[quoteVega71] Przypominam, że normy nawet w legalnych firmach daleko odbiegają od tego, co np europejczyk uważa za normę..
Widzisz tylko musisz miec swiadomosc tego ze to co mysli europejczyk niekoniecznie jest swiatowa norma. Naprawde trudno caly swiat dostosowywac sposobem myslenia do Europy. Swiat to rozne kultury , rozne gospodarki i rozne sposoby myslenia i oceniajac jakas sytuacje trzeba miec tego swiadomosc.
W Japonii czesto sie pracuje 6-7 dni w tygodniu po 12-16 na dobe i to jest norma.
Taki maja styl i gdybys chciala to zmieniac w imie swoich "europejskich " wyobrazen to bys naruszyla tradycje i to co ludzie uwazaja za sluszne.
Warto brac poprawke na realia lokalne.
Wydaje mi sie ze bardzo czesto popelniamy blad zakladajac ze Europa jest centrum wszechswiata i cala reszta powinna sie dostosowac.
mówiąc o normach miałam na myśli normy sanitarne, płacowe...rozumiesz? Nie chodzi mi o dostosowanie wszystkiego do norm europejskich, ale o "podstawowe normy" jakie należą się każdemu człowiekow, niekoniecznie identyczne jak europejskie. Czyli dni wolne od pracy, ubezpieczenie, godziwą płacę, niezatrudnianie dzieci itp. Japonia jest o tyle kiepskim przykładem, że to kraj wysoko rozwinięty i trudno ich styl pracy porównywać z chińskim, bo oni mają wybór a Chińczycy nie. I o ile salaryman pracujący po 12 godzin i ściągający do domu raz w tygodniu dostaje za tę pracę godziwą zapłatę, premię, świadczenia medyczne itp, to raczej chińscy robotnicy nie mają takiego wyboru. Czy teraz wyraziłam się jasno?
Don't let me detain you.
i co z tego,ze japonia jest krajem wysokorozwinierym??nie ma tam wyzysku,nie ma tam ludzi zatrudnionych na czarno,pracujacych bez ubezpieczenie itd??
a teraz cos z polski.
W Polsce rośnie liczba „białych murzynów” – pracowników wyzutych z wszelkich praw. Nazywa się to „elastycznymi formami zatrudnienia”.
Pensje rosną. Spada bezrobocie. Gdyby słuchać tego, co mówią przedstawiciele rządu i przeróżni eksperci, zdawałoby się, że nędzne zarobki i wyzysk należą już do przeszłości. I właściwie nie wiadomo, dlaczego tysiące Polaków wciąż szukają pracy za granicą.
Ludzie do wynajęcia
Atrakcyjna oferta w Polsce to zarobki bliskie minimum socjalnego, brak prawa do urlopu, do bezpłatnego leczenia, do emerytury czy renty. Przedsiębiorcy omijają te sposoby zatrudnienia personelu, które pracownikom zapewniają coś więcej niż tylko prawo do wypłaty.
Tak czynią nawet spółki skarbu państwa, czyli przedsiębiorstwa, których prawidłowość działania kontroluje rząd. W oddziale terenowym TVP w Katowicach już dawno przymuszono pracowników, by rezygnowali z umów o pracę, rejestrowali jednoosobowe firmy i podpisywali z telewizją publiczną umowy jako „biznesmeni”, którzy sami ponoszą koszty pracy.
Kodeks pracy obchodzą nawet powszechnie szanowane koncerny.
Szwedzki koncern Electrolux ma swój zakład produkcyjny w Siewierzu. Robotnicy z siewierskiej fabryki mają umowy o pracę na czas określony albo są ludźmi wynajętymi przez agencje pracy tymczasowej.
Niemiecki Volkswagen ma fabrykę w Poznaniu. Wielu spośród pracowników poznańskiego Volkswagena to również najemnicy agencji pracy tymczasowej.
Spece od omijania
To właśnie takie agencje świadczą na rzecz innych firm usługę polegającą na omijaniu kodeksu pracy. W tym zakresie prym wiedzie wrocławski Impel*. Jest to holding firm, które zatrudniają sprzątaczki, kelnerów, kucharki, pomywaczy, dozorców i ochroniarzy. Wedle danych samego holdingu liczba osób pracujących na zlecenie Impelu sięga 30 tysięcy! Tej armii pracowników najczęściej nie dotyczą przepisy zawarte w kodeksie pracy ani nawet przepisy o płacy minimalnej. Przyczyna jest prosta – ludzie ci nie mają umów o pracę, tylko umowy-zlecenia. Zgodnie z ich treścią wykonują prace „tymczasowe”.
