Podziel się!Share on Facebook0Pin on Pinterest0Tweet about this on TwitterShare on Google+0Print this pageEmail this to someone

„Gdybyś troszczył się w takim samym stopniu o ludzi jak o zwierzęta, zrobiłbyś o wiele więcej dobrego.” Każdy, kto na ulicach zbierał fundusze na rzecz zwierząt dla organizacji charytatywnych, mógł paść ofiarą takich bądź podobnych komentarzy. Zauważyłam, że najszybszym sposobem na pozbycie się takiej osoby jest zadanie pytania: „Więc co takiego robisz dla ludzi?”. Faktem jest, że osoby troszczące się o los zwierząt są bardziej chętne, aby dbać również o sytuację ludzi. Socjologowie i kryminolodzy wiedzą, że przemoc wobec zwierząt i ludzi (szczególnie dzieci) idą ze sobą w parze.

Potrzeba kontra chciwość

Naszego ulicznego przeciwnika, któremu troska o ludzi nie pozostawia już czasu dla zwierząt może wzburzyć fakt, że setki milionów ludzi na świecie żyje na skraju głodu. Weźmy dla przykładu Indie. Mareka Gandhi, Minister Sprawiedliwości Społecznej i Uprawnienia w Rządzie Indyjskim, oświadczył: „W kraju, w którym głodują miliony ludzi, 37% gruntów nadających się pod uprawę jest wykorzystane na uprawę paszy dla zwierząt, które następnie rozwijają się i są zabijane na eksport. Jakby tego było mało, eksportujemy soję, by nakarmić żywy inwentarz znajdujący się w Europie, który następnie zostaje zabity na mięso. Te przykłady proszą wręcz o zaprzestanie produkcji mięsa. Nie widzę powodu, dla którego Indie miałyby wykarmiać świat kosztem własnych gruntów, wody, ludzi i głodu.”

Nie tylko Indie płacą za cenę zachodniej chciwości. Wiele biednych krajów przyczynia się do utrzymania diety bogatej w mięso mieszkańców Zachodu. „W samej Brazylii 5,6 miliona akrów jest wykorzystana do uprawy soi dla zwierząt w Europie.”(Tim Lang, Profesor Polityki Żywieniowej i Dyrektor Centrum Polityki Żywieniowej w Thames Valley University). Również biedna Etiopia eksportuje żywność do Europy, nawet podczas trwających klęsk głodu!

Ostatni zakaz Unii Europejskiej karmienia żywego inwentarza mięsem i mączka kostną w wyniku zagrożenia BSE i katastrofy nvCJD (nowej odmiany choroby Creutzfeldta-Jakoba) doprowadził do szaleńczej walki zakładów dostarczających karmy dla żywego inwentarza o proteiny warzywne takie jak soja. Każdy kraj trzeciego świata jest w niebezpieczeństwie splądrowanym w celu znalezienia protein żywnościowych dla europejskiego bydła, trzody i drobiu – protein, które mogłyby być wykorzystane do bezpośredniej konsumpcji głodujących ludzi.

Stany Zjednoczone produkują duże ilości soi (jest to główna roślina uprawna), ale większość z niej jest teraz zanieczyszczana przez Genetycznie Zmodyfikowane Organizmy, natomiast w Europie rysuje się rosnące zapotrzebowanie na mięso zwierząt niekarmionych zmodyfikowaną paszą. Kiedy nasz już przysłowiowy „człowiek z ulicy” zda sobie sprawę, że przez jego mięsną dietę wielokrotnie chwyta za swoją „sprawiedliwą” porcję zasobów gruntów i wody, jego troska o ludzkość i poczucie gry fair powinny go nakłonić do zostania wegetarianinem, nawet wówczas, jeśli nie przejmuje się losem zwierząt. Dodatkowe grunty potrzebne do wykarmienia mięsożerców muszą przecież skądś pochodzić.

Produkcja mięsa jest żałośnie niewydajnym procesem, ponieważ zwierzęta „marnują” ok. 90% tego co zjadają. Dodatkowo korzystają z ogromnych ilości wody – kosztownego i deficytowego towaru w najbiedniejszych stronach świata.

Cierpienie w domu

Możliwe, że nasz pretendent myślał więcej o „swoich ludziach” niż o obcokrajowcach z odległych stron. Jeśli tak właśnie było, czy przestał on myśleć o kolegach mieszkających na wsiach i kobietach cierpiących katusze na skutek niezdrowej diety przepełnionej mięsem i produktami mlecznymi? Choroba wieńcowa, miażdżyca, nadciśnienie, wylew, uszkodzenie nerek, cukrzyca, otyłość, osteoporoza, obfitość. Nie tylko dotykają one cierpieniem pojedyncze osoby i ogromnym smutkiem ich rodziny, ale także powodują wyrzucanie ogromnych sum pieniędzy w często przeciążoną już Publiczna Służbę Zdrowia.

