sprzeciwic i nie tkne miesa oraz wiele innych np zup, galaretek wiepszowych i owocowy, i roznych potraw z miesem lub smarzone na tluszczu zwierzecym ! pozdrawiam
oczywiscie zgadzam sie z tym co napisaliście o karpiach. taka okrutna tradycja powinna przestac istniec!! ale dziwi mnie ten artykuł w którym jest mowa ze aby naukowo dowiesc ze karp odczuwa ból testowano różne metody na innych zwierzetach np. owcach. chyba raczej nie powinniście popierac takich poczynan, bo przeciez nie powinno sie zadawac cierpienia jednemu stworzeniu tylko po to aby udowodnic ze inne tez odczuwają ból. zapewne są inne metody nieco nowoczesniejsze.!?
to okropne…jak mozna zabić żywe ,bezbronne zwierze ,ktore tak bardzo stara sie o przetrwanie ???!! u mnie odkąd pamiętam nie bylo w domu karpia..ani żywego ,ani już zabitego..Matka moze i ma ochote ale wie jaka by była moja reakcja na to..ze byłaby wojna w domu..widzi jak siedzę przed moim akwarium i godzinami potrafie sie wpatrywac w pływające tam moje kochane duże pielęgnice,jak sprzątam u nich jak tylko czesto sie da zeby mialy u mnie jak najlepiej..Widziałam kiedys na łowisku jak bachor niósł w powietrzu trzepoczącą sie rybę po wyłowieniu na haczyku ;/chwilami szurał nią po chodniku…nie moge patrzec na takie widoki..
Ja niestety nie mam wyboru i muszę jeść ryby…a także inne zwierzęta 🙁 Moja mama pochodzi ze wsi gdzie było to na porządku dziennym…ojciec tak samo. Negocjacje nic nie zadziałają, po prostu oni wiedzą lepiej! Oczywiście staram się jeść jak najmniej mięsa…
u mnie w domu na szczescie nigdy nie było karpia ani żywego .Rok temu pamietam kupili takiego już z pojemnika z tymi wszystkimi cebulami zaprawa bo nigdy nie jedli mama spróbowała i od razu wypluła blllleeeeeeee…. nikomu nie smakował a reszte dalismy psiaką z wielka cheia też tego nie jedli a ja mam szczescie od urodzenia nie jem ryb 😛 po prostu nie lubiłam i mi sie udało