Żeby oszczędzić im rozterek i wątpliwości, Impel każe podpisywać oświadczenia następującej treści:
Mam świadomość faktu, że (...) zawarta umowa nie rodzi żadnych skutków w zakresie uprawnień pracowniczych, wynikających ze stosunku pracy, a w szczególności:
a) prawa do urlopu,
b)prawa do wynagrodzenia za niezdolność do pracy,
c) prawa do świadczeń z Zakładowego Funduszu Świadczeń Socjalnych.
Nierealna płaca minimalna
„Tymczasowość” pracy wykonywanej na zlecenie Impelu przez Huberta K. ma trwać... dwanaście miesięcy. Na taki okres podpisały z nim umowę-zlecenie dwie spółki holdingu – LCC oraz IHRS. Na zlecenie pierwszej spółki pan Hubert ma zająć się „doczyszczaniem” wskazanych mu obiektów. Druga firma zleciła mu usługi „porządkowo-czystościowe”. Za rok harówki LCC zobowiązała mu się wypłacić 7,7 tys. zł brutto (641 zł miesięcznie). Za ten sam okres IHRS zobowiązała się wypłacić mu... 960 zł brutto (to jest 80 zł miesięcznie). Nawet po zsumowaniu obu tych kwot Hubert K. zarabia co miesiąc grubo poniżej obowiązującej w Polsce pła-cy minimalnej wynoszącej obecnie 936 zł brutto.
Jeśli Hubert K. nie będzie zadowolony, będzie uważał, że należy mu się urlop i inne przywileje, Impel może się go pozbyć od ręki. Tak stanowi jeden z najważniejszych zapisów umowy.
W swoisty sposób interpretując „tymczasowość” Impel doszedł do tego, że takie umowy zawierał nawet na wiele lat. Czyż to nie jest naigrywanie się z prawa?
Tymczasowość w Sejmie
Przez kilkadziesiąt lat restauracja sejmowa była prowadzona przez jednego dzierżawcę, który jednak ostatnio został pogoniony. Konkurs na obsługę parlamentarnych żołądków wygrała firma Impel Catering. W grudniu zeszłego roku podpisano umowę.
Sukces nagłaśniano w komunikatach prasowych: W ramach podpisanego kontraktu Impel Catering będzie zajmował się zarówno bieżącym zarządzaniem sejmowymi restauracjami i serwowaniem posiłków, jak i obsługą bankietów, konferencji, wizyt delegacji zagranicznych i wszelkich innych imprez odbywających się w Sejmie. Zespół pracowników Impel Catering realizujący kontrakt będzie liczył 30 osób.
Poprzednio pracownicy restauracji sejmowej i pozostałych barów mieli umowy o pracę. Większość przepracowała wiele lat w Sejmie. Impel wręczył im zwolnienia. Na pytanie o obecny zespół kucharek i kelnerów opiekujących się żołądkami parlamentarzystów otrzymaliśmy następującą odpowiedź:
Pracownicy, którzy świadczą pracę w Restauracji „Sejmowa” zatrudnieni są na podstawie umów o pracę. W przypadku konieczności obsługi zwiększonej ilości klientów Restauracji, np. w dniach obrad parlamentarnych, Impel Catering Sp. z o.o. ze względu na charakter świadczonych usług zawiera dodatkowe umowy zlecenia z osobami pozyskanymi z rynku pracy.
To znaczy, że kiedy posłowie się zjeżdżają, obsługują ich ofiary głosowań w Sejmie nad „uelastycznianiem rynku pracy” idących na rękę pracodawcom.
* Łamanie praw pracowniczych przez Impel od dwóch tygodni szczegółowo opisuje „Trybuna Robotnicza”. Autor : Mateusz Cieślak
mówiąc o normach miałam na myśli normy sanitarne, płacowe...rozumiesz? Nie chodzi mi o dostosowanie wszystkiego do norm europejskich, ale o "podstawowe normy" jakie należą się każdemu człowiekow, niekoniecznie identyczne jak europejskie. Czyli dni wolne od pracy, ubezpieczenie, godziwą płacę, niezatrudnianie dzieci itp.
Rozumiem tylko musimy ciagle brac poprawke na specyfike danego kraju.
Dzieci sa zatrudnianie bo sa tanie, ale nie beda pracowaly to nie beda mialy co jesc i umra z glodu bo rodzicow nie stac na to zeby je utrzymac. I tak bardzo jak zle to dla nas brzmi takie sa realia.
Normy placowe ? Jakie ? O jakich normach mozemy mowic w komunistycznym kraju, gdzie jest nadmiar ludnosci, gdzie ogromna grupa ludzi zyje na granicy smierci glodowej ? Zarobki sa takie jaki jest lokalny rynek pracy.