Nikt nie jest całkowicie odporny na choroby, ale faktem jest, że przypadki wszystkich tych przyczyn ludzkiego cierpienia a nawet śmierci rosną z powodu diety bogatej w tłuszcze i białko zwierzęce. Istnieje nowa odmiana choroby Creutzfeldta-Jakoba, Salmonella, E-coli, Listeria, Choroba Crohn’a – lista jest długa i rośnie każdego dnia. Nasz oponent może nie dbać o masowy ubój zwierząt – ponad 2 miliony każdego dnia w samym Zjednoczonym Królestwie plus 12 tys. nowo narodzonych cielaczków, aby zabrać ich matkom mleko, wreszcie rzeź setek tysięcy zwierząt w imię panowania chorób (pryszczycy, BSE, Świńskiej Gorączki etc.). Ale jego miłość do ludzi powinna przynajmniej przyczynić się do namówienia ich, aby przestali tak narażać swoje zdrowie i wywrzeć nacisk na władze kraju, aby te wzmocniły profilaktyczne badania zdrowia. W końcu rządy krajów narzucają ogromne podatki na inne środki/substancje, o których wiadomo, że powodują choroby – takie jak tytoń czy alkohol. Dlaczego?

Już ponad dziesięć lat minęło odkąd Światowa Organizacja Zdrowia Narodów Zjednoczonych wezwała przedstawicieli rządowych, by dokonać radykalnych zmian. „Polityka powinna być przystosowana do promowania uprawy żywności roślinnej oraz do ograniczenia promowania mięsa i produktów mlecznych” – mówią uzasadniając to tym, że taki model żywienia jest tańszy, bardziej wydajny, a przede wszystkim zdrowszy. Jednak apel ten nie przyniósł żadnego skutku.

Zagrożenie rośnie

To już tylko kwestia czasu, gdy zachodnia kultura mięsna dosięgnie kraje Trzeciego Świata. W krajach rozwijających się, produkcja i spożycie tradycyjnej proteinowej żywności roślinnej takiej jak groch, fasola, soczewica, drastycznie spadła od ostatnich czterdziestu lat. Produkcja i spożycie mięsnego jedzenia odpowiednio wzrosła. Rozwijająca się klasa średnia w tych krajach usiłuje przyjąć marnotrawne zachodnie „standardy”, wliczając w to kulturę burgerów, podczas gdy biedni głodują coraz bardziej. Wyczerpanie gruntów przez wypas zwierząt czy wycinanie lasów są często rezultatem prowadzącym do zmian klimatu, degradacji gruntów, wyjałowienia, erozji gleby przez wodę i wiatr oraz powodzi. Ta tendencja powinna być natychmiast powstrzymana i zupełnie zmieniona. Dlaczego mające dobre chęci agencje wspomagające dalej popierają wprowadzanie i powiększenie przedsiębiorstw żywego inwentarza? Czy dlatego, że są prowadzone przez mięsożerców, którzy nie są w stanie wyobrazić sobie bezmięsnej przyszłości dla świata, z powodu ich własnego uzależnienia od mięsa? Ci, którzy są głodni i zbyt biedni, aby uprawiać rolę nie potrzebują więcej buzi do wykarmienia w postaci zwierząt hodowlanych. Zamiast tego ludzie powinni być uczeni szacunku dla wartości ich roślin uprawnych oraz tego jak je uprawiać wydajnie oraz jak je odpowiednio użytkować, aby stworzyć odżywczą, zdrową i smaczną żywność.

HIPPO (Help International Plant Protein Organisation) namawia ludzi w kraju i za granicą do przejścia na dietę wegetariańską i udziela praktycznej pomocy mieszkańcom biednych krajów, którzy działają na rzecz polepszenia odżywiania ludzi ubogich poprzez zaopatrzenie w bogatą w proteiny żywność roślinną. Przedmiotem troski HIPPO są ludzie i zwierzęta. Ich mottem jest:” Nakarmienie świata miłosierdziem”. Działania HIPPO są całkowicie zależne od dobrowolnych dotacji i pracy wolontariuszy. Każdy grosz zostaje przeznaczony na tą pracę i nic się nie marnuje na wypłatę dla pracowników, czy lśniące broszurki.

Neville Heath Fowler N.D.A., dyrektor HIPPO
HIPPO, Llangynog, Carmartthen SA33 5BS, Wales, United Kingdom
e-mail: HIPPOCHARITY@aol.com
  • Wejdź na stronę Wege Akcji dla Głodującej Afryki i dowiedz się jak pomóc wegańskiej organizacji charytatywnej HIPPO

    Źródło: Wege Akcja dla Głodującej Afryki
    Tłumaczenie tekstu: Karolina Abramowicz, korekta: Arkadiusz Głowacki

    Nadesłał/a: Wegetarianie.pl