Podziel się!Share on Facebook0Pin on Pinterest0Tweet about this on TwitterShare on Google+0Print this pageEmail this to someone

Każde futro noszone jako zimowe okrycie, ma swoją historię… krwawa historię. Opowiada ona o bestialstwie człowieka, który morduje jedynie dla własnego luksusu. Bo przecież nie robi tego, aby przetrwać. W końcu żyjemy w XXI wieku, a nie w epoce kamienia łupanego. Prawdziwe futra już nie są modne, owszem są piękne, ale tylko wtedy, kiedy leżą na swoim właścicielu.

Pamiętaj, aby uszyć jedno takie okrycie przeciętnej wielkości zabija się 27 szopów, 40 soboli, 150 gronostai, 11 rysi, 18 lisów, 55 dzikich norek, 100 szynszyli lub 100 wiewiórek. Pomyśl o tym następnym razem, kiedy będziesz przechodzić obok sklepu futrzarskiego. Nosząc futro, mamy na sobie cmentarz stworzeń, których życie przypominało piekło.

Na całym świecie fermy futrzarskie na ogół wyglądają tak samo. Zwierzęta trzyma się po kilka sztuk w klatce, której rozmiary uniemożliwiają swobodne poruszanie. Ze stresu futrzaki odgryzają sobie kończyny, zjadają młode. Ich męczarnie trwają przez kilka miesięcy. Karmione są mięsem ze zwierząt, których pozbawiono już futer, zmieszanym z mąką. To wszystko po to, aby zmniejszyć koszty utrzymania.
Metod zabijania jest wiele. Mniejszym stworzonkom takim jak, np. tchórzofretki wstrzykuje się denaturat do serca, zatruwa spalinami, łamie kręgosłup. Natomiast nutrie trzyma się za ogon i uderza pałką w głowę. Lisy uśmierca się prądem, jedna elektrodę wsadza się do odbytu, a drugą do pyszczka. Najważniejsze jest, aby futro pozostało w idealnym stanie.
Najchętniej kupowana jest jednak skóra z karakuł. Ciężarna owca bita jest aż do chwili poronienia, często rozpruwa się jej brzuch. Małej owieczce podrzyna się gardło i natychmiast wtłacza się pod skórę powietrze, aby futerko było mięciutkie. Oglądając zdjęcia, możemy tylko wyobrazić sobie jak mogą czuć się te zwierzęta…

Co roku ginie ich miliony. Duży w tym udział mają polskie fermy, ponieważ Polki nadal za symbol bogactwa i luksusu uważają posiadanie futra. Co jest zupełnym nonsensem, ponieważ w takim kraju jak Wielka Brytania wręcz niestosowne jest pojawienie się na ulicy w naturalnym futerku. Wielcy kreatorzy mody w swoich kolekcjach wykorzystują sztuczne materiały, potępiając tym samym zabijanie zwierząt, tylko dla ubrania.

Należy wspomnieć również o tym, że duża część futrzaków nie jest wychowana w hodowli, ale zostaje schwytana w pułapkę. W lasach zastawia się w sidła, które zatrzaskując się na kończynie biednego zwierzęcia, powodując ogromny ból. Czasami futrzakowi udaje się uwolnić, ale tylko wtedy gdy, np. odgryzie sobie uwięzioną łapkę. Jedną z metod łapania stworzeń żyjących na wolności są sieci, które zaciskając się duszą złapaną ofiarę, czasami jednak pętla zaciska się w taki sposób, że męczarnie zwierzęcia się przedłużają. Kłusownicy w większości przypadkach, w swoich pułapkach znajdują psy, koty, ptaki itp.

Okrucieństwo człowieka jest przerażające. Jednak jest wiele ludzi, którzy nie są obojętni wobec krzywd wyrządzanych bezbronnym zwierzętom. Z inicjatywy takich osób dnia 25 listopada obchodzimy Dzień Bez Futra.

Zobacz też: Krwawy biznes: 55 dolarów za skórę

Nadesłał/a: Klaudusia