Dlatego np. masowo przenosi sie ostatnio fabryki z US do Meksyku gdzie ta sama praca wykonywana jest za 1/3 kosztow.
Urlopy ? Normy sanitarne ? Ja jestem z Podkarpacia gdzie jest jeden z najwyzszych w Polsce wskaznik bezrobocia. Ludzie pracuja na czarno w tartaku w warunkach zagrozenia zycia i dostaja na reke 500zl na miesiac. Na dojazdy wydaja z tego okolo 120 zl. Oczywiscie pracuja na umowe zlecenie zeby ominac ZUS.
I ludzie sie godza na takie warunki bo nie maja wyboru.
poki co chinska gospodarka pnie sie w zastraszajacym szybkim tempie w gore,a polska........
reiha moze skomentujesz to co wkleilem,czy zabraklo ci TWOICH,SLUSZNYCH argumentow??
a moze wresczcie napiszesz jakie produkty z chin wytwarzane sa w OBOZACH PRACY,a nie w legalnych fabrykach,zebym wiedzial co mam nie kupowac buhehehehehe
ty nie komentujesz moich wypowiedzi i nie odnosisz się do nich, więc dlaczego tego samego wymagasz ode mnie? napisałam ci jakie produkty są wytwarzane w obozach pracy - twoja sprawa jeżeli nie przyjmujesz tego do wiadomości. Poza tym ja w przeciwieństwie do ciebie nie stosuję w dyskusji metody "kopiuj-wklej" a podyskutować mogę z autorem artykułu, bo on miał coś do powiedzenia. Twoją sprawą jest co kupujesz, co mnie może to obchodzić? Piszesz tu tylko po to, żeby się wykłócać, nie pamiętasz już pewnie od czego ta dyskusja się rozpoczęła. Poza tym jak już ustaliliśmy nie czytasz dokładnie tego co piszę a ja nie lubię się powtarzać. Na wszystkie swoje pytania znajdziesz odpowiedzi w moich poprzednich postach - zacznij od uważnego ich przeczytania. Zresztą drażni mnie to, że cały czas spłycasz poziom dyskusji, a jak brakuje ci pomysłu na odpowiedź, to uważasz, że błyskotliwym będzie wstawienie "blablabla, hehehe" itp. Wnioskuję stąd, że szkoda czasu na rozmowę z kimś, kto rozmawiać tak naprawdę nie chce, a lubi pokłócić się na forum w kiepskim stylu.
Don't let me detain you.
respektuję zdanie Reihy (Reihi. właśnie- kiedyś pytałam jak sie nazywa Pan z Twojego avatara.) czy Vegi.
ale sama zamiast ekonomicznego realizmu wybieram zasadę- nie muszę- nie używam.
mam na przykład wełniany sweter (już opisywalam tę historię.)- i mogę to sobie wytłumaczyć- nie ma żadnej różnicy ani niekonsekwencji, jesteś laktoovo. a fakt i tak juz sie dokonał.
jednak nie noszę go i myślę komu by go tu sprzedać lub dać.
co do butów- ja proponuję kupić sobie vege buty produkowane w Europie. duży wydatek ale wystarczą na parę lat. (:
miałam taką ukochaną ameliową parę ciezkich sznurowanych lakierków- ale ja nie ma pewnosci co do ich wegetariańskości choć moja mama uważa że są syntetyczne. też nie noszę, bo po dluższej przerwie nie mogę sie przemóc.
co do mojego gustu. nie lubie psortowych butów. te ktore mam teraz są tylko troche sportowe, do tego maja specyficnzy zapach który udziela sie moim stópkom. ale noszę i żyję. choć serce pęka nagle czuję jak łatwo odsuwając od siebie to co złe choc pożądane- uwolnic się.
Też nie lubię sportowych butów, mam jedne trampeczki za 15 zł (już drugie:D ) i tyle. Wszystkie pary, sandałki, szpilki, baleriny, glany, trampki są absolutnie wege i żadne nie były tak kosmicznie drogie jak proponowane wege buty 😮 jakbyście pracowali za 5 zł za godzine to 200 zł by było konkrentnym wydatkiem...;) zważając na to, że moja kobieca próżność nie lubi, gdy chodzę w tych samych butach kilka lat:). Nie jest trudno w dzisiejszych czasach mieć wege buty, nie wysławiając już po raz kolejny allegro;) Jestem wege z wyboru, nie przymusu i żadna odzież z trupa nie wchodzi w gre:)
hide and seek
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja