Podziel się!Share on Facebook0Pin on Pinterest0Tweet about this on TwitterShare on Google+0Print this pageEmail this to someone

Barwne owoce i warzywa mogą zapobiegać wielu poważnym chorobom cywilizacyjnym. Grejpfruty, szczególnie te czerwone, są dobre na serce.

Zawsze układała warzywa we wzory. Czerwona kapusta, cebula, potem pory, marchew i rzepa. – Czy w takiej kolejności kładziesz je do zupy? – zapytał, przyglądając się starannie ułożonym kręgom. – Nie, panie – rzekła przestraszona Griet. Według Tracy Chevalier – autorki książki „Dziewczyna z perłowym kolczykiem” – tak właśnie młoda służąca zyskała względy słynnego holenderskiego malarza Vermeera. Sportretował ją potem na jednym ze swoich obrazów, który dziś można zobaczyć w Hadze. Historyjka z warzywami to tylko literacka fikcja, ale w XXI w. również uczeni zwrócili uwagę na kolory warzyw.

Barwy ochronne

Wiele substancji, dzięki którym rośliny i ich owoce są kolorowe, należy do grupy związków zwanych przeciwutleniaczami. Rośliny wytwarzają je dla ochrony przed promieniowaniem ultrafioletowym, które jest przyczyną powstawania wolnych rodników – atomów, grup atomów lub cząsteczek mających pojedynczy elektron.

Wolne rodniki uparcie dążą do pozyskania brakującego elektronu. Po drodze czynią jednak wiele złego, zaburzając prawidłowe funkcjonowanie komórek.

Są również niebezpieczne dla ludzi i zwierząt. Powstają nie tylko pod wpływem promieni słonecznych, ale także podczas oddychania i w procesach związanych z przemianą materii. Palenie papierosów, alkohol oraz zanieczyszczone powietrze – to dodatkowe czynniki zwiększające liczbę wolnych rodników w organizmie.

Przeciwutleniacze unieszkodliwiają wolne rodniki, chroniąc komórki przed zniszczeniem. – Im intensywniej zabarwiona roślina, tym więcej w niej przeciwutleniaczy – twierdzi prof. Wayne Askew z amerykańskiego University of Utah.

Człowiek ma własny system obrony przed wolnymi rodnikami. Bez przerwy toczy się w nas chemiczna batalia, w której walczą przeciwutleniacze. Kiedy jesteśmy młodzi, najczęściej zwyciężają. Z wiekiem ich i nasze szanse maleją. Widocznym dowodem niszczycielskiej działalności wolnych rodników są zmarszczki powstające na skutek uszkodzeń w komórkach skóry. Wolne rodniki obwinia się również o bardziej poważne szkody. Są przyczyną powstawania nowotworów, chorób serca i otyłości.

Surówka czy pigułka?

Uczeni twierdzą, że każdy z nas może wyposażyć swój system obronny w dodatkowe siły do walki z wolnymi rodnikami. Musimy tylko jeść dużo różnokolorowych owoców i warzyw. Najlepiej kilka razy dziennie. Jeśli lubimy zielone, jedzmy szpinak, brokuły i sałatę. Jeśli czerwone – pomidory, truskawki i inne owoce jagodowe. Ci, którzy lubią barwy żółto-pomarańczowe, najwięcej przeciwutleniaczy znajdą w marchewkach, pomarańczach i mandarynkach.

Najskuteczniej działają przeciwutleniacze pochodzące z kompozycji różnokolorowych. Podobnie jak malarze mieszają na palecie barwy, talerz z warzywami powinien mieć wiele kolorów. Najlepiej też jeść świeże owoce i warzywa, choć suszone lub mrożone też nie są złe.

Skoro przeciwutleniacze to tylko związki chemiczne, czy nie prościej byłoby pójść do apteki i kupić odpowiednie tabletki? Uczeni twierdzą, że nie. W produktach roślinnych natura lepiej bowiem dobrała odpowiednie ilości różnych związków chemicznych niż farmaceuci w pigułkach. Biolodzy i chemicy długo jeszcze będą pracować, zanim ustalą zestaw neutralizujący działanie wolnych rodników lepszy od tego, który jest w roślinach.

– W czarnych jagodach np. znajdują się substancje bardzo korzystnie wpływające na pracę mózgu – twierdzi prof. James Joseph z Tufts University (USA). – Owoce te są więc nie tylko zdrowe, poprawiają również sprawność intelektualną człowieka – uważa uczony.

Z kolei grejpfruty, szczególnie te czerwone, są doskonałym środkiem zapobiegającym chorobom serca. W badaniach, które przeprowadziła dr Shela Gorinstein (rezultaty w internetowej wersji „American Chemical Society’s Journal of Agricultural and Food Chemistry”), wzięło udział 57 pacjentów po operacji założenia by-passów. Poziom lipidów w ich krwi był wysoki (co towarzyszy często chorobom serca), a leczenie statynami – lekami powszechnie stosowanymi w takich przypadkach – nie dawało dobrych rezultatów. Pacjenci zostali podzieleni na trzy grupy. Przez 30 kolejnych dni pierwszej grupie podawano porcję czerwonych grejpfrutów, drugiej porcję białych, a trzeciej nie podawano tych owoców w ogóle. Po zakończeniu kuracji pacjenci, którzy jedli grejpfruty, mieli znacznie niższy poziom lipidów we krwi. Z tym, że te czerwone były wyraźnie skuteczniejsze.

Prawdopodobnie pomogły właśnie przeciwutleniacze. Według dr Gorinstein czerwone grejpfruty mogą jednak zawierać również jakieś inne dobroczynne dla człowieka związki chemiczne.

Źródło: Gazeta.pl

Nadesłał/a: Wegetarianie.pl