Postawić żuczka na nogi
Jakie obowiązki ma człowiek wobec zwierząt? – rozmowa z ks. Adamem Bonieckim, redaktorem naczelnym „Tygodnika Powszechnego”.
Czy ludzie mają prawo decydować o życiu lub śmierci zwierząt?
Biblia zdaje się sugerować odpowiedź pozytywną. Tak, mają prawo. W Biblii nie mamy jednoznacznej odpowiedzi negatywnej, jak w niektórych religiach wschodnich, gdzie rozdeptanie żuczka jest świętokradztwem. Zwierzęta się nawzajem zabijają, a człowiek wykorzystuje swą przewagę nad nimi i udoskonala system zabijania, by skorzystać z ich mięsa czy skór. Ten model jest mocno wpisany w historię ludzkości, w obyczaje. Z drugiej strony, wierzący powinien wiedzieć, że każde życie jest czcigodne, jest boskim darem, do którego należy podchodzić z szacunkiem.
Czy to, że w chrześcijańskiej hierarchii wartości zwierzęta są ustawione niżej niż w religiach Wschodu, nie wpływa na mniejszy szacunek dla zwierząt?
Czasem aż za bardzo. Bywa, że pobożność idzie w parze z bezlitosnym traktowaniem zwierząt. Trzeba uporczywie głosić, że każde życie – także zwierząt – jest boską tajemnicą i każdemu życiu należy się szacunek.
Czy eutanazja chorych zwierząt jest dopuszczalna?
Jeśli czeka je już tylko cierpienie, uśpienie jest aktem miłosierdzia. To bywa czasem dramatycznie trudne dla kogoś, kto kocha psa czy kota. Pozwolenie mu na dalszą mękę może być jednak czystym egoizmem, ochroną siebie przed utratą przyjaciela. Być może ludzie myślą wtedy bardziej o sobie niż o cierpiącym zwierzęciu.
Przeprowadzając doświadczenia na zwierzętach czy tucząc je na rzeź nadużywamy biblijnego nakazu „czyńcie sobie ziemię poddaną”?
Na pewno. Sądzę, że te procedury zabijają w człowieku szacunek dla życia. Nie dałbym głowy, czy nie przenosi się to później niepostrzeżenie na stosunek do życia ludzkiego. „Czynienie sobie ziemi poddaną” powinno znaczyć: doskonalenie, opieka nad tym, co na ziemi – a nie eksploatacja bez pamięci. W XX wieku ludzie zrozumieli, że ziemskich zasobów nie można eksploatować bez ograniczeń, bo to się ostatecznie obraca przeciwko człowiekowi. Wierzę, że kiedyś się pojawi podobna refleksja nad prawami człowieka wobec zwierząt.
Czy trzymanie psa na zbyt krótkim łańcuchu, bez miski z wodą to grzech przeciwko piątemu przykazaniu?
Tak, to grzech przeciwko życiu, wymieniany zresztą w książeczkowych rachunkach sumienia. Świadomość tego bywa czasem kiepska. Cóż zresztą mówić o stosunku do zwierząt, jeśli ludzie potrafią okrutnie traktować osoby upośledzone albo członków własnej rodziny.
Czy znęcanie się nad zwierzętami jest równie naganne jak znęcanie się nad ludźmi?
Myślę, że kto znęca się nad zwierzętami, nie będzie miał oporów w znęcaniu się nad ludźmi. Każde okrucieństwo świadczy o moralnym, może osobowościowym uszkodzeniu. To bywa przejawem psychopatii, a o ile wiem, medycyna nie umie psychopatii leczyć.
Znęcanie się nad człowiekiem oznacza jednak zazwyczaj najcięższy ziemski wymiar kary, a nad zwierzęciem – nie …
Chyba jednak następuje powolna ewolucja systemu karnego w kierunku docenienia cierpienia zwierząt.
Czy osoby angażujące się w pomoc zwierzętom, gdy wokół jest tak wielu potrzebujących ludzi, popełniają błąd?
Pomoc zwierzętom jest jednocześnie pomocą człowiekowi. W tym zaangażowaniu widzę protest przeciw nadużyciu siły wobec słabszych. Ci ludzie, których często traktuje się jak dziwaków, spełniają funkcję „proroczą”, zmuszają innych do zastanowienia się, łamią obojętność serc
Często są to ludzie dosyć ubodzy Przez kilka lat obserwowałem w Rzymie kobietę, która starym samochodem rozwoziła miseczki z jedzeniem dla bezdomnych kotów. Absolutna bezinteresowność, czynienie dobrze braciom -stworzeniom skazanym na bezdomność, słabym.
Wszystkich przewróconych na grzbiet żaczków nie postawisz na nogi, ale chociaż jednego – można.
W wywiadzie dla Katolickiej Agencji Informacyjnej ojciec Stanisław Jaromi, przewodniczący Ruchu Ekologicznego św. Franciszka z Asyżu, powiedział: „Nieporozumieniem jest hodowanie agresywnych ras psów! Jeśli ktoś trzyma takiego psa, świadczy to tylko o jego agresji. Trzeba mu oczyszczenia, przemiany, a w końcu pokuty”. Nie sądzi ksiądz, że to zbyt ostre słowa?
Chyba wszystko zależy od właściciela. Zdrowe psychicznie psy nie są ślepo agresywne. A pies bywa jedynym obrońcą człowieka. Poznałem w Kamerunie polskiego dominikanina, który stworzył internat dla biednych dzieci. Kiedyś napadli go, mało brakowało, a by go zabili. Policjanci poradzili mu kupić pistolet i psa. Teraz psy pilnują domu. Są groźne dla złodziei, jednak w tym zakonniku nie zauważyłem żadnej agresywności.
Ludzie coraz częściej personifikują zwierzęta. Kupują im ubranka, zabierają do salonów piękności, gdy umierają – chowają na psich cmentarzach. Czy to jest nadużycie?
Może te zachowania wynikają z tęsknot, rozczarowań, urazów, nieumiejętności nawiązania więzi z człowiekiem. Więź ze zwierzęciem łatwiej utrzymać niż z drugim człowiekiem. Zwierzę stawia mniejsze wymagania, ja, człowiek, zawsze dominuję. Personifikacja zwierzęcia może więc być ucieczką od trudnego spotkania z człowiekiem. Z drugiej strony wiem, co znaczy śmierć przyjaciela – psa czy kota – i nie potępiałbym tych, którzy wtedy płaczą. Nie jestem przekonany, czy konieczne są cmentarze, ale też nie wyobrażam sobie, żeby ciało wiernego czworonoga mogło wylądować na śmietniku.
Co dzieje się z naszymi czworonożnymi przyjaciółmi po śmierci?
Jest fragment w liście św. Pawła do Rzymian (8,19-23), który zdaje się sugerować odkupienie „całego stworzenia” – a więc może istnienie jakiejś niebiańskiej łąki, gdzie zwierzęta zażywają szczęścia wiecznego. Teologowie na ogół odnoszą się do tej teorii sceptycznie, jednak wiary w pośmiertne życie zwierząt Kościół nie uznał za herezję. Jak jest naprawdę, sami się przekonamy i być może zrobi się nam wtedy dość głupio.
Artykuł ukazał się w Miesięczniku Mój Pies, nr 11/2004
1 komentarz
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
A propos ostatniego zdania w wywiadzie…
http://www.funpic.hu/en.picview.php?id=3130